Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziewczyny Atomowe

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Denise Kiernan
  • Tytuł Oryginału: The Girls Of Atomic City: The Untold Story Of The Women Who Helped Win World War II
  • Gatunek: Literatura Faktu
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Mariusz Gądek
  • Liczba Stron: 440
  • Rok Wydania: 2013
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 155 x 230 mm
  • ISBN: 9788375151589
  • Wydawca: Otwarte
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    6/6

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziewczyny Atomowe | Autor: Denise Kiernan

Wybierz opinię:

Thingrodiel

Z Projektem „Manhattan" spotkałam się po raz pierwszy nieco konkretniej (porównując do szkolnego napomknięcia, że istotnie coś takiego było) przy okazji całkiem niezłego filmu Fat Man and Little Boy. Historia była bardzo ciekawa, dlatego jak tylko pojawiła się książka Denise Kiernan, natychmiast się nią zainteresowałam.

 

Wprawdzie nie ma tu zbyt wiele o „głównodowodzących" projektem, ponieważ jest to bardziej historia „od kuchni". Myliłby się jednak ten, który uważa, że opiera się wyłącznie na wspomnieniach sekretarek, które w zasadzie nic nie wiedziały. Wspomniane są tu też kobiety - naukowcy, których badania miały wpływ na to, co działo się w przedziwnym obiekcie - miasteczku, wybudowanym na potrzeby projektu. Co jednak ciekawe – właśnie ta niewiedza kobiet, które pracowały pomiędzy wzgórzami Tennessee. Patrząc na to z perspektywy czasu wydaje się dziwne, że można pracować w jakimkolwiek miejscu i nie tyle nie móc nikomu nic powiedzieć, co w zasadzie nie być do tego zdolnym. Na pytanie: „Co produkuje twoja firma?" jak można odpowiedzieć: „Nie wiem"? Choć może mnie brakuje doświadczenia, nie pracuję w NASA ani dla CIA, mam też nadzieję, że żaden z moich szefów nie nazywa się Oppenheimer ani Groves.

 

Dlaczego z tej książki wyciągnęłam nos dopiero wtedy, kiedy wyczytałam już absolutnie wszystko? Bo historia jest niezwykle ciekawa. Autorka opisuje swoje bohaterki bez niepotrzebnego heroizmu (który po prostu zabrzmiałby śmiesznie), nadmiernej nadętej powagi. Pióro ma lekkie, dzięki czemu czyta się tę książkę jak najlepszą powieść. Nie sypie suchymi faktami, znajduje czas, by opisać choćby co danego dnia wspomniana kobieta miała na sobie, jak się czuła, co ją denerwowało. Przyznaję, też bym nie była zachwycona, gdybym założyła eleganckie buty i potem musiała brnąć po kolana w błocie. A dla Denise Kiernan ważniejsza jest właśnie taka miasteczkowa codzienność, w którą dopiero wpisuje kolejne bohaterki, niż statystyki, daty i suche sprawozdanie z kolejnych etapów projektu.

 

Opisy miasteczka, jak się rozwijało w nim życie, jak je budowano (a robiono to bardzo szybko – w którymś momencie kolejny dom mógł powstać nawet w pół godziny!), gdzie lokowano mieszkańców. Prasa codzienna, kłopoty, praca, rozrywki... I gdyby nie fakt, że w tym niezwykłym, acz jednak na swój dziwny sposób normalnym miejscu trwają prace nad bombą atomową, która zabije dziesiątki tysięcy ludzi, można by pomyśleć, że to historia jakich wiele. Nad nią jednak wisi ciężka jak bomba atomowa świadomość, co tu się produkuje i jak to zmieni nie tylko oblicze wojny, ale i świata. Bohaterowie nabierają wyraźnych kształtów, mówią własnym głosem i czytelnik nagle uświadamia sobie, że nad Grubasem i Brzdącem pracowało mnóstwo osób. Nie tylko kilku uczonych i generał Groves, ale też zastępy osób nie do końca świadomych swojej roli w światowej historii.

 

Czy warto? Jak najbardziej. To jedna z najciekawszych książek literatury faktu tego roku. A ponieważ napisana jest potoczyście, myślę, że z przyjemnością zapoznają się z nią także osoby, które nie interesują się tak bardzo historią świata. Choć lektura tej książki może je zachęcić do dalszego pogłębiania wiedzy. Warto przeczytać tę książkę choćby dlatego, by kwestia Hiroszimy i Nagasaki nie miała jedynie oblicza grzybów atomowych i zdjęć ofiar. „Dziewczyny atomowe" z całą pewnością owego obrazu nie wymażą, niemniej uświadomią, że zawsze jest jeszcze inna część historii.

Gosiarella

Trwa wojna. Mężczyźni zostali wcieleni do wojska i posłani na front. Fabryki porzuciły swoje dotychczasowe wyroby, na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Pozostałe w Stanach Zjednoczonych kobiety zakasały rękawy, przejęły pracę w fabrykach by dzielnie wspierać walczących na polu bitwy żołnierzy. Tysiące kobiet poszły jednak o krok dalej. Zaproponowano im pracę, dzięki której mogą zakończyć wojnę znacznie szybciej. Zgodziły się, choć nie wiedziały gdzie będą pracować, co robić, ani jak długo. Wszystko owiane było tajemnicą. Tym sposobem kobiety trafiły do Oak Ridge w stanie Tennessee, miasta bez chodników, w którym nogi zapadały się głęboko w błocie, by rozpocząć pracę w Zakładach Technicznych Clinton. Wśród tych dzielnych kobiet znajdowała się Celia Szapka, Amerykanka polskiego pochodzenia. Dzięki historiom kobiet takich, jak Celia, Colleen, Jane, Kattie, czy Virginia poznajemy życie w owianym tajemnicą miesicie bez przeszłości, w którym pytania: "Jak minął dzień?", "Czym się zajmujesz?", a nawet "Dlaczego musisz zostać dłużej w pracy?" są zabronione.

 

"Niedozwolone były wszelkie rozmowy z małżonkami czy współlokatorami o tym, jak minął dzień w pracy. Zwierzanie się bliskim ze swoich zmartwień nie wchodziło w grę (...)"

 

Oak Ridge zostało wybudowane w 1942 r. jako centrum badań nuklearnych i produkcji materiałów rozszczepialnych. Jego funkcja była jasna. Osoby, które w nim mieszkały mogły wejść jedynie do sektorów, które umożliwiały im przepustki. Byli z nich legitymowanie przez żołnierzy nieustannie. Samo miasto było niedostępne dla nieproszonych ludzi z zewnątrz. Życie było ściśle monitorowane oraz obowiązywała godzina policyjna. Wiadomo było, że wiele pracowników na różnych szczeblach zawodowych donosi na swoich współpracowników. Władze nakłaniały zresztą do szpiegostwa. Dodatkowo mobilizowano swoich pracowników przez wszechobecne kampanie propagandowe. Codzienne życie nie było tu łatwe, brakowało towarów, przez co tworzyły się ogromne kolejki. Społeczeństwo nie mogło wykupić domów na własność, a listy do i od bliskich były cenzurowane. Warunki panujące w mieście nasuwają mi na myśl pewien ustrój, z którym USA tak zaciekle walczyło. Z tym, że tam wszyscy byli równi, a w Oak Ridge panował wyraźny podział społeczny. Kobiety i mężczyźni nie mieli równych praw, ani zarobków. Najbardziej uderzająca była jednak segregacja rasowa. Budowano "mieszkania" o bardzo niskim standardzie dla czarnych mieszkańców miasta. Czarne kobiety, nawet te zamężne, nie mogły mieszkać z mężczyznami. W ich ciasnych bursach wprowadzane były absurdalne zakazy takie jak: zakaz gotowania, męskich wizyt, czy uprawiania hazardu. Pożywiać mogli się jedynie na specjalnie wydzielonych dla nich stołówkach, gdzie niejednokrotnie w jedzeniu dało się odnaleźć szkło, kamienie, czy inne niebezpieczne odpady. Kattie nie raz zatruła się mięsem z indyka, które więcej wspólnego miało z sępem.

 

Jak widać najbardziej poruszyło mnie funkcjonowanie miasta. Miasto bez przeszłości i bez planowanej przyszłości, w którym średnia wieku wynosiła 27 lat, bardzo mnie zafascynowało. Niemniej książka nie tylko ten obraz w sobie skrywa. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że autorka głównie skupiła się na dwóch kwestiach: historii powstania bomby atomowej oraz udziale kobiet na poszczególnych etapach jej tworzenia. Byłam zaskoczona jak wielką rolę w stworzeniu bomby atomowej miały przedstawicieli płci pięknej. Warto poznać ich historie. Z kolei szczegóły dotyczące samej bomby były moim zdaniem konieczne i dobrze dopełniały treść książki, jednak nawet nie będę udawała, że mnie zaciekawiły.

 

"Atomowe dziewczyny" są niezwykle dopracowaną książką, po której widać ciężką pracę i czas, jaki Denise Kiernan w nią włożyła. Przygotowywała ją 7 lat, odwiedzała muzea, przeglądała dokumenty oraz spotykała się z kobietami, które pracowały przy projekcie. Książka została opatrzona dwoma wkładkami ze zdjęciami wykonanymi w "nieistniejącym mieście". Dzięki tym zdjęciom łatwiej czytelnikowi uwierzyć w autentyczność opisywanych historii.

 

Spędziłam z "Dziewczynami atomowymi" wiele czasu, który absolutnie nie uważam za zmarnowany. Trzeba się liczyć, że nie jest to historia na jeden wieczór. Ani na dwa... Musimy się liczyć, że książka zawiera mnóstwo informacji, z którymi czytelnik się oswoić, a ich przyswojenie wymaga czasu. Zainteresowanych tematem zachęcam jednak do czytania, ponieważ książka ma ogromną wartość.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial