Ramona
-
"Wichman. Krucjata" jest debiutancką powieścią historyczną, Piotra Owczarza, w klimatach epoki średniowiecza. Czy udało mu się wpisać w nurt tego gatunku, który reprezentowany jest przez Bunscha, Kossakową lub Kraszewskiego? Przeczytajcie i zobaczcie.
Zawarta w książce historia opowiada o burzliwych czasach przed millenijnych. Akcja umiejscowiona jest w Europie - głównie na terenach dawnych Germanów i Słowian.
Losy głównych bohaterów – Wichmana i Ekberta – poznajemy w momencie powrotu z Akwizgranu, gdzie gościli na dworze rex Ottona. Udają się na zrękowiny swojej siostry. Po drodze, kierują się na spoczynek do gospody, w której dochodzi do bójki między nimi, a mężczyznami przebranymi za benedyktynów. Wpadają w zasadzkę. Na życie i majątek grafów saskich, czyha ich stryj, do którego właśnie się jadą.
Wichman i Ekbert są sierotami, potężnego i sławnego rodu Billungów. Najpierw wychowywał ich dwór, a później ulica. Ulica miała ogromny wpływ na ich kodeks moralny, postępowanie, oraz język. Już pierwsze wersy mówią, iż oni nie rozprawiają językiem salonów i elit – co czyni ich jednak, barwnymi i nietuzinkowymi postaciami.
Dlaczego wujowi, aż tak bardzo zależy na ich unicestwieniu? Od wieków historia pokazuje, że wszystko rozgrywa się albo o pieniądze, albo o ziemię, albo o kobietę. W tym przypadku, przyczynkiem do niezgody była kobieta. Na imię jej, Adelajda, i jest przybraną siostrą braci. O jej względy zabieg, kilkunastu adoratorów. Stryj, chce ją oddać komuś innemu, po prostu - sprzedać z zyskiem. Pewnego dnia, znika ukochana Wichmana, a on sam zostaje oskarżony o zabójstwo, a wszystko to wiąże się z pewnym proroctwem wiedźmy z Czarrtowa: "(...)Wybrany przez Szatana syn z rodu Sasów będzie przewodzić wtedy wilkom i dokona zagłady miasta siedmiu sprawiedliwych mężów. Ręce jego będą popełniały zło do czasu, aż nie nadejdą niebiańscy aniołowie. Pokonany wtedy w walce przez ludzi wschodu zalegnie na chrystusowym drzewie i pochłonie go wieczny ogień(...)".
Przed Wichmanem i jego towarzyszami, daleka droga, na której znajdą się czarownice, smoki, polityczni rywale, piękne kobiety, a nawet sam diabeł. W tej długiej powieści, liczącej około pięćset stron, znajdziemy także wątki niezwiązane bezpośrednio z Wichmanem. Gros fabuły powieści, poświęcone jest Adelajadzie, czyli ukochanej Wichaman. I te fragmenty najbardziej mnie ciekawiły, bo miały w sobie elementy romansu i fantasy, a miejscami ocierały się o zjawiska, których "szkiełko i rozum" nie są w stanie pojąć.
Dużym plusem książki jest wartka akcja, rzetelność w opisach obyczajów i historii średniowiecza. Pikanterii książce dodaje mnogość wątków erotycznych, niekoniecznie w smaczny sposób opisana, można było lepiej i bardziej wysublimowanie. Kołki i świece paschalne, Panie Owczarz, o jeden krok za daleko. Gdyby nie te ordynarne opisy, to mógłby powstać wspaniały epos rycerski, którego brak na naszym rynku wydawniczym.
Moim zdaniem autor, w niektórych momentach nie radził sobie z językiem stylizowanym a' la średniowiecze. Mam na myśli, na przykład, zdanie wypowiedziane przez rycerza: "oczy wyszły mi z orbit". Moje oczy, czytając te słowa, dokładnie, to samo zrobiły. Po raz kolejny zadziwiłam się czytając zdanie: "Narzędzie fryzjerki kilkakrotnie przecięło powietrze, rzeźbiąc w nim jakieś niewidzialne obrazy". Rzeźbić obraz? Metafory nie są najmocniejszą stroną w tej powieści. Tak samo było w przypadku dialogów i opisów. Niektóre z nich, naprawdę siliły się, na dokładne odzwierciedlenie sytuacji – tak jak było to w przypadku scen, miłosnego uniesienia lub pójścia "za potrzebą".
Czytając zakończenie, czuje się, że autor gdzieś pędzi i przez to, koniec jest nijaki. A szkoda, bo można by było, fabułę poszerzyć o kolejne tomy.
Wielkim walorem książki jest prowadzenie postaci i samego czytelnika przez wielość wątków. Nie sposób się zgubić, albowiem ma się wrażenie "prowadzenia nas za rękę" przez kolejne arkana powieści.
Podsumowując, debiut uważam za udany.
Isadora
-
Wczesnośredniowieczna Europa to moim zdaniem jeden z najbardziej intrygujących okresów w dziejach, którego barwna mozaika kultur, języków i obyczajów stanowi ewenement nie mogący się równać z niczym innym. To fascynująca epoka ścierania się wpływów rosnącego w siłę chrześcijaństwa z ustępującym powoli pogaństwem, czego efektem jest nadzwyczajny melanż nowej religii z pogańskimi czarami i obrzędami tworzący niepowtarzalne i malownicze tło dla kształtowania się granic państw powstałych na gruzach dawnego Imperium Romanum oraz krzyżowania się interesów i wpływów politycznych całego ówczesnego świata na ogromną skalę.
W takich to realiach Piotr Owcarz umieścił akcję swojej powieści "Wichman. Krucjata", co już na wstępie - zważywszy na moje zainteresowania - policzyłam na plus. Trzeba przyznać, że zgrabnie i efektownie łączy ona fakty historyczne z oryginalną wizją autora, które uzupełniają się tak ściśle, że nieraz zacierają się granice między nimi - jednak tylko i wyłącznie z korzyścią dla fabuły.
Niewątpliwym i niezwykle atrakcyjnym atutem książki jest to, że stanowi ona udaną i intrygującą wariację na temat losów Wichmana Billunga, saskiego grafa, który zyskał sobie ponurą sławę niezbyt chwalebnymi czynami, a kres jego awanturniczego i banickiego żywota położyła śmierć w bitwie z wojskami Mieszka I.
Autor z wielkim rozmachem i polotem snuje opowieść o życiu tego barwnego i dwuznacznego bohatera, którego czyny - jakkolwiek szokujące dla czytelnika - zdają się doskonale wpisywać w ówczesne realia i nie wyróżniają się zbytnio na tle poczynań niektórych wielmożów. Postać Wichmana i czasy, w których żył to bardzo wdzięczny i oferujący wiele możliwości materiał, który autor doskonale wykorzystał.
Wichman i Ekbert, bracia pochodzący z możnego rogu Billungów wracają z Akwizgranu do rodzinnej Saksonii na zrękowiny siostry. Zasadzka, z której cudem uchodzą, uświadamia im, że na ich życie czyha stryj Herman, który po śmierci brata złamał dane mu słowo i odebrał jego synom ojcowiznę. Młodzi grafowie pragną upomnieć się o swoje dziedzictwo, lecz zdeterminowany stryj robi wszystko, by pozbyć się kłopotliwych bratanków.
Wkrótce okazuje się, że ukochana, a zarazem przyrodnia siostra Wichmana, Adelajda, została przez stryja umieszczona w ratyzbońskim klasztorze, zaś jego intrygi i oskarżenia zmuszają Billungów do ucieczki w obawie przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Wplątuję się w konflikt między królem Ottonem a jego synem, podejmują nieudaną próbę uwolnienia Adelajdy, którą mściwy stryj wywozi do Arkony, gdzie ma być złożona w ofierze Światowidowi.
Wichman i Ekbert, wyjęci spod prawa, obłożeni anatemą, pozbawieni tytułów, majątku i ziemi, przyłączają się do powstania plemion połabskich, by walczyć ze wspólnym wrogiem.
Czy spełnią się słowa przepowiedni pewnej czarownicy, która upatruje w Wichmanie "syna szatana z rodu Sasów"? Jak potoczą się jego dalsze losy?
Zakończenie powieści, niejednoznaczne i zbyt nagłe, pozwala domyślać się kontynuacji w następnym tomie, na co skrycie liczę.
"Wichman. Krucjata" to niezwykła powieść, która sugestywnością narracji i realizmem fabuły przeniesie Was w wykreowaną przez autora rzeczywistość rodem z X wieku. Jest to wizja świata, którego próżno szukać w "Starej baśni" Kraszewskiego, a który swoją bezwzględnością i okrucieństwem przypomina raczej klimat "Dagome iudex" Nienackiego lub cyklu inkwizytorskiego Piekary. Muszę przyznać, że nieco raziło mnie epatowanie przejawami bezlitosnego i beznamiętnego bestialstwa, jakiego dopuszczali się bohaterowie oraz wybitny naturalizm scen batalistycznych czy tzw. "momentów". I nie chodzi tu o moją wrażliwość, lecz o kwestię zasadności, nasilenia i skali tego typu zabiegów.
Na plus trzeba autorowi policzyć nie tylko doskonałą i dogłębną znajomość realiów historycznych, ale również mistrzowski sposób, w jaki zaprezentował je czytelnikowi. I czy dotyczą one charakteru średniowiecznego miasta, puszczańskiej osady kmieci, arkońskiej świątyni czy konfliktów społecznych, narodowościowych lub politycznych, za każdym razem zachwycają one realizmem i prawdopodobieństwem, które świadczą o wszechstronnej znajomości i niezwykłym rozeznaniu w tak skomplikowanej tematyce, a jednocześnie nadzwyczajnej umiejętności ukazania jej w tak przystępny i intrygujący sposób.
Zadziwiająca wielowątkowość i wielowymiarowość fabuły zasadza się również na doskonale i z wyczuciem uchwyconej specyfice charakteryzującej przenikające się wpływy chrześcijańskie i pogańskie. Wszechobecna atmosfera pogańskiej magii oraz elementy nadprzyrodzone przewijające się w powieści dodają jej smaczku i charakteru nie zaburzając jej rytmu i wymowy. Wprowadzenie pierwiastka nadnaturalnego doskonale oddaje ducha dawnych wierzeń i mentalności wczesnośredniowiecznego społeczeństwa i idealnie komponuje się z charakterem i stylem powieści.
Oryginalna i skomplikowana fabuła prowadząca czytelnika przez istny labirynt zdarzeń, których różnorodność i natężenie mogłaby przyprawić o ból głowy, gdyby nie wyjątkowo płynna, spójna i sprawna narracja powoduje, że przedzieranie się przez jej zawiłości to prawdziwa przyjemność. Wrażenie to potęgują żywe, dynamiczne dialogi, trzymająca w napięciu, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcja, wyraziste, soczyste postaci oraz wyjątkowo bogate słownictwo, w którym nie brak archaizmów czy też słów stylizowanych na takie, co jednak nie przeszkadza w odbiorze powieści - wręcz przeciwnie.
Chociaż muszę przyznać, że w wypowiedziach bohaterów trafiały się słowa dobrane niezbyt szczęśliwie i trafnie zważywszy na epokę, w której toczy się akcja, np. "czekolada", "zabieg medyczny", "seryjny morderca" czy "bakcyl", które irytowały mnie i wybijały z rytmu. Na szczęście były na tyle nieliczne, że nie zepsuły ogólnego, bardzo pozytywnego wrażenia po lekturze.
Generalnie: jeśli macie ochotę na powieść osadzoną głęboko i pewnie w średniowiecznych realiach, o niebanalnej fabule, błyskotliwej i żywej narracji, z wyrazistymi, niejednoznacznymi bohaterami, z którymi co prawda trudno się identyfikować, ale którzy zapewniają niezapomnianą i pełną wrażeń podróż w przeszłość - sięgnijcie po książkę "Wichman. Krucjata".
Wiedzie ona czytelnika krętymi ścieżkami ludzkich instynktów, uczuć, pragnień i motywacji, oszałamia bogactwem i nieprzewidywalnością zdarzeń będących wynikiem splatających się ze sobą faktów historycznych, fragmentów legend oraz nieokiełznanej wyobraźni autora wywołując istną feerię wrażeń i emocji.
Gorąco polecam!