Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziedzictwo Mroku

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziedzictwo Mroku | Autor: Bree Despain

Wybierz opinię:

Agniecha

Od kilku lat powieści fantastyczne dotyczące wampirów cieszą się ogromną popularnością, znajdując się na najwyższych pozycjach list bestsellerów według najpoczytniejszych czasopism. Największym zainteresowaniem wśród młodych dziewcząt cieszą się przede wszystkim te powieści, w których pojawiają się wątki mrocznego romansu. Dlatego też, po opublikowaniu sagi „Zmierzch" przez Stephenie Meyer, amerykańscy pisarze nie poprzestają już tylko na historiach romansów pomiędzy śmiertelniczkami i wampirami, idą o krok dalej wpuszczając do swoich powieści postacie będącymi odwiecznymi wrogami wampirów, czyli wilkołaki. Tym tropem poszła również Bree Despain, która w swojej pierwszej powieści „Dziedzictwo mroku" postanowiła wyswatać młodą dziewczynę z wilkołakiem.

 

Bohaterką powieści jest nastoletnia córka pastora o imieniu Grace Divine. Przez ostatnie 3 lata zastanawiała się ona co się działo z jej ukochanym - Danielem Kalbim, który zniknął pewnego wieczoru, gdy jej brat- Jude, znaleziony został na ganku cały we krwi. Teraz Daniel powraca do miasta, aby ponowić naukę sztuki i dostać się do dobrej szkoły. Grace zaczyna mu pomagać, aby mógł wyjść na ludzi, a on z kolei odwdzięcza się jej korepetycjami z rysunku. Jednakże wraz z powrotem Daniela do miasta powracają także kłopoty. Na ulicach zaczynają ginąć niewinni ludzie, co wywołuje panikę w ludziach i przywraca wspomnienia sprzed 3 lat, kiedy to po ulicach grasował Potwór.

 

Historia opisana przez Bree Despain jest dość schematyczna, tak jak to bywa w przypadku każdego innego paranormalnego romansu. Z początku pomiędzy bohaterami zawsze jest pewnego rodzaju dystans, z powodu wiedzy, którą posiada chłopak o swojej tajemnicy, a podejrzeniami ze strony dziewczyny. W końcu jednak ich wzajemne uczucie się rozrasta, żeby na końcu eksplodować pełnią barw i emocji, determinowanych przez wydarzenia opisywane w powieści. Tak było przy „Zmierzchu" i tak jest też przy „Dziedzictwie mroku". W tej sprawie Despain nie była oryginalna. Oryginalności zabrakło jej także przy wplątywaniu dramatycznych, a wręcz przerażających wydarzeń, które miały tutaj miejsce. Pożałować można by tego, że zabrakło szczegółowych opisów, które pomogłyby czytelnikowi wczuć się w klimat powieści. Autorka co prawda wprowadza listy z dawnych lat opisujących likantropię, przywołuje także wspomnienia głównej bohaterki, co w sumie określa zakres problemu, ale z drugiej strony nie wzbudza większej fascynacji. Niestety, pomimo tego, że powieść szybko się czyta, to jednak nie wywołuje gęsiej skórki i napięcia, czego doznać możemy przy czytaniu serii powieści „Wampiry z Morganville" autorstwa Rachel Caine. „Dziedzictwo mroku" bardziej skupia się na uczuciach bohaterów, a także na problemie zapomnienia o przeszłości, który doskwiera prawie każdemu. Nie brakuje tutaj także wątków religijnych, choćby ze względu na rodzinę Divine'ó, czy też dylematy młodej Grace Divine (tłum. Łaska Boska). Ze względu na charakter młodzieżowy tej powieści nie zabraknie także licznych elementów związanych ze szkołą, czyli lekcji sztuki, czy nawet imprezy szkolnej. Niestety, z niekorzyścią dla prawdziwego sensu książki, czyli likantropii, który teoretycznie jest wątkiem głównym, a jednak spychanym gdzieś na dalszy plan.

 

Powieść napisana została w pierwszej osobie, a podmiotem lirycznym jest tutaj Grace Divine. Dlatego też wszelkie wydarzenia mające miejsce z powieści są ograniczone tylko do tego czego ona sama doświadcza. Pomimo tego, że Grace – według informacji z książki- obecnie ma około 15 lat, to jednak jej dialogi, a także dialogi osób równych jej wiekowi wydają się nieadekwatne. To samo dotyczy niektórych wydarzeń, które należy pominąć milczeniem. Z tego też powodu czytelnik wydaje się zagubiony, zastanawia się nad tym czemu 15-latka zachowuje się, jak dziewczyna 18-letnia. Przez to także Despain nie zastosowała zaawansowanego słownictwa, które mogłyby wskazywać na osobę starszą, a z pewnością chciała wywołać w czytelniku wrażenie, że jest to historia spisana ręką nastolatki. Dzięki temu zabiegowi powieść szybko się czyta, ale jest to także spowodowane jej wydaniem.

 

Wydawnictwo Galeria Książki bardzo postarało się, aby powieść wyglądała przystępnie dla młodej czytelniczki i jeszcze bardziej zachęciła ją do lektury. Wspaniała okładka, którą stworzył Wiktor Wilk (mam nadzieję, że zbieżność nazwiska i tematu książki jest przypadkowa) przykuwa uwagę. Dodatkowo powieść wydrukowana została dość sporą czcionką i wykorzystano duże marginesy, przez co obszar do czytania także się zmniejszył. Niezłym posunięciem okazało się także rozdzielenie rozdziałów. Każdy rozdział zaczyna się od nowej kartki, a na szarym tle ze znakiem wodnym „Dziedzictwo mroku" czytamy numer rozdziału i jego tytuł. W efekcie powieść jest o wiele przystępniejsza i pomimo, że pisana na grubym papierze sprawia wrażenie jakby miała 600 stron to tak naprawdę ma ich trochę ponad 400.

 

Powieść „Dziedzictwo mroku" pióra Bree Despain, niestety, nie jest niczym zachwycającym. Wydawałoby się, że powinna powalać na kolana, tak samo jak to było w przypadku „Zmierzchu". W końcu, ogólny zamysł pozostaje ten sam. Wątki romantyczne przeplatane przez elementy horroru i akcji zazwyczaj dawały radę. Niestety, Despain nie dopracowała opisów przez co sceny romantyczne nie wywołują wypieków na policzkach, a sceny rodem z horroru nie powodują wstrzymywania oddechu na dłuższy czas. Pomimo tego, że zakończeniem zaskakuje to stwierdzić trzeba, że jest to powieść raczej przeciętna. Pozostaje daleko w tyle za takimi tytułami jak „Anioł" Dorotei de Spirito, „Zmierzch" Stephenie Meyer, czy choćby „Wampiry z Morganville" Rachel Caine. Nie mniej i tak oczekuję na kontynuację, gdyż zapowiada się interesująco.

 

Bookworm

Grace Divine, córka miejscowego pastora, zawsze wiedziała, że tej nocy, kiedy znikł Daniel Kalbi, wydarzyło się coś strasznego. Tamtej nocy przed domem znalazła swojego brata Jude'a nieprzytomnego i skąpanego we krwi. To, co się wówczas stało, miało pozostać straszliwą tajemnicą. Wspomnienia, które jej rodzina starała się pogrzebać, powracają, kiedy Daniel zjawia się trzy lata później i zapisuje się do tej samej szkoły, do której chodzą Grace i Jude. Mimo że Grace obiecała bratu, że będzie się trzymać z dala od dawnego przyjaciela, jest zafascynowana jego niezwykłymi zdolnościami artystycznymi i dziwnym, głodnym błyskiem w oczach, a także uczy się spoglądać na świat z nowej perspektywy. Im bardziej Grace zbliża się do Daniela, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo, ponieważ gniew Jude'a prowadzi go do sojuszu ze starożytnym złem, które Daniel wyzwolił owej straszliwej nocy. Grace musi poznać prawdę o mrocznym sekrecie chłopaka... oraz odkryć lekarstwo, aby ocalić tych, których kocha. Może to jednak wymagać od niej ostatecznej ofiary – z własnej duszy.

 

Niestety po tym wszystkim, co działo się i dzieje wokół sagi Zmierzch i ich beznadziejnych kopii pałam niechęcią do prawie wszystkich książek, które w jakikolwiek sposób mi się z nimi kojarzą. Po otrzymaniu paczki od Galerii Książki bardzo długo wzbraniałam się przed lekturą "Dziedzictwa mroku", jednak w końcu zmusiłam samą siebie do sięgnięcia po tą pozycję i naprawdę nie żałuję.

 

Spodziewałam się, że spotkam dwójkę dennych bohaterów - ona wzdychająca za nim na każdym kroku, a on niedostępny i skrywający jakąś paranormalną tajemnicę i tutaj Bree Despain mnie zaskoczyła. Po raz pierwszy spotkałam się z tym, że w książkach, których mowa o wampirach, wilkołakach lub innych dziwnych stworach pojawił się wątek religijności i to w dobrym nacechowaniu. Zaskakującym jest też fakt, że główna bohaterka - Grace, jest zwykłą dziewczyną z pasją, która nie poświęca całego swojego życia na rozmyślanie i śledzenie jakiegoś przystojnego dziwoląga. Postać Daniela też odbiega od normy. Owszem jest on tajemniczy i dziwny, ale ma w sobie coś, co od razu wykreśliło go w mojej głowie z listy kopii Edwarda i zapisało do oddzielnej kolumny.

 

Jeśli chodzi o fabułę moje zaskoczenie nie było już tak wielkie, ale też nie przekroczyła ona dolnej granicy. Mimo, że zakończenie wielu wątków jest przewidywalne, a niektóre sceny po prostu się już przejadły autorka zastosowała kilka bardzo fajnych rozwiązań i pomysłów, co czyni tą książkę inną od pozostałych. Nie ulegając pozorom akcja toczy się bardzo szybko, przez co powieść ta czyta się błyskawicznie, a zakończenie, choć przewidywalne zostawia chęć do przeczytania kolejnych części.

 

"Dziedzictwo mroku" może nie jest jakimś cudownym objawieniem na rynku, czy kolejnym czytelniczym hitem na miarę Harrego Pottera, ale stanowi naprawdę przyjemną wiosenną rozrywkę. Polecam głównie tym, którzy pasjonują się tego typu literaturą, ale także ludziom, którzy szukają dobrej, lekkiej lektury na wieczór. Ja mimo wad tej powieści czekam już na kolejną część :)

 

Bujaczek

Przyznam, że do tej książki podchodziłam trochę nieufnie mimo pozytywnych recenzji. Jak dobrze, że moja nieufność była bezpodstawna. Gdy zaczęłam czytać pochłonęła mnie całkowicie.

 

Książka zaczyna się w momencie gdy Grace zmierza do klasy na lekcje sztuki, a tam... spotyka Daniela. Przyjaciela z dawnych lat, który zniknął bez słowa wyjaśnienia po dziwnym zdarzeniu w którym Jude – brat Grace – uległ wypadkowi i wrócił do domu cały pokrwawiony.

 

Judeowi nie podoba się, że siostra znowu zaczyna rozmawiać z Danielem i wymaga na niej obietnicę by zerwała kontakt z nim. Grace obiecuje, że zerwie kontakt, lecz trudno jej dotrzymać obietnicy gdy coś ją do niego ciągnie.

 

„(...) problem z obietnicami polega na tym, że kiedy już się taką złoży, to nie ma mocnych, żeby jej nie złamać."*

 

A na dodatek jest zaaferowana jego zdolnościami artystycznymi. Dziewczyna nie rozumie czemu brat i rodzice reagują tak negatywnie. Zastanawia się o się stało tamtej nocy i co wspólnego ma z tym Daniel?

 

Z czasem Grace zaczyna poznawać tajemnicę Daniela i... jest przerażona. Jakie to tajemnice i jakie decyzje podejmie nie zdradzę ;). Nie jest jej łatwo gdy musi wybierać między bratem, a dawną, a może nadal trwającą miłością i sobą... Tak tak bo Grace też tu ma dużo do powiedzenia. I to nawet dużo.

 

Czy polecam? Tak, nawet bardzo! Jeśli ktoś ma przesyt wampirami, a nadal chce poczytać fantasy ta książka jest w sam raz. Mi się bardzo spodobała. Despain pisze prostym, ale ciekawym językiem. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i wiem, że nie ostatnie.

 

* str 24

 

Enedtil

Grace Divine, uczennica trzeciej klasy liceum, spotyka na lekcji sztuki przyjaciela - Daniela, który zniknął kilka lat wcześniej. Jej rodzina nie cieszy się z jego powrotu, a brat Grace – Jude, jest wręcz wściekły z tego powodu, chociaż kiedyś tych dwóch chłopaków łączyła przyjaźń. Dlaczego bliscy Grace reagują w taki sposób na pojawienie się Daniela? Czy ma to coś z wydarzeniami, jakie rozegrały się w tę noc kiedy Daniel zniknął, a Jude został znaleziony przed domem cały we krwi? Jedno jest pewne, rodzina Grace nie życzy sobie, aby dziewczyna utrzymywała jakikolwiek kontakt z Danielem. Ona jednak jest nim zafascynowana i ciągnie ją do niego, ale Jude wymusza na Grace obietnicę, aby trzymała się od Daniela z daleka. Jednak „problem z obietnicami polega na tym, że kiedy już się taką złoży, to nie ma mocnych, żeby jej nie złamać."*

 

Tak w ogólnym zarysie, można przedstawić fabułę powieści Bree Despain – „Dziedzictwo Mroku". Nie wiem czy pani Despain ma w planach wydać tylko dwie książki, trylogię czy całą serię, ale ta pozycja jest pierwszą częścią. Książka zalicza się do dość popularnego ostatnio gatunku paranormal romance i jest w całości oparta na typowym schemacie takich pozycji. Amerykańskie liceum, zwyczajna dziewczyna, chłopak z mrocznym sekretem, miłość, niebezpieczeństwo, tajemnica. Tak, wszystkie niezbędne elementy takiego paranormalnego romansu tutaj znajdziecie.

 

Za sprawą pewnej książki (nie będę tutaj podawać tytułu i robić reklamy Edwardowi i Belli ];-> ) zniechęciłam się do tego typu pozycji i omijałam je jak najszerszym łukiem. Jednak ostatnio swoim uprzedzeniem mówię stanowcze NIE i kiedy nadarzyła się okazja, aby sięgnąć po „Dziedzictwo Mroku", wykorzystałam ją bez zastanowienia. Tak cichaczem przyznam, że chciałam się jeszcze bardziej uprzedzić do takich książek. Czy tak się stało?

 

O dziwo (zwłaszcza moje) niezupełnie. Przede wszystkim nastawiłam się na irytujących bohaterów. Autorka jednak spłatała mi psikusa i stworzyła swoich bohaterów łatwych to przełknięcia, ciekawych i nawet nie tak bardzo stereotypowych. I przede wszystkim nie drażniących mnie na każdej stronie. Grace - fajna i mądra dziewczyna, której pasją jest malarstwo. Jakaż była moja ulga, kiedy nie zaczęła robić cielęcych oczu i nie wzdychać na każdym kroku do Daniela. Jej zachowanie jednak bywało czasami pozbawione logiki, a sposób myślenia infantylny, ale nie było to nagminne. Daniel z kolei z początku irytował swoją postawą i pewnością siebie, jednak zyskał przy bliższym poznaniu. W jego kreacji ciekawe było to, że nie do końca byłam pewna, czy jest taki, jak mi się wydaje.

 

Kolejne moje uprzedzenie tyczyło się fabuły. Cóż ... tak jak podejrzewałam okazała się typową sztampą, jednak z kilkoma ciekawymi elementami. Kilka razy nawet zaskoczyło mnie rozwiązanie jakiegoś wątku. Niemniej jednak łatwo domyśleć się kolejnych wydarzeń i tego jak książka może się skończyć.

 

Mimo swojej przewidywalności „Dziedzictwo Mroku" czytało mi się na prawdę dobrze. Kolejny psikus pani Despain. Byłam przygotowana na rozwlekłą akcją, jednak ta płynnie posuwała się do przodu. Można powiedzieć, że kolejne strony same się czytają. Byłam również przygotowana na kilkustronicowe „achy i ochy" Grace, opiewające cudowność Daniela. Tymczasem zostały one ograniczone do niezbędnego minimum. Całość została napisana przystępnie i poprawnie oraz w sposób zachęcający do czytania. Denerwowały mnie jednak wtrącenia w rozdziałach umiejscawiające akcję lub czas jej trwania, takie jak: „Po obiedzie", „Kolacja", „Później", „Przerwa śniadaniowa", „Co się stało po przerwie" i tym podobne. Było to dla mnie całkowicie zbędne, ponieważ bez problemu można się było tego domyśleć. Te tytuły czasami bardzo mnie drażniły, ponieważ sugerowały coś, co jest oczywiste.

 

Według mnie książce brakuje tego „czegoś", co wyróżniałoby ją na tle innych pozycji. Niby fajnie się ją czyta, jest ciekawa, ale nie zapada w pamięć. Sprawia wrażenie lekkiego czytadła, takiego na raz, które po przeczytaniu nie zaprząta już naszych myśli. Niektóre książki posiadają takie elementy, wydarzenia czy bohaterów, że podczas czytania zdarza mi się przerwać lekturę i trajkotać z zachwytem o tym mojemu mężowi. W „Dziedzictwie Mroku" brakowało mi właśnie takiego elementu charakterystycznego tylko dla tej pozycji.

 

Byłam absolutnie pewna, że „Dziedzictwo Mroku" jeszcze bardziej zniechęci mnie do takich książek, ale tak się nie stało. Mimo moich szczerych chęci. A czy zachęciło? Myślę, że nie do końca. Dało jednak cień szansy innym książką, zaliczającym się do tego gatunku. Dobrze mi się tę książkę czytało, ale że się tak wyrażę – szału nie ma. Nie żałuje czasu, który poświęciłam na przeczytanie tej pozycji, ponieważ dzięki niej fajnie się odprężyłam i zrelaksowałam.

 

* "Dziedzictwo Mroku", str. 24

 

Varia

Bree Despain jest pisarką amerykańskiego pochodzenia, która swą przygodę z literaturą rozpoczęła dość nietypowo, bo od studenckiego urlopu. Zdobyty w ten sposób czas, wykorzystała na pisanie i reżyserowanie sztuk teatralnych dla nastolatków. Potem przyszła kolej na powieść i tak powstało Dziedzictwo mroku – pierwsza książka o Grace, córce pastora, która musi stawić czoła mieszkającemu wokół niej złu.

 

Grace Divine jest przeciętną nastolatką. Ma oddaną przyjaciółkę, szkolne problemy oraz wielką pasję, jaką jest rysowanie. Życie lubi jednak płatać figle i nagle po trzech latach nieobecności do miasta powraca jej dawny przyjaciel – Daniel. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby osoba Daniela nie stała się od chwili ucieczki jej rodzinnym tabu. Zniknięcie chłopaka w jakiś sposób łączy się z dniem, w którym Grace znalazła przed domem swojego brata Jude'a, nieprzytomnego i skąpanego we krwi. Co się wówczas wydarzyło i dlaczego cała jej rodzina podchodzi do Daniela z taką nienawiścią? Czy między nim, a zbrodniami od lat popełnianymi na terenie miasta istnieje jakiś związek?

 

Wbrew początkowym przypuszczeniom, powieść Bree Despain nie jest jednowymiarową historią o młodzieńczej miłości. Prócz łamigłówki z Danielem, jest to także opowieść o trudach przyjaźni, relacjach między rodzeństwem oraz zdolności do przebaczania, owiana atmosferą starożytnych legend i mrocznych sekretów. Wiele pojawiających się tu postaci skrywa swe prawdzie oblicza, w efekcie czego akcja staje się bardziej zagadkowa i niejednoznaczna. Mniej więcej od połowy, powieść zaczyna nabierać wyrazu i w porównaniu z jej początkiem, który jest bardzo przewidywalny, stopniowo buduje konflikt oraz zaskakujące zakończenie.

 

Książka napisana została wyjątkowo przystępnym językiem, dlatego czyta się ją błyskawicznie i z nieskrywaną przyjemnością. Nie da się ukryć, że momentami fabuła bywa banalna, ale nie brakuje też scen, gdzie będziemy zdumieni kolejnością oraz rezultatem zdarzeń. Po literaturze tego typu z góry wiadomo czego się spodziewać, zatem narzekanie na jej prosty styl, czy umiejscowienie akcji na terenie szkoły w moim odczuciu nie powinno mieć tu miejsca.

 

Czym mnie jednak Dziedzictwo mroku mile zaskoczyło, to brakiem scen opisujących „boskie ciała" bohaterów, które to stały się swego czasu, głównym powodem mniej nieskrywanej irytacji. Było tu co prawda coś o torsie bez koszulki, ale rzeczy tego typu spokojnie można zliczyć na palcach jednej ręki, a to ogromny plus. Niestety są także minusy, bo nie ukrywam, że drażniło mnie nienaganne usposobienie rodziny Divine. Rozumiem, że pastor powinien troszczyć się o innych, ale ciągłe organizowanie zbiórek, niesienie pomocy i rezygnacja np. z telefonu komórkowego, bo inni mają gorzej, w mojej ocenie trąciło sztucznością.

 

Reasumując. Bree Despain stworzyła książkę, wprawdzie nie rewelacyjną, ale naprawdę niezłą w swym gatunku. Mnie osobiście nieustannie kojarzyła się ona z serialem Siódme Niebo, a to wszystko za sprawą pastora, jego przedsiębiorczej żony oraz sporej gromadki dzieci. Obie historie są bardzo wyidealizowane, ale na szczęście powieść jest dużo mroczniejsza, a w ogólnym rozliczeniu też i bardziej trzymająca w napięciu. Z tego też powodu, jeżeli lubcie lektury lekkie, przyjemne, a przy tym nie pozbawione sensu Dziedzictwo mroku z pewnością was nie zawiedzie.

 

MirandaKorner

Każdy z nas coś dziedziczy: oczy, nos, wybuchowy temperament, miłe usposobienie, pieniądze czy dom. Nie mamy na to żadnego wpływu. Co jednak, jeśli otrzymamy coś, czego wolelibyśmy nigdy nie dostać? Coś okropnego i mrocznego; coś, co może odmienić całe życie?...

 

Grace Divine to córka pastora, wzorowa koleżanka i pilna uczennica. Swoim zachowaniem stara się dawać innym jak najlepszy przykład. Jej życie jest spokojne i uporządkowane – do czasu. Gdy do miasta powraca Daniel Kalbi, przyjaciel Grace z dzieciństwa, który tajemniczo zniknął parę lat wcześniej, idealnie zorganizowana i raczej nudna egzystencja dziewczyny staje się istnym torem przeszkód. Dlaczego Daniel wrócił do miasta? Jaki sekret skrywa? Co wydarzyło się tej nocy, kiedy rozpłynął się we mgle? I co z tym wszystkim wspólnego ma starszy brat Grace, Jude, który nie chce rozmawiać o dawnym przyjacielu? To tylko nieliczne pytania, na które będzie musiała odpowiedzieć córka pastora. By ocalić tych, których kocha, będzie musiała poświęcić wszystko, co najważniejsze: swoje życie... i duszę.

 

Pierwsze, co urzekło mnie w „Dziedzictwie mroku", to sposób prowadzenia rozdziałów. Początek każdego ma oddzielną stronę, na której znajduje się jego tytuł. Czyni to książkę wyjątkową już na samym początku i jeszcze bardziej zachęca do lektury. Historia podzielona jest na podrozdziały typu: „Piątek popołudniu", co pomaga jeszcze bardziej „wczuć się" w opowieść.

 

Bohaterowie są niezwykle plastyczni i realni. Grace to dziewczyna, którą z łatwością można spotkać na szkolnym korytarzu: miła, uczciwa, pomocna... Kto nie zna takiej osoby? Z drugiej strony, w obliczu niebezpieczeństwa, potrafi wziąć sprawy w swoje ręce i dokonać słusznego wyboru. Daniel jest postacią, która już od momentu pojawienia się na kartach powieści wzbudza emocje. Moje były jak najbardziej pozytywne. Ma charakter bardziej złożony niż reszta bohaterów; jest owiany nutą (czy też raczej całą gamą) tajemnicy. Jude – czy istnieje postać bardziej działająca na nerwy, a jednocześnie wzbudzająca wyrzuty sumienia, niż on? Wydaje mi się, że nie. Nie sposób nie obdarzyć któregoś z bohaterów uczuciem. Każdy posiada cechy, które wywołują emocje.

 

W tej powieści jest coś, czego nie potrafię do końca sprecyzować; coś, co sprawia, że nie można odłożyć książki na półkę podczas lektury. To po prostu niewykonalne: wiem, bo sama próbowałam. Spędziłam cały dzień z wykreowanymi przez Bree Despain postaciami. Gdy nasza wspólna przygoda dobiegła końca, poczułam smutek, któremu towarzyszył również ogromny niedosyt. Całe szczęście drugi tom cyklu czeka już na półce. Nie wiem, czy dałabym radę znieść dłuższą rozłąkę. „Dziedzictwo mroku" po prostu uzależnia!

 

Jeżeli chodzi o fabułę, mogłabym ją określić miarem „oryginalnej i zakręconej". Oryginalna głównie za sprawą Piekielnych Ogarów, tajemniczego dziennika i nieustających morderstw. Ponadto cała historia jest bardzo pogmatwana i koniec końców nie wiadomo, kto jest kim, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Jest to zdecydowany plus: wprowadza do opowieści atmosferę przesyconą podejrzeniami i przypuszczeniami.

 

W swej debiutanckiej powieści autorka poruszyła temat przemocy w rodzinie. Nie jest on co prawda na pierwszym planie, ale pojawia się dość często. W łatwy i przystępny sposób Bree Despain pokazuje, że cierpiącym ofiarom agresji potrzebna jest pomoc i ciepło, którego przez długi czas nie było dane im zaznać.

 

Jak wiele jesteś w stanie poświęcić dla miłości? Czy możesz dać z siebie dosłownie wszystko, by ocalić człowieka, którego kochasz? Czy nawet w obliczu największego zagrożenia będziesz myśleć o ukochanej osobie? Jak duży wpływ ma na człowieka jego przeszłość i to, w jaki sposób został wychowany? Te pytania – między innymi – pojawiają się podczas lektury. Jest to powieść, która spędzi sen z powiek każdego czytelnika. Jesteś na tyle odważny, by stawić czoło czającego się w ciemnościach złu? Istnieje tylko jeden sposób, by to sprawdzić: „Dziedzictwo mroku".

 

Caroline Ratliff

Od kiedy tylko ujrzałam reklamę 'Dziedzictwa mroku', autorstwa amerykańskiej pisarki Bree Despain, na jednej ze ścianek pobliskiego kiosku ruchu, wiedziałam, że kiedyś wpadnie w moje ręce. Czytałam wiele pochlebnych opinii na temat tej książki, a na dodatek zostałam oczarowana przepiękną, fantastyczną, malowniczą, efektowną, estetyczną i Bóg jeszcze wie jak wspaniałą okładką.

 

Grace Divine, główna bohaterka, jest córką pastora i wzorową uczennicą. Ma dwóch braci i młodszą siostrę. Kiedyś jednak w domu jej rodziców mieszkał pewien chłopak - Daniel - którego Grace nie tylko uważała za swojego najlepszego przyjaciela, ale i za brata. Niestety los stanął obojgu na przeszkodzie, i pewnego dnia prawdziwa matka Daniela postanawia zabrać go z powrotem do rodzinnego domu. Rodzina Divine bardzo to przeżywa. Kilka lat później, los ponownie stawia Daniela na drodze życiowej Grace. Pojawia się on w klasie dziewczyny, pierwsze ich spotkanie po latach odbywa się na zajęciach ze sztuki. Grace wraca do dawnych wspomnień, jednak jej rodzina nie może zapomnieć tego, co Daniel wyrządził Jude'owi - bratu Grace.

 

W 'Dziedzictwie mroku' znajdziemy wszystko, co cechuje typowy paranormal romance - jeden z moich ulubionych gatunków. Tak, nie jestem oryginalna. Otóż, znajdziemy tu grzeczną dziewczynkę, tajemniczego chłopca z mrocznym sekretem, zakazaną miłość, niebezpieczeństwo, a wszystko to owiane jest nutką tajemnicy. Nuda? Stereotyp? Otóż moi drodzy Państwo - nie. Bree Despain popełniła książkę arcyciekawą, wciągającą, którą czyta się z zapartym tchem. Autorka przez całą powieść wyraźnie bawi się fabułą. Ma lekki styl, w pełni zrozumiały, a wciągający tak, że nic więcej tylko idzie usiąść/położyć się/powiesić na lampie (niepotrzebne skreślić) i czytać.

 

Na początku myślałam, że Daniel okaże się normalnym chłopakiem, bez żadnych specjalnych mocy czy zdolności. Byłam głupia, ze w to wierzyłam, bo przecież opis, okładka jak i calusieńka książka z daleka śmierdzą paranormalem. I bardzo dobrze, bo właśnie tego oczekiwałam! Gdy nareszcie główna bohaterka wymyśliła, że jej ukochany może być zmiennokształtnym, a co bardziej, wilkołakiem, nareszcie zaczęła się porządna akcja! Despain przez całą książkę grzebie w przeszłości i tajemnicach bohaterów, pozwalając nam dojrzeć ich z własnego punktu widzenia.

 

Oryginalna nie będę, gdy wyznam, że Daniel jest postacią absolutnie fantastyczną i nieziemską. Czy tacy faceci nie mogą żyć w prawdziwym świecie? Tajemniczy, czuły, opiekuńczy przystojniak ze zdolnościami artystycznymi... Żyć nie umierać! Wielki plus za tę postać. Daniel zdecydowanie nadaje tej powieści uroku i klimatu. Odnosząc się jednak do głównej bohaterki, Grace Divine, to jest ona postacią niezłą, ale bez zachwytów. Czasami jej postępowanie, wypowiedzi i myśli sprawiały, że brałam ją za niedojrzałą emocjonalnie nastolatkę. Według mnie, postać delikatnie niedopracowana. Jednak, co muszę przyznać - odważna z niej dziewczyna. Była w stanie poświęcić własną duszę, dla ratowania cudzej. Zdobyła się na pewien bardzo odważny czyn, dzięki któremu ma u mnie plusa.

 

'Dziedzictwo mroku' to książka typu paranormal romance, jednak odmienna w swej tematyce. W tej powieści z bliska mogliśmy się przyjrzeć wilkołakom - a nie jak zwykle wampirom. Powieść ta wnosi element świeżości do świata paranormali, więc gorąco polecam. Wciąga okropnie, czyta się lekko i w niesamowitym tempie. Świetni bohaterowie, akcja, a do tego zakazana miłość, a to wszystko oprawione w przecudną okładkę. Chcecie więcej? Zapraszam po drugą część powieści, p.t. 'Łaska Utracona' - druga część wciąż przede mną, jednak myślę, że niedługo się za nią zabiorę.

 

Violy

"Łaska jest niezbędna każdemu z nas. Wszyscy potrzebujemy pomocy"

 

"Dziedzictwo mroku" to już kolejna książka, która została przez mnie przeczytana w tempie ekspresowym, a na to określenie zdecydowanie trzeba sobie zasłużyć. Mimo, że niemal codziennie na rynku pojawia się jakaś nowa książka, tylko raz na jakiś czas okazuje się ona godną uwagi lekturą. Według mnie "Dziedzictwo mroku" do nich należy.

 

Grace Divine (nie mogą się oprzeć i muszę wam tu zdradzić, że oznacza to "łaska boska"), jest córką miejscowego pastora. Wiedzie spokojne, dobre życie w katolickiej rodzinie, swój czas dzieli na ten spędzony w kościele, przy nauce oraz na pomocy społecznej. Posiada trójkę rodzeństwa : Jude'a, Charity i Jamesa. Jej spokojną egzystencje zakłóca przybycie do miasta Daniela Kalbi, jej byłego sąsiada, chłopca, który niegdyś zniknął w zagadkowych okolicznościach. Od tej chwili wkracza w świat sobie nieznany, pełny mroczności i tajemnic...

 

To, od czego muszę zacząć to lekkość, z jaką czytało się książkę pani Despain. Historia stworzona przez autorkę jest fascynująca, oryginalna i wciągająca do ostatniej strony. Bohaterowie, których stworzyła są idealnie dopracowani pod każdym względem, co sprawia, że ma się ochotę czytać, czytać i czytać. Gatunek paranormal romance stał się ostatnio nie tyle popularny, ile pożądany przez rządne niesamowitego romansu nastolatki, "Dziedzictwo mroku" jest natomiast doskonałym dowodem, że oprócz dobrej zabawy przy czytaniu książki można się czegoś nauczyć.

 

Od kiedy przeczytałam pierwszą stronę kompletnie odpłynęłam. Książka zaskoczyła mnie swoim klimatem i dość ciekawą tematyką. Mimo iż wilkołaki są ostatnio nieodłącznym elementem opowieści o wampirach, dopiero w "Dziedzictwie mroku" spotykam się z nimi w roli głównej. Co do atmosfery, która panowała w utworze, była niezwykła z powodu na swoją tajemniczość. Już od początku w mojej głowie trybiki niemal krzyczały "myśl!, znajdź jakieś połączenie tych wydarzeń!". Pani Despain, w przeciwieństwie od niektórych pisarzy, którzy płyną przez swój utwór monotonnie, a na konie robią wielkie "bum" z rozwiązaniem zagadek,przez całą lekturę, dawała nam po kawałeczku układanki, aż ułożyły się w obraz pięknej, aczkolwiek zakazanej miłości. Mim to na koniec zostało kilka niewyjaśnionych spraw, przez co mam coraz większą ochotę na kolejną część.

 

Czego najbardziej się bałam sięgając po książkę ? Po opisie wywnioskowałam, że Grace należy do rodziny niezwykle religijnej (dla przypomnienia, jej ojciec jest pastorem), wynika z tego więc, że została wychowana na grzeczną, wiecznie posłuszną dziewczynkę niczym ze średniowiecza, a narracja jest pierwszoosobowa. Nie muszę chyba mówić,jak wielkie było moje zdziwienie oraz oczywiście ulga, gdy okazało się, że zachowuje się jak zwykła nastolatka, a nie zasypuje nas cytatami z Biblii. Mimo tego była bardzo mądra i rozważna,co tylko podkreśla to, jak dobrego bohatera stworzyła pani Despain.
Co do postaci, to nie napisałam jeszcze o Danielu, który należy tu do głównych postacie, jednak mam zamiar trzymać was w niepewności. Zdradzę jedynie tyle, że to dzięki niemu utwór jest taki tajemniczy i posiada swój wyjątkowy klimat. Jest chłopakiem doświadczonym przez życie, rozsądnym, a jednocześnie niosącym w sercu wielki ciężar, który go przytłaczał.
Dlaczego właśnie "Dziedzictwo mroku"? A dlaczego nie? Książkę faworyzuje niezwykły styl, opowieść, a nawet opisy, których zwykle nie znoszę, a które w tym utworze nabrały nowego znaczenia. Niezwykłe zwroty akcji, które wytrąciły mnie z monotonności dnia powszedniego i wprowadziły w nietuzinkowy, inny świat sprawiają, że od utworu nie można sobie od tak odejść. Miłość, która zrodziła się między bohaterami zachwyca i sprawia, że czytelnik jest wciągany w wir wydarzeń.

 

Podsumowując, książka "Dziedzictwo mroku" jest warta przeczytania nie z jednego, ale z wielu powodów takich jak porywająca, oryginalna historia, walory językowe, niezwykle wykreowanych bohaterów. Polecam wszystkim tym, którzy cenią sobie dobrą, acz średnio ambitną literaturę. Utwór pani Despain wywołał na mnie piorunujące wrażenie i mam nadzieję już niedługo przeczytać drugą część opowieści pt. "Łaska Utracona". Jeszcze raz zdecydowanie polecam!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial