Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sekret Julii

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Sekret Julii | Autor: Tahereh Mafi

Wybierz opinię:

Daria CreatedEternity

Bać można się wielu rzeczy. Można bać się ciemności, pająków, seryjnych morderców, egzaminów, samotności, odrzucenia, prześladowcy. Jest wiele rodzajów strachu. Lecz, jak to jest bać się samego siebie? Nie wiedzieć, co jesteśmy w stanie zrobić. Tracić kontrolę. Pod wpływem impulsów, potężnych, skrajnych emocji, robić rzeczy nielogiczne. Gubić na tę chwilę rozum. I dopiero po wszystkim, gdy emocje opadną, ochłoniesz, zobaczysz, co zrobiłaś. Co uczyniłaś, tracąc kontrolę, kierując się emocjami, nie umysłem. Wychodzi na to, iż emocje są niesamowicie silne. Mogą odebrać nam panowanie nad sobą. Odebrać racjonalność myślenia. Więc może człowiek powinien zacząć się bać emocji? Bo to one są niszczycielskie. Przychodzą tak szybko, że nie zdążysz zareagować, namieszają Ci w głowie i pobudzą Twoje ciało do niecodziennych działań.

 

"A przecież czasu nie da się zamknąć w ciasnych granicach naszego pojmowania. Jest nieskończony, niezależny od nas. Nie może nam braknąć czasu, nie możemy stracić poczucia czasu, podobnie jak nie znamy sposoby, żeby go zatrzymać. Czas biegnie nawet wtedy, kiedy my stoimy."

 

Julia wraz z Adamem i Kenjim jest w Punkcie Omega. W miejscu, które działa przeciwko Komitetowi Odnowy, w miejscu, które pomaga osobom takim, jak Julia, osobą, które posiadają dar. Nadszedł czas, by dziewczyna nauczyła się panować nad swoją mocą, zrozumiała jej działanie. To jednak okazuje się zbyt trudne. Nastolatka sobie nie radzi, jest zagubiona, wystraszona. Wojska Warnera nie próżnują, po ucieczce Julii, zaczynają szukać Punktu Omega. Nadszedł czas walki...

 

Tahereh Mafi podbiła serca milionów czytelników "Dotykiem Julii". Stworzyła coś świeżego, ciekawego i ukazała swój talent, jakim są opisy i przemyślenia. Jej styl jest niezwykle oryginalny. Ostatnio był ogromny szał na drugą część przygód Julii i Adama. Po tylu pozytywnych recenzjach nie mogłam sobie odmówić przeczytania "Sekretu Julii".

 

Byłam pod ogromnym wrażeniem wszelkich opisów w książce oraz dogłębnym analizowaniu co poniektórych tematów. "Sekret Julii" aż pachnie świeżością. Nie jest to książka, jakich wiele. Napisana z wyczuciem i w taki sposób, że trafia prosto w serce czytelnika. Każde zdanie, każde przemyślenie, zostaje w pamięci, zmusza do refleksji. Co prawda akcja książki nie gna nieprzerwanie, ale jest napisana w taki sposób, że czytelnik nie jest się w stanie oderwać od tej powieści. Czytamy i nawet nie zauważamy, kiedy strony mkną naprzód.

 

"Po usłyszeniu złych wieści reklamacji nie uwzględnia się."

 

Muszę przyznać, iż "Sekret Julii" nie jest pozycją optymistyczną. Wręcz przeciwnie, jest to książka wręcz pesymistyczna, napisana ciemnymi barwami. Pełna przygnębienia, płaczu, bólu, niedowierzania lecz gdzieniegdzie przebija się skrawek nadziei, która towarzyszy głównym bohaterom. Powaga jednak jest plusem tej książki, trudności, jakie towarzyszą tytułowej Julii, skłaniają nas do głębszych przemyśleń i budzą współczucie do bohaterki.

 

Trójkącik miłosny: w współczesnych książkach bardzo trudno się bez niego obejść. Tak więc i pani Mafi dała się ponieść nieokiełznanej miłości i stworzyła dwóch mężczyzn, kochających jedną kobietę. Nie mam nic do takiego zabiegu, gdy jest dobrze stworzony. Tutaj jest on bez zarzutu. I choć wielkich moich starań, by nienawidzić Warnera, nie udało się. Otóż ten młody mężczyzna z problemami i demonami z przeszłości podbił moje serce. Wybacz Adam...

 

Bohaterzy są barwni i ciekawi. Przynajmniej większość. Niektórzy są... dość płytko wykreowani, ale to pewnie dlatego miałam takie wrażenie, gdyż nie zdążyłam ich bliżej poznać. Julia na początku książki bardzo mnie irytowała swoim podejściem. Bała się wszystkiego, nie chciała się angażować, najlepiej dla niej by było, gdyby wszyscy zostawili ją w świętym spokoju. Dopiero z czasem zaczęła się zmieniać na lepsze. Pisałam wcześniej, iż dzieło pani Tahereh jest przygnębiające, owszem, jest, ale niektóre postacie niszczą na chwilę tę napiętą atmosferę swoimi dowcipami czy też zabawnymi uwagami. Do takich osób należy właśnie Kenji, który od samego początku zdobył moją sympatię. W tej części poznajemy lepiej Aarona Warnera. Ta postać zdecydowanie zasługiwała na swoje dłuższe pięć minut w fabule. To właśnie Aaron dodał tej pozycji czegoś, co zadecydowało o jej niepowtarzalności.

 

"Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić."

 

Język, jakim posługuje się pisarka jest bez zarzutu, przystępny. Styl natomiast niesamowicie oryginalny, niepowtarzalny. W żadnej książce nie spotkałam się jeszcze z takimi intrygującymi opisami. Były one szczere, chwytające za serce. Tak jakby pisarka opisywała właśnie Twoje bicia serca.

 

"Sekret Julii" polecam każdemu, kto zapoznał się z poprzednią częścią. A jeśli "Dotyk Julii" jest dla Was obcy, to musicie jak najszybciej się za niego wziąć, by móc przeczytać kontynuację, która moim zdaniem jest jeszcze lepsza. I powiem Wam jedno: "Sekretu Julii" się nie czyta, przez "Sekret Julii" płynie się motorówką na rozszalałym oceanie.

 

"Nie musimy nic robić, żeby umrzeć. Możemy przez całe życie ukrywać się w komórce pod schodami, a śmierć i tak nas znajdzie. Zjawi się ubrana w pelerynę niewidkę, machnie czarodziejską różdżką i strzepnie nas z tego świata, kiedy będziemy się tego najmniej spodziewali. Wymaże wszystkie ślady naszego istnienia na ziemi i wszystko to zrobi za darmo. Nie poprosi o nic w zamian. Ukłoni się na naszym pogrzebie, przyjmie wyrazy uznania za dobrze wykonaną robotę i zniknie. Życie jest trochę trudniejsze. No i jest coś, co stale musimy robić. Oddychać."

 

Karolina Marcepankowa

Coraz mniej czasu...

 

„Dziewczyna.
Tak żądna mocy, że zabiła małe dziecko. Torturowała chłopczyka, który dopiero co nauczył się chodzić. Sprawiła, że dorosły mężczyzna, dysząc, osunął się na kolana. Nie ma nawet na tyle poczucia przyzwoitości, żeby się zabić.
To wszystko prawda."[s. 17]

 

Opis: Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu...

 

„Mamy coraz mniej czasu.
Jakby czas był czymś, co może się skończyć, jakby każdy z nas otrzymał po urodzeniu porcję odmierzoną do miski, a potem okazało się, że wszystkie minuty – zjedzone zbyt łapczywie, za szybko albo tuż przed wskoczeniem do wody – że wszystkie one zostały już bezpowrotnie stracone, zmarnowane, pochłonięte, zużyte." [s. 18]

 

