Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wszechświaty

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Wszechświaty | Autor: Leonardo Patrignani

Wybierz opinię:

Aga

W literaturze ostaniach lat nie da się nie zauważyć „najazdu": wampirów, wilkołaków, aniołów, czarownic i innych nadnaturalnych stworzeń. Choć autorzy prześcigają się w pomysłach, trudno nie odczuć zmęczenia tematem. Sięgając po „Wszechświaty" miałam nadzieję na nowe doświadczenia literackie, ale nie byłam pewna, czy fabuła nawiązująca do teorii wieloświatów będzie na tyle fascynująca, żeby oderwać mnie mnie od rzeczywiści.

 

Leonardo Patrignani urodził się w Moncalieri w 1980 roku. Lider zespołu heavy metalowego Beholder. Aktor i sprawozdawca sportowy użyczający głosu niektórym włoskim edycjom gier wideo, takim jak Call of Duty i Assassin's Creed. Komentator rozgrywek off-line FIFA 14 w ramach Electronics Arts Sports. Człowiek wielu talentów, który jak sam twierdzi sukces odniósł dzięki zbiegowi okoliczności, gdyż jego powieść „Wszechświaty" pojawiła się na rynku w odpowiednim momencie i zaspokoiła rodzące się apetyty czytelników na zanurzenie w nowych światach

 

Bohaterowie powieści Alex i Jenny od czterech lat kontaktują się telepatycznie, a ich „rozmowy" obciążone są przykrymi skutkami ubocznymi. Żadne z nich nie ma pewności, czy ich wzajemna relacja nie pozostaje w sferze urojeń, jednak każdy kolejny kontakt zbliża ich do siebie. Podczas jednej z rozmów Alexowi udaje się uzyskać informację o miejscu zamieszkania dziewczyny. Wyrusza na drugi koniec świata, by zobaczyć się z osobą, która do tej pory istniała w jego głowie. Jenny jednak nie przychodzi i twierdzi, że to Alex nie pojawił się w umówionej okolicy. O pomyłce nie może być mowy, ale jak wytłumaczyć fakt, że każde z nich jest w tym samym miejscu i czasie, a jednak spotkanie nie doszło do skutku?. Alex postanawia rozwikłać zagadkę, ale czy rozwiązanie spełni jego oczekiwania i zaprowadzi go do Jenny?

 

Leonardo Patrignani zabiera czytelnika w fantastyczną podróż z pogranicza fantastyki naukowej i zjawisk paranormalnych, w której nie tylko będzie miał możliwość przekraczania wszechświatów, ale „zobaczy" jak podejmowane decyzje i zbiegi okoliczności wpływają na nasze życie. Poczuje „dotyk" przeznaczenia i oddziaływanie nieznanych energii.

 

Drogi dwojga szesnastolatków krzyżują się, choć nie powinny, a ich los jest ze sobą bardziej związany niż przypuszczają. Rzeczywistość stwarzana przez autora oparta jest na solidnych fundamentach i nie budzi wątpliwości czytelnika. Sama teoria wszechświatów podana jest w bardzo przystępny sposób, gdyż autor postarał się, aby czytelnik wraz z bohaterami odkrywał kolejne elementy układanki, a nie został „rzucony" do świata, którego zasad funkcjonowania nie rozumie.

 

Bohaterowie nie są postaciami wyidealizowanymi, a to dodaje im wiarygodności. To przeciętni nastolatkowie pasjonujący się sportem i interesujący się sprawami ważnymi dla tego przedziału wiekowego. Alexa poznajemy lepiej, gdyż w głównej mierze wydarzenia śledzimy z jego perspektywy. Natomiast z zachowania i przemyśleń Jenny możemy wyciągnąć pewne wnioski. Oboje są sympatyczni i trudno ich nie polubić. Czytelnik „obserwuje" rodzącą się między nimi zażyłość oraz doskonale rozumie targające nimi wątpliwości związane z istnieniem „niewidzialnego" towarzysza.. Nie dziwi się też, determinacji młodych, którzy postanawiają poświecić wiele, żeby odkryć tajemnicę łączącej ich więzi.

 

Konstrukcja fabuły sprawia, że ciekawość czytelnika bardzo szybko zostaje rozbudzona. Chłonie kolejne strony w nadziei odnalezienia odpowiedzi na pojawiające się pytania, które powinny zbliżyć go do upragnionego celu. Brnie naprzód i nawet nie zauważ kiedy wkracza na ścieżkę, gdzie wszystko może się zdarzyć. Uwielbiam kiedy historia rozwija się w sposób nieprzewidywalny, a moje hipotezy rozpadają się jak domek z kart. Choć temat zagadek wszechświata w literaturze nie jest nowy, to autor w bardzo oryginalny sposób podchodzi do zagadnienia. Odkrywa je na nowo, dzięki czemu odbiorca ma możliwość wyruszenia w podróż w nieznane rejony wyobraźni.

 

Mnie książka oderwała od rzeczywistości i pozwoliła na przeżycie niezwykłej przygody, skłoniła do refleksji i pozostawiła z niedosytem. Zabrakło mi trochę skupienia na emocjach bohaterów, a przez to miałam wrażenie, że czasem mówili o uczuciach, które nie do końca były takie, za jakie je brali. Słowo „kocham" to trochę za mało, żeby przekonać odbiorcę o wielkiej miłości. Zdziwiła mnie też postawa dorosłych, których zainteresowania nie wzbudził samotnie podróżujący szesnastolatek. Być może tacy właśnie jesteśmy, zapatrzeni w siebie i nie dostrzegający nic, co wykracza poza czubek naszego nosa, ale mimo wszystko wierzyć mi się nie chce, że nie znalazłby się choć jedna osoba zadająca chłopakowi „niewygodne" pytania.

 

Mimo drobnych niedociągnięć „Wszechświaty" to bardzo dobra powieść: intrygująca, zaskakująca i jednocześnie pobudzająca wyobraźnie. Zabierająca czytelnika w świat, w którym nic nie jest pewne ani przesądzone. Tu wszystko może się zdarzyć, a najbardziej niewiarygodne zakończenie może okazać się bardzo realnym scenariuszem. W tej książce nie odczujecie modnych trendów, nie spotkacie oklepanych już postaci, ale przeżyjecie niesamowitą przygodę, która na długo pozostanie w Waszej pamięci- POLECAM

Gosiarella

Alex mieszka ze swoimi rodzicami w Mediolanie. Jest kapitanem drużyny koszykówki. Jego najlepszy przyjaciel Marco jest geniuszem komputerowym. Jenny wraz ze swoją rodziną mieszka w Melbourne, gdzie chodzi do liceum i jest jedną z najlepszych pływaczek. Każde z nich ma pewien problem - od dłuższego czasu niespodziewanie i z niewiadomej przyczyny tracą przytomność. Ta dwójka nigdy się nie spotkała, a jednak łączy ich coś wyjątkowego - mentalne porozumienie. Ich więź narodziła się, gdy byli nieprzytomni, dlatego początkowo wzajemnie kwestionowali swoje istnienie. Stopniowo stali się sobie najbliższymi osobami, dlatego w końcu postanowili się spotkać. Czekali na siebie na molo w Melbourne, jednak żadne nie mogło dostrzec drugiego.

 

Teoretycznie oboje są bohaterami pierwszoplanowymi, jednak to z perspektywy Alexa poznajemy większość wydarzeń. Zarówno Alex, jak i Jenny są dość przeciętnymi bohaterami. Nie odznaczają się niczym szczególnym. Są dobrymi sportowcami i mają swój dar, ale poza tym są jak miliony innych nastolatków. Niespecjalnie odważni, zabawni, czy inteligentni - ot zwyczajne dzieciaki i taki właśnie jest ich urok. Gdyby za każdym razem niezwykłe przygody przeżywali jedynie idealni w każdym calu bohaterowie, czytelnicy w końcu wpadliby w depresje. Za zwyczajność bohaterów przyznaję solidnego plusa. Jedynie Marco nie jest przeciętny. Błyskotliwy geniusz na wózku inwalidzkim, posiadający świetnie dopracowane mieszkanie i wierzący w wieloświaty nie może być typową postacią. Marco jest strasznie sympatyczny i stanowi świetną przeciwwagę dla głównych bohaterów.

 

"Wszechświaty" są najbardziej oczekiwaną przeze mnie książką tego lata. Już sama okładka przyciągnęła moją uwagę. Ma w sobie odpowiedni klimat i obietnicę, że po jej otwarciu przeniesiesz się do niezwykłego świata. Pomysł wykonania okładki również mnie zachwycił. Drugim wabikiem był dla mnie opis: "Według teorii wieloświatów, istnieje nieskończona liczba światów, jak i nieskończone są możliwości naszego w nich istnienia. Przypuszcza się, że te rzeczywistości nie komunikują się wzajemnie." Książek, filmów, czy seriali ocierających się o tematykę multiświatów jest niewiele, dlatego z dużym entuzjazmem oczekuję każdej nowości. Na "Wszechświaty" nałożyłam wysokie wymagania, które w większości zostały spełnione. Pragnęłam ciekawej wizji alternatywnych światów - dzięki podróżom Alexa dostałam ich troszkę. Chciałam nieco nietypowego pomysłu i jestem przekonana, że Pamięć jest dokładnie tym, czego potrzebowałam.

 

Przejdźmy jednak do minusów. Jestem jedynym czytelnikiem, któremu wydawało się, że książka zawiera produkty lokowane? Laptop musiał być od Maca, napój koniecznie Coca-colą i tym sposobem połowa przedmiotów była opatrzona nazwą firmy. Podpowiem, że nie miało to w większości związku z fabułą. Swoją drogą dobrze wiedzieć, że Apple istnieje w każdym uniwersum.

 

Po przeczytaniu "Wszechświatów" czułam swego rodzaju niedosyt. Wiele wątków i pytań musi zaczekać do wydania kontynuacji, a przyznaję, że ciekawość zżera. Niedosyt czuję też z innego powodu. Obawiam się, że zabrakło mi czegoś w klimacie powieści. Z pozoru wszystko buło jak trzeba: książkę czytało się przyjemnie, szybko i łatwo, fabuła była wciągająca, bohaterowie odpowiedni, a jednak myślałam, że przeżyję książkę intensywniej. Niemniej jestem pewna, że gdy zostanie wydany ostatni tom, przeczytam cały cykl od początku. Pewnie się zastanawiacie, czy polecam? Owszem polecam. Książkę uważam za świetny debiut, na który warto było czekać. Podejrzewam, że wam również przypadnie do gustu.

Sophie Carmen

Wyobraź sobie, że oprócz naszego świata, znajduje się jeszcze takich niezliczona ilość. W każdym ze Wszechświatów, wiedziesz inne życie. W jednym umierasz w wieku sześciu lat, w innym masz wypadek, w następnym zaś wiedziesz szczęśliwe życie. Wydaje się to nierealne, nieprawdaż? A jednak, jest to jedna z najprawdziwszych rzeczy, jakich do tej pory słyszałeś w swoim życiu, mój Czytelniku.

 

Alex Loria mieszka w Mediolanie. Ma szesnaście lat, a jego ulubiony sport to koszykówka. Wiedzie normalne życie, tak samo jak Jenny Graver która żyje w Melbourne. Uczucie które ich łączy, nie było by dziwne, gdyby nie to, że nigdy się nie widzieli. Praktycznie się nie znają, chociaż rozmawiają ze sobą. Nie przez telefon, czy coś podobnego, lecz kontaktują się poprzez myśli. Dzieje się to ni z tego, ni z owego. Jest on (kontakt) poprzedzony atakiem padaczki.

 

Jednak pewnego dnia dzieje się coś niezwykłego. Może nie tyle niezwykłego, co dziwnego, ponieważ tym razem są wszystkiego świadomi. Postanawiają się spotkać. Jednak nad tym pojawia się wielki znak zapytania, ponieważ gdy Alex przylatuje do Melbourne, i stawia się na umówionym miejscu, Jenny też uważa, że tam jest, jednak nie umieją się zobaczyć. Czy Jenny jest tylko wytworem wyobraźni? Czy to wszystko jest prawdą? Czy to ma jakiś sens?

 

Jak tylko zobaczyłam okładkę w zapowiedziach od wyd. DREAMS, w mojej głowie zapaliła się lampka z napisem "Must Have!". I od tej pory czaiłam się na nią. Na szczęście dla mnie, wydawnictwo organizując konkurs z "Wiatrem", dołożyła wygranym Wszechświaty. No i jak tylko się , to dobrze że byłam na dworze, ponieważ zaczęłam skakać z radości. Ale niestety, gdybym nie zdobyła tej pozycji w taki sposób, to nie wiem czy bym ją przeczytała. Koszty, to koszty a 40 złoty to jednak dużo, bo w końcu za tyle kupimy jedną pozycję, i zaczniemy zbierać na następną powieść, ale to nie jest ważne. Mówiąc (a dokładniej pisząc) o cenie, miałam na myśli tylko to, aby powiedzieć ci Czytelniku, że ta pozycja jest jak najbardziej tego warta.

 

Tak jak to jest w wielu książkach, początek mnie nie wciągnął, lecz gdy doszłam do trzeciego rozdziału (a szybko zeszło, bo początkowe rozdziały są króciutkie) Wszechświaty zaczęły mnie przyciągać jak magnes. Coraz bardziej zagłębiałam się w tą powieść, i nie żałuję. A moja mina mówiła sama za siebie. "Czemu się wcześniej nie spotkaliśmy?" pytałam robiąc maślane oczka. Niezliczona ilość Wszechświatów trafia na moją ulubioną półkę.

 

O mój losie, bohaterzy w tej powieści nie wywarli na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Jenny wydawała mi się bardzo wrażliwa, a raczej przewrażliwiona. Do tego, w ogóle nie ufała sobie, i lubiła przedwcześnie panikować. Czyli niczym się nie różniła od innych bohaterek. Alex za to wydawał się odważny, mocny, ale też lubił sobie poryczeć. Hmmm... Ciekawe. Damska wersja mężczyzny? Nie sądzę. Jak dla mnie, najciekawszy był Marco. Chłopak w wieku kilku lat uległ wypadkowi, gdzie stracił czucie w nogach, jak i swoich rodziców. Jest on strasznie mądry. Normalnie geniusz komputerowy! I powiedzcie mi jedno. Dlaczego ten dwudziestojednolatek miał o wiele ciekawsze przygody niż nasi nastolatkowie? Nie rozumiem. Wszystko co było z perspektywy Marco, wydawało mi się bardziej ciekawe i wciągające.

 

Pierwsze co rzuca się nam w oczy, to jest to, że kartki w Wszechświatach są techniczne (twarde), a nie normalne. Czytało mi się to niewiarygodnie nieprzyjemne. Przez co powieść wydawała się o wiele grubsza. Wyglądała na stron ok. 500, a naprawdę są to tylko 268 stron. I najgorsze. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Lecz są to błędy stylistycznie. Nie doszukałam się ani jednego który byłby ortograficzny. Niestety, punkt mniej. Zrozumcie mnie, gdyby nie doszukałabym się tylu błędów, to była by naprawdę jedna z najlepszych książek. No i jeszcze ta grafika która zapiera dech w piersiach. Czekamy na kontynuacje!

 

„To, co się wydarzyło, ciągle się jeszcze dzieje."

