Isabelle
-
Jacek Dehnel moje czytelnicze serce zdobył podczas spotkania autorskiego, mogłabym słuchać, słuchać i słuchać tego co mówi. Podziwiam go za dojrzałość i przepiękną polszczyznę jaką się posługuje. W czasie spotkania autor odczytywał fragmenty "Saturna", dlatego w czasie lektury, w głowie słyszałam głos Jacka Dehnela, który świetnie dostosowywał się do poszczególnych postaci.
"Saturn" to opowieść na trzy głosy, a mówią w niej Francisco - ojciec, Javier - syn i Mariano - wnuk.
Francisco korzysta z życia i niczego sobie nie żałuje. Portretuje i maluje najsłynniejszych ludzi w Hiszpanii, jednocześnie romansuje z wieloma kobietami, robi wokół siebie mnóstwo zamieszania, zupełnie inaczej niż cichy i spokojny Javier, który nie potrafi zrozumieć rubaszności ojca. Mimo tak bliskiego pokrewieństwa są zupełnie różni i nijak nie potrafią dojść do porozumienia. Javier gardzi ojcem, ma o nim jak najgorsze zdanie, nie potrafi zrozumieć sposobu jego myślenia.
Francisco chce dla syna jak najlepiej, ale zupełnie nie jest w stanie przyjąć do wiadomości tego, że Javier jest inny niż on sam.
Trzecim głosem w tej opowieści jest Mariano, syn Javiera, do ojca zupełnie niepodobny, za to posiadający wiele cech dziadka. Do tego stopnia różni się od swojego rodziciela, że ten podejrzewa żonę o zdradę z Francisco. Mariano z kolei gardzi swoim ojcem, nie potrafi znieść tłustego, wiecznie w stanie depresji człowieka, za to podziwia i darzy wielkim szacunkiem dziadka.
Jedna historia, opowiedziana przez trzech mężczyzn, pokazująca trzy zupełnie różne punkty widzenia. Każdy kolejny ojciec "zjada" swojego syna, niczym Saturn pożerający na ponurym obrazie jedno ze swoich dzieci. Brak porozumienia i wzajemnej akceptacji, powoduje wielką nienawiść i niechęć. I chociaż z pozoru mężczyźni są zupełnie różni, w swojej upartości i stosunku do wstępnych podobni.
Bodźcem do napisania książki stała się publikacja prof. Juana Jose Janquery, który zauważył, że słynny cykl fresków "Czarne obrazy" Francisca Goi, prawdopodobnie nie powstał z ręki mistrza, a jego syna Javiera. Jacek Dehnel stworzył fikcję, opartą na wielu faktach z życia mężczyzn Goya, która w pewien sposób tłumaczy odkrycie profesora. Dehnel opowiada, jak mogło do tego dojść, a robi to po mistrzowsku. Jak zwykle czaruje językiem, niezwykle plastycznym, dostosowanym do postaci. Kiedy mówi Francisco, język jest wulgarny i żywiołowy, kiedy Javier, melancholijny i senny. Bawi się autor udanie, bez kompleksów, mimo przecież młodego wieku.
Jacek Dehnel po raz kolejny nie zawodzi i udowadnia, że jest pisarzem z najwyższej półki, a "Saturna" z całego serca Wam polecam!