Przejdę od razu do rzeczy, dobrze? Co najbardziej rzuca się w oczy? Bohaterowie – jest to niewątpliwie kluczowy element każdej książki, jednak jeśli jest to w ogóle możliwe, to w „Sekrecie Julii" ten szczegół jest nie tyle ważny, ale nawet najważniejszy. A to z uwagi na pamiętnikowy sposób prowadzenia narracji. I, o ile nam wiadomo, Julia przekonana jest, że pamiętnik ten nie dostanie się w niepowołane ręce, więc nie stroni od wyznań, których nie może już dłużej trzymać w sobie. Stąd dowiadujemy się, co naprawdę czuje, w kontraście do tego, co mówi wszystkim naokoło. Tahereh Mafi być może i nie jest pierwszą, która wykorzystuje ten właśnie sposób narracji, ale na pewno po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, w której tekst jest tak wyładowany emocjami. Wrażenie to potęguje jeszcze stosowany przez autorkę język. O ile dobrze pamiętam, to „Dotyk Julii" to dopiero debiut Mafi, więc jestem pod wrażeniem, ponieważ, już pomijając formę pamiętnika, tekst jest pełen wzniosłych metafor, a przekreślone zdania dostarczają niemałych emocji. I chociaż to obecne było już w „Dotyku Julii", to do swego rodzaju nowości można zaliczyć to, że autorka skupia się na przedstawieniu funkcjonowania Punktu Omega, który w poprzednim tomie został tylko nieznacznie nakreślony. Może się wydawać, że przez to akcja będzie trochę bardziej statyczna, mniej zawiła, czy po prostu nudniejsza, ale to błędne wrażenie, bo to właśnie tutaj znalazło się miejsce na rozterki głównych bohaterów. Mam dobrą wiadomość dla tych, którzy nie ścierpieli wątku związku Julii i Adama – w kolejnym tomie fandom całkowicie rozpadł się na dwa teamy, bo do gry doszedł ktoś nowy. Szczęśliwi? Z kolei wręcz przeciwnie czuć się będą przeciwnicy oklepanych już trójkątów miłosnych – Was natomiast mogę uspokoić – tego, co zafundowała Tahereh Mafi jeszcze nie było w książkach z tego gatunku. Oczywiście nic nie dzieję się tak po prostu, na wszytsko potrzebny jest czas, dlatego, stety czy niestety, rozterki sercowe głównej bohaterki odgrywają tutaj jedną z ważniejszych ról, co nieznacznie wpływa na tempo akcji. Jednak czy to oznacza, że powieść wypada gorzej? Wcale nie! Jest nawet lepsza.

 

„Nie macie prawa mówić, że fantastycznie jest móc zabić żywą istotę, że to interesujące móc złapać w sidła człowieka. Że wolno mi wybrać sobie ofiarę tylko dlatego, że potrafię zabijać bez pistoletu."[s.171]

 

O ile dobrze pamiętam, to po premierze „Dotyku Julii" pojawiło się kilka niepochlebnych głosów o twórczości TaherehMafi: że niedopracowane, że widać robotę początkującego. Słyszałam też głosy pełne nadziei. A może autorka jeszcze się wyrobi? Przecież pomysł już jest, wystarczy doszlifować wykonanie. Mam wrażenie, że pani Mafi wypełniła pokładane w niej nadzieje: z jednej strony zgrabnie rozwinęła historię rozpoczętą poprzednio, ale także zostawiła sobie miejsce na obiecujące zakończenie. Jak dla mnie, już tyle wystarczyłoby, żebym z niecierpliwością wyczekiwała premiery trzeciego tomu. A jeśli dodać do tego jeszcze przepiękny język i nieprzesłodzony wątek romantyczny – wtedy już nie ma o czym mówić.

Sophie Carmen

Śmiertelny dotyk. Obawa przed dotknięciem drugiego człowieka. Obawa przed dotknięciem czegokolwiek, aby tylko tego nie zabić, czy zepsuć. Czy ty, drogi Czytelniku, wyobrażasz sobie życie z takim przekleństwem darem? Gdybyś nie mógł tego zmienić, a jedynym twoim wyjściem było by życie z tym? Dałbyś radę? Przekonaj się na własnej skórze jak to jest, w Sekrecie Julii.

