Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Poszło W Diabły

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Anna Mazurkiewicz
  • Tytuł Oryginału: Poszło W Diabły
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 144
  • Rok Wydania: 2010
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145 x 205 mm
  • ISBN: 9788361297024
  • Wydawca: MG
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    3/6

    3/6

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Poszło W Diabły | Autor: Anna Mazurkiewicz

Wybierz opinię:

Izuś

Dosyć długo zabierałam się za pisanie tej opinii, bo za bardzo nie wiedziałam jak się do książki odnieść. Czasem tak mam, że przeczytam i książka jeszcze długo we mnie siedzi:)

 

 muszę zaznaczyć, że przeczytałam ją bardzo szybko raptem w parę godzin.

 

Zacznę, że jest to książka o miłości. Miłości prawdziwej, takiej jak w Przeminęło z wiatrem. Zresztą Melania, całe swoje życie porównuje do tejże książki.

 

Bardzo podoba mi się to, że autorka nie pisze bezpretensjonalnie o miłości. Ona tą miłość pokazuje na różnych płaszczyznach.

 

Bohaterzy książki zarówno mąż Melanii (biolog, który kocha żonę w specyficzny sposób, zaznaczając, że jego największą miłością są dynie) przyjaciółka Duśka, która nie waha się przeć przez życie kosztem innych, jej córka która z każdym problemem zamiast do mamy przybiega do Melanii, wszyscy bohaterowie żyją pomiędzy jak się mówi przysłowiowym młotem a kowadłem. Melania jest z mężem i chociaż poznała miłość swojego życia nie ma odwagi przekroczyć tej cienkiej granicy, Duśka chociaż sama jest w średnim wieku zwalnia kobiety, którym brakuje paru lat do emerytury. Można by tak wymieniać i wymieniać.

 

A ja Was chciałam zachęcić. Bo książka na pierwszy rzut oka wydaje się taka opowiastką.

 

Ale myślę, że jej sens gdzieś tkwi, i każdy odnajdzie go gdzie indziej.

 

Kala

Anna Mazurkiewicz to polska pisarka, ale również ambasadorka międzynarodowych kampanii na rzecz walki z rakiem piersi „Breast Friends" oraz „United Cancer". W przeszłości pełniła funkcję redaktor naczelnej „Filipinki". Obecnie natomiast zajmuje zaszczytne stanowisko dyrektor Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów im. Jerzego Giedroycia. Anna Mazurkiewicz to laureatka nagrody w konkursie Programu I Polskiego Radia, ale także Nagrody Różowej Wstążki Avonu przyznanej za działalność na rzecz walki z rakiem. "Poszło w diabły" to już piąta z kolei powieść pióra polskiej autorki.

 

Melania jest po wskroś współczesną kobietą, zmagającą się z codziennymi problemami. Bezdzietna, kochająca dwóch mężczyzn równocześnie i nie potrafiąca odnaleźć wspólnego języka ze swoją szefową, odnajduje wytchnienie w lekturze powieści Margaret Mitchell. Zafascynowana życiem i sylwetką literackiej postaci, Melania odnosi codzienne sytuacje do jej fabuły. Niestety, ku własnemu rozczarowaniu, przepaść dzieląca ją i ukochaną bohaterkę jest ogromna.

 

Melania jednak nie poddaje się. Wzorem Scarlett O'Hary dzielnie kroczy do przodu, nie zważając na wiążące się z tym problemy. Pod wpływem chwili, Melania nie tylko wyrusza na odnalezienie zaginionej siostry swojej najlepszej przyjaciółki, ale również decyduje się na podjęcie ciężkiej próby poznania swoich korzeni. Jaką rolę w życiu może odegrać film? Czy miłość, która rani innych ludzi, ma prawo istnieć? I czy imię jest już swego rodzaju przepowiednią naszego przyszłego życia?

 

Muszę przyznać, że nim sięgnęłam po powieść pani Anny Mazurkiewicz, targały mną spore wątpliwości. Podjęcia decyzji wcale nie ułatwiał zresztą nic niemówiący opis z okładki, czy szata graficzna, która przywodzi na myśl stare romanse. Byłam już jednak zdecydowana na to by zagłębić się w świecie wykreowanym przez polską pisarkę, kiedy książka znalazła się w moich rękach. Wtedy pojawiła się kolejna przeszkoda. Ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu powieść liczyła zaledwie 144 strony. Nie lubię pozycji, które kończą się, zanim w ogóle zdążą się na dobre rozpocząć. Tak naprawdę czynnikiem, który popchnął mnie do tego by zagłębić się w lekturę okazał się tytuł. Niby prosty, nie wiele mający wspólnego z fabułą, a jednak na swój oryginalny sposób intrygujący.

 

"Poszło w diabły" mną nie zachwyciło. Skłamałabym gdybym stwierdziła, że jest inaczej. Obietnice złożone na okładce, jakoby nowa powieść pani Mazurkiewicz miała pobić rekord Harry'ego Pottera, okazały się bezpodstawne. A choć nie mogę oczywiście zaprzeczyć, że książka posiada pewien potencjał, czułam się rozczarowana lekturą. Nie miałam problemu by odłożyć "Poszło w diabły" na bok, co więcej, po ponownym zagłębieniu się w powieści musiałam się mocno skupić, żeby przypomnieć sobie fabułę.

 

Niewątpliwie za atut historii można uznać kreację głównej bohaterki. Z czystym sumieniem i lekką duszą mogę stwierdzić, że autorka wykonała kawał dobrej roboty. Melania nie jest nudną, papierową postacią, ale osobą z krwi i kości, której lojalność i upór w dążeniu do wyznaczonych sobie celów, wzbudziły mój podziw. Nie mogę również przyczepić się do pozostałych bohaterów. Każdy z nich, choć oczywiście nie idealny, był przynajmniej prawdziwy. Reguła ta nie tyczy się niestety przyjaciółki Melanii. Postać, która z założenia miała pewnie bawić, wzbudzała jedynie moją irytację. Jej niedojrzałość i ucieczka przed każdym, nawet tym najdrobniejszym problemem, sprawiała, że jedynie postanowienie by przeczytać książkę w całości, powstrzymywało mnie przed przerzuceniem kartek aż do momentu, gdy mój wzrok nie zlokalizuje imienia "Duśka".

 

Największym rozczarowaniem była jednak fabuła powieści. Anna Mazurkiewicz poruszyła wiele ciekawych wątków. Miłość dwójki ludzi, których los został już jednak przypieczętowany z kimś innym. Poszukiwanie swoich korzeni sprzed lat. Czy choćby małżeństwo, które dzieli prawie wszystko, łącznie z odległością tysięcy kilometrów. Autorka wzbudziła jednak u czytelników apetyt, a potem pozostawiła ich z pustym żołądkiem. Jak widać sam pomysł nie wystarczy na to by stworzyć ciekawą powieść. Przede wszystkim liczy się jego realizacja, a tego niestety zabrakło.

 

"Poszło w diabły" czyta się niewątpliwie szybko. A choć fabuła nie zachwyca, z pewnością znajdą się również i tacy czytelnicy, którzy odnajdą w jej lekturze coś co mnie niestety umknęło. Dlatego tym którzy pośród codziennych obowiązków nie znajdują siły, ani czasu na bardziej ambitną literaturę, "Poszło" w diabły" serdecznie polecam.

 

LadyBoleyn

Każda książka posiada przesłanie. Autorzy w powieściach starają się ukazać własne myśli i poglądy, dzieląc się nimi z czytelnikami, którzy mogą zgodzić się z wyznawanymi przez nich racjami bądź też całkowicie je odrzucić. Bohaterowie często posiadają cechy podobne do naszych przyjaciół czy też znajomych, dzięki czemu możemy śmiało ocenić ich postawę lub wyrobić sobie inne zdanie na wybrany temat. Niekiedy ciężko dostrzec, co pisarz chciał nam przekazać, pisząc o wariackim życiu wykreowanych przez siebie postaci. Gdybym miała odpowiedzieć, co pragnęła przekazać Anna Mazurkiewicz pisząc „Poszło w diabły", odpowiedziałabym, że ciężko to określić, bowiem autorka nie skupia się na jednej rzeczy, zahaczając o wiele spraw z naszej codzienności, która również dotyka bohaterów jej utworu.

 

Za główną bohaterkę „Poszło w diabły" można byłoby uznać Melanię – czterdziestoletnią bezdzietną mężatkę, która zawsze może liczyć na wsparcie swojej przyjaciółki Duśki i jej córki Jagody. Małżeństwo kobiety nie należy do całkowicie udanych, bowiem pomimo tego, że kochankowie darzą siebie tym specyficznym uczuciem, żyją w dwóch zupełnie innych światach, niekiedy nie potrafiąc znaleźć wspólnego języka. Melania błądzi pomiędzy domem a pracą, gdzie musi stawić czoła problemom z wymagającą szefową, za każdym razem powracając do książki, która według niej pozostaje ponadczasowa – „Przeminęło z wiatrem". Powieść podbiła serca wszystkich kobiet z jej rodziny, a ona sama nieraz porównuje siebie do legendarnej Scarlett. Współczesna mieszkanka dużego miasta podziwia wspaniałą postać za jej upór, chęć do działania i niezłomność. Dlatego też z pewnego rodzaju rezerwą podchodzi do każdego wyznaczonego celu, pragnąc znaleźć szczęście, jak i też wspomóc swych przyjaciół. Dlatego też kiedy Duśka prosi ją o skontaktowanie się z jej zaginioną siostrą, stara się to zrobić. Sama również próbując znaleźć własną familię, która rozproszyła się po świecie podczas drugiej wojny światowej.

