Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Szósty

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Szósty | Autor: Agnieszka Lingas Łoniewska

Wybierz opinię:

Lena173

Po przeczytaniu genialnej książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt.: "Bez przebaczenia" naszła mnie niesamowita ochota na zapoznanie się z pozostałymi dziełami autorki. Nie czekając długo zabrałam się za pochłanianie lektury wydanej w tym roku przez Fundację NaszeDebiuty.pl

 

Szczerze mówiąc trochę obawiałam się, że po zapoznaniu się z losami Pauliny Litwiak i Piotra Sadowskiego nie będę w stanie należycie docenić powieści kryminalnej "Szósty". Ucieszyłam się, gdy już po kilkunastu stronach wszystkie złe przeczucia odpłynęły w niepamięć, a pozostała jedynie wielka przyjemność...

 

Marcin Langier od kilku lat pracuje w Śląskiej Grupie Śledczej, która zajmuje się niezwykle niebezpiecznymi przypadkami. Pewnego dnia, podczas rozmowy ze swoim bratem policjant traci przytomność i w ciężkim stanie trafia do szpitala. W tym samym czasie na OIOM trafia również Jacek - przystojny mężczyzna i świeżo upieczony małżonek, który po zderzeniu się z ciężarówką nie ma zbyt dużych szans na przeżycie. Korzystając z okazji - w śnie - kontaktuje się ze swoim sąsiadem i tym samym prosi go, by po jego odejściu zaopiekował się 'Ali' - jego żoną. W końcu trzydziestolatek wybudza się ze śpiączki i widzi przed sobą kobietę ze swojego "proroczego" snu, która pogrążona w żałobie opuszcza szpital.

 

Od tej pory Alicja bardzo często nawiedza mężczyznę w snach. Za każdym razem w ciągu kolejnych sześciu lat mówi mu, że na niego czeka. Te wszystkie wizję nie dają Marcinowi spokoju mimo, że od bardzo dawna związany jest z piękną modelką.

 

Pewnego dnia Langer obejmuje stanowisko szefa ŚGŚ i mając pod sobą pięć - współpracujących ze sobą - sekcji, osiąga z nimi niewiarygodne sukcesy w prowadzanych przez nich sprawach kryminalnych. Tym razem Ślązaków czeka rozwiązanie zagadki związanej z seryjnym morderca, który porywa zielonookie blondynki, by następnie je zgwałcić i na szósty dzień po uprowadzeniu zabić. Niestety przestępca okazuje się być niezwykle inteligentny i przebiegły, więc Marcin postanawia włączyć do sprawy osobę, która dzięki swojemu profesjonalizmowi będzie w stanie sporządzić psychologiczny portret szaleńca. Nikt by się nie spodziewał, że szukaną przez mężczyznę osobą będzie ta, która już dawno została mu przeznaczona...

 

Po przeczytaniu książki utwierdzam się w przekonaniu, że Agnieszka Lingas-Łoniewska jest niezwykłą kobietą doskonale odnajdującą się w swojej profesji. Podczas czytania powieści ani razu nie odczuwałam zmęczenia lekturą, a wręcz przeciwnie - ciągle było mi mało. Powieść przeczytałam przy pierwszym podejściu i nie odeszłam od niej, do póki nie ukazała mi się ostatnia strona.

 

Podczas zapoznawania się z lekturą bardzo spodobała mi się postać Jacka, który kochał swoją żonę ponad wszystko i nawet po swojej śmierci czuwał nad nią i jej dalszym szczęściem. Z jednej strony rozumiałam wspomniane w tekście stanowisko jego rodziców, którzy po śmierci syna winili za wszystko swoją synową, a z drugiej strony... Zastanawiam się, czy pod wpływem emocji nie postąpiłabym na ich miejscu w podobny sposób.

 

Magdalena i Michał Langier również byli dla mnie osobami, które w bardzo pozytywny sposób płynęły na mnie samą. Dzięki nim upewniłam się w towarzyszących mnie od kilku lat przekonaniach - rodzina powinna w życiu każdego z nas stać na pierwszym miejscu. To dzięki wsparciu najbliższych osiągamy w życiu tak wiele...