Daria CreatedEternity

W tym życiu podjęliśmy wiele decyzji; słusznych, jak i błędnych. Poznaliśmy wiele osób, które wniosły coś do naszego życia. Żyjemy w tej rzeczywistości, musimy radzić sobie z określonymi problemami, a radość i szczęście dają nam również wytypowane rzeczy. Lecz czy istnieje inny wszechświat, w którym nasza dusza, nasza osoba egzystuje, radząc sobie z zupełnie innymi problemami i ciesząc się kompletnie innymi rzeczami? Czy w alternatywnym świecie możemy być szczęśliwsi niż teraz, tutaj? Może nasze wszystkie marzenia, do których właśnie dążymy są tam spełnione? W innym życiu. Być może w osobnym wszechświecie mamy wszystko i jeszcze więcej? Może nie wydarzyło się tam coś, co tutaj sprawiło nam przeogromny ból, tudzież radość. Może tam jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, bo życie inaczej nas ukształtowało. Możemy być gorsi, zdeprymowani, brutalni, lecz również cisi, spokojni, zranieni. Spekulacji jest bardzo wiele. Lecz ja postawię kilka pytań: czy dusza może żyć w kilku rzeczywistościach? I którą w takim razie wersją jesteśmy? Gorszą, czy lepszą? Szczęśliwszą, czy wręcz przeciwnie?

 

"Przez moment pomyślał, że dwoje zakochanych ludzi to nic innego jak tylko dwie przypadkowe wektory biegnące od kołyski. Mogli odbyć na mapie świata najbardziej absurdalne podróże w różnych kierunkach i nigdy się nie spotkać. Albo spotkać się wiele razy i nigdy się nie rozpoznać. Mogli wsiadać każdego ranka do tego samego autobusu, nie wiedząc nic jedno o drugim. I tak do końca ich dni, bez jakiegokolwiek wpływu na siebie. A wystarczyło tak niewiele - przypadkowa wymiana zdań, i drogi magiczne by się złączyły. Z szarych linii biegnących samotnie przekształciłyby się w jedną."

 

Alex odkąd skończył dwanaście lat ma dziwne wizje, omdlenia. Nachodzą go przeróżne obrazy, których nie rozumie, dochodzą do niego dziwne odgłosy, których nie jest w stanie w pełni dosłyszeć. Lecz wkrótce nadchodzi przełom. Chłopiec widzi oczy, które rozpoznałby wszędzie. Jej oczy. Słyszy głos. Jej głos. Mogą ze sobą rozmawiać. Młodzieniec zaczyna wierzyć, że Jenny istnieje, że nie jest jedynie wytworem jego wyobraźni. Ta wiara sprawia, że nic nie jest go w stanie powstrzymać, by spotkać się z dziewczyną, którą bez przerwy widuje w swym umyśle.

 

Leonardo Patrignani, urodził się w Moncalileri w roku 1980. Kompozytor, aktor dubbingujący i lektor zafascynowany powieściami Stephena Kinga; opowiadania zaczął pisać, kiedy miał sześć lat. "Wszechświaty" to jego pierwsza powieść. Jakie wrażenie na mnie wywarła ta pozycja?

 

Zacznę od pomysłu na fabułę, który jest naprawdę dobry. Wątek wszechświatów można ogromnie rozbudować, stworzyć coś ciekawego i świeżego. Leonardo Patrignani miał świetny plan na książkę; jego pomysł był doprawdy intrygujący i oryginalny, lecz czy aby do końca wykorzystany? Niestety wydaje mi się, iż pisarz nie wykorzystał całego potencjału historii Alexa i Jenny.

 

Coś, co rzuciło mi się w oczy, to sztuczne dialogi pomiędzy bohaterami, tudzież zdania wypowiadane do samych siebie. Brzmiały one sztucznie, wydawały się być nieszczere, pisane na wyrost. Jakby autor na siłę starał się podtrzymać atmosferę, zacząć konwersację, czy też pogłębić emocje czytelnika.

 

Bohaterzy w "Wszechświatach" są niestety kiepsko wykreowani. Jenny jest całkowicie pustą postacią, bez serca, duszy. Czytając chwile z nią w roli głównej, miałam wrażenie, jakbym czytała o przygodach jedynie zarysu jakiejś osoby. Jen była szkicem prawdziwej osobowości, o tej dziewczynie nie wiem nic. Naprawdę, nie jestem w stanie wymienić chociażby jednej cechy jej charakteru. Z Alexem jest już lepiej, lecz i ego postać pozostawia wiele do życzenia. Wydaje mi się, że najlepiej wykreowany bohater to Marco, przyjaciel Aleksandra. Chłopak, jeżdżący na wózku inwalidzkim, geniusz komputerowy, spryciarz, świetny myśliciel i filozof, starający się zrozumieć jak najlepiej wszelkie zawiłości sytuacji, która ma miejsce.

 

Wątek miłosny, wydaje się być budowany na mocniejszych, bardziej skomplikowanych fundamentach niż na początku można było się spodziewać. Co prawda podczas czytania nachodzi czytelnika wrażenie, że uczucie pomiędzy Jenny i Alexem jest ciut przesadzone i rozwija się zbyt szybko, lecz to nie do końca prawda. W końcu młodzi rozmawiają ze sobą w umyśle, znają się nieświadomie od wielu lat. Tym właśnie usprawiedliwiałam szybki bieg ich miłości.

 

Język, jakim posługuje się pisarz jest prosty i bardzo przyjemny. Patrignani ma tak lekkie pióro, że książkę czyta się niebywale szybko. Ponadto narracja jest dwuosobowa - uwielbiam takie zabiegi w książkach; można wtedy ujrzeć bieg wydarzeń z dwóch perspektyw, dostrzec różnorodność spostrzeżeń.

 

Akcja, która na początku nie wbijała w fotel, przez ostatnie sto stron stała się tak bardzo szalona i wciągająca, że potrzebna była ogromna siła woli, aby oderwać się od tej pozycji. Niespodziewane zwroty wydarzeń, zadziwiające opisy, momenty zapierające dech w piersiach - to w dużej mierze podniosło moją ocenę daną "Wszechświatom".

 

Pomimo kilku minusów, które rzuciły mi się w oczy, książkę wspominam dobrze. Nie żałuję spędzonego przy niej czasu. "Wszechświaty" to ciekawa pozycja, która powinna zadowolić niezbyt wymagającego czytelnika, osobę, która nie spodziewa się genialnej lektury, tylko miłej książki, przy której zapomni o swoim własnych wszechświecie. Liczę jednak na to, iż w następnych częściach pan Leonardo wykorzysta w pełni potencjał tej powieści.

 

"-Może i jestem. Jestem tylko snem.
-Tak, najpiękniejszym snem, jaki kiedykolwiek miałem.
-Ale sny znikają.
-Więc nie chcę się przebudzić."

C.C.Clouds

Szukałam książki, która mnie zaintryguje. Znalazłam ,,WSZECHŚWIATY". Przeczytałam opis, zobaczyłam na liczbę stron i byłam już gotowa złożyć zamówienie. To, co mnie odstraszyło, to cena. Bite 44,90 zł za marne 268 stron lektury. Z przykrością odłożyłam książkę do „schowka", ze smutkiem, bo po opisie ,,WSZECHŚWIATY" wydały mi się bardzo ciekawą książką. Nie miałam jednak czasu długo pomarudzić, bo przede mną ułożył się na biurku nie mały stosik. Kiedy tak czytałam, czytałam, aż w końcu przeczytałam kilka pozycji, dostałam mejla z iście radosną nowiną, jakoby serwis Kotek.pl wysłał do mnie tą książkę do recenzji. Kiedy przyszedł listonosz, z uśmiechem na twarzy zaszyłam się w kącie z ,,WSZECHŚWIATAMI".

 

Alex i Jenny porozumiewają się ze sobą poprzez swoje myśli. Co może nie byłoby takim wielkim... CZYMŚ, gdyby nie to, że dzielą ich od siebie setki kilometrów. On mieszka w Mediolanie, ona w Melbourne.Te ,,rozmowy" szesnastolatkowie prowadzą ze sobą od czterech lat. A przynajmniej tak to pamiętają...

 

Tych dwoje łączy niesamowita więź, po krótkim czasie, kiedy udaje im się w miarę panować nad tymi ,,atakami", zdają sobie sprawę, że czują do siebie coś więcej niż przyjaźń. Dla nas, zwykłych przeciętnych ludzi to przecież absurd. Nie jeden powołałby się na stwierdzenie, że tylko wariaci słyszą głosy w swojej głowie. A zakochanie się w tej ,,urojonej" przez nas osobie – kompletne szaleństwo! Aby przekonać się, że pozostał przy zmysłach, z pomocą swego o kilka lat starszego przyjaciela Marco, Alex rusza w podróż samolotem wprost do Melbourne. No, może nie całkiem ,,wprost", bo po drodze ma kilka przystanków... ale to szczegół. Tak jak oboje ustalili, spotykają się na molo. A raczej ,,powinni się spotkać". Alex stoi w umówionym miejscu, ale twierdzi, że Jenny tam nie ma. Ona również znajduje się w takiej sytuacji. Po burzliwych rozmowach z Markiem, o tym, co się (nie)wydarzyło na molo, Alex dowiaduje się o pewnej teorii. Mianowicie takiej:

 

Według teorii wieloświatów, istnieje nieskończona liczba światów, jak i nieskończone są możliwości naszego w nich istnienia.

 

Z początku Alex odrzuca tezę przyjaciela, jednak po głębszych rozmyślaniach dochodzi do wniosku, że Marco może mieć rację. Zwłaszcza, że spotyka dziwnego malezyjskiego wróżbitę, i potem ogląda kasetę, którą przygotował dla niego chłopiec, wyglądający dokładnie jak on, tyle, że kilka lat młodszy i ... Zaraz, zaraz, bo jeszcze wszystko najciekawsze Wam tu wyśpiewam!

 

Na samym początku, jak to bywa przy (prawie) każdej książce, nic ciekawego się nie dzieje. Jest chłopak, ok, jest dziewczyna, spoko. Tak naprawdę książka wciąga dopiero, gdy siądzie się przy niej dłużej, nie dla kilkuminutowych przerw ,,WSZECHŚWIATY" zostały napisane! Poza tym, aby dobrze się ogarnąć w rzeczywistości serwowanej nam przez Patrignaniego (mam nadzieję, że dobrze odmieniła, jeśli nie, wybaczcie mi, pierwszy włoski autor jaki mi się trafił xd) trzeba troszkę pomyśleć.

 

Książka staje się ciekawsza, im dalej się w nią zagłębimy. Dlatego z początku może się niektórym wydawać średniointeresująca. Nie można jednak powiedzieć, że druga część książki nie jest imponująca. To własnie wtedy zaczynamy się bardziej wczuwać, ,,orientować się w terenie".

 

Podczas czytania wpadła mi do głowy taka myśl, która krąży w niej do teraz. Czytałam wiele antyutopii, jako, że jest to mój ulubiony gatunek. Ale nie przypominam sobie, żebym czytała książkę, której akcja dzieje się podczas apokalipsy. A opisana jest ona w arcymistrzowski sposób. Kiedy został mi rozdział do końca (ciemna noc była, gdy się zjawiła... ups! to nie ta bajka. Ale ciemno już było, w każdym razie) zabrałam swoje manatki z pokoju mojej szanownej rodzicielki i ruszyłam w górę po schodach do mojego pokoju. Szłam po ciemku, ręce miałam załadowane, a położenie schodów znałam na pamięć. Ale ciemność dała upust wyobraźni. A ja z przyspieszonym biciem serca wchodziłam coraz to wyżej. Bałam się, naprawdę się bałam, że wyskoczy zaraz jakiś facet z karabinem, albo, że usłyszę na zewnątrz jakieś strzały. Niewątpliwie po tej książce uświadomiłam sobie jak musiała wyglądać Polska podczas I,II wojny światowej.

 

Tak więc, pomysł na książkę interesujący, postacie barwne (jednakże te drugoplanowe bardziej interesujące niż główni bohaterowie), zaskakujące wydarzenia? Raczej łatwo jest przewidzieć co się wydarzy, ale zdarzały się niespodziewane momenty. Autor ma ogromną wyobraźnię, to widać to przeczytaniu. Akcja na początku wlecze się jak ślimak, a pod koniec książki pędzi niczym torpeda. Takie niezbyt ustabilizowane tempo...

 

Ogólnie książka mi się spodobała, ale jak już wspomniałam na początku, cena nie jest zachęcająca, odrzuci pewnie większość zainteresowanych fabułą. Fakt faktem, kartki ,,WSZECHŚWIATÓW" są najgrubszymi kartkami jakie to tej pory spotkałam, – są niemal pięć razy grubsze niż te normalne/przeciętne – ale nie sądzę by była konieczność wydawania jej takiej ,,mocnej". Tak więc, polecam książkę tym, którym cena nie przeszkadza i tym szczególnie upartych na ,,WSZECHŚWIATY". Pozostali? To już wasz wybór ;) .

Jane Rachel

Wiedziesz spokojne życie w swoim ukochanym mieście. Masz wszystko, czego pragniesz: dom, rodzinę, szkołę, znajomych, hobby, pasje i pierwsze sukcesy. Nic więcej do szczęścia ci nie potrzeba. Ale masz też kogoś jeszcze – tajemniczego przyjaciela, z którym rozmawiasz od dziecka poprzez myśli. Wszyscy mówią, że to nieprawda, że wariujesz, ale ty dobrze wiesz, że tak nie jest. On naprawdę istnieje. W końcu postanawiacie się spotkać. Stoisz na molo i czekasz na osobę, która jest z tobą praktycznie od zawsze. Czekasz, a on też czeka. A potem okazuje się, że jesteście w tym samym miejscu o tej samej godzinie, tego samego dnia, miesiąca i roku... ale w innych wymiarach.

 

Na rynku wydawniczym możemy spotkać tysiące powieści o różnej tematyce. Były wampiry, wilkołaki, anioły i duchy, nastała moda na życiowe problemy młodzieży i literaturę kobiecą, równie dobrze radzą sobie kryminały i thrillery, ale czy spotkaliście się z jakąś powieścią poruszającą temat wieloświatów? Leonardo Patrignani zagłębia się w teorię wielu wszechświatów – razem z Alexandrem i Jenny. Jak to jest rozmawiać za pomocą myśli, ale nie móc się spotkać, ponieważ żyje się w innych wszechświatach?

 

Już sam pomysł wydał mi się strzałem w dziesiątkę. Autor wie, gdzie uderzyć i o czym pisać. Ta pozycja chodziła za mną jak cień, mówiła „Przeczytaj mnie, weź mnie, przygarnij!", aż w końcu się udało. Teoria wieloświatów to przepis na świetną książkę. Skoro pomysł jest, to trzeba teraz zadbać o wykonanie. Na starcie same plusy, ale czy dalej będzie tak samo?

 

Bohaterowie to kolejna dobra strona książki. Alexander od razu przypadł mi do gustu (może dlatego, że grał w koszykówkę). Jego charakter bardzo mi się spodobał i jak na szesnastolatka wykazał się ogromną odwagą, siłą i inteligencją. Nie wiem, czy potrafiłabym przebyć tyle kilometrów, ile on w takim celu. Pierwsze wrażenia po spotkaniu z nim na początku były jak najbardziej pozytywne. To samo tyczy się Jenny, która stała się moją ulubioną bohaterką w książce. Jenny nie zachowuje się jak typowa nastolatka, która musi podzielić się ze swoimi koleżankami wiadomością o niewidzialnym, ale prawdziwym przyjacielu. Podobało mi się to, że Jenny miała swoje pasje i była bardzo cichą, delikatną oraz spokojną postacią, potrafiącą zawalczyć o swoje wtedy, kiedy nadchodziła taka potrzeba.

 

Pozostali, drugoplanowi bohaterowie również dobrze wypadli. Najbardziej zapisał mi się w pamięci przyjaciel Aleksandra, Marco, wielki umysł i człowiek po przejściach, który był gotowy wyciągnąć rękę do przyjaciela w potrzebie w każdej chwili. Marco to według mnie świetna drugoplanowa postać zasługująca na pochwały i chwilę uwagi w czasie czytania.

 

To, co najbardziej mnie zaskoczyło, nosi nazwę „świat przedstawiony". Autorowi udało się przerazić mnie kilka razy na tych niecałych dwustu osiemdziesięciu stronach. Uważam, że Leonardo Patrignani kapitalnie, świetnie i mistrzowsko pokazał wszechświaty, zrobił to najlepiej, jak umiał, i wyszło to naprawdę dobrze. W kilku słowach: był to obraz przerażający, straszny i okropny. Uwierzcie mi – cieszcie się, że żyjecie tylko w tym świecie, a nie w zupełnie innym. Wizja tego, że w tej chwili siedzę wygodnie przy biurku i piszę recenzję, a w następnej jestem w przeciwnym świecie – niczym lustrzane odbicie – jest przerażająca. Lubię ten świat i nie chciałabym zamienić go na żaden inny: zniszczony wojną, zamieszkami, z nieżyjącymi członkami rodziny... Trochę tego było, a każda wizja i każdy świat były straszniejsze od poprzednich.

 

Do plusów książki zaliczam także bardzo prosty i młodzieżowy język. Leonardo Patrignani świetnie posługuje się wręcz banalnym językiem, a to w połączeniu z przyjemnym, lekkim stylem tworzy łatwą w odbiorze powieść. Anglojęzyczne zwroty (które występują w rozdziałach opowiadających o wizycie Alexandra w Australii) dodają autentyczności scenom i „tego czegoś", co automatycznie przenosi nas do wykreowanego przez autora świata (a raczej światów).

 

Ponad to... szata graficzna. Uwielbiam, kocham i nie mogę się napatrzeć. Okładka i wydanie jest po prostu cudowne. Cieszę się, że Wydawnictwo zatrzymało oryginalną szatę graficzną, jest piękna i odzwierciedla treść książki. Sama powieść wydaje się dosyć spora, ale jest to złudzenie spowodowane dosyć grubym papierem. W rzeczywistości Wszechświaty to książka licząca zaledwie dwieście siedemdziesiąt dwie strony – przeczytałam ją w ciągu dwóch dni z małymi przerwami.

 

Niestety nie wszystko było takie piękne, na jakie się zapowiadało, ponieważ Wszechświaty mają parę minusów. Za pierwszy i największy z nich uważam zbyt szybko rozwijający się wątek miłosny. Teoretycznie Alexander i Jenny rozmawiają przez myśli aż cztery lata, lecz praktycznie... w ogóle się nie znają. Ataki są krótkie, a rozmowy niewyraźne, dlatego w ten sposób trudno poznać osobę, nawet jeśli rozmawia się z nią tak długo. Miłość między Alexandrem i Jenny rodzi się za szybko, trochę nienaturalnie i nieporadnie. Gdyby to wszystko poczekało kilka(-naście, - dziesiąt) stron z pewnością zabrzmiałoby o wiele lepiej, niż ostatecznie. Niemniej jednak cieszę się, że wątek miłosny znalazł się w książce.

 

Niektóre reakcje bohaterów wydawały mi się nieco dziwne, nieodpowiednie i niepasujące do sytuacji. Najczęściej zdarzało się to Alexandrowi. Od Jenny płynął spokój, który trudno było zaburzyć, z kolei Alexandra było pełno wszędzie – może dlatego miałam takie wrażenie. Nie zmienia to faktu, że niekiedy nie rozumiałam decyzji i zachowań bohaterów.

 

Ponad to w tekście często zdarzały się niezaznaczone dialogi, pominięte znaki interpunkcyjne lub literówki. Jest to raczej kwestia niedopatrzenia i nie wpływa na ocenę książki, ale czasami dezorientowała mnie w czasie czytania.

 

Dobra wiadomość jest taka, że... to tylko tyle minusów. O wiele więcej znajdziecie tutaj plusów. Wszechświaty Leonardo Patrignani to powieść, która bez wątpienia zasługuje na uwagę. Ma kilka wad i niedociągnięć, ale mam ogromną nadzieję, że w drugim tomie autor to wszystko naprawi. Wszechświaty spodobały mi się z wielu różnych powodów: sam pomysł daje plusa już na starcie, bohaterowie zaraz na początku, a zakończenie – mocne i zapowiadające mnóstwo wrażeń w drugiej części – tylko dopełnia ten dobry, choć nie bardzo dobry, obraz Wszechświatów.

 

Czy polecam? Och, jak najbardziej! Może dla Was wypomniane przeze mnie minusy nie będą żadnym problemem. Historia Alexandra i Jenny jest po prostu świetna. Mam wrażenie, że autor spędził nad nią za mało czasu, ale zobaczymy, jak poradzi sobie w kontynuacji. Wszechświaty to powieść bez wątpienia warta uwagi, ciekawa, mroczna i niebezpieczna.

Anath

Według teorii wieloświatów, istnieje nieskończona liczba światów, jak i nieskończone są możliwości naszego w nich istnienia. Przypuszcza się, że te rzeczywistości nie komunikują się wzajemnie.

 

Alex Loria mieszka w Mediolanie. Jest kapitanem drużyny koszykarskiej, chłopcem o anielskiej twarzy. Jenny Graver to piękna pływaczka o atletycznie wyrzeźbionym ciele, mieszka w Melbourne. Oboje są rówieśnikami, mieszkają w dwóch różnych miejscach na świecie. Pomimo tego od dawna porozumiewają się poprzez telepatyczne rozmowy, które odbywają bez uprzedzenia, w stanie nieświadomości. Punktem zwrotnym w ich „znajomości" jest chęć poznania się w świcie realnym. Tylko... czy oni żyją w tym samym świecie?

 

Czara goryczy się przelewa, gdy w dniu spotkania nie widzą się, chociaż oboje twierdzą, że znajdują się w wyznaczonym miejscu o tej samej godzinie. Zaczynają się martwić, że rzeczywiście mogą mieć zaburzenia umysłowe. Wszystko jednak się wyjaśnia dzięki Marco, który odkrywa przed chłopakiem istnienie rzeczywistości alternatywnych...

 

„Otaczająca rzeczywistość jest tylko jednym z nieskończonych wymiarów równoległych."

 

Leonardo Patrignani urodził się w 1980 roku. Kompozytor, wokalista heavy metalowego zespołu Beholder, aktor dubbingujący i lektor zafascynowany powieściami Stephena Kinga; opowiadania zaczął pisać, kiedy miał sześć lat. „Wszechświaty" to jego powieść debiutancka.

 

Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, kiedy listonosz przyniósł mi prosto do szkoły niewielką paczuszkę. Niewielką, ale jaki był w niej skarb! „Wszechświaty", które tak bardzo chciałam poznać od czasu ich premiery. Jest to książka o nietypowej tematyce. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z utworem, w którym poruszony był filozoficzny a zarazem astronomiczny wątek wszechświata, do którego dołączony był wątek miłosny między dwójką nastolatków. Wszechobecne zwroty akcji. Można je zauważyć podczas prób spotkań Alexa i Jenny. Bywały chwile, kiedy wszystko się układało, nawet nie pomyślałam, że może pojawić się jakaś przeszkoda. Cóż, autor zadziwił mnie wiele razy. Świetnie poradził sobie z tytułowym wątkiem, czyli z wszechświatami. Kiedy jeden z bohaterów po raz pierwszy zaczął o nich mówić, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Jednakże już po kilkunastu stronach zrozumiałam. Podczas czytania niekiedy trzeba się skupić, by dobrze wywnioskować niektóre rzeczy.

 

Nie pojawiło się zbyt wielu bohaterów. Poznaliśmy Alexa, Jenny, Marco oraz ich rodziców. Postaci zawładnęły moim sercem. Szczególnie Alex. Nawe nie wiecie, ile razy się wzruszyłam, kiedy czytałam jego wypowiedzi skierowane do Jenny, kiedy udowadniał swoją miłość do dziewczyny. Pochłaniałam całe strony, kiedy byli rozdzieleni, by tylko dowiedzieć się, kiedy się odnajdą. Tę książkową miłość długo zapamiętam. Cieszy mnie również to, że bohaterowie nie byli wyidealizowani. Zwykli młodzi ludzie, skromni, zdobywający wiele sukcesów sportowych. Zwracam tutaj uwagę na Marco, który pomimo bycia niepełnosprawnym doskonale radził sobie ze swoim życiem mieszkając sam. Nie bez powodu Alex nazywał go „geniuszem".

 

Leonardo Patrignani najbardziej skupił się na dwójce zakochanych i ich problemie z wszechświatami oraz upragnionym spotkaniem. Wszystko było dobrze rozegrane. Połowa uwagi była skierowana na wątek miłosny a reszta na filozoficzny problem. Dodatkowo, całe strony były zapisane opisami. Pojawiło się dużo wydarzeń, przeróżnych wydarzeń. Autor doskonale je opisując sprawił, że podczas czytania miałam przed oczami wszystkie aspekty, o których wspominał. Opisy dotyczyły miejsc i wydarzeń. Nic by się nie stało, gdyby pan Patrignani wspomniał w nich o bohaterach.

 

Język, którym posługiwał się autor był piękny. Jak wyżej wspomniałam, stosował cudowne opisy, dialogom także nic nie brakowało. Zwłaszcza, jeśli chodziło o wypowiedzi dójki głównych bohaterów. Proste i zrozumiałe konstrukcje zdań sprawiają, że książka nadaje się dla młodszych jak i tych nieco starszych czytelników.

 

Cóż więcej mogę powiedzieć. Nie myliłam się w moich oczekiwaniach co do „Wszechświatów". Książka ogromnie się spodobała pod wieloma względami. Mam tutaj na myśli nietypowy wątek, ciekawych bohaterów i piękny język, jakim została napisana. Dodatkowo, ta cudowna okładka! Nie można od niej oderwać oczu. Niezmiernie się cieszę, że już niedługo pojawi się kolejna część serii – „Wszechświaty. Pamięć". Będę na nią czekać z niecierpliwością. Póki co, pierwszą część polecam każdemu czytelnikowi, który zastanawia się nad sięgnięciem po nią. Nie pożałujecie!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial