Książkówka
-
Jest rok 1989. Do niewielkiej wyspy Little Tall zbliża się jeden z największych kataklizmów w całej historii jej istnienia. Śnieg, początkowo nieśmiało a następnie z całym impetem przykrywa ciężką pierzyną całe połacie, uniemożliwiając tym samym komunikację na każdych jej płaszczyznach. Potężne fale morskie uderzają o wszystko co napotkają na swojej drodze siejąc zniszczenie. Wydaje się, że natura przejęła nad wyspą kontrolę – to ona jest panią życia i śmierci. Jednak to nie ona zabiera życie mieszkańcom w sposób dosłowny...
Ktoś (coś?) tylko czekał na taki obrót sytuacji. A może sam miał na nią wpływ? Ktoś pragnął unieruchomienia społeczności Little Tall na niewielkim obszarze by móc nią sterować niczym animator pacynkami w teatrze. Ludzie robią to co zrodzi się w czarnej otchłani jego wyobraźni jednak ciągle chce więcej...Gdzie leży kres jego żądań? Dlaczego wybrał akurat tę wyspę i tych ludzi? I wreszcie, kim on jest?
Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedź w scenariuszu „Sztorm stulecia" Stephen'a King'a. Autor we wstępie „obiecuje", że to co za chwilę stanie się przedmiotem lektury czytelnika to horror – śmiało mogę potwierdzić, że słowa dotrzymał. Zło w czystej postaci, trup ściele się gęsto w morzu krwi.
Moim skromnym zdaniem to jedna z lepszych książek Kinga jakie przeczytałam (a jest ich już nie mało). Co prawda wolałabym by nie porzucał pierwotnego planu i wydał ten tytuł w formie powieści, ale...w obliczu całości to zdaje się być mało znaczącym szczegółem.