 

Na okładce możemy znaleźć zdanie, że książka głównie przeznaczona jest dla kobiet, które przeczytały i pokochały „Przeminęło z wiatrem", chociaż również odnajdą się w niej i te, które nigdy o tej lekturze nie słyszały. O ile „Przeminęło z wiatrem" miało uporządkowany ciąg zdarzeń, zarysowaną akcję i doskonale wykreowanych bohaterów, co zadecydowało o jej uniwersalności, tak o „Poszło w diabły" trudno napisać cokolwiek, ponieważ przyznam szczerze, że trochę zawiodłam się na tej książce. Chwytając ją w swoje dłonie kompletnie nie wiedziałam, czego powinnam się po niej spodziewać, ponieważ tajemniczy i dosyć skryty opis przedstawiał jedynie ogólniki tego, co zawiera ten utwór, z naciskiem na to, co odczuje czytelnik po przeczytaniu zapisków pani Mazurkiewicz. „Poszło w diabły" to książka o niczym konkretnie lub też o tylu rzeczach, że nie można znaleźć żadnego szczegółu, który całkowicie zaintryguje odbiorcę. Ta powieść to wyznania kobiety, której życie do końca nie poszło w zamierzonym kierunku. Melanię, która jest zarazem narratorem, nie spotkała żadna przygoda, powodująca, że cała jej egzystencja wywróciła się do góry nogami, co zwykle staje się początkiem danej powieści. „Poszło w diabły" nazwałabym wyrwanymi kartkami z pamiętnika kobiety, która posiada wiele rzeczy do przekazania i odczuwa chęć opowiedzenia o własnym życiu, małżeństwie i przyjaźni, ukazując również uczucia i niespełnione marzenia. Pomimo tego, że życie Melanii mija spokojnie, występują też dni, gdy musi stawić czoła problemom bądź odnaleźć się w nowej sytuacji. Na szczęście nie poddaje się, niczym słynna Scarlett, walcząc o każdą chwilę i o każdy uśmiech od losu.

 

Jak wspomniałam, „Poszło w diabły" nie posiada wyraźnie zarysowanej fabuły ani też do końca nie skupia się na jednym wydarzeniu czy temacie. Pomimo tego, że książki nie czyta się z wypiekami na twarzy i z ogromną uwagą nie śledzi się kolejnych kroków bohaterów, miło spędziłam czas z tą lekturą. Anna Mazurkiewicz ukazała życie zwykłej, lecz w tej zwykłości wyjątkowej, kobiety, która po prostu żyje, nie mając żadnych książkowych przygód, a jedynie codzienne wariacje, potrafiące ubarwić monotonne chwile. Melania każdego dnia walczy o lepszą przyszłość, starając się z uśmiechem na ustach przyjmować kolejne ciosy od niezbyt rozgarniętego społeczeństwa. Nie porównałabym jej postaci z legendarną Scarlett, tak jak jej egzystencji z „Przeminęło z wiatrem". Te dwa utwory znacznie różnią się od siebie. Nie do końca rozumiem, jak kobietę, która przeżyła niejedną wojenną tragedię można równać z obywatelką, nie posiadającą praktycznie żadnych ograniczeń. Jednak myślę, że czytelnicy mogą różnie odebrać tę lekturę, ponieważ dla niektórych problemy Melanii mogą wydać się bardzo ważne i godne uwagi. Niestety, moim zdaniem narratorka trochę wyolbrzymia swe rozterki, w szaleństwach dnia poszukując naprawdę godnej uwagi historii.

 

Anna Mazurkiewicz posiada lekki i przyjemny styl, który spowodował, że blisko 150-stronicową lekturę przeczytałam w zaledwie półtora godziny. Opisy myśli i uczuć głównej bohaterki potrafią urzec, tak samo jak pełne humoru dialogi czy też domysły Melanii, która należy do bardziej optymistycznych niż pesymistycznych osób. W „Poszło w diabły" można znaleźć kilka interesujących wydarzeń, przedstawionych w sposób bardzo dobry, które mogą zaintrygować i zaciekawić. Całości jednak brakuje przewodniego tematu, który spowodowałby, że czytelnik z zapartym tchem śledziłby losy głównej bohaterki. Powieść jest wielowątkowa i naprawdę trudno znaleźć myśl przewodnią autorki. W tym delikatnym życiowym chaosie postaci można jednak znaleźć szczęście, które stara się dostrzec Melania niemal na każdym kroku. Imponujący jest fakt, że pomimo tego, że nie wszystko poszło po jej myśli, nie bała się iść do przodu, pragnąc zdobyć jeszcze więcej. Pisarka stworzyła ciepłą opowiastkę, powodującą, że czytelnik na chwilę zapomina o własnych rozterkach i obserwuje działania Melanii. Myślę, że zamysł tej lektury był właśnie taki, aby pokazać życie współczesnej kobiety, która pomimo tego, że nie ma zbyt urozmaiconych dni, posiada chwile, o których nigdy nie zapomni.

 

Anna Mazurkiewicz to pisarka, redaktorka i ambasadorka międzynarodowych kampanii na rzecz walki z rakiem piersi i laureatka niejednej nagrody, która jak widać – również jest kobietą z rozterkami i własnymi marzeniami. „Poszło w diabły" do końca mnie nie zauroczyło i nie sądzę, aby wspomnienie tej lektury na długo pozostało w mojej głowie. Sądzę jednak, że ci, którzy poszukują lekkich opowieści na zimne wieczory, będą zadowoleni z możliwości przeczytania tej książki.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial