Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Trauma

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Trauma | Autor: Graham Masterton

Wybierz opinię:

Isadora

Nareszcie Masterton, jakiego lubię! Wystarczyło mu uderzyć w psychologiczną nutę, by mi przypomnieć, za co sobie cenię jego twórczość i czego tak naprawdę w niej szukam. Oto jedna z najlepszych i z całą pewnością najambitniejszych powieści w jego literackim dorobku, tak cudownie inna od krwawych horrorów klasy B, do których Masterton zdążył nas przyzwyczaić.

 

Bonnie Winter to kobieta, który w godny podziwu sposób boryka się z przeciwnościami losu. Aby utrzymać bezrobotnego męża - nieroba i nastoletniego syna, ciężko pracuje na dwóch etatach. Bonnie zarabia na życie w dość nietypowy sposób: prowadzi firmę zajmującą się doprowadzaniem do porządku miejsc zbrodni. Odór gnijącej krwi, kawałki mózgu rozpryśnięte na ścianach, wszechobecne muchy i robactwo kotłujące się pod podłogą, atmosfera grozy spowijająca te miejsca - to dla niej chleb powszedni, codzienność, która przestała robić na niej wrażenie. Ale czy rzeczywiście można przejść nad tym do porządku dziennego?

 

Pewnego dnia uwagę Bonnie przykuwa dziwna, charakterystyczna larwa, na jaką natyka się w kolejnych miejscach zbrodni; larwa, jakiej jeszcze nigdy nie widziała. Znajomy entomolog stwierdza, że jest to larwa motyla występująca wyłącznie w pewnych rejonach Meksyku, który ma bardzo złą opinię w tamtejszym folklorze. Bonnie łączy obecność larw z przypadkami gwałtownych i wyjątkowo tragicznych morderstw, jednak policja nie traktuje poważnie jej podejrzeń. Kobieta postanawia sama rozwiązać tę zagadkę...

 

"Trauma" okazała się istną rewelacją i bardzo miłym zaskoczeniem, gdyż bliżej jej do thrillera psychologicznego, aniżeli do krwawych, niezbyt wyszukanych horrorów, których sporo w dorobku autora. Tym razem Masterton zadziwia polotem, finezją i niejednoznacznością, nie wykłada przysłowiowej kawy na ławę, lecz jedynie sugeruje możliwe rozwiązanie, pozostawia je w sferze niepokojących domysłów. Rozbudza wyobraźnię wykazując się tym rodzajem subtelności, jakiego często mi brakowało w innych jego powieściach. Co prawda nie zrywa całkowicie ze swoimi ulubionymi literackimi motywami - mamy tu wyraźne nawiązanie do azteckiej mitologii, postać demona - jednak nie narzuca czytelnikowi własnej interpretacji, lecz zaledwie drażni wskazówkami dającymi możliwość swobodnej analizy treści i zakończenia. To ogromna zaleta powieści, którą doceni każdy miłośnik literatury grozy.

 

Choć fabuła nie jest zbyt rozbudowana, powieść tylko na tym zyskuje; czytelnik bez reszty może się skupić na wewnętrznych przeżyciach bohaterki, beznadziei jej jałowej egzystencji oraz szczegółach makabrycznego zajęcia, które tylko pozornie nie robi na niej wrażenia, a w istocie niepostrzeżenie i w dramatyczny sposób odbija się na jej psychice.

 

To właśnie tło powieści odgrywa kluczową rolę - i jako ważny element fabuły zostało zaprezentowane bardzo sugestywnie i realistycznie, z ogromną dbałością o techniczne szczegóły. Jak dowiadujemy się ze wstępu, ta wyjątkowa staranność jest wynikiem rzetelnego researchu, jakiego dokonał autor w odniesieniu do kwestii porządkowania miejsc zbrodni. Z wypiekami na twarzy czytamy zatem o sposobach wywabiania krwi i usuwania ludzkich szczątków z różnych powierzchni - jest to coś, co budzi zarówno fascynację, jak i obrzydzenie, ale na pewno nie pozostawia czytelnika obojętnym. To najmocniejszy atut książki, a na dodatek ściśle powiązany z kolejnym, dotyczącym sposobu, w jaki takie zajęcie oddziałuje na ludzką psychikę. Musicie przyznać, że to oryginalny i intrygujący motyw.

 

"Trauma" pokazała, że warsztat Mastertona jest co najmniej bez zarzutu. W taki sposób buduje napięcie, że groza pojawia się niepostrzeżenie i z całą mocą chwyta za gardło, a nieokreślony niepokój nie odpuszcza ani na chwilę. Psychologiczna gra, jaką autor prowadzi z czytelnikiem, została wzbogacona o jego ulubione motywy nadprzyrodzone, jednak nie dominują one nad fabułą, lecz pełnią rolę marginalną - dodają pikanterii, potęgują grozę. Jestem zachwycona Mastertonem w takim wydaniu i z czystym sumieniem polecam "Traumę" nie tylko fanom jego twórczości, lecz również tym czytelnikom, którzy szukają grozy w najczystszym wydaniu. Jestem pewna, że ci, którzy zrazili się do powieści Mastertona i kojarzą go jedynie z banalnymi, krwawymi horrorami, po lekturze tej książki zmienią zdanie - inaczej być nie może!

 

Do książki zostały dołączone dwa opowiadania Mastertona: "Bazgroły" oraz "Szatański kompas". Ich motyw przewodni idealnie harmonizuje z "Traumą", nie odbiegają także zbytnio od stylu, do jakiego przyzwyczaił nas autor, niemniej uważam, że są bardzo dobre - choćby ze względu na puentujące je mocne, wyraziste zakończenia, od których ciarki przechodzą po plecach.

 

Gorąco polecam!

PJK

"- Powinnaś na chwilę przyhamować, Bonnie, zatrzymać się i powąchać kwiaty.
- Przepraszam cię, Dan, ale jestem zbyt zajęta usuwaniem zapachu trupów"

 

Jejku, co za durna książka.

 

Bonnie to właścicielka firmy sprzątającej miejsca zbrodni, która poza wywabianiem plam krwi z podłóg i kanap oraz zeskrobywania mózgów ze ścian pracuje także w firmie kosmetycznej. Musi ciągnąć dwa etaty, gdyż jej mąż, nierób i pijak, siedzi w domu całymi dniami i tylko wydaje rozkazy. Bonnie jest 34-letnią, atrakcyjną kobietą, podrywaną przez prawie wszystkich mężczyzn, których spotyka w książce. Celowo o tym piszę, gdyż Masterton, autor nie tylko horrorów, ale i poradników seksualnych (sic!) ma chyba jakiś problem z seksem.

 

W tej powieści, jak i innych powieściach autora, zawsze drażni mnie to samo - instrumentalne traktowanie kobiet, nawet pod przykrywką stworzenia bohaterki śmiałej, odważnej i bardziej męskiej od wszystkich facetów, występujących w książce. Wyczuwam seksizm i to zawsze mnie zniechęca do autora. Ale wciąż do niego wracam i wciąż daję mu szanse... Może dlatego, że jest tak płodny literacko i tak znany - ponad 100 (sic! do potęgi) opublikowanych książek na koncie. Niestety, w wypadku "Traumy" mam wrażenie, że autor te książki produkuje, nie tworzy.

 

Wracając do fabuły - Bonnie podczas sprzątania w jednym z domów, w których mężczyzna zastrzelił trójkę dzieci i siebie - doznaje czegoś w rodzaju mistycznego połączenia z duszami zmarłych. Znajduje na fikusie larwy niepylaka mnemozyny, który ponoć jest symbolem opętania, jakiego doznają ludzie, by pod jego wpływem zabijać swoich najbliższych. Ciekawe, istotnie. Ale mam kilka uwag.

 

"Osobliwe w tym wszystkim jest to, że motyl ten występuje jedynie w dwóch miejscach na świecie: na górskich pastwiskach zachodniej Europy i na wzgórzach regionu Chichimec na północy Meksyku"

 

Bzdura! Niepylak mnemozyna (Parnassius mnemosyne) występuje dość pospolicie na całym świecie (choć w Polsce znajduje się na liście owadów chronionych, a w całej Unii objęty jest Dyrektywą Siedliskową i chroniony). Być może nie ma go w Kalifornii, i ku uciesze gawiedzi Masterton zabawia się, wplątując element z meksykańskich wierzeń, jakoby ten motyl był uosobieniem prastarego, azteckiego demona. Być może tak jest. Ale nie tłumaczy to aż takiego uogólnienia.

 

Fajnie, kiedy autor przybliża nam legendy, mity i ciekawostki, jednak nie fajnie, kiedy robi z człowieka idiotę, licząc na to, że żaden miłośnik entomologii nie przeczyta tych bzdur, a laicy wezmą jego słowa za pewnik i będą później rozprawiać o błędnych informacjach wyniesionych z książki. Denerwuje mnie to bardziej, niż cokolwiek innego. Autor próbuje robić z nas głupków - i choć wiem, że "Trauma" jest beletrystyką, nie atlasem entomologicznym, to jednak wprowadzając do historii nieprawdziwe fakty autor pokazuje, że nie szanuje czytelnika. Tym bardziej, że to właśnie te larwy są kluczem do całej historii. Okazuje się bowiem, że nie tylko w jednym mieszkaniu, w którym doszło do nienaturalnych śmierci, znaleziono tego owada. Bonnie będzie musiała szukać pomocy u pewnego starego Meksykanina, który dogłębnie wyjaśni jej, czym jest Izpapalotl.

 

Dalej - dialogi. Sztuczne, niewiarygodne i totalnie schrzanione. Rozmowa Bonnie z przyjaciółką jest tego najlepszym przykładem. Nie czułam tej rozmowy, nie czułam momentu, kiedy ze zwykłego spotkania towarzyskiego przechodzimy do kłótni połączonej z zerwaniem przyjaźni. Dialogi tak kuleją, że miałam ochotę książce wystawić jeszcze niższą notę.

 

W "Traumie" jest wiele wątków pobocznych, a akcja "właściwa" zaczyna się po ponad 150 stronach. Nie dziwiłoby to, gdyby książka miała stron co najmniej 300, ale tutaj powieść liczy sobie 194 strony.

 

Za dużo wątków upakowanych w za małej ilości stron, historia się nie rozwija, jest tylko zlepkiem różnych elementów, powiązanych byle jak. Jedyną zaletą tej powieści jest to, że bardzo szybko się czyta, a to przez... banalnie prosty język. Naprawdę ciekawie zrobiło się po wspomnianych 150 stronach, i ostatnie 40 nadrobiły całą, marną resztę. Jednak - to dla mnie za mało.

 

Odpuściłam sobie dwa opowiadania, dołączone do książki - "Bazgroły" i "Szamański kompas". Być może, nim oddam książkę do biblioteki, przeczytam je. Na ten moment jestem jednak rozczarowana i zniesmaczona. Nie wiem, ile jeszcze książek Mastertona będę musiała przeczytać, by dać sobie wreszcie spokój. To nie mój autor. A określenie tej powieści jako "horror" to kolejne nadużycie.

 

Reasumując - "Trauma" to proste czytadło, nie wywołujące w czytelniku absolutnie żadnych emocji. Dla kogoś, kto nie czytuje na co dzień powieści grozy, będzie ona satysfakcjonująca. Jak dla mnie była to totalna strata czasu.

Dosiak

O dorobku literackim Grahama Mastertona słyszałam i czytałam wiele różnych opinii, jednak własne zdanie mogę wyrobić sobie dopiero teraz, ponieważ Trauma to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pisarza. W skład publikacji wchodzą: tytułowa powieść, która wcześniej wydana była w Polsce pt. Bonnie Winter oraz dwa opowiadania – Bazgroły i Szamański kompas. Niedawno ta książka gościła na wielu blogach czytelniczych i zebrała pozytywne recenzje, więc postawiłam jej poprzeczkę dość wysoko, oczekując naprawdę mocnych wrażeń. Niestety, jak to często w takich przypadkach bywa, rozczarowałam się. Ani powieści, ani opowiadaniom nie mogę zarzucić nic, z wyjątkiem jednego – nie są straszne. Jak powszechnie wiadomo, podstawowym zadaniem utworu grozy jest wzbudzanie przerażenia, jeśli brakuje tego kluczowego elementu, nie mogę takiego dzieła wysoko ocenić.

 

Bonnie Winter pracuje na dwa etaty. Zajmuje się sprzedażą kosmetyków dla kobiet oraz prowadzi własną firmę usługową. Świadczone przez Bonnie usługi są bardzo potrzebne, ale nie jest to praca budząca szacunek i uznanie innych. Zadaniem bohaterki jest posprzątanie miejsc zbrodni. Gdy ktoś popełni samobójstwo lub zostanie zamordowany we własnym domu policja zabezpiecza ślady i dokonuje oględzin zwłok. Doprowadzenie domu do normalnego stanu należy do ludzi takich jak Bonnie Winter. To oni muszą zmywać ślady po krwi i ludzkiej tkance, wyrzucać zaplamione dywany i czyścić podłogi. Jednak czy można wykonywać taką pracę bez uszczerbku na psychice? Można przywyknąć do tylu makabrycznych widoków? Bonnie jest przekonana, że poradzi sobie w każdej sytuacji, ale czy na pewno?
W Traumie nie mamy do czynienia z grozą jaką taką. Próżno szukać w powieści fragmentów, których lektura zakończy się nerwowym spoglądaniem za siebie czy też rojem dreszczy wędrujących wzdłuż kręgosłupa. Początkowo nic nie wskazuje na to, że utwór Mastertona kwalifikuje się do literatury horroru. Autor pokazuje zmagania Bonnie z rzeczywistością. Bohaterka użera się z wiecznie niezadowolonym i leniwym mężem oraz synem, który przejawia skłonności do nietolerancji i rasizmu. Do tego dochodzą kłopoty w firmie kosmetycznej oraz niemal codzienne makabryczne zdarzenia, po których Bonnie jedzie posprzątać. Od czasu do czasu autor nieznacznie sygnalizuje, że w otoczeniu kobiety zaczyna dziać się coś dziwnego, ale nie są to jeszcze tropy, które mogłyby przestraszyć czy nawet porządnie zaniepokoić. Ot, nie do końca logiczne wydarzenia czy zbyt częste zbiegi okoliczności, ale aż do połowy powieści właściwie nie ma elementów horroru. Później sytuacja staje się bardziej jednoznaczna i znacznie ciekawsza, ale nadal nie jest to oczekiwana dawka przerażenia. Książkę czyta się dobrze, ale to wszystko. Nie ma w niej momentów przyspieszających bicie serca czy wymuszających szybsze czytanie, byle tylko dowiedzieć się, co będzie dalej.

 

Ciekawym zabiegiem jest podwójne wyjaśnienie historii Bonnie Winter. To, co autor opisał można tłumaczyć jako frustrację powstałą wskutek wykonywanej pracy i niespełnienia w życiu prywatnym. Ale istnieje też alternatywne usprawiedliwienie, w którym znaczną rolę odgrywa wątek nadprzyrodzony. Czytelnik może wybrać, które rozwiązanie bardziej do niego przemawia, choć nie jest łatwo to określić, ponieważ zarówno psychologiczne jak i nadprzyrodzone wyjaśnienie zostało dobrze przygotowane. Metafizyka połączona z realizmem. Dawne wierzenia i zabobony ścierają się z nowoczesnymi poglądami, powodując dość ciekawy efekt. W powieści pojawiają się fragmenty azteckiej mitologii, niestety nie należą do zbyt rozbudowanych. Szkoda, że autor nie pokusił się o więcej szczegółów, bo zaciekawiła mnie tajemnicza bogini Itzpapalotl oraz to, co rzekomo dzieje się w jej obecności.

 

Masterton dobrze scharakteryzował bohaterów, przybliżając czytelnikom wszystkie ich wady i zalety, chociaż w przypadku niektórych postaci trudno mówić o jakichkolwiek pozytywnych cechach. Głównej bohaterce nie wiedzie się zbyt dobrze. Zapracowana Bonnie nigdzie nie jest doceniana. Szef wymaga coraz więcej, praca we własnej firmie należy do bardzo wyczerpujących, a domownicy swoimi pretensjami tylko dolewają oliwy do ognia. Nieco ponad trzydziestoletnia kobieta nie widzi niczego pozytywnego w swoim życiu i na nic już nie czeka. Marzenia zostawiła daleko za sobą, a jej celem jest zarabianie pieniędzy, które pozwolą utrzymać rodzinę. Mąż Bonnie to antypatyczny typek, którego nie interesuje nic oprócz piwa w lodówce i sportu w telewizji. Ma pretensje do bohaterki o wszystko – o jedzenie, czas poświęcany na pracę, a także o własną życiową nieudolność. Masterton pokazał jak wygląda rodzina na skraju rozpadu i co może się zdarzyć, gdy jedyna odpowiedzialna osoba ma dość takiego życia i nagle postanawia je zmienić.

 

Styl Grahama Mastertona nie należy do wyszukanych. Autor Traumy pisze prosto, ale nie prostacko. Książkę czyta się szybko, nieliczne wulgaryzmy pasują do kontekstu i sytuacji, w której zostały użyte. Jedyne, co dość wyraźnie rzuca się w oczy to zamiłowanie do makabrycznych opisów. W powieści często występują szczegółowe charakterystyki miejsc zbrodni oraz tego, w jakich okolicznościach ludzie zostali zamordowani. Masterton nie oszczędza czytelnika i bez owijania w bawełnę pisze, kto, do czego został przytwierdzony, jakie robaki zagnieździły się w zwłokach oraz czym należy usuwać plamy z krwi i innych płynów ustrojowych. Dla czytelników o słabszych nerwach mogą to być trudne fragmenty, dlatego ostrzegam, że jest ich w powieści całkiem sporo.

 

Często podkreślam, że opowiadania nie należą do mojej ulubionej formy literackiej, ale Bazgroły i Szamański kompas wyjątkowo przypadły mi do gustu. Nie wiem w czym rzecz, może Masterton lepiej sprawdza się w krótkich formach, a może po prostu czas przekonać się do opowiadań. W tych utworach więcej jest grozy i nieprzewidywalności niż w powieści. Również można doszukać się w nich wytłumaczenia na poziomie metafizycznym, ale wszystko da się też zrzucić na kruchość ludzkiej psychiki. Siłą rzeczy bohaterowie są słabiej zarysowani, niemniej nie przeszkadza to w odbiorze historii i czerpaniu przyjemności z lektury. Jako całokształt Trauma nie spełniła moich oczekiwań, liczyłam na więcej grozy i elementów wzbudzających napięcie. Gdyby w książce nie pojawiły się opowiadania to ocena z pewnością byłaby niższa. Miłośnicy grozy pewnie już tę publikację znają lub mają ją w planach. Nie odradzam, ale namawiam do zmniejszenia oczekiwań wobec niej, w przeciwnym razie można się trochę rozczarować.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Replika.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial