Isadora
-
Kadysz to żydowska modlitwa odmawiana za zmarłych.
W tym kontekście tytuł wydaje się paradoksem, ale tylko na pierwszy rzut oka. Czy można zmówić kadysz za kogoś, kto nigdy się nie narodził?
Niniejsza książka jest wewnętrznym monologiem bohatera, wyrazem żalu, próbą uświadomienia sobie samemu i żonie, która marzy o dziecku - dlaczego nigdy nie powoła go do istnienia.
Bohaterem jest węgierski Żyd, który - podobnie jak autor - przetrwał koszmar obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Nie potrafi jednak odnaleźć się w powojennych realiach, dla niego czas zatrzymał się za drutami obozu i nie jest w stanie wznieść się ponad tę potworną i bolesną rzeczywistość. Jego osobowość, spustoszona i wyjałowiona, została zredukowana do poczucia winy wobec tych, którym nie dane było przeżyć oraz wstydu, że przeżył - i jakim kosztem. Pozostał w nim tylko ból, nie ma w nim miejsca na miłość, na pragnienie życia; tragedia zahamowała w nim nawet fundamentalny instynkt przetrwania. Uważa, że nieistnienie potencjalnego dziecka jest konieczne do ostatecznego zniszczenia jego istnienia. Zaznał w życiu tyle zła - nieszczęśliwe, wręcz koszmarne dzieciństwo, piętno żydowskiego pochodzenia, Holocaust, że jedyne, co może jeszcze uczynić, to oszczędzić dziecku przyjścia na przesycony złem świat, nie zmuszać go do przyjęcia tego niechcianego i wątpliwego "daru". Chce uciąć swój przegrany los, zakończyć go swoim istnieniem; czuje moralną odpowiedzialność za nienarodzonego, dlatego decyduje się nie sprowadzać go na ten padół łez.
Bohater jest typowym przykładem przedstawiciela straconego, wojennego pokolenia. Ucieka od życia nie mogąc uciec od własnego mrocznego dzieciństwa i obozowych przeżyć. Nurzanie się w tych wspomnieniach nie przynosi oczekiwanego katharsis, wyzwala jedynie destrukcyjną siłę, która zatruwa i zabija związek z ukochaną. Zaczyna on przypominać relację kat - ofiara; dążąc do samozagłady niszczy wszystko, co w jego życiu wartościowe i dobre. Okaleczona psychika okazuje się dla niego przeszkodą nie do pokonania.
Kadysz staje się dla bohatera nie tylko wyrazem jego żalu i żałoby nad tym, który nigdy się nie narodzi, ale także nad sobą samym - umarłym za życia. Jest desperackim znakiem protestu przeciw powrotowi świata do normalności, przeciw zabliźnianiu się ran - dla bohatera jest to jednoznaczne z zapomnieniem, ze zdradą tych, którzy stracili wszystko podczas Holocaustu.
Książka podejmuje trudną i bolesną tematykę, wobec której nikt nie powinien zostać obojętnym. Spojrzenie na rzeczywistość oczami świadka tej potwornej hekatomby, jaką były obozy koncentracyjne, wywołuje niezapomniane wrażenia i na długo pozostaje w pamięci.
Książka nie epatuje obozowym czy wojennym okrucieństwem, tym razem trwają one w udręczonej psychice bohatera i nie pozwalają mu powrócić do normalności. Taka perspektywa jest bardziej wymowna i poruszająca, zaś rozdzierająca spowiedź chwyta za serce i wzbudza moc emocji.
Gorąco polecam!