 

Oczywiście spotykamy na swojej drodze także skrajne przypadki, kiedy to rodzice znęcają się nad swoimi dziećmi i zmuszają ich to niezwykle brutalnych rzeczy. Bóg jeden wie o czym tak naprawdę myślą Ci wszyscy oprawcy. Nie biorą pod uwagę dalszego losu swoich najbliższych i jak tego typu zachowania mogą wpłynąć na ich psychikę w dalszym życiu.

 

Doskonałym przykładem wypowiedzianej wcześniej myśli jest występujący w książce seryjny morderca. Zabicie drugiego człowieka, jak dla mnie nie ma wytłumaczenia, jednak patrząc na to co przeżył oprawca tych czterech kobiet - zrobiło mi się go przez krótką chwilę żal. Słusznie, czy też nie słusznie ale tak właśnie było. W sumie zdziwiłam się, gdy dowiedziałam się kto tak naprawdę stoi za tymi wszystkimi okropnościami. Osobiście podejrzałam zupełnie inną osobę, z kręgów policyjnych. Nie ujawnię kogo, ponieważ jestem bardzo ciekawa potencjalnych typów pozostałych czytelniczek, które miały okazję przeczytać powieść "Szósty".

 

Muszę przyznać, że pisarka w sposób profesjonalny zajęła się tworzeniem swoich postaci, które dla mnie są wprost idealne. Poprzez swoje zachowanie, a także doświadczenia życiowe dały mi naprawdę wiele do myślenia. W końcu ludzkie życie jest zbyt krótkie, by zadręczać się jego nieprzyjemnymi aspektami. Trzeba chwytać chwilę i cieszyć się każdym uśmiechem bliskiej nam osoby.

 

Dodatkowo Agnieszka Lingas-Łoniewska posługuję się lekkim piórem, które w bardzo krótkim czasie przypada do gustu jej fanów. Dzięki temu człowiek nie może oderwać się od lektury i ciągle czuje niedosyt. Po raz kolejny autorka uraczyła nas niezwykle wyważoną historią, w której i tym razem nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, o którym w wielkim skrócie wspomniałam już wcześniej. I zgodzę się ze słowami Pani Agnieszki, że gdzieś tam na świeci są osoby, którym od samego początku jesteśmy przeznaczeni...

 

Jak dla mnie dużym plusem powieści jest także jej umiejscowienie. Od ponad roku posiadam ogromny sentyment do Śląska i osób zamieszkujących okolice Katowic. Dodatkowo czytając tą książkę uśmiechałam się co rusz, zauważając subtelne podobieństwa do wydanej przez wydawnictwo Novae Res lektury "Bez przebaczenia". O dziwo wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Dodawało "Szóstemu" jawnego uroku i poczucia przynależności do świata przedstawionego przez pisarkę.

 

W najbliższych dniach mam zamiar dorwać w swoje łapki najnowszą powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt.: "Zakręty losu", która ukaże się w najbliższych dniach w księgarni internetowej wydawnictwa Novae Res: www.zaczytani.pl

 

Na koniec pozwolę sobie jeszcze przytoczyć cytat kilkakrotnie pojawiający się w tekście lektury i który przypadł mi do gustu już w pierwszej chwili:

 

"W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka - mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu... odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem..."

 

Zuzankawes

Polowanie na blondynki...

 

Stare powiedzenie głosi, że reklama jest dźwignią handlu. Tak się składa, że w ostatnim czasie, jedną z bardziej rozreklamowanych książek na portalach o literaturze, była powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej „Szósty". Zachęcona, a może zmuszona?, ostrą kampanią rozsławiającą imię pisarki w świecie (przynajmniej wirtualnym świecie czytelników), postanowiłam przeczytać jej książkę. Często bywa tak, że produkt mocno reklamowany okazuje się być zdecydowanie przereklamowanym i absolutnie niewartym aż tak dużego zachodu. Na szczęście nie w tym przypadku. „Szósty" jest dokładnie tym, czego poszukuję w kryminałach. Jak z resztą dla wielu innych osób, które odkryły Agnieszkę Lingas-Łoniewską przede mną.