 

Dziewczyna ze śmiercionośnym dotykiem. Julia Ferrars. Siedemnaście lat unikania kontaktu z innymi ludźmi, w obawie o ich życie. Jej świat wywraca się, gdy poznaje Adama Kenta. Chłopaka który może jej dotknąć i nie umiera. Na domiar złego okazuje się, że istnieje jeszcze jeden człowiek odporny na jej dotyk – Warner. Dziewczyna jest zaszokowana. Na świecie są dwie osoby które mogą ją dotknąć. Niestety Julia wraz z Adamem muszą uciec z kwatery Komitetu Odnowy. Bezpieczne schronienie znajdują w Punkcie Omega. Przystani dla ludzi o szczególnych zdolnościach. Sielanka zakochanych jednak nie trwa długo. Dziewczyna pozna sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia. Punkt Omega szykuje się do walki z Komitetem Odnowy. Czy uda im się wygrać bitwę?

 

Po poznaniu pierwszej części, mianowicie Dotyku Julii, w moich planach na przyszłość pojawiło się miejsce na przeczytanie Sekretu Julii. Na moje szczęście, drugą część znalazłam pod choinką, więc było już wiadomo, że niedługo ją przeczytam. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Ostatnie czytane przeze mnie kontynuacjach, okazały się lepsze od poprzedniczek, więc nie miałam wątpliwości, że będzie tak i w tym wypadku. Nie myliłam się. Czytając tą powieść zupełnie przepadłam. Warto dodać, że do tej pory jeszcze nie wyszłam z tego niesamowicie pomysłowego świata. Więc jeśli masz zamiar w najbliższym czasie przeczytać Sekret Julii, ostrzegam, że robisz to na własną odpowiedzialność!

 

Niesamowicie zdenerwował mnie początek tej powieści, kiedy Julia cały czas opowiada jaki to Adam jest idealny, a wspaniały i jak go bardzo kocha. Później okazało się, że było to do czegoś potrzebne, chociaż gdyby było tego mniej, nic by się nie stało. Mocnymi stronami TaherehMafi pozostają nagłe zwroty akcji, które sprawiają, że Sekret Julii jest jeszcze lepszy od swej poprzedniczki. Coraz więcej sekretów wychodzących na jaw, chociaż niektóre i tak pozostają nam nieznane. I ten sposób pisania który jest... niesamowity. Przyznam, że pierwszy raz spotkałam taki zabieg w książce która nie okazała się klapą. Jest to coś na kształt poetyckiego języka, obfitego w różne metafory, przenośnie i inne tego typu środki stylistyczne. Pani Mafi wykazuje się pięknie rozbudowanym językiem jak i kunsztem literackim, sprawiającym , że w Sekrecie Julii można się od razu zakochać. Jednak jest to powieść, w której trzeba czytać między wierszami, aby jeszcze bardziej zagłębić się w jej treść.

 

Wydaje się, że w tej części Julia i Adam zamienili się miejscami. Pomijając początek, dziewczyna wykazuje się nie lada odwagą, i jest w stanie zrobić wszystko aby jej przyjaciele byli bezpieczni. Chłopak zaś poddał się, i stał się bezradny, tak jak tytułowa bohaterka w pierwszej części. Jak przyglądam się mojej recenzji Dotyku Julii, aż łapię się za głowę, patrząc jak „zbeształam" Warnera. Wstyd mi. W Sekrecie Warner, a dokładniej Aaron, pokazał swoje drugie oblicze, które jest całkiem niezłe. Uważam, że w drugiej części stał on się uroczy, i bardziej znośny. I osoba bez której powieść straciła by część swojego uroku czyli Kenji. Gdyby nie on Sekret Julii był by powieścią suchą oraz bez wyrazu.

 

Powieść pod względem graficznym, jest równie urodziwa jak Dotyk Julii. Cieszę się, że okładka nie została zmieniona, tylko jest taka sama jak w angielskiej wersji, ponieważ one podbiły moje serce. Tak samo plusem jest wydanie. Mimo tego, że książka ma prawie 440 stron, jest ona lekka, przez co z łatwością można ją wrzucić do torebki bądź plecaka i nie martwić się, że będzie to zbędny bagaż. Książkę czyta się łatwo, oraz szybko. Naprawdę szybko. Mi zapoznanie się z Sekretem Julii zajęło niecałe dwa dni, co jak na wyżej wymienioną ilość stron, i jak na mnie to bardzo szybko. Powieść nie jest także przekoloryzowana, co uświadamia czytelnikowi, że życie nie jest łatwe. Książka idealna na długie wieczory podczas ferii zimowych, czy po prostu wolną chwilę. Z niecierpliwością czekam na trzecią część!

 

„ - Lubisz Szekspira? – pyta.
Dziwny przeskok.
Kręcę głową.
- Wiem o nim tylko tyle, że ukradł mi imię."

 

Abigail

Słowa żyją tak długo, jak długo ludzie je pamiętają.

 

Julia Ferrars. Dziewczyna ze śmiercionośnym dotykiem. Cały jej świat sprowadzał się do ciągłego unikania kontaktu fizycznego z ludźmi w obawie, że może ich zranić. Jednak pewnego dnia w jej życiu pojawił się Adam Kent, który, o dziwo, potrafi ją dotknąć i nie umiera. Jakby tego było mało, ujawnia się kolejna osoba, która nie czuje jej bólu - Warner. Dziewczyna jest tym zdezorientowana. Przez całe siedemnaście lat uciekała przed ludźmi, a teraz okazuje się, że aż dwie osoby potrafią ją dotykać. Niestety Julia musi uciec razem z Adamem. Znajdują schronienie w Punkcie Omega, który szykuje się do walki z Komitetem Odnowy. Dziewczyna wreszcie znajduje się z ludźmi takimi jak ona; ludźmi, którzy też posiadają pewne dary. Jednak nie ma tam czasu na beztroskie leniuchowanie. Wszyscy czegoś od niej oczekują. Dowódca Castle chce, żeby ciągle ćwiczyła swoje umiejętności i obserwowała postępy, a Kenji przypomina jej o obowiązkach panujących w Punkcie Omega. Julia przez dwa tygodnie, podczas, których przebywała w podziemnej bazie, nie nawiązała żadnych nowych znajomości. Wystarcza jej jedynie Adam i możliwość odczuwania jego dotyku na swojej skórze.

 

Zaczyna się robić coraz bardziej nerwowo. Punkt Omega wychwytuje sprzeczne sygnały, które pokazuje Komitet Odnowy, a cała podziemna baza pilnie szykuje się na bliską już walkę. Ludzie ćwiczą swoje moce intensywniej niż zazwyczaj, zbierają mnóstwo jedzenia oraz broni. Jednak Julia przeżywa swój prywatny dramat, gdy okazuje się, że nie tylko ona ukrywa pewien sekret, ale właściwie wszyscy z jej otoczenia. A największy Adam, na którym tak bardzo jej zależy. Teraz dziewczyna postanawia na jakiś czas odseparować się od chłopaka i skupić na testowaniu swoich mocy. Jednak nic nie jest takie proste, gdy w jej głowie ciągle pojawia się widok tego jednego chłopaka, a następnie na horyzoncie pojawia się kolejny - Warner, zabójczo przystojny, tak jak go zapamiętała.

 

Kończą mi się litery. Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić.
Czekałam półtorej roku na przeczytanie tej powieści. Nie pytajcie mnie nawet, jak ja to zrobiłam, bo naprawdę tego nie wiem. Dotyk Julii całkowicie mną zawładnął, a tymczasem tak długo nosiłam się z zamiarem przeczytania kolejnej części. Ależ ja czasami jestem głupia. Życie podtyka mi pod sam nos takie świetne książki, a na tyle czasu czekam, żeby wreszcie móc pochłonąć je w jeden dzień. Dotyk Julii całkowicie mnie urzekł i od samego początku powtarzam, że ta seria jest jedną z moich ulubionych. Chyba właśnie dlatego nawet nie musiałam sięgać po Sekret Julii - po prostu wiedziałam, że dalej będę zakochana w bohaterach, w sposobie pisania autorki i w świecie jaki wykreowała. Oczywiście miałam rację i ani trochę się nie zawiodłam. Tahereh Mafi, chapeau bas!

