Isabelle
-
Marka Jóźwika znam i cenię jako komentatora różnych zawodów lekkoatletycznych. Wcześniej sam biegał, specjalizował się w płotkach na krótkich dystansach i w tej dyscyplinie reprezentował nasz kraj. Po zakończeniu kariery zajął się dziennikarstwem i współpracował m. in. z Rzeczpospolitą, czego efektem jest opisywana książka. Stanowi ona zbiór felietonów zamieszczanych w dodatku wakacyjnym wyżej wymienionej gazety.
A przez pustynię rozumiana jest plaża, bo rzecz się tyczy naszego rodzimego morza Bałtyckiego. Jóźwik jeździł co kilka i na kilka tygodni na polskie plaże i opisywał ich niewątpliwe "uroki". Na pierwszym miejscu na pewno uplasuje się kąpiel w wodze z bakteriami i glonami! W końcu nie ma to jak wakacje, nad zimnym i zielonym morzem, z zakazem kąpieli, gdzie nawet ratownik Marian, nie potrafi znaleźć sobie miejsca.
Autor poczynił wiele ciekawych spostrzeżeń ukazujących Polaków w lekko krzywym zwierciadle, uwięzionych w pętli czasowej, między PRLem a kapitalizmem.
Jóźwik podchodzi do swojego zadania z dużym dystansem i poczuciem humoru, które szybko udziela się czytelnikowi. Spodziewałam się raczej poważnych reportaży, a otrzymałam coś wręcz odwrotnego. A poczucie humoru i dowcip Pan Jóźwik ma niezwykle cięty.
Dzięki portretom pustynnym, poznajemy nie tylko dziwne i absurdalne wręcz obyczaje turystów, przybywających na wakacje, ale także przyzwyczajenia miejscowych, z którymi Pan Marek przeprowadził kilka arcyciekawych rozmów.
Dodatkowym atutem książki, jest towarzyszący nam wielbłąd, czyli rysunki Rafała Zawistowskiego. Każdy kolejny powodował u mnie coraz większy uśmiech na twarzy.
"Polaków portrety pustynne" to taka absurdalna, ale niezwykle zabawna pozycja. Duże pokłady ironii i humoru, powodują, że otrzymujemy obraz przerysowany, ale zarazem niezwykle prawdziwy.
Żeby nie było jednak tak całkiem kolorowo, to miałam momentami wrażenie, że ten humor jest sztuczny i wymuszony i po prostu niektóre opowiadania do mnie nie przemówiły. Niemniej całość polecam, ot całkiem sympatyczny zbiór opowiastek.
Kolmanka
-
Pan Marek Jóźwik do tej pory kojarzył mi się z lekkoatletyką. Jego największym sukcesem było zajęcie 3 miejsca w Pucharze Europy w 1970 roku w Helsinkach. Tuż po zakończeniu kariery sportowej Pan Marek na poważnie zajął się dziennikarstwem, pisując na łamach Trybuny Ludu oraz Rzeczpospolitej. Pewnego dnia podczas przerwy w pracy, zajadając zupę ogórkową wpadł na pomysł druku cyklu felietonów poświęconych obserwacji swych rodaków na plażach w kraju i za granicą. Wszystko w sposób humorystyczny i z dystansem. Jako, że pora była wakacyjna, cykl został przyjęty przez czytelników z ogromnym entuzjazmem.
Bałtyk – szeroki i głęboki. Minione czasy PRL-u. To właśnie one stały się inspiracją i źródłem natchnień dla autora książki. Wyprawie przez polskie plaże towarzyszy nam uroczy i uśmiechnięty wielbłąd, narysowany przez Rafała Zawistowskiego. Dziarsko spogląda na nas z wnętrza książki i bada naszą reakcje na historie w niej opowiedziane. A są to historie oryginalne, zabawne i pozytywnie absurdalne. Jak to często bywa zachowanie Polaków oraz zwyczaje ukazane są z przymrużeniem oka. Bo Polak musi ponarzekać, pomarudzić i posmęcić na swe jakże niesprawiedliwe życie. To niestety nasza cecha narodowa. Między wierszami ukryta jest gorzka ironia, co nadaje książce „smaczek". Historyjki są króciutkie i wciągające a zarazem trafne. Klimatem nieco przypominające filmy Barei. Rozrywka na wysokim poziomie. Polecam:)