Jjon
-
Zastanawiam się, do jakiego gatunku znawcy literatury zaliczają książkę Sorokina Kolejka. Książka ma bardzo prostą budowę - nie ma rozdziałów, części, podziałów. Jest to w zasadzie jeden dłuuuugi dialog, tak długi jak kolejka, której dotyczy. Nie ma narratora, nie ma opisów, wyjaśnień. Czysta rozmowa. To znaczy - z tą czystością to różnie tam bywa. W kolejce stoją przecież przeróżne osoby - kulturalne i mniej kulturalne, spokojne i kłótliwe, gadatliwe i ciche, łatwo nawiązujące kontakt z innymi i takie, które stronią od innych. Czy wspólne zadanie jednoczy, czy dzieli? Czy rodzi się rywalizacja? Dla osób, które nie doświadczyły takiej rzeczywistości, to zapewne czysta abstrakcja. Ale czy rzeczywiście nie jest abstrakcją stanie w kolejce ponad dobę? Na dodatek nie jest do końca pewne, co się kupi i czy w ogóle cokolwiek się kupi. Bo przecież nie ma pewności, że wystarczy. Fakt, że nabycie tego, co „rzucili", wymaga tak długiego spędzenia czasu pośród wielu przypadkowych ludzi, rodzi sytuację, w której dzieją się różne rzeczy - ludzie wymieniają poglądy, komentują, plotkują, flirtują, przysypiają, obserwują, razem jedzą, piją. Niektórzy nawet zdążyli przesadzić z ilością alkoholu... I co ważne - wszystkim zależy na tym , aby dopilnować swojej kolejki. Zakończenie jest dość zaskakujące i zabawne.
To, co dzieje się w kolejce to świetna ilustracja tego, jak wyglądał radziecki system polityczny i tego jak społeczeństwo postrzegało ówczesną rzeczywistość.
Książkę czyta się bardzo szybko. Jeśli macie ochotę na posmakowanie abstrakcji, która była również polską rzeczywistością, to Kolejka Sorokina świetnie to ukazuje.