 

Sięgnęłam po Sekret Julii i znowu zawładnął mną pewien ewangeliczny stan, w którym kompletnie nie mogłam poderwać się od lektury i chyba nic nie potrafiłoby mnie od niej odciągnąć. Niektóre powieści mają na mnie naprawdę dziwny wpływ, gdyż czuję się całkowicie urzeczona aurą, którą wokół siebie otaczają. Po wzięciu do ręki danej książki po prostu wie się, że po jej przeczytaniu nie będzie się takim samym człowiekiem, jak przedtem. Czytając tę serię, wpadałam w trans. Potrafiłam przesiedzieć cały dzień na łóżku z nosem w książce, robiąc malutkie przerwy na jedzenie, podczas których cały czas myślałam o bohaterach. W nocy śniły mi się wydarzenia, o których czytałam i budziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam, że czekają mnie kolejne strony. I oczywiście to zdziwienie i smutek po przeczytaniu ostatniej strony... To naprawdę uczucie, jakby straciło się najlepszego przyjaciela. Jak do tej pory, cała seria wywarła na mnie piorunujące wręcz wrażenie, które utrzymywało się nawet po zamknięciu książki.

 

Sekret Julii to wyjątkowa powieść. Tak samo jak wyjątkową jest autorka, która ją napisała. Nieczęsto zdarza się, żeby autor potrafił pisać w tak piękny, poetycki, a zarazem lekki sposób i nie wypaść przy tym kiczowato bądź pseudo-poetycko. Zazwyczaj te "głębokie wynurzenia" autorów są bezpodstawne i tak naprawdę obrazują jedynie puste emocje. Tahereh Mafi jest całkowicie inna. Pisze w całkowicie idealny sposób, a ja wręcz nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak lekko przychodzą jej takie przemyślenia. Słyszałam wiele opinii, w których ludzie uzasadniali, że taki poetycki sposób pisania sprawił, że źle czytało im się książkę i nie mogli przez nią przebrnąć. Według mnie absolutnie nie jest to prawda. Wszystko zależy od gustu, jednak ja mogę zapewnić, że nic takiego nie przytrafiło mi się podczas czytania tych części, które według mnie są naprawdę świetne. Prawda jest taka: pióro Tahereh Mafi albo się pokocha od pierwszych stron, albo znienawidzi. Ale jeśli się je pokocha, to nie będzie chciało się już czytać innych książek.

 

Czasami fascynuje mnie klej. Nikomu nigdy nie przychodzi do głowy zapytać klej, jak się trzyma. Czy nie czuje się zmęczony sklejaniem różnych rzeczy albo czy się nie boi, że się rozpadną, albo czy się nie zastanawia, z czego zapłacić rachunki.

 

Nasza tytułowa Julia w tej części zaczyna wreszcie dorastać. Na samym początku jest jeszcze bardzo niepewna siebie, ale w miarę upływu stron dostrzegamy wyraźne zmiany, które w niej zachodzą. Zaczyna zdawać sobie sprawę z wielkości swoich umiejętności oraz z tego, jak wiele może zrobić. Nie może być przecież wiecznie zlęknioną dziewczynką, która boi się kogokolwiek dotknąć, bo może wyrządzić mu krzywdę. Odkąd pewien chłopak mieszkający w Punkcie Omega zrobił dla niej specjalny kostium, który zasłania niemal każdy centymetr jej ciała, a do tego takie same rękawiczki, Julia przestaje się tak bardzo bać. Oprócz tego ćwiczy swoje umiejętności i okazuje się, że posiada o wiele większe zdolności niż na początku jej się wydawało. Wreszcie dziewczyna przestaje patrzeć na swój talent, jak na przekleństwo, ale widzi, że to prawdziwy dar, który musi dobrze wykorzystać. Adam również zmienia się w tej części. Niestety dla mnie zrobił się zbyt miękki w stosunku do Julii i wiele stracił w moich oczach, jednak nie zmienia to faktu, że można zauważyć, jak wiele chce dla niej zrobić. Wytrzymuje naprawdę dużo nieznośnych rzeczy, byle tylko ułatwić swój kontakt z dziewczyną. No i jest jeszcze Warner. Dla mnie perfekcyjny, jak zawsze. Aż miałam ochotę wypisywać po książce serduszka przy każdym wspomnieniu jego imienia. Chłopak nie jest aż takim bad boy'em, jak w pierwszej części, ale jego natura również ulega zmianie. Jego zachowanie nieco się polepsza, jednak nadal drzemie w nim ta ukryta złośliwość, za którą go uwielbiam. Jest jeszcze Kenji, którego kocham miłością bezgraniczną. To chyba jedyna postać, która nadaje zabawny wymiar tej powieści.

 

Najfajniejsze w tej części jest to, że właściwie wszyscy mają swoje sekrety. Julia, Adam i Warner. Każdy z nich ma coś, o czym nie chce powiedzieć światu i wraz z ujawnieniem tych informacji, niektóre sprawy się naprawdę bardzo komplikują. Ach, no tak. I jeszcze poznajemy prawdziwe imię Warnera oraz dowiadujemy się (po części) dlaczego chłopcy mogą ją dotykać. Wydawało mi się, że autorka zostawi te informacje na sam koniec, jednak jestem zadowolona z tego, że ujawniła to już tutaj. Trzeci tom pewnie w dużej części będzie się skupiał na walce Punktu Omega z Komitetem Odnowy. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa, którego chłopaka Julka wybierze. Zazwyczaj nie mogę znieść trójkątów miłosnych w książkach, ale tym razem ten jeden jest wprost idealny. Niestety u mnie Adam naprawdę wiele stracił, bo cały czas latał za główną bohaterką i wykrzykiwał miłosne wyznania. Za dużo było wpadania w ramiona i uciekania z nich w duecie Julki i Adama. Co innego z Warnerem. Osoby, które wolą tego chłopaka będą tutaj naprawdę zadowolone, chociaż ja na miejscu głównej bohaterki zrobiłabym wszystko, o co by mnie prosił. Tu nie ma czegoś takiego jak teamy, to nie Zmierzch... Ale gdyby były to jestem calutkim sercem za Warnerem!

 

Muszę przyznać, że na samym początku trudno było mi wbić się w rytm czytania tej powieści. Duża część akcji książki skupia się wokół codziennego życia Julii, a mnie to na początku bardzo nudziło. Po pewnym czasie jednak przestałam już zawracać na to uwagi, bo byłam całkowicie urzeczona tym, co otrzymałam w książce. Bardzo martwiłam się o to, że mi się ta część nie spodoba. Naprawdę bardzo. Dotyk Julii czytałam półtorej roku temu, kiedy jeszcze nie miałam wyrobionego gustu czytelniczego i wtedy właściwie wszystko mi się podobało. Teraz się nieco pod tym względem zmieniłam, ale okazuje się, że moje uwielbienie do tej serii kompletnie nie uległo zmianie! Dla mnie dalej jest ona jedną z najlepszych powieści, jakie dane mi było przeczytać. Uwielbiam w niej dosłownie wszystko.

 

Sekret Julii jest tak samo dobry jak poprzednia część. Tak, wiem. Dotykowi dałam maksimum punktów, ale jeśli miałabym oceniać go teraz to dałabym tyle samo, ile tej części. Ta seria jest jedną z ciekawszych, jakie możemy znaleźć na rynku wydawniczym. To nie opowieść o dziewczynie, która posiadała nadprzyrodzone zdolności. To historia o przezwyciężaniu własnego lęku, wychodzeniu z kokonu poczwarki i stawaniu się pięknym motylem oraz o dorastaniu do tego, co życie dla nas przygotowało. Uwielbiam Tahereh Mafi za to, że stworzyła tę powieść i kocham jej styl pisania. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i wprost gryzę z niecierpliwości paznokcie na samą myśl o tym, co tam dostanę. A to już bardzo niedługo, bo już w kwietniu. To już ostatnia część trylogii, a mi już serce się kraje. Jak ja przeżyję rozłąkę z tymi bohaterami? Będzie naprawdę bardzo ciężko. Chyba nie muszę wspominać, że polecam tę książkę, jak i całą serię? To się rozumie samo przez się. Jedna z najlepszych serii młodzieżowych.

 

Nie mam szafy pełnej hmmów i wielokropków, które wystarczy wstawić na początku i na końcu zdania. Nie umiem być czasownikiem ani przysłówkiem. Jestem na wskroś rzeczownikiem. Nafaszerowanym ludźmi, miejscami, rzeczami i myślami, których nie potrafię uwolnić ze swojej głowy. Nie umiem rozmawiać. Chciałabym komuś zaufać, ale na myśl o tym ogarnia mnie paniczny strach.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial