Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Cień Gejszy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Cień Gejszy | Autor: Anna Klejzerowicz

Wybierz opinię:

Isadora

Niewiele jestem w stanie poradzić na to, że nieodparcie kuszą mnie wszelkie książki, które mają cokolwiek wspólnego z dawną kulturą i tradycją Japonii. Nie jestem ani znawczynią, ani fanatyczką tematu, mimo to nieodmiennie elektryzują mnie i rozbudzają wyobraźnię słowa takie jak "samuraj", "gejsza" czy "kamikaze", a wychodząc z założenia, że lepiej ulec pokusie, niż starać się ją zwalczyć, zwykle tak właśnie robię.

 

Jeśli chodzi o "Cień gejszy" autorstwa Anny Klejzerowicz, to oprócz tytułu zaintrygowała mnie cudowna okładka - nie tylko w niezwykle pomysłowy sposób nawiązująca do fabuły, ale też zachwycająca subtelnym pięknem jednoznacznie kojarzącym się z Krajem Kwitnącej Wiśni. Odwrócona tyłem gejsza - w bogatym, ciężkim kimonie, misternym uczesaniu, tradycyjnie wybielonych plecach i twarzy, na tle charakterystycznych budynków gdańskiego nabrzeża w mistrzowski sposób oddaje tajemniczą atmosferę powieści nawiązując tyleż do japońskich kanonów piękna, co do współczesnych realiów, w jakich osadzona jest fabuła. Muszę przyznać, że jest to jedna z najbardziej urokliwych i najtrafniej powiązanych z treścią książki okładek, jakie zdarzyło mi się podziwiać; okazało się też, że jej zawartość jest równie intrygująca, jak okładka.

 

Były gdański policjant, a obecnie niezależny dziennikarz śledczy Emil Żądło wiedzie spokojne życie u boku narzeczonej Marty, sympatycznej historyk sztuki. Żadna sielanka nie trwa jednak wiecznie - Emil wkrótce dowiaduje się, że ktoś, podszywając się pod niego, pozostawia na forach internetowych zagadkowe posty dotyczące ni mniej, ni więcej, tylko japońskich drzeworytów.

 

Wkrótce zaczynają go nękać głuche telefony, a ostatecznie ktoś próbuje zabić dziennikarza i jego dziewczynę. Zaintrygowany Emil rozpoczyna prywatne śledztwo, zaś jedynym punktem zaczepienia wydają się być tajemnicze japońskie drzeworyty sprzed ponad stu lat; są one co prawda cennymi dziełami sztuki, ale o stosunkowo niewielkiej wartości rynkowej.

 

Tymczasem giną kolejne osoby, które wcześniej miały przelotny choćby kontakt z "przemijającym światem"; w sprawę angażuje się policja w osobie przyjaciela Emila, podkomisarza Marka Zebry oraz Marta, która korzystając ze swej imponującej wiedzy i rozległej sieci zawodowych kontaktów próbuje zgłębić historię japońskich arcydzieł.

 

W toku burzliwego śledztwa wyłania się dramatyczna historia miłosna osadzona w czasach wojny japońsko - rosyjskiej, płomiennego romansu pięknej gejszy i oficera gdańskiej Kriegsmarine oraz niewyjaśniona nigdy zagadka ich tragicznej śmierci.

 

Powieść Anny Klejzerowicz zauroczyła mnie od pierwszej strony i wciągnęła bez reszty. Nie sądziłam, że przeczytam ją w jeden dzień - tak się jednak stało, w czym pewnie zasługa nie tylko oryginalnej i intrygującej fabuły, ale też niebywałej lekkości pióra autorki. Bo pomysł na fabułę jest naprawdę znakomity: fascynująca tajemnica namiętnej miłości sprzed stu lat i rodzinnych sekretów, jakie skrywają wyjątkowe japońskie drzeworyty, powiązane ze świetnie skonstruowaną zagadką kryminalną brawurowo łączącą przeszłość z teraźniejszością. Trzeba przyznać, że autorka potrafi zarazić czytelnika swoją pasją; umiejętnie wplecione w treść informacje dotyczące sztuki Dalekiego Wschodu nie tylko podkręcają naszą wyobraźnię, ale też inspirują do indywidualnego zgłębiania tematu, zachęcają do poznawania historii nie tylko tych wysublimowanych dzieł sztuki, ale również ich szerszego kontekstu - japońskiej tradycji i historii. Nieczęsto zdarza mi się, by bez reszty porwała mnie jakaś opowieść - w przypadku "Cienia gejszy" chłonęłam fabułę jak woda gąbkę, czytałam z wypiekami na twarzy i chyba nie ja jedna po zakończeniu lektury poświęciłam czas na internetowe poszukiwania fotografii japońskich drzeworytów...

 

Kolejnym aspektem powieści, który po prostu mnie zauroczył, okazał się motyw rodzinnej historii związanej ze starym zdjęciem z początków XX wieku. Zastanawialiście się kiedyś, ile podobnych fotografii leży gdzieś w czeluściach zakurzonych strychów czekając, by ktoś pozwolił im przemówić? Jakie tragiczne historie skrywają niewinne i niepozorne pamiątki przekazywane z pokolenia na pokolenie, nawet te nie wyróżniające się inną wartością, prócz sentymentalnej? Mam wielką słabość do starych fotografii, dlatego tak bardzo ujął mnie ten właśnie motyw powieści.

 

"Cień gejszy" intryguje urokliwym melanżem przeszłości z teraźniejszością - historia i sztuka Kraju Kwitnącej Wiśni przeniesiona na grunt współczesnego Gdańska z jego niepowtarzalnym klimatem po prostu czaruje. Pomysłowa zagadka kryminalna jest przemyślana, logiczna i solidnie skonstruowana - trzeźwy, analityczny umysł Emila oraz znakomita wiedza i zawodowe kontakty Marty pozwalają ją rozwikłać bez żadnych niespodziewanych rozwiązań typu "deus ex machina", co jest dla mnie ogromnym plusem. Dzięki wartkiej, dynamicznej akcji fabuła staje się dodatkowo emocjonująca, zaś emanujący lekkością i naturalnością styl Anny Klejzerowicz sprawia, że opowieść trafia nie tylko do wyobraźni, ale też na długo zapada w pamięć.

 

"Cień gejszy" jest powieścią wyjątkowo udaną; na własnej skórze przekonałam się, że wszelkie zachwyty pod jej adresem są nieprzesadzone i jak najbardziej zasłużone. Bardzo się cieszę, że uległam czarowi tej książki, choć zwykle nieufnie i z rezerwą podchodzę do rodzimej twórczości literackiej. Zachęcam do przeczytania, bo naprawdę warto.

 

Agnesscorpio

[...] Każdy cenny klejnot, przyciąga do siebie zbrodnię"
Arthur Conan Doyle

 

Gdy zasiadłam do lektury kolejnej książki Anny Klejzerowicz, zatytułowanej „Cień gejszy", czy wiedziałam czego się spodziewać? Ależ oczywiście, że byłam dobrze przygotowana. Po „Sądzie ostatecznym" i „Ostatnią kartą jest śmierć", oraz po zbiorze opowiadań „Złodziej dusz", nie na darmo nazwałam autorkę „moją ulubioną kryminalistką". Bo w jej książkach jest zawsze zawiła intryga, zagadka, żmudne dochodzenie prawdy, trup ściele się gęsto, a bohaterowie dają się lubić, a nawet można się w nich zakochać. Tak więc z radością, otwartym umysłem i oczekiwaniem na niewątpliwą przyjemność z czytania, zasiadłam do lektury.

 

Ale Anna Klejzerowicz nie byłaby kryminalną babką, gdyby i tym razem mnie nie zaskoczyła. Bo książka wciąga od pierwszych stron. To akurat znam, w przypadku jej twórczości. Ale przedstawione w niej wydarzenia, sięgające roku 1905 i bohaterów żyjących w Japonii, w Tokyo, tajemnica, która już od początkowych stron zdaje się wypełzać z kartek i niemal do samego końca utrzymuje czytelnika w niepewności, sprawia że ma się nieopanowaną ochotę zajrzeć na ostatnią stronę. Co, w przypadku tego gatunku, jest wszakże zbrodnią samą w sobie! Tak więc zagryzając zęby, warcząc, wzdychając i wydając inne onomatopeiczne odgłosy, postanowiłam wytrwać, chociaż pokusa była wielka. I pewnie dlatego też, „połknęłam" tę książkę w sumie w 24 godziny, odliczając czas, kiedy byłam w pracy i robiłam inne rzeczy, zwane „obowiązkami domowymi" (czy tylko ja nie lubię tego określenia?)

 

Tak więc czytałam, przeżywałam, denerwowałam i... uczyłam się. Tak, właśnie. Uczyłam. Bo „Cień gejszy" to nie tylko kryminał, to także niezła lekcja historii, dotycząca Japonii, jej wojny z Rosją na początku ubiegłego wieku, budowy kolei transsyberyjskiej i wielu autentycznych wydarzeń. A także lekcja sztuki, dzięki której dowiedziałam się, jak powstawały drzeworyty, kto je tworzył, jakie było największe wydawnictwo w tamtych czasach w Kraju Kwitnącej Wiśni i kim były gejsze. To wszystko daje fantastyczne tło do przedstawionych w książce wydarzeń i godna podziwu jest tutaj konstruktywna wyobraźnia autorki, która połączyła wydarzenia sprzed ponad stu lat, z obecnymi czasami i stworzyła doskonałą konstrukcję zależności i chronologii wydarzeń. Za to dziękuję i wyrażam szczery podziw. Bo wszystko jest autentyczne, realne i zrozumiałe. Bo tak jak i obecnie, tak i kiedyś ludzie kochali się, nienawidzili i zabijali, a powodem często były po prostu... pieniądze. Tak jest zbudowany świat i my, ludzie. W „Cieniu gejszy" odnajdziemy i zdradę i stracone zaufanie, tragiczną miłość, morderstwa i współczesne afery polityczne. Ta książka to sieć powiązań i zależności odległych światów.

 

Polecam „Cień gejszy", gdyż jest to kryminał z historią w tle, z Japonią w tle, a dodatkowym atutem są tutaj postaci głównych bohaterów, których znamy już z „Sądu ostatecznego". Tak więc dziennikarz śledczy, Emil Żądło, jego ukochana Marta i przyjaciel Emila-komisarz Zebra. Jeśli lubicie zagadki, zagmatwane historie z przeszłości, połączone z obecnymi wydarzeniami, intrygi, wątek miłosny i akcję kryminalną, to ta książka na pewno jest dla was. Dajcie się uwieść czarowi dawnej Japonii i zagadkowemu spojrzeniu gejszy. Bo warto!

 

Katee

Rok 1905 - Japonia

W swoim domu zostaje zamordowany oficer niemieckiej marynarki wraz ze swoją japońską kochanką i jej służącą. Sprawca po splądrowaniu domu ucieka. Nigdy nie zostaje ujęty, motywy jakie nim kierowały nigdy nie wykryte.

 

Współczesność - Gdańsk.

Na forach internetowych pojawiają się dziwne posty podpisane imieniem i nazwiskiem jednego z trójmiejskich dziennikarzy - Emila Żądło. Główny zainteresowany upiera się, że nie ma z tym nic wspólnego. Jego zaniepokojenie wzrasta gdy odbiera kilka głuchych telefonów i wiadomości z pogróżkami. Gdyby tego było mało, w tajemniczych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie, a większość morderstw pozorowanych jest na wypadki. Wszystkie ofiary powiązane są ze starymi japońskimi drzeworytami, na których uwieczniony zostaje portret pięknej gejszy. Emil - wplątany w sprawę - pomaga policji w rozwikłaniu zagadki. Przypadek sprawia, że staje się właścicielem tajemniczych drzeworytów wokół których rozgrywa się cała akcja.

 

Co wspólnego mają morderstwa popełnione w 1905 roku w Japonii z morderstwami w Gdańsku? Jaką tajemnicę skrywają niepozorne drzeworyty?

 

Zbrodnia popełniona wiele lat temu wciąż zbiera żniwa, komuś usilnie zależy by pewne sprawy nigdy nie ujrzały światła dziennego.

 

Piękna okładka, wartka, oryginalna intryga i klimat Japoński - kolejna książka wobec, której trudno pozostać obojętnym. Doskonały kąsek nie tylko dla wielbicieli kryminałów, ale przede wszystkim dla miłośników kultury Japońskiej. Pomimo akcji rozgrywanej w Trójmieście na każdej stronie czuć powiew kultury Dalekiego Wschodu. Wielkie brawa dla autorki za sprytne wplątanie w wątek kryminalny elementów sztuki i historii japońskiej.

 

Książkę czyta się niezwykle lekko i przyjemnie, wręcz ciężko się od niej oderwać i pożegnać z tak sympatycznymi postaciami wykreowanymi przez Panią Klejzerowicz. Plastyczne obrazy Gdańska sprawiają, że czujemy się tak jakbyśmy razem z bohaterami podążali nadmorskimi uliczkami wspólnie odkrywając tajemnicę skrywaną przez blisko sto lat.

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Replika oraz portalowi Sztukater.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial