Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Oddech Nocy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Oddech Nocy | Autor: Lesley Livingston

Wybierz opinię:

Kala

Lesley Livinsgton to młoda pisarka i aktorka, na co dzień mieszkająca w Toronto, w Kanadzie. Zauroczona w młodym wieku historiami o mitologii i folklorze, a także starymi cywilizacjami i legendarnymi bohaterami, często uciekała do swojego własnego świata pełnego postaci z greckiej mitologii, Króla Artura i wróżek. Obecnie Lesley kontynuuje zdobywanie tytułu magistra z angielskiego na Unversity of Toronto w specjalizacji "Szekspir i literatura arturiańska". "Oddech nocy" to jej pierwsza, debiutancka powieść rozpoczynająca trylogię o mrocznej magii, elfach i walki dobra ze złem. W październiku przewidziana jest polska premiera drugiej części historii Kelley i Sonny'ego - "Cień światła".

 

 

Największym marzeniem Kelley, przekładanym ponad wszystko od zawsze było aktorstwo. To właśnie ono stało się powodem dla którego dziewczyna opuściła rodzinne miasto i najbliższą jej osobę. Nowy Jork miał otworzyć jej furtkę do sukcesu, a teraz, na skutek zbiegu okoliczności, wydaje się on być bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Kelley otrzymuje wymarzoną rolę królowej elfów - Tytani w sztuce Szekspirowskiej "Sen nocy letniej". Tyle, że rzeczywistość daleko ma się do ideału.

 

Sonny jest podrzutkiem - śmiertelnikiem, który jako dziecko został wykradziony rodzicom i wychowany przez Faerie. Jedyne wspomnienie jakie mu pozostało to melodyjny głos matki nucący kołysankę. Choć za swój rodzinny dom uznaje Zaświaty, w rzeczywistości nie należy w pełni do żadnego ze światów. Po latach spędzonych u boku elfów i służby Oberonowi, Sonny powraca jednak do rzeczywistości. Wraz z innymi Junasami ma za zadanie bronić bram do Zaświatów podczas dziewięcionocy.

 

Przypadek sprawia, że los styka ze sobą ową dwójkę. Pojawienie się w życiu Kelley Sonny'ego obraca jej rzeczywistość o sto osiemdziesiąt stopni. Wszystko w to co wierzyła okazuje się bowiem kłamstwem ubranym w piękne słowa. "Sen nocy letniej" zmienia scenę, znajdując swoje odzwierciedlenie w codziennym życiu. Magia istnieje, a Kelley już wkrótce boleśnie się o tym przekona.

 

Kiedy byłam nieco młodsza uparcie wierzyłam wróżki. Wypatrywałam tych maleńkich istotek pośród traw i tworzyłam własne historie na ich temat. Być może właśnie dlatego do tej pory jak ognia unikałam opowieści, w których wróżki odgrywają kluczową rolę. Po pierwsze; nie chciałam by w jakikolwiek sposób naruszyły one moje wyobrażenia, a po drugie najzwyczajniej w świecie temat wydawał mi się zbyt dziecinny. Czym więc "Oddech nocy" różnił się od innych pozycji? Przede wszystkim nawiązaniem do "Snu nocy letniej". Choć nie przepadam za wszystkimi dziełami Szekspira, zarówno wyżej wspomniana sztuka jak i "Romeo i Julia" zaskarbiły sobie moją sympatię.

 

Lesley Livingston nie decyduje się jednak na kopiowanie szekspirowskiego pomysłu. Jej wróżki i Zaświat różni się od oryginału, a wspólną nicią wiążącą obie te pozycje są jedynie imiona bohaterów. Nie jest to jednak zabieg, który wpływa niekorzystnie na moją ocenę powieści. Reinterpretacja znanych tytułów bywa bowiem ryzykowna, z góry wiadomo, że pozycja ta będzie porównywana do swojej poprzedniczki, co więcej - spore grono czytelników z pewnością uzna, że nie dorównuje mu ona do pięt. Autorka "Oddechu nocy" zgrabnie wybrnęła z takowej sytuacji, wplatając "Sen nocy letniej" do swojej powieści w sposób delikatny i niezwykle subtelny.

 

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są ciekawi i bez wątpienia oryginalni. Brakuje mi jednak pewnego rozwinięcia ich historii. O ile przy głównych postaciach nie stykamy się z podobnym problemem, o tyle w przypadku innych bohaterów niestety stykamy się z nim dość często. Lesley Livingston poczęstowała nas cudownie wyglądającym ciastkiem, ale zapomniała o przysłowiowej wisience. W ten sposób pozostawiła sobie jednak otwartą furtkę, którą - mam nadzieję - wykorzysta w kolejnych tomach trylogii.

 

Fabule nie można zarzucić zbyt dużo akcji. Historia rozwija się powoli, pozostawiając czytelnikowi sporo miejsca na rozmyślenia i snucie własnych domysłów. Autorka skupia się nawet na najzwyklejszych czynnościach wykonywanych przez Kelley, o dziwo jednak, również wtedy potrafi zaciekawić czytelnika. Pod koniec historia nabiera tempa. Wydarzenia rozgrywają się z zadziwiającą szybkością, podążając zaskakującym torem. Co prawda podobne sytuacje nie miały miejsca cały czas. Niestety zdarzały się również i momenty zbyt przewidywalne. "Tajemnice" skrywane przed czytelnikami były zbyt oczywiste, psując tym samym nieco radość płynąca z lektury. Nie zmienia to jednak faktu, że "Oddech nocy" czytało mi się lekko i, co najważniejsze, przyjemnie.

 

Styl Lesley Livingston jest prosty i lekki. Autorka nie zaskakuje co prawda barwnymi epitetami czy oryginalnymi metaforami, pomija również zbyt rozwlekłe opisy, ale mimo to bez problemu potrafi oczarować czytelnika. Tak jak już wspomniałam, nie miałam przedtem przyjemności zapoznać się z lekturą o podobnej tematyce, tym samym nie mam jej również do czego porównać. Mimo to wydaje mi się, że jest to pozycja na którą warto poświęcić swój wolny czas. Moja przygoda z "Oddechem nocy" upłynęła stanowczo zbyt szybko, dlatego też tak bardzo ucieszył mnie fakt, że już wkrótce na rynku ukaże się kontynuacja trylogii. Tych którzy pragną nieco magii pośród szarej rzeczywistości serdecznie zapraszam do lektury.

 

Caroline Ratliff

Elfów nie da się nie kochać. Te mistyczne, cudowne stworzenia są bohaterami wielu bajek i filmów. Za co ludzie je kochają? Za ich tajemniczość, delikatność i dumę. Jednak czy wszystkie elfy są takie dobre i wrażliwe, za jakie my je uważamy? Niekoniecznie. Elfy to zaraz obok wampirów i wilkołaków jedne z najpopularniejszych nieśmiertelnych stworzeń. Osobiście uwielbiam opowieści o szpiczastouchych bohaterach, dlatego wyobraźcie sobie moją radość, gdy dowiedziałam się, że 'Oddech nocy' jest poświęcony tym oto postaciom. Gdy tylko dorwałam dzieło Lesley Livingston w swoje szpony, zasiadłam wygodnie do lektury i... przepadłam.

 

Teatr to dla siedemnastoletniej Kelley całe życie. Zrządzeniem losu udaje jej się zdobyć rolę królowej elfów, Tytanii, w 'Śnie nocy letniej' Szekspira. Sonny Flannery jest podrzutkiem, śmiertelnym dzieckiem wychowanym przez Faerie. Wraz dwunastoma podobnymi sobie istotami, Sonny czuwa nad bezpieczeństwem bramy łączącej światy śmiertelników i elfów. Kiedy ta dwójka się spotka, rozpoczną się kłopoty. Kelley dowie się, że elfy, do tej pory bajowe stworzenia, istnieją naprawdę, a ona sama odegra ważną rolę w ich życiu.

 

'Oddech nocy' to przepiękna bajka zarówno dla młodych jak i dorosłych. Napisana prostym, ale kwiecistym językiem opowieść o losach elfickiej dziewczyny zasługuje na uwagę. Książkę czyta się w tempie naprawdę zastraszającym, a wszystko to dzięki talentowi autorki, która nawet z błahych czynności wykonywanych przez główną bohaterkę, stworzyła coś ciekawego i interesującego. Z zachłannością spijałam każde wydrukowane słowo, napawałam się mistyczną atmosferą powieści i zachwycałam się świetnie skonstruowanymi dialogami. Czytanie 'Oddechu nocy' to sama przyjemność. Nie ma tu mowy o nudzie. Co prawda akcja nie toczy się w niebotycznym tempie, bo wszystko dzieje się powoli i spokojnie, ale przy końcu wychodzi to na dobre. Fabuła zaplanowana jest zaskakująco dobrze, miałam wrażenie, że każde zdanie z osobna zostało kilka razy przemyślane i idealnie dobrane. Widać staranność autorki, która chyba do granic możliwości dopieściła swoje dzieło. A to dopiero początek - bo 'Oddech nocy' jest pierwszą częścią trylogii o zaskakującym świecie elfów!

 

Często zaznaczam, iż fantastyka to nie tylko mój ulubiony gatunek literacki, ale i pewnego rodzaju świętość. Przeczytałam wiele książek z tego gatunku, dlatego jestem wręcz doskonale obeznana ze wszystkimi postaciami, jakie w tego typu powieściach występują. Wampiry, wilkołaki, anioły, demony, nefilimy, sukuby. I elfy. Tak, właśnie. Przez dość długi okres czasu elfy stały w cieniu wyżej wymienionych przeze mnie stworzeń. A zwłaszcza kiedy rozpoczęła się moda na powieści typu paranormal romance, obfitujące głównie w powieści o wampirach w przeróżnej postaci. Na szczęście od niedawna te wspaniałe postacie, jakimi są elfy, wracają do łask. Po tak długiej przerwie jest to przypływ świeżości, z którego niezmiernie się cieszę. Są to istoty niewątpliwie zasługujące na uwagę, niesamowicie ciekawe i obdarzone charyzmą. Czuję do nich ogromną sympatię.

 

'Oddech nocy' może nie jest najambitniejszą lekturą pod słońcem, jednak skłania do myślenia. Autorka zawarła w swej powieści mądrą myśl przewodnią - warto marzyć, bo marzenia się spełniają. Pokazuje to sytuacja głównej bohaterki, której to marzeniem było wystąpić w spektaklu. I co? I nagle, siedemnastoletnia dziewczyna otrzymuje rolę Tytanii, królowej elfów w prestiżowej sztuce 'Snu nocy letniej' Szekspira. Warto marzyć? Warto. Bo chcieć to móc. Jak to często mawiam - jeśli się czegoś naprawdę pragnie, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Livingston poprzez swoją opowieść nie tylko umila czytelnikowi czas, ale daje wiarę w dążeniu do celu. zmusza do refleksji nad własnym życiem. Jest to piękny gest, bardzo przydatny - jeżeli tylko ktoś umie czytać między wierszami.

 

Niesamowicie udanym zabiegiem było również oparcie w pewnym stopniu powieści na szekspirowskim dziele. Autorka namieszała, zainteresowała czytelnika, a potem wprowadziła go w swój własny, odrębny świat. Na dodatkowy plus zaliczam zainteresowanie głównej bohaterki teatrem, który w pewnym stopniu jest moim marzeniem od dziecięcych lat. Jakże cudownym uczuciem musi być stanie na scenie i wymawianie kwestii, ze świadomością, że setki ludzi patrzy w tym momencie właśnie na ciebie... Coś pięknego. I realnego - bo jak już wspomniałam, autorka jasno przekazuje nam, że marzenia się spełniają.

 

Bohaterzy, to kolejny aspekt książki zasługujący na pochwałę. Kelley to odważna, miła i sympatyczna dziewczyna z pasją. Kocha teatr i jest mu całkowicie oddana. I tym właśnie ta postać mnie zaczarowała. Niezwykle cenię sobie ludzi, którzy mają swoje pasje, pielęgnują je i dążą do ich rozwoju. Główna bohaterka tak właśnie czyni, przez co całkowicie zyskała moje serce. Owszem, delikatnie zirytowało mnie w niej to, że ze stoickim spokojem przyjęła kim (lub czym) jest i w ogóle się tym nie przejęła. Ale może to zasługa wcześniej wspomnianej przeze mnie odwagi, a nie niedopracowania postaci przez Livingston? Mam nadzieję. Sonny zaś to postać równie sympatyczna, ale mało zapadająca pamięć. Obecnie jestem kilka dni po lekturze 'Oddechu nocy' a już zdążyłam zapomnieć, jak wyglądał i jakimi cechami charakteru się odznaczał. A może po prostu zbyt skupiłam się na Kelley? Nie ważne. Przedstawię zaś jeszcze jedną, naprawdę ciekawą postać - Lucky'ego. Lucky to z pozoru zwykły koń, który dotkliwie namieszał w życiu głównej bohaterki. Ale tak naprawdę jest to kelpie, nadnaturalny wodny demon. Kolejna ciekawa postać, kolejny ciekawy powiew świeżości. O kelpiech jeszcze chyba nigdzie nie było. Lucky wywołał na mojej twarzy uśmiech, no bo... jaki normalny koń stoi w wannie po kostki w wodzie?

 

Co jeszcze mi się podobało? Wątek miłosny. A raczej sposób, w jaki autorka go stworzyła. W 'Oddechu nocy' nie ma miejsca na tanie, obleśne związki. Uczucie rodzące się pomiędzy Kelley a Sonnym było delikatne, niczym skrzydła wróżki. Namiętne, owiane nutą tajemnicy i subtelne. A co najlepsze - ich rozwijająca się miłość została zepchnięta na drugi plan, nie stanowiła gwoździa programu. To nie ich związek w tej powieści był najważniejszy - on był tylko subtelnym dodatkiem.

 

'Oddech nocy', autorstwa amerykańskiej pisarki i aktorki Lesley Livingston, to powieść zasługująca na uwagę czytelnika. Delikatna, magiczna i przepiękna bajka o dziewczynie, która spełnia swoje marzenia. Napisana lekkim i przejrzystym językiem, ciekawa opowieść, którą czyta się w zastraszającym tempie. Polecam, bo naprawdę warto.

 

Dwojra

Któż by nie chciał, aby pewnego dnia jedna z najpiękniejszych sztuk Szekspira stała się jawą? Któż nie marzy, by kiedyś jego ziemskie życie wykonało półobrót o 180o, porzuciło szarą codzienność i wkroczyło w niezwykle barwny, przesycony magią świat elfów? Elfów nie byle jakich, bowiem Nowym Jorkiem interesują się stworzenia rodem ze „Snu nocy letniej"...

 

Kelly Winslow to siedemnastoletnia aktorka podrzędnego teatru w sercu Stanów Zjednoczonych. Dziewczyna z początku nie bierze udziału w spektaklu, którego premierę wyznaczono na 1. listopada. Jej głównym zajęciem jest pomaganie we wszystkim, co nie wiąże się z grą aktorską. Jednak na skutek nieszczęśliwego wypadku z udziałem odtwórczyni roli królowej Tytanii, Kelly przejmuje jej działkę, co zbiega się w czasie z niezwykłym wydarzeniem zwanym Dziewięcionocą –momentem, gdy bramy pomiędzy krainami elfów i ludzi otwierają się.

 

Jak można wnioskować, Kelly nie jest zwykłą dziewczyną. Pewne wydarzenia sprzed wielu lat na zawsze napiętnowały jej życie. Jednak główna bohaterka nie zdaje sobie z tego sprawy, dopóki nie ratuje przed śmiercią pewnego niezwykłego konia. Następnym krokiem na drodze do jej niezwykłej przemiany jest poznanie piekielnie przystojnego chłopaka imieniem Sonny, który jest Janusem – ludzkim dzieckiem wychowanym na dworze króla Oberona, którego życiowym zadaniem jest bronić szczelin pomiędzy światami, by przeróżne istoty nie przedostawały się do świata ludzi i na odwrót.

 

Lesley Livingston miała naprawdę niezły zamysł podczas kreowania swej powieści. Ożywienie sztuki Szekspira i wmieszanie w nią za pomocą niecodziennej intrygi zwykłej dziewczyny zdaje się być podwaliną pod naprawdę nieźle skrojoną powieść. Niestety, tylko „zdaje się". Autorka książki poszła zdecydowanie za mocno w kierunku romansu, przez co otrzymujemy historię podobną do tej, którą zapewne wszyscy znają z książek Stephanie Meyer. Znaczącą różnicą jest zmiana wampirzo-ludzkich kontaktów na te elfio-człowiecze. On – w obu przypadkach – niezwykle przystojny facet o anielskim usposobieniu i chęci obrony ukochanej przed całym światem. Ona – z pozoru zwykła dziewczyna, kryjąca w sobie niezwykły potencjał, który dopiero ma zostać dostrzeżony. Brzmi znajomo? No właśnie.

 

W książce nie dzieje się wiele, a jak już się dzieje, to sztucznie. Pani Livinstron wyraźnie pała zamiłowaniem do scen walki, których na kartach „Oddechu nocy" znajdziemy całkiem pokaźną sumkę. Niestety, uwielbienie dla tego rodzaju scen wiąże się z koniecznością opisania tego i owego. Tymczasem pierwsze zdanie informuje nas o tym, jak groźny jest przeciwnik (lub przeciwnicy) bohatera, w drugim dostajemy suchą informację, iż machnął on mieczem, a już w kolejnym czytamy, iż rzeczony bohater był niezmiernie zmęczony niełatwą potyczką. „Niedosyt" to najlepsze słowo, by określić tego rodzaju zabieg.

 

Kelly to, rzecz jasna, superbohaterka, która odkrywa swoją niezwykłą moc akurat wtedy, gdy wraz z przyjaciółmi znajduje się w największych tarapatach (Bella pod koniec części 4. sagi?). To nic, że nie do końca wierzy w to, co się dzieje, nie ma zupełnie pojęcia o magicznym świecie i jego możliwościach, ważne jest, że akurat teraz potrzebuje zacząć czarować i...czaruje. Punkt dla niej za siłę woli, mnie taka sztuczka nigdy się nie udała.

 

Książka napisana jest (albo przetłumaczona) bardzo prostym językiem, co stanowi jeden z niewielu jej plusów. Przystępne, mało skomplikowane zdania sprawiają, iż lekturę czyta się w mgnieniu oka, a trzydzieści sześć rozdziałów to igraszka na zaledwie kilka godzin.

 

Lesley Livingston wykreowała kilku naprawdę niezłych bohaterów, których umieściła na drugim planie, poświęcając im bardzo mało miejsca w powieści. Ci zaś, którzy przewijają się na okrągło, są silnie stypizowani. Albo dobrzy, albo źli. Jeden jest tylko mężczyzna imieniem Bob, co do którego do samego końca ma się mieszane uczucia, ale jest to zaledwie postać drugoplanowa.

 

Cała powieść jest przewidywalna. Nie ma mocy wgniatania w fotel, zapierania tchu w piersi i przykuwania kajdanami do kaloryfera, byle tylko jeszcze strona, jeszcze rozdział... Czyta się ją, bo jest prosta – oczy ślizgają się po stronach, a umysł nieszczególnie ma powody, by przywiązywać się do bohaterów, ponieważ w większości wypadków są po prostu sztuczni.

 

Powieść mogę polecić jedynie osobom, które cierpią na chroniczny nadmiar wolnego czasu. Nie polecam zaś fanom scen walki, elfów i starym wyjadaczom fantastyki, ci bowiem mogą się porządnie zawieść. Żal mi trochę wystawiać tej książce tak nieprzychylną ocenę, ale zawiodła mnie niezmiernie, a szkoda – pomysł był naprawdę dobry, wykonanie znacznie słabsze. Jedyne, co mogę zapisać na naprawdę wielką korzyść książki to fakt, że po lekturze przymierzam się do przeczytania „Snu nocy letniej"....

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial