Gosiarella
-
Jakub Ćwiek zasłynął dzięki uniwersum Kłamcy. Na początku pojawiły się zbiory opowiadań "Kłamca" oraz "Kłamca 2: Bóg marnotrawny", później wydane zostały powieści "Kłamca 3: Ochłap sztandaru" oraz kończący cykl "Kłamca 4. Kill'em all". Teraz powstał komiks "Kłamca: Viva l'arte". Wspomnianym Kłamcą jest nordycki bóg Loki - adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców. Po zniszczeniu Walhalli, Loki działa na zlecenie niebiańskich zastępów. Główny bohater został osadzony przez Jakuba Ćwieka we współczesnym świecie, jednak w odróżnieniu od realnego pojawiają się postacie wyjęte z wielu religii i mitologii.
Komiks rozpoczyna się krótkim i specyficznym przybliżeniem postaci Kłamcy. Na późniejszych stronach pojawia się archanioł Gabriel z zleceniem dla Lokiego. Pierzastym zaginął bezdomny prorok i nie było by z tym większego problemu, gdyby nie fakt, iż jego anioł stróż został zamordowany. Poszukiwania zaprowadzają kłamliwego boga do nowojorskich kanałów, gdzie spotyka ciekawą sektę. Więcej zdradzać wam nie będę, gdyż z racji tego, że "Kłamca: Viva l'arte" jest sześćdziesięciu kilku stronicowym komiksem, a co za tym idzie fabuła nie jest zbyt rozwinięta, choć ciekawa.
Jedno mogę powiedzieć na pewno - całość jest mocna. Zawdzięczamy to zarówno fabule, czarnemu humorowi, jak i ilustracjom. Obraz Lokiego różni się diametralnie od tego, który mieliśmy okazję widywać na dotychczasowych okładkach książek o Kłamcy. Nowe wcielenie jest z pewnością mroczniejsze i bardziej tajemnicze, w tym klimacie zresztą powstały wszystkie grafiki. Osobiście jestem zachwycona tym "nowym" stylem Lokiego, a także intrygującym wcieleniem Gabriela. Widok zniewieściałego archanioła z kwiatem lilii na tle mrocznej scenerii jest genialny.
Całość wyszła bardzo zgrabnie. Postacie ciekawie wykreowane - nawet postacie poboczne, jak Aztekowie zachwycają czytelników. Warto wspomnieć również, że na koniec twórcy zostawili nam małe bonusy, w postaci szkiców bohaterów oraz mini komiks. Zdecydowanie polecam, i to nie tylko fanom Kłamcy!
Bacha85
-
Postać Lokiego, pochodząca z nordyckiej mitologii jest jedną z ciekawszych kreacji boga o jakiej zdarzyło mi się czytać. Świat wierzeń Wikingów jest niezmiernie interesujący, a fakt, że wielu twórców po niego sięga świadczy, iż jest on również szalenie inspirujący. Jednym z pisarzy, który pochylił się nad skandynawskim mitem o przebiegłym bogu kłamców, jest Jakub Ćwiek, autor dwóch zbiorów opowiadań, dwóch powieści oraz komiksu o Lokim. Po zapoznaniu się z trzema pierwszymi częściami opowieści o Kłamcy, przyszła pora by sięgnąć po historię, w której obrazy są równie ważne, co słowa.
Realia w jakie Jakub Ćwiek wplótł Lokiego znam bardzo dobrze. Uratowany z wiecznej męki przez aniołów, zawarł pakt z Gabrielem i wykonuje zadania, którymi siły niebieskie się brzydzą. Pełni rolę pośrednią między szpiegiem, płatnym zabójcą, a detektywem, niejednokrotnie pomagając anielskim zastępom w trudnych przypadkach. Komiks osadzony jest w identycznym świecie, współczesności, nawiedzanej przez boskie i anielskie istoty.
Kłamca zostaje zaangażowany do wyjaśnienia tajemnicy zaginięcia jednego ze śmiertelników, którego anioł stóż został brutalnie zamordowany. Śledztwo prowadzi go w świat nowojorskiej biedoty, żebraków i bezdomnych. Rozwiązując zagadkę natrafia na tajemniczych kultystów, wyznawców Quetzalcoatla, ale czy to wśród nich znajdzie chociaż wskazówki odnośnie losu zaginionego żebraka?
Jak na komiks przystało ogromną rolę w opowiadaniu historii odgrywają obrazy. Ilustracje są dość mroczne, utrzymane w ponurych barwach idealnie oddają przedstawiony świat. Odniosłam jednak wrażenie dużego chaosu, a może raczej pewnych niedopowiedzeń, zmuszających do chwili refleksji i dogłębnego przeanalizowania ilustracji. Zwłaszcza sceny walki niejednokrotnie sprawiły mi problemy w interpretacjii zrozumieniu tego, co dokładnie przedstawiają. Zapewne był to zabieg celowy, jednak minimalnie zepsuł mi przyjemność płynącą z lektury.
Bardzo interesujące jest oddanie postaci, choć i wobec nich mam mieszane uczucia. Podobała mi się postać Gabriela, zniewieściały elegancik z nieodłączna lilią w dłoniach. Pozostałe anioły sprawiały wrażenie nieco zdegenerowanych, wychudzeni, przygarbieni o niepięknych twarzach, na których próżno by szukać anielskiej dobroci. Nieco natomiast zawiodłam się na samym Lokim. Po lekturze książek miałam swoje wyobrażenie Kłamcy, odbiegające mocno od tego wykreowanego przez Dawida Pochopienia. Przede wszystkim przeszkadzała mi niezmienna mina malująca się na jego twarzy i taka postawa twardziela, u którego rzadkie przebłyski humoru wyglądają na objaw szaleństwa. Tytułowego bohatera wyobrażałam sobie trochę inaczej, widząc w nim przede wszystkim większą płynność w zmianie wyrazu twarzy. Wszak Loki był Kłamcą doskonałym, operującym twarzą niczym maską, jaką przybierał zależnie od okoliczności, a tego właśnie mi zabrakło.
Komiks mi się podobał, miał swój specyficzny, nieco duszny, mroczny klimat. Zabrakło w nim natomiast poczucia humoru, za które tak bardzo polubiłam książki o Lokim. Jednak z czystym sercem mogę polecić ten komiks każdemu fanowi Kłamcy, gdyż z pewnością pozwoli spojrzeć na niego nieco inaczej. Nie mogę też nie wspomnieć, o genialnym zakończeniu komiksu, zwłaszcza, że w nim, w końcu doczekałam się swojej porcji humoru.