Isadora
-
Czym tak naprawdę są legendy miejskie? Już sama ich nazwa brzmi tajemniczo i nieco groźnie; nie powiem, głównie dreszczyku emocji i szczypty przerażenia spodziewałam się po tej lekturze.
W dużej mierze książka ta trafiła w mój gust i moje oczekiwania, acz nie do końca - wiele z tych legend zakwalifikowałabym do zwykłych plotek (np. ta dotycząca niedyspozycji Edyty Górniak podczas śpiewania polskiego hymnu) czy też dowcipów (dziecko-szantażysta w supermarkecie).
I tylko dlatego, że ciągle się one pojawiają, tkwią w zbiorowej świadomości, zostały potraktowane jako miejskie legendy. Taka klasyfikacja jest moim zdaniem niejasna i słabo uargumentowana.
Najciekawszymi kwiatkami w tym zbiorze są oczywiście legendy z dreszczykiem, jakby żywcem wyjęte z filmowego horroru.
Opowieści o Krwawej Mary pojawiającej się na wezwanie w lustrze, autostopowiczu na tylnym siedzeniu samochodu, znikającej autostopowiczce czy czarnej wołdze krążącej po mieście i porywającej dzieci mogą czytelnikowi zmrozić krew w żyłach.Książkę czyta się mimo to lekko, łatwo i najczęściej przyjemnie; nie zapominajmy przy tym, że legendy czy też mity miejskie są odzwierciedleniem obaw, strachów i niepokojów mieszkańców miast; pomimo tego, że zwykle - jak dowodzi autor - są one fałszywe, mówią nam one wiele o kondycji współczesnego miastowego.
Polecam, bo lektura ciekawa, intrygująca i zabawna.