Bauer
-
Nie oceniaj książki po okładce...
Alex Kava, autorka bestsellerów z gatunku thrillerów psychologicznych. Na swoim koncie otrzymała liczne wyróżnienia, m.in. New York Times – Bestselling Authors. Zabójczy wirus, czyli książka którą trzymam w ręku otrzymała natomiast miano „Najbardziej przerażającego psychologicznego-thrillera" – Publishers Weekly. Mnie natomiast najbardziej przeraziło to, że przebrnąłem do końca powieści. Jako że nie jestem szowinistą, nie zakładałem z góry że kobieta dobrze pisać nie umie. Jednak w tym wypadku, takie założenie było by lepiej niż trafne ... Przybliżmy trochę historii w jakich okolicznościach nabyłem książkę. Pewnego pięknego poniedziałkowego popołudnia, udałem się do zaprzyjaźnionej księgarni. Szukając nowych, ciekawych powieści, pierwsza jaka wpadła mi w oko była właśnie ów książka. Ciekawa, ładnie skrojona okładka. Wypisane na wskroś z każdej strony nagrody, cytaty.. Czyli wszystko ładnie, przyjemnie, bez większego namysłu zakupiłem wybraną pozycje. To był błąd, który kosztował Mnie utratę, tego co w życiu najcenniejsze... Mianowicie czasu.
Przejdźmy na chwilę do fabuły, którą spróbuje jakaś skleić. Choć tak naprawdę całą książkę można streścić w trzech słowach „waste of time" (strata czasu)
„Quantico, do akademii FBI (centralne biuro śledcze – na nasze) trafia pudełko z pączkami, w nim list z pogróżkami terrorysty. Maggie O'Dell jak również dyrektor Cunningham natychmiast przystępują do akcji... i wpadają (choć to strasznie oczywiste i oklepane) w pułapkę zastawioną przez zbrodniarza[...]
Choć ofiary wydają się przypadkowe, w rzeczywistości (jak nie trudno się domyślić) wybrane są z wielką precyzją. Bronią zbrodniarza (jak sama nazwa książki wskazuje) jest śmiertelnie zabójczy wirus...
Chciałbym przybliżyć wam trochę więcej bohaterów, ale jakoś nic szczególnego nie wnieśli, dlatego mało co zapamiętałem. Akcja rozgrywa się wolno, choć byłem cierpliwy, optymistyczny. Przewracając kolejno kartki, liczyłem na jakąś akcje, zapierające dech w piersiach przeżycie.. Z każdą kolejną chwilą, nabawiłem się jedynie senności. Zamysłem autorki było zbudowanie napięcia?.. Główna bohaterka zamknięta w celi, zarażona śmiertelnym wirusem, próbuje znaleźć jakiś trop. Tym samym pomóc swoim kolegą w rozwiązaniu sprawy. Czekając na wyniki testów (bowiem do końca nie wiadomo czy jest zarażona) próbuje walczyć z napięciem, które w niej drzemie. Roznosi ją energia, niestety nie może opuścić izolatki...
Mógł być hit a wyszedł „shit". Moim skromnym zdaniem jest to nowela, która jakimś cudem została tak rozciągnięta, by zapełnić trzysta-pięćdziesiąt stron. Autorka widocznie nie miała pomysłu jak rozkręcić fabułę, dochodzą do wniosku że ludzie i tak to kupią. Miała rację? Nie mi oceniać, choć Ja wydałem parę groszy zakupując tą pozycje, jestem rozczarowany... Liczyłem na coś więcej niż piękna okładka... Na wskroś się natomiast przeliczyłem, brak czegokolwiek, dialogi nudzą, są wymuszone. Ksiązka pisana bez serca, ikry, czy czegoś co może zainteresować.
Kończąc jakże subiektywną opinie, wystawiam ocenę 2/10. Nie polecam, jeśli jakimś cudem wpadniecie na ową pozycję. Szybko bierzcie nogi za pas i uciekajcie. Jeśli natomiast ktoś uraczy was prezentem w postaci książki „Zabójczy wirus", może znaczyć jedynie – Albo was nienawidzi, albo kompletnie nie zna się na literaturze (tak jak to może być w moim przypadku). Kończąc dygresje, nie skreślam całkiem autorki, bowiem „Jedna jaskółka wiosny nie czyni" jak również jedna zła ksiązka, nie przekreśla pisarki.