Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ja, Diablica

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 6 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 6 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 7 votes

Polecam:


Podziel się!

Ja, Diablica | Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wybierz opinię:

Martyna x

Z książkami polskich autorów jest u mnie tak, że rzadko zdarza mi się po nie sięgać. Od razu zaznaczam jednak, że nie jestem do nich uprzedzona i nie uważam, że to, co polskie, musi oznaczać złe. Po prostu nigdy nie trafiłam na żadną polską powieść (tym bardziej z wątkiem paranormalnym), która zwaliłaby mnie z nóg. Aż do teraz.

 

Kiedy dwudziestoletnia studentka Wiktoria Biankowska zostaje zamordowana, trafia do piekła, a dokładniej do tajemniczego Los Diablos, w którym dostaje etat diablicy. Jej zadanie polega na tym, by targować się o dusze zmarłych. Problem polega na tym, że Wiktoria nie potrafi pogodzić się ze swoją śmiercią i cały czas wraca na ziemię. Sytuacji nie ułatwia fakt, że w Polsce, dziewczyna zostawiła swojego ukochanego, o którego miłość pragnie teraz zawalczyć. Na jej drodze stanie jednak nie jeden diabeł i nie jedna przeszkoda. Czy nowej diablicy uda się zdobyć uczucie ukochanego mężczyzny i pozostać na ziemi? Jaka rola w całej historii przypadła przystojnemu Belth'owi?

 

Książka tej młodziutkiej autorki zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Byłam pod wielkim urokiem jej stylu, języka i historii jaką opowiedziała.

 

Katarzyna Berenika Miszczuk stworzyła w swojej powieści obraz piekła, o jakim nigdy nawet nie myślałam. Przypuszczam, że każdemu z nas, miejsce to kojarzy się ze złem. Jednak nie autorce. Piekło przedstawione w książce jest pełne diabłów, rozpusty i swobody. Nie obowiązują tam żadne reguły, jednym słowem "hulaj dusza, piekła nie ma" ;)

 

Akcja toczy się od pierwszej strony i od tejże strony także wciąga czytelnika.

 

Bohaterowie są ciekawi, intrygujący i nietuzinkowi. Niezwykle czarujący diabeł Belth, piękna i charakterna Kleopatra, niesamowicie zabawny czarny charakter książki Azazel, a nawet sam władczy szatan Lucyfer, sprawiają, że mamy ochotę przenieść się do Niższej Arkadii i poznać te postacie osobiście.

 

Największą zaletą powieści jest jednak humor. Przezabawne dialogi, opisy i sytuacje nieraz sprawiły, że śmiałam się w głos sama do siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej czytałam książkę, która bawiłaby mnie równie mocno.

 

Narracja pierwszoosobowa jest moją ulubioną i bardzo się cieszę, że autorka zastosowała tutaj właśnie tę narrację. Pozwoliło mi to wczuć się w sytuację głównej bohaterki i zagłębić w historii.

 

Również oprawa graficzna jest całkiem ciekawa i przyjemna dla oka. Pomysł z okładką jest dość nietypowy i oryginalny, co bardzo korzystnie wpłynęło na moją ocenę.

 

Sam pomysł na fabułę jest tak dobry, że nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Gdyby na okładce nie było nazwiska, nigdy nie zgadłabym, że to powieść napisana przez polską autorkę.

 

Tym co w książce mi się nie podobało, była momentami główna bohaterka. Czasami jej naiwność i zachowanie były tak dziecinne, że zastanawiałam się nad tym, czy aby na pewno ma ona dwadzieścia lat, ale nie to uważam za największą wadę. Największym minusem dla mnie było nazywanie Piotra "Piotrusiem". Irytowało mnie to do tego stopnia, że później nauczyłam się już przekształcać to zdrobnienie w pełne imię :)

 

"Ja, diablica" to pozycja, którą omijałam przez wiele miesięcy. Pozytywne opinie nie wystarczały, aby mnie przekonać do zmierzenia się z lekturą tej powieści. Nadszedł jednak czas, w którym po nią sięgnęłam i absolutnie nie żałuję. Nie zniechęcajcie się polskim nazwiskiem na okładce, czy tym, że akcja dzieje się częściowo w Polsce, ponieważ pozycja ta ma w sobie tyle uroku, humoru i czaru, że grzechem byłoby jej nie przeczytać, a pamiętajcie, że grzeszne dusze trafiają do piekła ;)

Symonides

Witajcie,

Nie tak dawno poszedłem do księgarni, gdzie uwagę moją przyciągnęła ładna dziewczęca twarz okolona czarnymi włosami z fascynującym, granatowym odcieniem. Miała czerwone, zmysłowe, lekko uchylone usta. W jej oczach widać było ogień. Dotknąłem ją, a ona nawet nie drgnęła. I już wiedziałem, że musi być moja, pragnąłem poznać ją bliżej, dowiedzieć się co w sobie kryje. Po paru minutach wyszliśmy razem z księgarni. Ja i egzemplarz powieści "Ja diablica" Katarzyny Bereniki Miszczuk.

 

W zasadzie nie pomyliłem się w swym osądzie. Intrygująca okładka okazała się zapowiedzią dobrej, choć mało ambitnej lektury. Autorka - 22 letnia studentka medycyny opowiedziała ciekawą historię. Już od początku jest niezwykle, bowiem powieść rozpoczyna się... zgonem głównej bohaterki - Wiktorii. I nie jest to wcale wstęp do retrospekcji, książka opowiada o kolejnych wydarzeniach właśnie po śmierci Wiki. A tych jest niemało... zaraz na początku dowiadujemy się, że bohaterka trafia do piekła, a konkretnie do urzędu, gdzie w obecności brzydkiego demona - urzędnika podpisuje cyrograf i staje się diablicą. Potem otrzymuje klucz umożliwiający przemieszczanie się po dominium Lucyfera, a także willę w Los Diablos - mieście potępionych. Za chwilę poznaje ultraprzystojnego diabła - Beletha, który zaleca się do niej dość nachalnie przez cały czas trwania książki. Wkrótce okazuje się, że życie w piekle nie wiąże się z wieczną karą, a raczej z niekończącymi się imprezami pełnymi używek i luksusowym życiem. Okazuje się, że dla ludzi, którzy właśnie umarli diabły i anioły przeprowadzają licytację o duszę, podczas której zapada decyzja czy dusza trafi do tych na górze, czy wręcz przeciwnie. Według autorki niebo jest po prostu zamieszkane przez ugrzecznionych nudziarzy, podczas gdy do piekła trafiają odważniejsze i bardziej rozrywkowe jednostki. I tak Wiki ma okazję poznać osobiście Napoleona, a także przyjmować rady od Kleopatry - tej Kleopatry! Bohaterka poznaje też Śmierć, która nie ma jednoznacznej płci i jest niewidoczna (dlatego kryje się pod głębokim kapturem). Wiktoria szybko odkrywa zalety pozycji diablicy – może wracać na ziemię do świata żywych. I często to czyni prowadząc podwójne życie. W piekle jest diablicą, na ziemi zaś zwykłą studentką, która walczy o sympatię Piotrka - jej wielkiej miłości. Z czasem okazuje się, że śmierć Wiki nie była przypadkowa i bohaterka zaczyna prowadzić na ten temat prywatne śledztwo. A to tylko wstęp do kolejnych wydarzeń...

 

W powieści tej urzekły mnie niesamowite pomysły autorki dotyczące zasad życia po śmierci. Książka pełna jest oryginalnych koncepcji i smaczków. Wynikają z nich rozmaite ciekawe sytuacje, jak choćby wspomniana możliwość dyskusji z Kleopatrą czy poznanie życiorysów właśnie zmarłych ludzi podczas targu o ich dusze. Urzeka pomysł moherowej babci, która z własnej woli idzie do piekła, by głosić tam słowo Boże i nawracać. Jednocześnie widać, że autorka czerpała pełnymi garściami inspiracje - i tak w dialog ze śmiercią wplątany jest popularny dowcip, a bal w piekle to dość czytelne nawiązanie do Bułhakowa. Jednak odwołania te w żaden sposób nie rażą. Zdecydowanie największym plusem tej książki jest właśnie kreacja świata przedstawionego. Z fabułą jest już troszkę gorzej, to znaczy jest ona ciekawa i wciągająca, ale niektóre jej fragmenty są naiwne. bez wdawania się w szczegóły diabły z jednej strony kreowane są na super inteligentne, zabójczo przystojne jednostki, z drugiej ich intrygi są przewidywalne i proste jak konstrukcja cepa. Podobnych niedociągnięć jest kilka. Razi też zbytnie uwypuklenie wątku romantycznego. Wiki bez przerwy myśli o Piotrku i Belecie, motorem większości akcji w książce są właśnie rozterki miłosne bohaterki. Ale może to takie kobiece, bo ja wiem? Jestem facetem i dla mnie to przegięcie. Również kreacja postaci nie jest najmocniejszą stroną autorki. Są one niezbyt wyraziste, a ich charaktery są spłycone do bólu.

 

Mimo wszystko, moim zdaniem jest to książka, po którą warto sięgnąć. Przyjemnie się ją czyta, mimo, że w zasadzie to romansidło, a pewne niedoskonałości można wybaczyć autorce, z racji niedużego stażu. Liczę, że jej kolejne książki naładowane będą równie dobrymi pomysłami jak ta.

Viconia

Od dawna już za mną chodziła ta książka, dlatego bardzo ucieszyłam się, kiedy trafiła do Włóczykijki. Trochę się naczekałam na nią, ale warto było ;)

 

Główną bohaterką książki jest Wiktoria. Wiki została zamordowana i trafiła do piekła. A tam jeden z diabłów zgłosił ją na stanowisko diablicy. Bo piekło idzie z duchem czasu i jakieś kobiety w tym zawodzie też by się przydały. Jej zadaniem jest targowanie się z aniołami o dusze zmarłych. Początkowo oszołomiona szybko odnajduje się w nowym zawodzie i nawet jej się podoba. Ale to przecież piekło, nic nie może być takie proste. Wiki pakuje się w coraz większe kłopoty i będzie miała wielkie trudności z wybrnięciem z nich bez szwanku. Do tego ciągle wraca na Ziemię żeby rozkochać w sobie swoją wielką platoniczną miłość. A to też nie jest łatwe, tym bardziej, że jeden z diabłów – Beleth – zrobi naprawdę wiele żeby mieć ją tylko dla siebie.

 

Zacznę od tego, co mnie zachwyciło: wizja piekła. Nie ma tu smażenia się przez wieczność w ogniu piekielnym. Każdy, kto trafia do piekła sam decyduje, co będzie robił. Może zechce prowadzić restaurację, albo bar? Każdy tam robi coś dla innych. A ponad to wszyscy robią to, na co mają ochotę. Istny raj, prawda? ;) Za to w niebie wieje nudą, wszyscy są tam sztywni i w kółko śpiewają psalmy. No ile można. Przecież lepiej iść do piekła i bawić się przez wieczność całą. I to wcale nie oznacza, że musimy chodzić na te same imprezy co seryjni mordercy. Tacy jak oni po śmierci po prostu znikają. Możemy za to na balu u Lucyfera spotkać Jima Morrisona, Kurta Cobaina, Napoleona czy Elvisa Presleya. A poza tym dowiemy się jeszcze wielu ciekawych rzeczy, np. kto wymyślił urząd skarbowy [no zgadnijcie] i dlaczego Azazel musi strajkować pod rezydencją Lucyfera.

 

"- To nikt nie chce iść do Nieba? - nie mógł w to uwierzyć.
- Skarbie - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech - nikogo nie podniecają wspólne śpiewy i trzymanie się za ręce."

 

Kolejne zachwyty kieruję w stronę bohaterów. Sarkastyczna Wiktoria, wielbiący chaos Azazel, czarujący i pełen uroku Beleth, wielbiąca siebie samą Kleopatra i złośliwa Śmierć. Razem tworzą mieszankę wybuchową i nie pozwalają się nudzić. I mimo, że nie są do końca pozytywnymi bohaterami nie sposób ich nie polubić.

 

Jedyna osoba, która działała mi na nerwy to Piotrek – wielka miłość Wiktorii. No doprawdy, nie wiem co ona w nim widziała.

 

Chociaż z drugiej strony miło było trafić na bohaterkę, która po spotkaniu czarującego i zabójczo przystojnego diabła nie zapomniała o bożym świecie i skupiała się na czymś więcej niż ślinieniem się na jego widok. Ba, zdawała sobie sprawę z tego jaki jest pociągający i jej oddany, ale mimo to nie potrafiła przekonać swojego serca, żeby zapomniało o wspomnianym wcześniej Piotrku. Tak jakby bardziej życiowe to było niż w większości książek ;)

 

To teraz sobie trochę ponarzekam. Są dwie rzeczy, które mnie bardzo irytują w książkach. Wtrącane co chwilę bezsensowne zdrobnienia i powtórzenia, którymi jesteśmy zasypywani co dwie strony. I niestety skumulowały mi się one w tej właśnie książce. Rzecz pierwsza: zdrobnienia. Niby nie aż tak dużo, niby tylko imię, bo zamiast Piotrek ciągle używano Piotruś. Ale tak mnie to drażniło, że miałam ochotę wyjść z siebie. Swoją drogą jak można tak mówić o dorosłym facecie? Ja rozumiem, raz czy drugi. Ale cały czas? Ble.

 

Rzecz druga: powtórzenia. Też właściwie jedno. A przynamniej jedno mi się tak bardzo rzuciło w oczy. Chodzi o jakże seksowny jednodniowy zarost Piotrusia. Pomijam fakt, że miał takowy codziennie ;] Ale no naprawdę. W pewnym momencie byłam bliska postanowienia, że jak jeszcze raz przeczytam o jego zaroście to wyrzucę książkę za okno.

 

Ale tutaj znowu chwila na zastanowienie, bo obie denerwujące kwestie dotyczą tego samego bohatera. Może miała jakiś swój chytry plan i specjalnie napisała Piotrka w taki sposób, żeby wzbudzał same negatywne emocje? Mam nadzieję ;)

 

Ogólnie mam bardzo pozytywne wrażenia po lekturze. Spędziłam z nią dwa leniwe popołudnia i świetnie się przy tym bawiłam. Dużo humoru, wartka akcja, świetny pomysł na fabułę i dobre wykonanie. Do tego błyskawicznie się czyta i wciąga strasznie. Czego chcieć więcej.

 

Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę książkę. Teraz z niecierpliwością będę czekać na kontynuację. „Ja, diablica" powinna dalej wędrować, ponieważ jest świetnym sposobem na poprawienie humoru i oderwanie się od szarej rzeczywistości ;)

 

I na zakończenie mój ulubiony cytat:
"- Może tym razem udało ci się nie doprowadzić do zlodowacenia całej północnej półkuli, ale zdrowo namieszałeś! - wycedził Lucyfer. - Naciskają na mnie ci z góry. Czy wiesz, że Gabriel nadal nienawidzi cię za wyginięcie mamutów?! W końcu to on je wymyślił!
Azazel wbił spojrzenie w posadzkę.

- Włochate słonie. Też coś! Miał pomysł równie inteligentny, co Ariel wymyślając wirusy. Takie małe, niegroźne, komu mogą zaszkodzić?"

Marta_25

Dwudziestoletnia Wiktoria Biankowska trafia do Piekła, gdzie dowiaduje się, że właśnie umarła i ma szansę zostać diablicą, wystarczy, że podpisze pewien cyrograf. Bohaterka przyjmuje „posadę", dzięki czemu otrzymuje piekielne moce, które umożliwiają między innymi przemieszczanie się do świata żywych. Zadaniem diablicy jest targowanie się z aniołami o dusze zmarłych. Wiktoria początkowo nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji, dlatego przydzielają jej opiekuna, zabójczo przystojnego diabła imieniem Beleth. Diabeł nie tylko wprowadza Wiki w tajniki jej profesji, ale także odkrywa przed nią uroki życia w Piekle. Zaoferuje dziewczynie luksusową willę w pięknym miasteczku Los Diablos, które cieszy się niezwykłą popularnością wśród najbardziej wybrednych mieszkańców Piekła. Bohaterka będzie miała okazję poznać mnóstwo niezwykłych osób: Kleopatrę, z którą połączy ją przyjaźń, Śmierć, szalonego diabła Azazela czy...Napoleona.

 

Wiktoria, mimo imponujących warunków mieszkaniowych, beztroskiego „nieżycia" oraz barwnych przyjaciół nadal tęskni za swoim minionym, ziemskim życiem, a konkretniej za kolegą, w którym skrycie się podkochuje, za Piotrusiem. W związku z tym diablica decyduje się na prowadzenia podwójnego „życia", dzięki swoim piekielnym mocom kursuje między Los Diablos, a Warszawą. Jest jeszcze coś, co dręczy główną bohaterkę- jej śmierć. Dziewczyna nie potrafi sobie przypomnieć w jakich okolicznościach zginęła. Jej ostatnie wspomnienie kończy się w momencie kiedy późnym wieczorem wychodzi z klubu i skręca do parku...

 

Dodam jeszcze, że zagadkowa śmierć Wiki to nie jedyny problem, z którym przyjdzie się jej zmierzyć. Bohaterka przeżyje ogrom niesamowitych przygód: rozwścieczy samego Lucyfera, ocali kilka osób, a także niechcący wywoła... III wojnę światową. Jak to wszystko się skończy, nie zdradzę.

 

Sam pomysł na umieszczenie akcji w Piekle, jak i na wizję pośmiertnego życia uważam za dość interesujący, niestety jego realizacja trochę mnie zawiodła. Całość napisana jest językiem bardzo przystępnym, a ogromne pokłady humoru zawarte w powieści sprawiają, ze nie sposób się od niej oderwać, jednak pewne niedociągnięcia trochę psuły mi cały efekt. Momentami denerwowała mnie główna bohaterka, która rozpływała się nad swoim ukochanym Piotrusiem przez co miałam wrażenie, że czytam jakiś ckliwy romans (a za romansami nie przepadam). Bohaterowie mogliby być zarysowani bardziej wyraziście, momentami są trochę „nijacy". Żaden z nich nie skupia na sobie uwagi czytelnika na dłużej, a szkoda bo diabeł Azazel czy bezpłciowa Śmierć mogliby być fantastycznymi kreacjami. Mimo tych potyczek książkę polecam, tym, którzy chcą się odprężyć i zrelaksować.

 

Indyvidualna

Ci, którzy mnie znają, bądź czytają wiedzą doskonale, że jestem fanką wampirów, ale... Nie wiecie, że moją prawdziwą miłością są anioły. Upadłe czy kąpiące się w łasce, to bez znaczenia. Anioły są idealnym materiałem na książkę, bo przy obecnej modzie na krwiopijców skrzydlaci nie są aż tak popularni. Miłością do aniołów zapałałam po lekturze powieści Terakowskiej Tam gdzie spadają anioły, a kilka miesięcy po przeczytaniu historii dziewczynki i jej okaleczonego stróża poznałam innych skrzydlatych i jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy aniołowie z powieści Siewca wiatru Kossakowskiej byli tak bardzo różni od moich wyobrażeń, które były dość naiwne. Po przeczytaniu Siewcy... dorwałam Kłamcę Ćwieka i bez reszty zakochałam się w archaniele Gabrielu.

 

Jako człowiek uzależniony od skrzydlatych zaczęłam znosić do domu powieści o tych cudownych istotach. Kiedy na półkach księgarń pojawiła się powieść Ja, diablica Miszczuk odpuściłam ją sobie i to bez większego żalu. Dlaczego? Po Wilku, który był książką koszmarną stwierdziłam, że już nigdy więcej nie sięgnę po powieść mojej rówieśniczki. Jednak po gorących namowach mojej koleżanki stwierdziłam, że spróbować nie zaszkodzi i wypożyczyłam Ja, diablicę z biblioteki. Szczerze? Nie żałuję ani chwili, którą spędziłam w towarzystwie Wiktorii i Beletha.

 

Bohaterką powieści jest nie, kto inny jak tytułowa diablica. Ale zanim owa diablica diablicą się stała była zwykłą młodziutką studentką jednej z warszawskich uczelni. Wiktoria to dusza towarzystwa. Nic, więc dziwnego, że bohaterka ginie w okolicy Stodoły. Zostaje brutalnie zamordowana przez niekoniecznie zdrowego na umyśle mężczyznę. Wskutek owego zasztyletowania Wiktoria trafia do... Piekła, gdzie otrzymuje moc w postaci pięknego, czerwonego jabłka i staje się pełnoetatową diablicą, której zadaniem jest służenie Piekłu i Szatanowi oraz zdobywanie dusz dla Niższej Arkadii podczas targów z wysłannikiem Nieba. Opiekę nad początkującą potępioną roztacza przeuroczy upadły anioł, Beleth, który wprowadza Wiktorię w życie Los Diablos. Dziewczyna ma wszystko, czego dusza zapragnie: piękny dom na wybrzeżu, moc sprawczą (może wyczarować dosłownie wszystko) oraz klucz diabła, który umożliwia jej podróżowanie (coś w rodzaju teleportacji tylko bez tych wszystkich bajerów i fajerwerków) po Piekle i Ziemi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Wiktoria na Ziemi zostawiła swojego brata i Piotra, chłopaka, którego kocha już od roku. Bohaterka, nie mogąc pogodzić się z własną śmiercią postanawia, w przerwach od pracy w roli diablicy, wracać do Warszawy, żyć jakby nigdy nic się nie stało i zdobyć serce swojego ukochanego. Banał? Nie, nie... Do gry wkracza zakochany w Wiki, Beleth oraz jego najlepszy kumpel, Azazel pragnący zniszczyć ziemię. Co z tego wszystkiego wyniknie? Dowiecie się, gdy zajrzycie do powieści Miszczuk.

 

Sama nie wiem, co mam wam napisać o Ja, diablicy. Dlaczego? Jestem totalnie zachwycona powieścią. Już dawno nie zachłysnęłam się żadną książką tak jak tą. Miszczuk przez te kilka lat wyrobiła sobie świetny, lekki styl. Mało tego, Ja, diablica to popis wyobraźni tej młodziutkiej autorki. W życiu bym nie wpadła, żeby w tak cudowny i plastyczny sposób opisać Piekło, które w wyobrażeniach wielu z was jest najgorszym miejscem w świecie. Pewnie słysząc słowo „piekło" macie przed oczami rozchichotane diabły z widłami i buzujący ogień, prawda? Piekło Miszczuk jest totalnie inne: niesamowicie cudowne.

 

Bohaterowie są świetni. Roztrzepana Wiki, uroczy Beleth, ironiczny Azazel, kapryśna Kleopatra i flegmatyczny indywidualista Piotr. Czego chcieć więcej? Postaci są żywe, wprost tętniące życiem i poczuciem humoru. Naprawdę, po raz pierwszy w życiu polubiłam wszystkich bohaterów, bez żadnego wyjątku, a wątek romansowy powieści dodaje tylko ostrego smaczku Ja, diablicy. Poza tym, książkę się po prostu wcina. Akcja toczy się bardzo, bardzo szybko, a czytelnik nie ma szansy na choćby ziewnięcie, za to od czasu do czasu uśmiecha się do lektury, a nawet... Wybucha serdecznym śmiechem czytając kolejne perypetie sympatycznej diablicy i jej przyjaciół. Zaś pod koniec powieści można się nawet wzruszyć i doznać chwilowego bólu serca (rzecz jasna, z żalu).

 

Wiecie, że jestem kapryśna i mało, kiedy książka mi się podoba, ale Ja, diablica spełniła wszystkie moje osobiste warunki, jakie powinna spełniać dobra powieść z gatunku fantasy i zwyczajnie, po prostu mnie zauroczyła. Jeśli, więc macie jeszcze jakieś wątpliwości do tej powieści Miszczuk to mam nadzieję, że je rozwiałam i sięgnięcie po przygody Wiktorii. Na pewno się nie pożałujecie. Obiecuję.

Daria CreatedEternity

Wyobrażamy sobie Piekło, jako coś strasznego, jako miejsce pełne okrucieństwa, cierpień, bólu, krzyku, płaczu. Boimy się Piekła. Nie chcemy po śmierci palić się w ogniu piekielnym, przez wieczność być nieszczęśliwymi. Jako katolicy pragniemy iść do Nieba, by radośnie trwać u boku świętych, zamiast przeżywać katusze z innymi potępionymi duszami. Lecz co jeśli źle wyobrażamy sobie Piekło i Niebo? Może to nie jest ani ulga, ani cierpienie dla duszy. Może to jest zupełnie coś innego, coś, czego nie potrafimy sobie wyobrazić. Możliwe, że po śmierci będziemy prowadzić dalsze życie w Niebie bądź Piekle, lecz wyglądem nawet w drobnej części nie będzie przypominać naszych wizji, dotyczących tych dwóch miejsc. Umysł ludzki jest zbyt ograniczony, by móc zrozumieć, wyobrazić sobie to, co jest po śmierci, po ostatnim oddechu. Może więc nie myślmy o tym? Żyjmy tak, aby być szczęśliwi na Ziemi, by przeżyć wszystko tak, jak pragniemy. Byśmy u kresu naszego życia mogli powiedzieć "Niczego nie żałuję". Nie myślmy, o tym, co jest po śmierci, bo i tak za życia się tego nie dowiemy. Myślmy o życiu, bo ono trwa właśnie w tej chwili.

 

" 'Kochać' to mocne słowo. Bardzo mocne. Kochać można raz na całe życie."

 

Wiktoria umarła. Niewiele pamięta z nocy swojej śmierci; nie ma pojęcia, dlaczego sama wyszła z baru, nie wie, kim był morderca, wie tylko, że umarła z powodu ran kutych i znalazła się w Piekle. Jednak Piekło nie jest miejscem, w którym wszyscy są nieszczęśliwi, wręcz przeciwnie. Mówi się, że ludzie znacznie lepiej bawią się w Los Diablos; ciągłe imprezy, żadne problemy, żadne zobowiązania, być martwym, nie wracać do żywych jednym zdaniem. Wiki jednak dostaje zadanie specjalne w Piekle: staje się diablicą, musi przekonywać umarłych, że nie chcą iść do Nieba. Przystojny diabeł pomaga nowej diablicy zadomowić się w Los Diablos, ale Wiktoria tęskni za życiem. Chce wrócić na Ziemię do przyjaciół, brata i swojej niespełnionej miłości. Z czasem okazuje się, że śmierć dwudziestolatki nie była planowana...

 

Katarzyna Berenika Miszczuk jest lekarką, absolwentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Swoją debiutancką powieść "Wilk" napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później. "Ja, diablica" została opublikowana w 2010 roku. Przyznam, że po tę książkę sięgnęłam z powodu wielu pozytywnych recenzji. Jednak nie liczyłam na zbyt wiele w stosunku do tej pozycji. Jak odebrałam "Ja, diablica"?

 

Bardzo spodobała mi się wizja Piekła. Pisarka stworzyła wręcz przeciwieństwo stereotypowego Piekła; nie było w nim cierpienia, bólu tylko sama zabawa i używki, nieszkodzące zdrowiu - w końcu i tak wszyscy obywatele Piekła nie żyli, nic nie mogło im już zaszkodzić. Przyznam, że bardzo zachwycił mnie taki pomysł na Otchłań Piekielną. Jest ciekawy, pomysłowy i oryginalny. Nie tylko wizja Piekła była świetna, lecz także diabły i anioły: ich "walka" o dusze. Ponadto po sposobie ubierania się aniołów, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że są oni Polakami. Któż inny do sandałów założyłby skarpetki?

 

Humor w książce również jest bez zarzutu. Co prawda nie wybuchałam głośnym śmiechem podczas czytania, ale rozbawiony uśmiech nie schodził mi z twarzy. Autorka wplotła w fabułę mnóstwo zabawnych myśli głównej bohaterki, oraz docinek postaci. Również wiele momentów było pełnych komizmu.

 

Bohaterzy byli bardzo dobrze wykreowani. Wiktoria to ciekawa postać, którą nie trudno darzyć sympatią. Jednak o wiele bardziej intrygują Beleth i Azazel. Te dwa charaktery wręcz pokochałam. Świetnie stworzeni, mający własny charakter, nieszablonowi, zagadkowi. Osobliwą postacią również jest Kleopatra. Nie można nie być ciekawym ich zachowań. To są właśnie jedne z tych postaci, z którymi z wielką przyjemnością idzie się przez strony książki. No i nadszedł czas na Piotrusia. Cóż mogę powiedzieć o tym bohaterze? Poza tym, że próbuje udawać typowego niegrzecznego, tajemniczego chłopca, w którym kochają się wszystkie czytelniczki? Piotruś to postać kompletnie nieudana, nijaka, bez charakteru, bez duszy. Dziwię się, że główna bohaterka tak za nim szaleje.

 

Wątek miłosny wydaje się być dobrze stworzony. Irytowało mnie uczucie Wiki do Piotrka, głównie z powodu tego, jaką postacią okazał się Piotruś. Pomimo złego partnera, autorka nie zniszczyła opisów uczuć. Jednak nie wybaczę pani Katarzynie, jeśli w następnych częściach, nie skieruje uczucia Wiki na bardziej odpowiednią osobę...

 

Akcja książki nie nuży, jest dynamiczna, ale niekiedy wyczuwałam w co poniektórych zdarzeniach absurd, pewne niedopracowanie, coś, co już było. Aczkolwiek nie powinno to popsuć radości czytania. Język, jakim posługuje się pisarka jest bez zarzutu. Łatwy, przyjemny. W książce bywały przekleństwa i wulgaryzmy, ale są one zdawkowe, przez co nie powinny kuć w oczy.

 

"Ja, diablica" jest książką lekką, niezbyt ambitną, aczkolwiek ciekawą, potrafiącą rozbawić. Wizję Piekła stworzono w dość nietypowy oraz intrygujący sposób. Przyznam, że ani nie zawiodłam się na tej pozycji, ani pozytywnie zaskoczyłam. Chyba właśnie czegoś takiego się spodziewałam. Z czystym sumieniem mogę polecić tę pozycję osobom, lubiącym fantastykę oraz humor w książkach. Czytelnikom nie liczącym na nic ambitnego, a jedynie ciekawą rozrywkę.

 

"Pożegnania. Nie lubię ich. Wydają się taką ostatecznością. Nigdy nie wiadomo, czy zobaczy się kogoś, z kim właśnie ściskasz dłoń i kogo całujesz w policzek, komu machasz z oddali. Może to właśnie ostatni dotyk, ostatnie słowa? Nie ma nic gorszego od pożegnań."

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial