Natula
-
"15 blizn" Joe Hill, Jack Ketchum, Stefan Darda, Paweł Paliński Edward Lee, Jacek Rostocki, Mort Castle, Robert Cichowlas, Dawid Kain, F. Paul Wilson, Aleksandra Zielińska, Kazimierz Kyrcz Jr, Ramsey Campbell, Łukasz Śmigiel, Graham Masterton
„15 blizn" to zbiór opowiadań grozy autorstwa mistrzów polskiej i zagranicznej sceny horroru. Antologie to ciężki orzech do zgryzienia, z natury bardzo trudno zadowolić wszystkich czytelników, w końcu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Uważam, że nie ma co psioczyć na to czy opowiadania są równe czy też nie, bo dobranie historii bliskich ideału o identycznym poziomie i jakości jest wręcz niemożliwe.
Według mnie każdy miłośnik mocnych wrażeń znajdzie dla siebie coś odpowiedniego, opowiadania są różnorodne, ich motywem przewodnim są: duchy, diabeł, zombie, mordercy i inne siły nieczyste, czyli dla każdego coś dobrego, niekoniecznie zabawnego.
Z wielką przyjemnością stwierdzam, że większość opowiadań bardzo mi się podobała i dosłownie tylko jedno, spowodowało moją konsternację, a było to „Tuż za Tobą" Ramseya Campbella. Wydaje się, że opowiadanie ma w sobie wszystko to co mieć powinno, ale... jest to tragicznie nijakie, bez polotu, brak w nim napięcia i choćby grama niepewności, chyba nie do końca treść była przemyślana, ale cóż i tak się zdarza.
W antologii pojawia się również opowiadanie, które za licha nie pasuje do konwencji „15 blizn", Mort Castle i jego „Terapeuta", jest to historia obyczajowa, bo jak nazwać tragiczny wypadek w wyniku którego giną ludzie, a sprawcę pogrążają wyrzuty sumienia. Współczujemy, ale raczej nie o to chodzi w zbiorze opowiadań grozy.
W książce występuj też szereg opowiadań, które nie robią wielkiego wrażenia, ale dają się czytać. Mocnych wrażeń oczekiwałam po „Opowieści z owczej łąki" Jacka Ketchuma, a dostałam opowiadanie ironicznie, lekko dowcipne z dosadnym słownictwem i przygodami erotycznymi głównego bohatera. Nie znam autora z tej strony, więc opowiadanie mnie nie przekonało, czekałam na sporą dawkę strachu, a nie na prześmiewczą historię z dreszczykiem.
Graham Masterton w „Korzeniu wszelkiego zła" potwierdził tylko, że jego ulubionym tematem są demony, opętania i egzorcyzmy. Dla fanów tych klimatów będzie to strzał w dziesiątkę, mnie ten twór niczym nie zaskoczył, cóż, takiego Mastertona znam i takiego dostałam.
Edward Lee to specjalista od prozy ekstremalnej, ostatnio miałam spotkanie z jego powieścią „Sukkub", więc opowiadanie „Matka" nie wstrząsnęło mną tak, jak zapewne powinno. Historia obfituje w makabryczne, niesmaczne często obrzydliwe opisy i stwierdzam, że poza tymi ohydztwami nie ma w tym opowiadaniu nic więcej.
Niestety nie czytałam „11 cięć" więc samo przez się „Koniec miasta" Jacka Rostoskiego, był dla mnie czarną magią w biały dzień. Walczące ze sobą anioły to ciekawa koncepcja, ale nie mogłam znaleźć sobie miejsca w tej historii, kręciłam się w kółko, zastanawiając się o co biega. Powinnam posłuchać autora, należało się cofnąć, by zrobić krok do przodu – moja wina.
Wreszcie dostajemy to na co czekaliśmy, mistrzowskie opowiadania zachwycające w formie i treści. Autorzy przenoszą nas w inny wymiar, w którym postacie przerażają okrucieństwem, niekiedy zaskakując swoją – w cudzysłowie – normalnością, w końcu to co możliwe najbardziej przeraża i najdłużej zostaje w głowie.
Łukasz Śmigiel to prawdziwy czarodziej, jego opowiadanie „Mściciel krwi" jest genialne. Świat stworzony przez autora dosłownie mrozi krew w żyłach, jest duszno, ciasno i strasznie, postać Capelbota jest jedną z lepszych które miałam okazję poznać. Brawo
To samo dotyczy opowiadania „Czym jest jasnookie dziecko" Pawła Palińskiego, połączenie wysublimowanego, zmysłowego stylu z interesującymi mrocznymi postaciami, czego chcieć więcej...
Na uwagę zasługują również opowiadania:
Dawid Kaine „Pokój z widokiem na koniec", w którym to bohater próbuje walczyć z wewnętrzna pustką.Robert Cichowlas „Zasiedlenie", historia przypomina jedną z opowieści ze „Strefy mroku".
Stefan Darda w „Spójrz na to z drugiej strony" straszy potworami z sąsiedztwa.
Kazimierz Kyrcz Jr. w „Amatorze" ukazuje przewrotność losu – uważaj bo ktoś inny rozwiąże twoje problemy.
Aleksandra Zielińska i jej „Ostatnie Kuszenie Ewy Betulew", z impetem wpadamy w surrealistyczny świat, zamazany, karykaturalny, w którym to mamy możliwość poznania skutków pychy.
F. Paul Wilson „Menage A Trois", opowieść ukazująca mroczną stronę, bardzo sympatycznej pani.
Joe Hill „Twitterowanie z cyrku umarłych", autor zaskakuje nowoczesnością, całość składa się z krótkich wiadomości wysyłanych na Twittera, bieżąca relacja z rozgrywających się wydarzeń powoduje gęsia skórkę, a i zakończenie daje do myślenia.
Antologię „15 Blizn" czyta się bardzo dobrze, opowiadania są zgrabne, bardzo składne. Każda historia poprzedzona jest krótką informacją o autorze, do tego czcionka miła dla oka i ciekawa okładka powodują, że taką książkę chce się mieć na półce.
Dla fanów grozy, strachów i przejmującej trwogi jest to lektura obowiązkowa, dla mnie była to interesująca przygoda, dostarczająca wrażeń i powodująca przyjemny dreszcz niepokoju. Polecam
Miqa
-
Tytułowe „15 blizn" odnoszą się do autorów 15 opowiadań zawartych w tej książce. Wystarczy spojrzeć na okładkę i nazwiska, żeby domyślić się jaka tematyka będzie poruszana na stronicach tej książki, i w jakim gatunku i klimacie będą te utwory utrzymane. W tym zbiorze pojawiły się nigdy wcześniej nie publikowane w Polsce utwory największych sław „krajowej i zagranicznej sceny horroru"!
Co czytelnik znajdzie w „15 bliznach"? Na pewno okropnych morderców, duchy, diabła, zombie oraz wiele innych metafizycznych postaci. Z wielką precyzją są wykreowani wszyscy bohaterowie opowiadań, nierzadko odpychający, brutalni i skrzywieni psychicznie. Opisy makabrycznych scen również dostarczą wielu wrażeń odważnym czytelnikom. A akcja będzie wzrastała z każdym opowiadaniem, także nie radzę czytać niektórych z nich w środku nocy... naprawdę mocno oddziałują na wyobraźnię!
Bardzo podobało mi się to, że przed każdym opowiadaniem dany pisarz miał stworzoną własną notkę bibliograficzną, co ułatwiło mi zapoznanie się z nieznanymi wcześniej autorami. Całość jest przejrzysta i bardzo ciekawie skomponowana, co ułatwia czytanie. Ogólnie „15 blizn" przypomina mi w swojej strukturze dobrą antologię „Thriller" Jamesa Pattersona.
Przyznam szczerze, że najwięcej oczekiwałam po takich pisarzach jak Jack Ketchum, Graham Masterton, Edward Lee, Joe Hill i Łukasz Śmigiel, ponieważ z ich twórczością już się spotkałam. Przyznam, że za średnie mogę uznać trzy utwory: „Tuż za Tobą", „Czym jest jasnookie dziecko" i „Terapeuta", wszystkie jakby nie do końca wpasowały się w schemat trzymającego w napięciu opowiadania grozy. Na szczęście utwory pozostałych pisarzy w większości nasyciły mój apetyt na opowieści z gatunku grozy i horroru. Bardzo podobały mi się takie opowiadani jak: „Pokój z widokiem na koniec", „Opowieść z owczej łąki", „Zasiedlenie", „Korzeń wszelkiego zła", „Matka" czy „Mściciel krwi".
Podoba mi się to, że oprócz licznych pisarzy zagranicznych, w tym zbiorze nie zabrakło i polskich nazwisk, które ukazały się w większości (8/15). I muszę przyznać, że utwory pisane przez Polaków również bardzo przypadły mi do gustu. Warto zwrócić uwagę na to, że i kobiece nazwisko pojawia się w tym zbiorze. Aleksandra Zielińska stworzyła ciekawe opowiadanie zatytułowane „Ostatnie kuszenie Ewy Betulew". Różnorodność tematyczna też jest dużym plusem tej antologii, ponieważ każde opowiadanie to nowa historia, nowy świat, inne postaci i inne tło.
„15 blizn" to 15 opowiadań o zróżnicowanej tematyce, jednak zawsze dotykające gatunku grozy i horroru. Każdy fan tej tematyki znajdzie w antologii co najmniej jedno opowiadanie, które naprawdę nim wstrząśnie – gwarantuję. Na mnie ten zbiór zostawił parę dotkliwych blizn... Ale czy i na Was pozostawi tytułowe „15 blizn"?
Alicja Liddell
-
Antologia opowiadań mistrzów krajowej i zagranicznej sceny horroru brzmi dumnie i wyjątkowo dużo się od niej wymaga. Czytelnik sięgający po taki zbiór domaga się piętnastu wybuchów, prawdziwych fajerwerków. Najlepiej takich, które pozostawią blizny.
Zdecydowanym pozytywem antologii wydawnictwa Replika są niepublikowane wcześniej w Polsce opowiadania. Kilka świetnych nazwisk, rewelacyjna okładka i niezwykle zachęcający tekst z tyłu książki. Nie jest to pierwsza książka z tej serii – po sukcesie z „11 cięć" wydawnictwo zdecydowało się na „15 blizn" – więcej opowiadań, więcej horroru!
Z entuzjazmem zatopiłam się w świat pełen grozy, krwi, intryg i szaleństwa... Wyszłam z niego lekko oszołomiona, lecz nie do końca zachwycona.
Dobór nowel jest zdaje się przypadkowy lub (jak wolę sądzić) kierowany popularnością nazwisk. Niestety większość nazwisk kompletnie nic mi nie mówiło. Dwa z nich zrobiło na mnie wrażenie (wspaniałe opowiadanie Aleksandry Zielińskiej i Stefana Dardy), dwa znane mi Wielkie Nazwiska: Masterton i Joe Hill. Szczerze mówiąc zawiodłam się na Mastertonie, zaś mile zaskoczył mnie Joe Hill, który technicznie się wyłamał i skonstruował swoje opowiadanie na zasadach, na jakich działają portale społecznościowe. Odpowiednio zbudował nastrój i z każdą kolejną „twiterrową wiadomością" dawkował napięcie.
Wrócę do tekstów, które są moimi faworytami: „Spójrz na to z drugiej strony" Stefana Dardy oraz „Ostatnie kuszenie Ewy Betulew" Aleksandry Zielińskiej. Pierwszy jest historyjką o młodym, trochę znudzonym sobą małżeństwie. „Przyjaciółka" rodziny postanawia ukarać żonę za jej zachowanie... Doskonale nakreślona atmosfera, szybkość akcji, rewelacyjnie zaskakujące zakończenie!
Drugie opowiadanie jest, moim zdaniem, inspirowane „Zbrodnią i karą" Fiodora Dostojewskiego i „Mistrzem i Małgorzatą" Bułhakowa. Od początku dozowane są czytelnikowi emocje skrajne: od żalu i uczucie niesprawiedliwości po zaskoczenie, litość i satysfakcję. W tym opowiadaniu sam Diabeł występuje w roli nauczyciela i sędziego...
Niestety w antologii można się natknąć również na kompletny niewypały, które ani nie straszą, ani nie bawią. Nie wywołują żadnych emocji, co powinna robić literatura. Zwłaszcza literatura grozy. Takim opowiadaniem jest „Pokój z widokiem na koniec" Dawida Kaina. Bogaty i znudzony twórca gier pragnie się wyrwać rutynie i szuka sposobu, by w końcu „coś poczuć" i „wyładować napięcie". Jedyne, co w tym tekście jest koszmarne to jego przewidywalność.
Jeszcze jednym opowiadaniem – klapą był „Czym jest jasnookie dziecko?" Pawła Palińskiego. Zdecydowanie najbardziej niezrozumiały tekst z całej książki. Prócz festiwalu obrzydliwości, tekst jest po prostu nudny. I oczywiście nie odpowiada na pytanie zawarte w tytule.
Za to zdecydowanie najzabawniejszym i najbardziej odpowiadający mojej wizji gatunku grozy jest opowiadanie „Opowieść z Owczej Łąki" Jacka Ketchuma. Autor na wstępie przedstawia swojego bohatera, którego można spotkać w innych jego książkach. Mówi o nim, że jest jego „alter ego w krzywym zwierciadle", dalej „Stroup szalał na łamach różnorakich magazynów dla mężczyzn, szlajał się po ciemnych ulicach Nowego Jorku, chlał szkocką i pakował się do łóżka każdej napotkanej kobiecie. Czasem coś pisywał, częściej ze skutkiem gorszym niż lepszym. Gościa nie da się lubić, bo niby jak? Zapijaczona morda, pogarda w oczach, wieczny cynizm". Idealna postać! Bawi, wkurza, w końcu ma się ochotę go kopnąć w tyłek lub udusić za pomocą pierwszego lepszego bohatera. Ale nic z tych rzeczy! Ketchum nie daje czytelnikowi tej satysfakcji, zaskakuje go i sprawia, że po dotarcia do końca szczęka opada z wrażenia.
Ogólnie rzecz ujmując, nie żałuję, że poświęciłam czas i uwagę tej książce. Dzięki niej trafiłam na nazwiska, którym przyjrzę się bliżej. Jak również na takie, którym przyjrzeć zdecydowanie się nie zdecyduje. I będę czekać na kolejną książkę z tej serii.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Replika i magazynowi „Płyń pod prąd".
Isadora
-
Pod tym sugestywnym i wiele mówiącym tytułem kryje się zbiór piętnastu opowiadań autorstwa najbardziej uznanych polskich i zagranicznych twórców literatury grozy i horroru. Dobór nazwisk rzeczywiście przyprawia o dreszcz ekscytacji, podobnie jak tytuł antologii sugerujący doznania o natężeniu i mocy zdolnej nieźle poharatać naszą wyobraźnię.
Wybór zamieszczonych w zbiorze opowiadań okazał się strzałem w dziesiątkę. "15 blizn" gwarantuje prawdziwą czytelniczą ucztę dla każdego miłośnika horroru i makabry dzięki ogromnej różnorodności stylistycznej i tematycznej oraz sporemu zróżnicowaniu jeśli chodzi o ciężar gatunkowy. Utwory stanowią barwny melanż rozmaitych konwencji począwszy od klasycznego horroru i powieści kryminalno - sensacyjnej na fantasy skończywszy - a wszystko to okraszone solidną porcją różnych kombinacji elementów grozy, makabry, a nawet czarnego humoru i groteski.
Dzięki tej różnorodności każde opowiadanie wprowadza odmienny nastrój i klimat, wywołuje zupełnie inne doznania, podkręca wyobraźnię na mnóstwo sposobów. Nieprzewidywalność fabuły i pierwiastek zaskoczenia występuje we wszystkich utworach, co zdecydowanie przemawia na ich korzyść. Jeśli jednak wziąć pod uwagę to, czy w równym stopniu budzą autentyczne przerażenie i wywołują dreszcz grozy, pojawiają się pierwsze rozbieżności.
Największe wrażenie wywarła na mnie proza Stefana Dardy, Aleksandry Zielińskiej oraz Ramseya Campbella, Joe Hilla i F. Paula Wilsona - z dumą i radością stwierdzam, że nasi polscy autorzy nie tylko w niczym nie ustępują twórcom światowej klasyki gatunku, ale nieraz wręcz przewyższają ich kunsztem i stopniem opanowania pisarskiego warsztatu.
Na medal spisał się mój ulubiony autor literatury grozy, Stefan Darda ("Dom na Wyrębach", "Czarny Wygon"). W jego opowiadaniu groza uderza nagle i niespodziewanie, z najmniej oczekiwanej strony. Umiejętnie budowane napięcie co prawda zapowiada czającą się w pobliżu tragedię, ale jej uderzenie i tak jest porażające. Niepokój budzi nie tylko wizja doskonale zakamuflowanego psychopaty; włoski na karku podnosi zgrabnie wpleciony wątek klasycznej opowieści o duchach. Moim zdaniem jest to bodajże najlepsza opowieść w całym zbiorze.
Również Aleksandra Zielińska mile mnie zaskoczyła, wręcz oczarowała wykreowaną przez siebie rzeczywistością, której atmosfera przywodzi na myśl klimat "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. Kraków jawi się nam jako przedsionek piekła, w którego kościołach, zamienionych na sale sądowe, sam diabeł feruje wyroki. Chapeaux bas!
Pozytywnie wyróżnił się także Joe Hill - ale czy można było spodziewać się czegoś innego, skoro pod tym pseudonimem ukrywa się syn samego Stephena Kinga? Udało mu się wzbudzić we mnie autentyczne przerażenie historią będącą zapisem tweeterowania pewnej nastolatki. Oryginalna forma, drażniąca zmysły i silnie oddziałująca na wyobraźnię gra na emocjach polegająca na budowaniu napięcia i atmosfery zagrożenia za pomocą niedomówień robi naprawdę piorunujące wrażenie.
Brawa dla F. Paula Wilsona za udane demonizowanie z pozoru niegroźnych nadprzyrodzonych zdolności wynikających z życiowej obsesji - oraz porażającą puentę, a także dla Ramseya Campbella ("Zły wpływ"), który stworzył naprawdę dobrą, sugestywną opowieść o duchu opierającą się na grze wyobraźni i mamieniu zmysłów.
Nie rozczarował mnie Edward Lee serwując opowiadanie nieco w stylu kontrowersyjnego "Sukkuba", podobnie epatujące śmiałym erotyzmem i ohydą, jednak używając tym razem dział lżejszego kalibru. Strachu i grozy ewidentnie tu zabrakło, ale wielbiciele makabry powinni być usatysfakcjonowani.
Graham Masterton postawił na klasykę - w swoim wydaniu. Stworzył całkiem przyzwoite opowiadanie o demonie i jego pogromcy, zwykłym taksówkarzu. Choć pomysł i wykonanie wydają się dość wyeksploatowane i niczym szczególnym nie zaskakują, to jednak świetnie wpisują się w klimat charakterystyczny dla powieści grozy.
Trochę zawiódł Jack Ketchum, po którym spodziewałam się naprawdę wiele. Opowieść o antypatycznym i cynicznym bohaterze, przesycona czarnym humorem jest co prawda zabawna, ale niewiele ponadto.
Pozostałe opowiadania, pomimo, że nie zapisały się trwale w mojej pamięci, uważam za całkiem udane i zdolne zainteresować czytelnika o odmiennych oczekiwaniach i upodobaniach niż moje własne.
Reasumując: "15 blizn" to doskonale skomponowana antologia, której głównym atutem jest ogromne zróżnicowanie tematyczne i wymieszanie konwencji. To atrakcyjna, mocna lektura, w której każdy znajdzie coś dla siebie - czy to pełną grozy opowieść o duchach, czy też makabryczną groteskę. Choć poziom opowiadań jest nierówny, każde z nich ma do zaoferowania coś zupełnie innego, zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji, zmianami konwencji, nastroju, sposobami oddziaływania na wyobraźnię, wrażliwość i emocje czytelnika. Zachętą dla Was niech będą też nazwiska autorów utworów zamieszczonych w tym zbiorze - to w końcu nie bez powodu uznani i popularni twórcy literatury grozy krajowej i zagranicznej, a to zobowiązuje. Warto zanurzyć się w wykreowanych przez nich światach, dać ponieść się wyobraźni, poznać granice swojej odporności i przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście po tym spotkaniu pozostaną Wam blizny.
Agniecha
-
Wydawnictwo Replika podjęło się ciekawego projektu. W jednej książce zebrano piętnaście niezwykłych opowiadań najlepszych mistrzów polskiej i zagranicznej pisarzy grozy. „15 blizn" to zbiór, na które składają się najnowsze prace, ale też i debiuty autorów, których dziś uznajemy za najlepszych, a którzy dorobili się wielu nagród za swoją twórczość. Nie zabraknie tutaj tekstów Ketchuma, klasyka gatunku- Grahama Mastertona, czy też syna Stephena Kinga- Joe Hilla. Wśród Polaków swoich nowel użyczyli tacy pisarze, jak autor zbioru „Mordercy" - Łukasz Śmigiel, a także początkująca młoda pisarka i artystka- Aleksandra Zielińska.
„15 blizn" to niezwykle mroczny i niebezpieczny zbiór opowiadań, a w nich mrożące krew w żyłach historie. Duchy z przeszłości wyrównujący rachunki, seryjni mordercy zabijający dla zabawy, tajemniczy mściciele trzymający porządek w mieście, demoniczni kusiciele, anioły próbujące zrozumieć swoje błędy, czy najlepsze przyjaciółki chcące nas nauczyć życia. Wszystkie pozostawiające blizny na naszym umyśle.
Zapoznając się literaturą polską nie trudno zauważyć, że większość współczesnych autorów wspiera się na utartych ścieżkach wyznaczonych przez amerykańskich kolegów po fachu. Zbiory opowiadań, w których to zestawia się dwa oddzielne punkty widzenia- polski i amerykański, daje możliwość wychwycenia pewnych podobieństw, ale przede wszystkim przekonania się, którzy autorzy bardziej wpływają na naszą psychikę swoją twórczością. Kiedy w „Księdze strachu 2" większą pomysłowością wykazywali się autorzy amerykańskiej literatury, tak w „15 bliznach" trzeba przyznać, że w końcu to Polacy przejmują władzę nad czytelnikiem. Staje się tutaj rzecz niezwykła, Polacy potrafią zafascynować czytelnika, oczywiście, nie wszyscy.
Pomysłowość autorów nie zna granic. Bez względu na to czy to polscy twórczy, czy amerykańscy, wszyscy prezentują innowacyjne koncepcje, które na długo zapadają w pamięć. Do najciekawszych zaliczyć można między innymi „Zasiedlenie" Roberta Cichowlasa, który w tematykę katastrof potrafi wkręcić niezwykłą historię budzącą grozę, ale i jednocześnie obrzydzenie. Jednakże fascynuje od samego początku, aż do ostatniej kartki. Innym interesującym pomysłem jest ten wykorzystany przez Stefana Darda w opowiadaniu „Spójrz na to z drugiej strony". Tutaj przyjaciółka jednej z bliźniaczek próbuje naprostować jej tok rozumowania, jako, że cały czas narzeka na swojego męża. Niby banalne, ale rozwój wydarzeń jest zaskakujący i przede wszystkim trzyma w napięciu. Jest tutaj także interesująca historia Joe Hilla- „Twitterowanie z Cyrku Umarłych" - osobiście uważam, że jest najlepsze z całego zbioru i to nie tylko ze względu na prezentowaną opowieść, ale także sposób jej przekazania. Rodzina pojawiająca się na przedstawieniu zombie w Cyrku Umarłych, nie zdająca sobie sprawy z tego, że nie ma tutaj żadnej ściemy. Te trzy opowiadania zdecydowanie wybijają się pod względem fabularnym, poza tym widz pozostaje skupiony i jest zainteresowany tymi opowieściami. Oprócz nich w zbiorze poczytamy także o dziwacznym trójkącie, który wpadł do głowy F. Paulowi Wilsonowi, a który przelał na papier i dał mu tytuł „Ménage Á Trois". Mamy tutaj do czynienia z niezwykłą umiejętnością przejmowania ciała człowieka, a w dodatku jest i zaskakujące zakończenie. Nie bez wpływu na nas pozostaje także opowieść „Matka" Edwarda Lee. Nie brak jej erotyzmu, a także niewyjaśnionych zdarzeń. Ostatecznie pozostawia w czytelniku niesmak. Historie o seryjnych mordercach zazwyczaj są interesujące, aczkolwiek koncepcja wykorzystana przez Kazimierza Kyrcza Jr. w historii o tytule „Amator" nie powala. Z kolei anielska opowieść „Koniec miasta" Jacka M. Rostockiego jest tak naprawdę kontynuacją fabuły zapoczątkowanej w zbiorze „11 cięć". Niby da się to przeczytać bez poprzednika, ale jak zawsze w takich sytuacjach czytelnik pozostaje niedoinformowany, a tym samym nie może czerpać pełnej przyjemności z tejże historii.
W zbiorze mamy piętnaście różnych stylów pisarskich. Wszystkie mają spory potencjał, bądź genialny talent kształtowany przez lata. Jednakże zawodzą historie typu „Korzeń wszelkiego zła", której autorem jest sam Graham Masterton. Joe Hill z kolei zaskakuje. Jeżeli komuś nie podobała się jego powieść „Pudełko w kształcie serca", niech nie spisuje go na straty, bowiem jego Twiterowe opowiadania jest wręcz genialne. Bardzo ryzykowne przedstawienie historii za pomocą wiadomości z Twitera ostatecznie budzi fascynację. Pokłony należą się także początkującej Aleksandrze Zielińskiej, która „Ostatnim kuszeniem Ewy Betulew" pokazuje, że nawet Ci najmłodsi mają już chore umysły, w których tworzą się takie koncepcje. Bez względu na to czy stosując narrację pierwszoosobową, czy trzecioosobową nowele ze zbioru „15 blizn" fascynują. Wszystko przez to, że pisarze nie owijają w bawełnę. Bez przeszkód stosują wulgaryzmy, nie mają także problemów z bardzo obrazowym opisywaniem wypruwania flaków, czy też rozwalania głów bohaterów. Szczerze opisują to co siedzi na żołądkach bohaterów ich opowiadań, przez co postacie te są bardzo wyraziste, czego idealnym przykładem jest postać Stroupa stworzonego przez Jacka Ketchuma na potrzeby opowiadania „Opowieść z Owczej łąki". Tym samym pisarze wzbudzają w czytelniku obrzydzenie, ale też i swoiste zainteresowanie.
Gdyby tego było mało, to książka przyciąga swoją oprawą. Ci co kochają literaturę grozy od razu wezmą ją w swoje ręce, ale Ci co wrażliwsi są na kroplę krwi prawdopodobnie uciekną z krzykiem. Okładkę zdobi bowiem nie tak brzydka dziewczyna, która jest osobą po przejściach. Pokrwawiona, pocięta, zabliźniona trupia twarz spoglądająca na nas przerażonym wzrokiem może nam się śnic po nocach. Nie mniej, idealnie pasuje do klimatu opowiadań ze zbioru a Ci co są wrażliwi niech uciekają od niej czym prędzej.
Choć, na zbiór opowiadań „15 blizn", składają się lepsze i gorsze teksty, ciekawsze i mniej interesujące koncepcje, bardziej bądź mniej przerażające postacie, to jednak najlepsi światowi i polscy pisarze potrafią nimi mocno namieszać w naszej psychice. Autorzy nie tylko budzą w czytelniku grozę, ale pomiędzy nią starają się czegoś nas nauczyć. Dzięki niesamowitym zwrotom akcji i szokującym zakończeniom pozostawiają czytelnika z własnymi myślami. Dają mu możliwość własnej interpretacji nie narzucając mu przyjętych koncepcji. Dają do myślenia, a dzięki temu czytelnik pozostaje w pełni usatysfakcjonowany.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika, a także portalu Sztukater, który mi ją udostępnił.
Zuzankawes
-
Jak nabawić się bruksizmu
„O Jezu!" Ten zwrot często towarzyszył mi podczas czytania „15 blizn". Bałam się, było mi niedobrze, zaś się bałam. Była to jak na mnie dość nietypowa lektura, bo szczerze mówiąc nie przepadam za horrorami. I to z prostej przyczyny – boję się później własnego cienia. Ale wydane nakładem Repliki „15 blizn" zmieniło moje spojrzenie na ten gatunek. Zostałam jego zwolenniczką, ale taką, która musi dozować sobie książki grozy, by nie nabawić się nerwicy. Być może jest to wynikiem wybrania do „15 blizn" opowiadań mistrzów gatunku – tych uznanych, i tych dopiero uznania szukających. A znaleźć można tu jak podpowiada tytuł, 15 opowiadań. Wyszły one spod piór takich pisarzy jak: Dawid Kain, Ramsey Campbell, Paweł Paliński, Jack Ketchum, Robert Cichowlas, Graham Masterton, Stefan Darda, Edward Lee, Kazimierz Kyrcz Jr, Mort Castle, Aleksandra Zielińska, F. Paul Wilson, Jacek M. Rostocki, Joe Hill, Łukasz Śmigiel. Co zaskoczyło mnie w tym zestawieniu? Obecność tylko jednej kobiety, wśród całej gromady mężczyzn. Jak widać, parytety do literatury grozy jeszcze nie dotarły.
Olbrzymim atutem „15 blizn" i jednocześnie czynnikiem, który przekonał mnie do książki, jest różnorodność opowiadań. Choć należą do gatunków jakimi są thriller i horror, to historie w nich przedstawione różnią się od siebie diametralnie poprzez przybranie różnych konwencji. Nie znajdzie się czytelnik, który nie znalazłby tutaj czegoś dla siebie, bo jest tu w zasadzie wszystko – trochę z powieści obyczajowej, trochę z fantastyki, szczypta humoru. I nade wszystko dla zwolenników książek przy których można się bać, przy większości opowiadań dosłownie można nabawić się bruksizmu i poobgryzać paznokcie, łącznie z tymi w nogach! I nie jest to z mojej strony przesada, bo wizje stworzone w powiadaniach mogą przyprawić niejedną osobę o prawdziwy zawrót głowy i pozostawić w nim na jakiś czas lęk.
Będę patriotką lokalną. Palmę pierwszeństwa przyznam polskim pisarzom, zwłaszcza opowiadaniom które wyszły spod pióra Stefana Dardy i Pawła Palińskiego, i które na łeb na szyję pobiły mistrzów gatunku zza oceanu. Nieporozumieniem byłoby streszczanie przeze mnie samych opowiadań, ale muszę choć w zarysie przedstawić, co tak bardzo urzekło mnie w tych historiach. „Spójrz na to z drugiej strony" Dardy, to historia ukazująca niezwykłą siłę umysłu i zdolności paranormalnych. Jednocześnie po mistrzowsku stopniowane jest tu napięcie, a jego kulminacja przypada w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Z kolei opowiadanie Pawła Palińskiego kilkakrotnie spowodowało, że oczy wyszły mi z orbit. Jest niezwykle mocne. „Czym jest jasnookie dziecko", to jedna z tych mrocznych historii, która zapada w pamięć, choć chętnie byśmy się jej stamtąd pozbyli. Koszmarne wizje i niedomówienia, to sposób w jaki autor dosłownie zniewala czytelnika. Bo najstraszniejsze jest to, co niedopowiedziane. A najsmutniejsze, że opisywane przez Palińskiego rzeczy mogą przydarzyć się naprawdę...
To, że według mnie te dwa opowiadania pozostawiły w tyle pozostałe, nie oznacza wcale, że reszta to „parszywa 13-tka" (parafrazując tytuł popularnego filmu). Nie, zdecydowanie nie! Znajdziemy tu m.in. historie kontrowersyjne, z pogranicza bulwarowych, ale i stylizowane na obyczajowe. Jest science-fiction, opowieść paranormalna, gatunków do wyboru do koloru. Niektóre nie stronią od wulgaryzmów, inne ociekają seksem, czasem perwersją, część ma niezwykle przygnębiający wydźwięk, jeszcze inne pomimo iż są opowiadaniami grozy wywołują salwy śmiechu. Jest masa obrzydliwości i zniesmaczenia (Robert Cichowlas „Zasiedlenie"), wątki z pogranicza okultyzmu i dawnych wierzeń (Masterton), jest i kryminał. Ogólnie mówiąc dla każdego coś (nie)miłego. Wszystkie jednak udowadniają jedną tezę, mianowicie, że upiory tkwią w nas. W naszej psychice, nigdzie indziej, rodzą się i dojrzewają wszelkiej maści lęki, fobie, upiory, czy widma. I to w naszych głowach kształtujemy dziwaczne obrazy, niejednokrotnie przenosząc ten zdeformowany obraz na innych ludzi.
I jeszcze jedno, myślę że ważne odkrycie dla osób, które nie znoszą piłki nożnej i drżą na samą myśl o zbliżającym się Euro. Zapraszam do lektury „Opowieści z oślej łączki" Jacka Ketchuma, by zobaczyć jak w niekonwencjonalny sposób pozbyć się problemu, jakim jest konieczność współuczestniczenia w oglądaniu meczów w barach. Ta cenna wiedza przyda się każdemu zdeklarowanemu wrogowi futbolu, jednak wykonanie musi podjąć na własne ryzyko. Bo zdemaskowany, gwarantuję, straci niejeden ząb z ręki, czy pięści rozwścieczonych kibiców.
Gorąco polecam lekturę „15 blizn" każdemu czytelnikowi, który ukończył 18 rok życia. Warto.