 

„Szósty" to kryminał z domieszką psychologii i metafizyki. O tym, jak poplątane mogą być ludzkie koleje, o tym, że nic nie dzieje się przypadkowo, a życiem rządzi przeznaczenie. A dzieje się to za sprawą wprowadzonego wątku snów głównych bohaterów, wnoszących w ich życie zaskakujące zdarzenia, element nadprzyrodzonych i niemożliwych do wyjaśnienia okoliczności.

 

Kim zatem są główni bohaterowie? Paradoksalnie, to mocno stąpająca po ziemi para – Alicja Szymczak, najlepszy na Śląsku profiler i Marcin Langer, szef Śląskiej Grupy Śledczej. Dwójka ta łączy swoje siły, by ująć do tej pory nieuchwytnego szaleńca, mordującego młode, atrakcyjne, zielonookie blondynki. Tak rozpoczyna się walka na śmierć i życie pomiędzy zabójcą, a tropiącą go grupą.

 

Panująca ostatnio moda na wprowadzanie bohatera – profilera do polskich kryminałów, wydaje się nie mieć końca. Prekursorką tego trendu jest Katarzyna Bonda i jej „Sprawa Niny Frank", gdzie po raz pierwszy pojawia się policyjny psycholog kreślący portrety psychologiczne sprawców przestępstw. Widać wyraźnie, że coraz bardziej zaczyna doceniać się rolę profilera w policyjnym fachu. A to przekłada się na jego częstotliwość występowania w literaturze kryminalnej.

 

Jak wypada profiler Alicja Szymczak? Bardzo dobrze. Agnieszka Lingas-Łoniewska świetnie nakreśliła postać bohaterki, tworząc nietuzinkową postać, o bogatej osobowości, realną i doskonale przemyślaną. Podobnie z resztą jest z męskim bohaterem „Szóstego", Marcinem Langerem. Czuć wyraźnie, że autorka nie tylko wiedziała o czym chce pisać, ale nade wszystko wie również jak pisać, by zainteresować swoją książką czytelnika. Obraz bohaterów dopełnia morderca, z jego planami, wizjami, myślami. Obok przemyśleń maniaka pojawiają się rozpaczliwe myśli ofiar, pragnących za wszelką cenę wyrwać się z rąk szaleńca. Daje to piorunujący efekt, a książkę pożera się, nie czyta.

 

Oprócz ciekawego wątku kryminalnego, książka ma jeszcze jeden, równorzędny wątek romansowy. Bardzo kobiecy, miejscami ckliwy. Nie w moim guście. Po pierwsze nie przepadam za romansami, po drugie jest nadmiernie rozbudowany a przy tym nieznośnie przewidywalny. Od początku jasne jest, że romans musi narodzić się pomiędzy profilerką i jej przystojnym szefem. Od początku też wiadomo, jak skończy się ich historia miłosna. Choć prawdopodobnie o to właśnie autorce chodziło.

 

Czym jednak jest jeden zarzut wobec całości? Bardzo dobrej całości. Detalem, który w maleńkim tylko stopniu wpływa na moją ocenę książki.

 

Autorce udało się wciągnąć czytelnika w grę, stopniowo ujawniając mu coraz więcej szczegółów dotyczących mordercy. Z biegiem akcji uchyla kolejne rąbki tajemnicy, coraz mocniej intrygując.

 

Zakończenie powieści może nie jest wyjątkowo zaskakujące, na pewno jednak przewrotne. Trochę rozczarowuje zwłaszcza w kwestiach damsko-męskich, które jak już wspomniałam są przewidywalne, a przez to książkę czyta się sympatycznie, lecz bez większych emocji.

 

Zdecydowanie bardziej fascynuje śledztwo i jego rozwiązanie i tak powinno być, bo „Szósty" to w końcu rasowy kryminał.

Scathach

W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka - mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu... odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem...

 

Co dzieje się, gdy czytelnik trzyma w ręku książkę będącą wybuchowym połączeniem romansu i kryminału? Tylko jedno – nie sposób jej wypuścić, nie sposób ująć słowa emocji towarzyszących lekturze.

 

Tytułowy Szósty, to seryjny morderca grasujący na Górnym Śląsku, którego ofiarami padają młode blondynki o zielonych oczach. Wszystkie są przez niego przetrzymywane i poddawane torturom fizycznym i psychicznym, po to by nim minie szósty dzień stać się już tylko wspomnieniem, mającymi uwolnić zabójcę od traumy przeszłości.

 

Sprawą zajmuje się Śląska Grupa Śledcza, sekcja ciesząca się renomą i poważaniem, która nie raz doprowadzała do szczęśliwego finału pozornie nierozwiązywalne śledztwa. Jej głównodowodzącym jest Marcin Langer. Tym razem dochodzenie wydaje się na tyle trudne, że sekcja podejmuje decyzje o przydzieleniu do sprawy najlepszego profilera – okazuję się nim być piękna Alicja Szymczak, kobieta, na którą zupełnie nieświadomie czekał Marcin.

 

Losy dwójki bohaterów nie splotły się bowiem dopiero w Śląskiej Grupie Śledczej. Przed sześcioma laty spotkali się oni w dramatycznych okolicznościach – w przestrzeni szpitalnej.
Ona czuwała przy łóżku swojego ciężko rannego, świeżo poślubionego męża; on leżał w powypadkowej śpiączce. Wtedy też za sprawą onirycznych wizji oraz metafizycznych przeżyć na zawsze splotły się ich losy.

 

Gdy spotykają się ponownie, nie wiedzą jeszcze jak bliscy sobie są i jak długo wzajemnie się poszukiwali. Ich współpraca zawodowa bardzo szybko przeradza się w namiętny romans, a ten z kolei w prawdziwe uczucie.

 

Tytułowa szóstka ma tutaj znaczenie fundamentalne. Spotkanie bohaterów po sześciu latach, sześć ofiar, szósty dzień, w którym morderca dopełniał ofiary. Warto więc przyjrzeć się kulturowemu znaczeniu przypisywanemu tej cyfrze. Od dawien dawna szóstka ma kilka funkcji: jest symbolem doskonałości, ale także walki dobra ze złem. W Apokalipsie cyfrze tej przypisywane jest znaczenie jednoznacznie negatywne – oznacza ona grzech. Jakią wymowę ma ona w tej powieści? Wydawać by się mogło (i z pewnością nie będzie to wrażenie mylne), że u Lingas-Łoniewskiej znaczenia te się nachodzą i wzajemnie uzupełniają. Szósta ofiara ma być najdoskonalsza, ma być rozliczeniem ze złem, a drogą do niego prowadzącą staje się grzech – morderstwo. W ten sposób cyfra ta całkowicie realizuje swoje kulturowe znaczenie i osiąga swoją pełnię.

 

Choć książka ta jest gatunkowo synkretyczna, tak naprawdę na pierwszy plan wysuwa się wątek romansowy, dla którego zagadka kryminalna staje się jedynie tłem.
Sprawa śledztwa jest przez autorkę niezwykle przemyślana, zaskakuje swoją nieprzewidywalnością i napięciem trzymającym do ostatniej stronicy.
Nim przerzuciłam setną stronę miałam w swojej głowie wizerunek mordercy, byłam niemalże w 100% pewna, że rozgryzłam zagadkę i tylko czekałam na jej rozwiązanie na kartach powieści. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że dałam się całkowicie nabić w butelkę! Ja, kryminalny wyjadacz, pomyliłam się w swoich podejrzeniach o milimetry!
W tym momencie kłaniam się autorce, która tak niezwykle mnie zaskoczyła. Doskonale poprowadzony wątek, rewelacyjnie zarysowane postaci – wszystko to czyni lekturę niezapomnianą.

 

Książkę tę można czytać na wielu poziomach. Polecam co najmniej dwukrotne prześledzenie tej historii: pierwszy raz ze zwróceniem szczególnej uwagi na cechy gatunkowe kryminału, drugi raz, spojrzenie na Szóstego jako na romantyczną historię miłosną.
Mojej pierwszej lekturze towarzyszyło wejrzenie drugie. Co tam morderca! Co tam ofiary! Najważniejsze było uczucie łączące Marcina i Alicję, ich stykające się spojrzenia, wyraźnie wyczuwalne napięcie i dialog prowadzony w ich głowach. Ich historia pochłonęła mnie całkowicie, łapałam się nawet na tym, że przeskakiwałam wzorkiem momenty nie dotyczące bezpośrednio tej dwójki, po to, by jak najszybciej dowiedzieć się co dalej.

 

Z tego też powodu za mocniejszą stronę książki uważam właśnie wątek miłosny oraz doskonałe zarysowanie portretów psychologicznych postaci. W sprawie kryminalnej, dość typowej, a mimo to zaskakującej zdecydowanie najbardziej interesujące jest wejście w umysł mordercy, poznanie przyczyn jego zachowania oraz próba przeniknięcia jego świadomości.

 

Książka ta jest pełna sprzeczności – brutalność opisów molestowania mordercy przeplata się z niezwykle sugestywnymi i pikantnymi opisami scen łóżkowych głównych bohaterów; racjonalizm zderza się z metafizycznymi wizjami, przeczuciami i marzeniami; zło ustępuje miejsca dobru. Lingas-Łoniewska jest mistrzynią w obrazowaniu zarówno najbardziej brutalnych scen, jak i tych delikatnych, subtelnych momentów, w których górę biorą uczucia. Z każdą stroną chce się czytać więcej i więcej.

 

Zakończenie – takie jak lubię. Otwarte. Czekające na kontynuację.
Podobnie jak ja.

 

Pani Agnieszko, chapeau bas!

___________
A tak mniej formalnie – najlepszą recenzją tej książki niech będzie fakt, że czytając ją w autobusie zostałam tak pochłonięta, że o mały włos przegapiłabym swój przystanek. Byłam obrażona na mój środek lokomocji za to, że tak szybko dojechał do celu.
Czy może istnieć lepsza rekomendacja czy dowód na „wciągliwość" tej pozycji?:)

 

PS Wszystkie ksiązki Pani Agnieszki od miesięcy stoją na moich półkach. Z wypiekami na twarzy zjawiam się na każdym katowickim spotkaniu autorskim, kupuję kolejne powieści, lecz nigdy nie zaczęłam ich czytać. W moich zbiorach brakowało jedynie Szóstego. Teraz wiem, że to na niego czekałam. Od niego zaczynam tę, mam nadzieję, fascynującą przygodę z powieściami autorki.

 

Joasia J

Delikatne zielonookie blondynki to główny cel psychopatycznego mordercy, który pod osłoną nocy, grasuje po ciemnych ulicach śląskich miast, atakując niewinne młode kobiety. Mężczyzna z szaleńczą pasją realizuje swój własny chory plan, w którym w roli wszechmocnego Boga, porywa atrakcyjne blondynki, zaś w szóstym dniu od uprowadzenia, z zimną krwią odbiera im życie. Inspektor Marcin Langer, szef Śląskiej Grupy Śledczej, jako najlepszy i całkowicie oddany swojej pracy policjant, podejmuje się niełatwego śledztwa, w którym na szali znajduje się życie wielu młodych i niewinnych kobiet. Dochodzenie jest niezwykle skomplikowane, bowiem brak w nim jakichkolwiek tropów, prowadzących do odkrycia profilu bezwzględnego mordercy, zaś jedyną poszlaką są krótkie słowa, będące niejako motywem krwawych zabójstw:

"W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka – mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu... odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem".

 

W celu szybszego ujęcia psychopaty, Marcin zwraca się o pomoc do najlepszego profilera - Alicji Szymczak, która na podstawie bieżących informacji, ma stworzyć pełen portret psychologiczny poszukiwanego zabójcy. Jednakże liczba ofiar nieustannie rośnie, a sam morderca zdaje się działać jakby wbrew stworzonemu wcześniej planu, atakując na oślep, zupełnie przypadkowo, zielonookie blondynki. Prowadzonemu śledztwu towarzyszą też romantyczne uniesienia i miłosne rozterki głównego bohatera. Pojawienie się pięknej pani aspirant stanowi bowiem punkt zwrotny w życiu inspektora Langera. Mężczyzna dotychczas w pełni oddany swojej pracy, wciągnięty w wir kryminalnego półświatka, żył mechanicznie, niczym robot nastawiony na nowe obowiązki, bez zasmakowania upajającego aromatu miłości. Towarzystwo atrakcyjnej Alicji, która zdaje być równie mocno zainteresowana osobą inspektora, porusza dawno zastane struny w sercu mężczyzny, uwalniając głęboką skrywaną namiętność. Mimowolne drżenie rąk czy w końcu płomiennie trzepoczące motyle w brzuchu to dla obojga zakochanych słodka codzienność, która w zestawieniu z grozą prowadzonego w międzyczasie śledztwa, stanowi ciekawy, acz nietypowy kontrast. Czy rodzące się uczucie nie będzie barierą w prowadzonym dochodzeniu, a bezwzględne dzieło psychopatycznego mordercy zostanie w końcu przerwane?

 

"Szósty" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej to książka reprezentująca dwa przenikające się wzajemnie gatunki literackie. Powieść łączy bowiem z sobą elementy dość banalnego, acz ciekawego kryminału z portretem obłąkanego zwyrodnialca w roli głównej, oraz obraz płomiennego romansu, posiadającego momentami znamiona fantastyki. Autorka przedstawia motyw zbrodni z trzech uzupełniających się perspektyw: prowadzących sprawę policjantów, samego zbrodniarza oraz jego niewinnych ofiar, dając tym samym czytelnikowi szerszy wgląd w sprawę poznawanego śledztwa. Zamieszczone w powieści fragmenty, przedstawiające przeszłość samego mordercy, pozwalają zrozumieć jego poturbowaną przez bolesne doświadczenia psychikę, nieraz przy tym wywołując podczas lektury niespodziewany dreszcz emocji. Fabuła nakreślona w książce, poprzez lekki styl autorki oraz szybkie tempo akcji, nie pozwala w żadnym wypadku się nudzić, utrzymując nieustannie wysoki poziom adrenaliny, zaś wplecione między strony śmiałe sceny erotyczne, dodają tylko niezbędnej pikanterii całej historii.

 

Niektórzy czytelnicy, w ostatecznym rozrachunku, mogą być zawiedzeni sposobem poprowadzenia samego wątku śledztwa, który w powieści Łoniewskiej nie dominuje nad inne sceny, wręcz przeciwnie, jest idealnie równoważony obrazem rodzącej się miłości głównych bohaterów. Osobiście lubię takie połączenia i w żadnym wypadku nie przeszkadzała mi mnogość zwartych w książce scen intymnych. Jednakże niektóre dialogi między kochankami były zbyt przesłodzone i jakby mało wiarygodne, a miejscami nad wyraz ckliwe i pretensjonalne. Kolejnym niedociągnięciem, który w moim mniemaniu obniżył nieco jakość całej historii, są liczne, często naiwne zbiegi okoliczności, które w prawdziwym życiu raczej nie występują, chyba, że pod postacią prawdziwych cudów.

 

Podsumowując, "Szósty" to całkiem dobry kryminał, który raz wywoła niespodziewany dreszcz niepokoju, raz zrodzi szkarłatny rumieniec na twarzy, ale przede wszystkim urozmaici na kilka godzin ponury listopadowy wieczór. Polecam!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial