WickerSun
-
Po zaznajomieniu się z treścią książki Po drugiej stronie materii wzbogaciłam się o nową wiedzę na temat potęgi ludzkiej energii. Nieco zaszokowana jej istnieniem, starałam się odnaleźć inne ciekawe materiały obejmujące ten zakres, który, jak się dowiedziałam, jest szeroki. Energia musi być pozytywna, aby człowiek prawidłowo funkcjonował. Naprawdę niezwykle fascynujący jest fakt, że niewłaściwe ułożenie łóżka, na którym chcemy regenerować siły, może być odpowiedzialne za złe samopoczucie, a częste przebywanie w pomieszczeniach o zbyt jaskrawych kolorach będzie nas przytłaczać. Z kolei ciągłe myślenie o kłopotach i problemach sprawi, że mimowolnie będziemy je do siebie przyciągać.
Autor książki, Łukasz Michewicz-Kulpa, próbuje odpowiedzieć na pytania o ludzki byt we wszechświecie, prawdziwe pochodzenie człowieka oraz samą istotę bycia. Dużą wagę przywiązuje do szczęścia, które, zdaniem autora, mamy ze sobą i w sobie od początku naszego istnienia, dlatego nie musimy szukać go w innych osobach, rzeczach lub wydarzeniach. Wbrew mojemu wcześniejszemu opisowi, nie jest to poradnik, który zaspokoi naszą ciekawość i wyliczy rady, które trzeba zastosować, by utrzymać przy sobie pozytywną energię i szczęście. Autor stworzył opowiadanie, którego głównymi bohaterami są Maya i Arctu i to właśnie ich przygody będą warte zastanowienia się nad sensem tego, kim jesteśmy i jaką mamy moc.
Historii w tej książce jest wiele, opowiadają je nie tylko wyżej wymienione postaci, lecz także członkowie ich rodzin, przyjaciele. Wszyscy zadają mnóstwo pytań: co dzieje się po śmierci, czy istnieje coś takiego jak ostateczna rzeczywistość, o co chodzi z tym powszechnym szukaniem drugiej połowy i czym powinniśmy się w życiu kierować: sercem czy rozumem?
Czytając książkę, manewrowałam między różnymi poglądami filozoficznymi, których nie umiem przyporządkować określonym twórcom. Wszystko (a przynajmniej większość) kręci się wokół niewidzialnej aury, która otacza nas, ludzi i inne żyjące stworzenie. Ukazana jest w taki sposób, że aż chce się wierzyć, iż to ona dostarcza nam potrzebnej energii do życia.Autor we wstępie pragnie mocno połączyć się z czytelnikiem i mieć pewność, że jego książka będzie zrozumiała, dlatego proponuje muzykę, której słuchał podczas pisania pewnych fragmentów i która przyczyniła się do stworzenia takich właśnie sytuacji czy motywów wydarzeń. I rzeczywiście, w utworze pojawiają się tytuły utworów, jednak uważam, że każdy ma prawo do własnej interpretacji danej piosenki czy muzyki i niekoniecznie wszyscy, słuchając jej, widzą lub wyobrażają sobie to samo. Niewidzialne, pozytywne wibracje i kształty, a nawet kolory, które można przyporządkować do danej osoby nie przemawiają do mnie. Indywidualną jest kwestia wiary w działanie podświadomości.
Rozdziały nie są długie, co ułatwia zrozumienie treści, a na samym końcu odnajdziemy specjalny słowniczek pojęć, który został stworzony dla wszystkich tych, którzy nie radzą sobie z pojęciami:wyższe ja czy kod światła.Książka ta, choć napisana ciekawie, jest bardzo trudna w odbiorze, szczególnie dla filozoficznych laików. Wiele spraw w niej poruszanych, dla większości ludzi jest po prostu kwestią rozumienia tego albo nie, wierzenia w to lub też nie. Autor niczego nie narzuca, jednak inne niż jego myślenie doprowadza do konfliktu w relacji: nadawca tekstu i jego odbiorca.
Choć bardzo starałam się podążać tokiem myślenia autora, muszę przyznać, że dość szybko się pogubiłam, dlatego nie polecam tej pozycji osobom oczekującym wartkiej akcji oraz zwrotnego punktu kulminacyjnego.