Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ludzie Z Bagien

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ludzie Z Bagien | Autor: Edward Lee

Wybierz opinię:

PJK

"Tak ich tu nazywano. Lud bagien. Bagnowi. Najniższa kategoria ludu wzgórz. Chociaż wiele się o nich mówiło, rzadko można było ich spotkać (...) Ludzie z bagien uprawiali kazirodztwo od tak dawna, że niemal wszyscy byli groteskowo zdeformowani"

 

Uwaga! Tylko dla czytelników o mocnym... żołądku!

 

Porucznik Phil Starker, złoty chłopiec miejskiej policji, zostaje wywalony z roboty za nieudaną akcję antynarkotykową. Następnie zostaje zwerbowany przez szeryfa Crick City, miasteczka, z którego pochodzi, do pracy przy rozwiązaniu afery narkotykowej. A do tej pory miasto uchodziło za oazę nudy, braku perspektyw i pesymizmu... Cóż, Phil i tak nie ma żadnej lepszej opcji. Powraca więc po dekadzie do tej małej amerykańskiej wiochy, w której psy szczekają tylną częścią ciała. A sprawa? Nihil novi dla Phila, ale praca w Crick City to nie to samo, co robota w Wielkim Mieście. Nie dość, że narkotykami zajmują sięBagnowi, którzy mieszkają gdzieś w pizdu na bagnach, to jeszcze przez swoje deformacje nie mogliby stanowić odpowiednich świadków w sądzie podczas ewentualnego procesu. Należy zatem przyłapać szajkę narkotykową na gorącym uczynku...

 

Kim są Bagnowi, zapytacie?

 

"Nie, Mały, gony, nie ogony, takie malutkie, i one som bardzo wrażliwe. I to jest tak, że te obdartuchy żyjom po lasach, dużymi rodzinami, i robiom to wszystkie ze wszystkimi, ojcowie dupcą córki, jakby nigdy nic, bracia zadajom sie z siostrami, synowie robiom brzuchy swoim matkom, i tak cały czas, z dziada pradziada. I to jest tak, że w tych gonach i karmosomach się wszystko jebie i sie rodzom pokurwione dzieci, jak ta tutej. I mówi się na nich Bagnowi"

 

Otóż to... To owoce kazirodczych związków... A co się dzieje, kiedy nie ma wymiany genów? Ano rodzą się potworki. Jedno ucho wyżej, drugie niżej to żadne kuriozum, raczej reguła. Sześć palców u jednej ręki, dziesięć u drugiej, dwa kciuki, zdeformowane zęby, krzywa głowa, trzy sutki, cztery łokcie... uh! Normalka! Takie dziwy to tylko w cyrku można spotkać. Albo na łamach powieści Lee...

 

I te urocze stworzenia nie mają żadnych zahamowań, zaś moralność to cecha tak im obca, jak równa ilość stawów palcowych. Na dodatek lubią dobrze zjeść i dobrze się zabawić... A wszelkie chuci spełniają w sposób maksymalnie wynaturzony, brutalny i... niesmaczny. I tu przechodzimy do wątku ostatniego.

 

Hardcore porno jest przy tym ultra-soft. Ludzie mają różne preferencje, czasem fetysze, ale wszystko, co w granicach normy, jest akceptowalne. A tu? Weźcie wszystkie najgorsze, najbardziej obrzydliwe perwersje i przemnóżcie razy dwa. Bo skoro Bagnowi do tej pory siedzieli cichutko gdzieś w lesie, nikomu nie wadząc, i nagle zaczęli władać miasteczkiem, to czemu nie wykorzystać swoich 'atutów'? A co może być bardziej dochodowe, niż klub ze striptizem, w którym można obejrzeć sobie panie z czterema piersiami? Wcale mnie to nie dziwi, że panowie chodzili popatrzeć, wszak ciekawość to od zawsze kluczowa cecha ludzi z małych wiosek, ale jest to też pierwszy stopień do piekła - w tej powieści - dosłownie. Bo zawsze można się posunąć dalej i wziąć sobie taką jedną brzydulę na mały affaire de cœur...

 

Swoją drogą ta powieść to niezła metoda antykoncepcji. Po niej libido spada do minimum. Z drugiej strony to też świetne wprowadzenie do diety - apetyt w magiczny sposób maleje. Oj, jedzenie przy tej książce z pewnością staje w gardle (nie próbowałam tego sprawdzać, ale mam takie przeczucie).

 

Edwarda Lee określono "mistrzem prozy ekstremalnej" i, pomimo, iż to moje pierwsze z nim spotkanie, jestem w stanie zgodzić się z tą opinią. "Ludzie z bagien" na pewno nie należą do literatury wysokiej. Prosty język z dodatkowym 'dialektem' Bagnowych, makabra i nic poza tym.

 

"- Dobra, to może weźmiem tam sobie jakieś kurwy? (...) Zakutasim se dziś, to na bank, a jak jeszcze chcesz se podupcyć jakie barowe kurwy przed akcjom, to luz. Weźmiem je do wozu, poruchamy, a później w ryj i zabierzem kasę, jak zawsze. Nie wiem, jak ty, ale ja, kurwa, mam chcicę, żeby se w coś wsadzić, i to dobrze. Ale prendzej w piekle bendom sprzedawać bałwany, jak ja wydam na to kasę"

 

Jedno, czego brakowało w tej powieści, to dreszczyku strachu - nie bałam się, nawet nie byłam niespokojna. Podejrzewam, że to przez zbytnie przerysowanie postaci Bagnowych. Gdyby byli... cóż, bardziej ludzcy, to zapewne lęku byłoby więcej. Im jednak więcej wynaturzeń, im więcej paskudztw, tym bardziej... groteskowo. Nagle powieść zaczyna przypominać obleśną bajkę dla dorosłych, aniżeli trzymający w napięciu horror...

 

"Niektórzy jedli mięso na surowo, inni woleli pieczyste. Pulchne organy wyrywane były z otwartych brzuchów niczym owoce. Gałki oczne połykane były w całości jako oliwki, płuca zjadane jak kromki chleba, jelita pochłaniano, jakby były sałatą. Żywy nawóz wrzeszczał. Całe głowy przypiekane były nad otwartymi płomieniami, aż przybrały idealny odcień, po czym dzielono je na części i objadano do czysta ze smakowitego mięsa"

 

Uh! Miałam wrażenie, że tego było po prostu za dużo. Miejscami Lee przegiął, i nie mówię tego z delikatności, bo delikatna nie jestem. Ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy autor nie wyszedł z założenia, że im więcej, tym lepiej?

 

Plus jednak za klimat - autentycznie czułam atmosferę bagien, klaustrofobicznego miasteczka i knajpy pełnej prostych jankesów. Kolejny plus jest za wielce obrazowe opisy, ale w kontekście skrajnie zdeformowanych ciał i rzezi na ofiarach mogłam się bez nich obejść ;)

 

Kolejny plus - mega twist akcji. Kilkakrotny. Oj, długo zbierałam szczękę z podłogi...

 

Jednak muszę przyznać, że to nie jest bezsensowna powieść. Mamy tu śledztwo, mamy rozterki miłosne, mamy przemianę uroczej policjantki w wyuzdaną panią bardzo lekkich obyczajów i wreszcie mamy ludzi paskudnie potraktowanych przez los. Aż się człowiek cieszy, że ma dwie ręce i nogi, a na nich po pięć palców! I tak, pół żartem, pół serio, w pewnym momencie nawet zaczynamy Bagnowym współczuć.

 

Reasumując: „Ludzie z bagien" to książka do granic obleśna, obrzydliwa, wulgarna i paskudna. Ok, intelektualny afrodyzjak to to nie jest. Znacie chyba moją opinię?

 

Polecam, ale tylko miłośnikom naprawdę mocnych wrażeń.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial