Zuzankawes
-
Jeśli masz dość książek, w których dobro zwycięża zło, bohaterowie żyją długo i szczęśliwie, na świecie i we wszechświecie panuje harmonia, ład i ogólnie wszystko jest piękne, rozkoszne i cudowne, koniecznie sięgnij po książkę debiutującego autora Piotra Mularczyka „Tomasz Ford. Bez powrotu". Autor zdecydowanie pozbawi cię bajkowych złudzeń i sielankowego wyobrażenia o życiu. Zwłaszcza życiu człowieka, który naraził się na gniew psychopaty...
Takiego pecha, (jeśli można mówić tu o pechu), miał bohater powieści Mularczyka, Tomasz Ford, czyli prywatny detektyw, mieszkający nad naszym pięknym Bałtykiem. Facet przeciętnej postury i o przeciętnych umiejętnościach detektywistycznych, prowadzący głównie sprawy zazdrosnych małżonków. W swojej karierze miał jednak to nieszczęście, że doprowadził do skazania na kilka lat więzienia groźnego przestępcę, Andrzeja Bohuna, człowieka o sadystycznych skłonnościach. Już w trakcie odbywania kary, myśli niebezpiecznego Ukraińca krążą wokół Forda i zemsty na nim, zaś po opuszczeniu zakładu karnego stają się wręcz obsesją. A jako że zemsta jest podobno słodka, Bohun postanawia wziąć odwet na detektywie. Jakie niespodzianki czekają na Tomasza Forda? O tym w książce. Powiem tylko, że ucierpią bliscy mężczyzny.
Dużym atutem książki jest szybka, wartka akcja i jej częste zwroty. Co za tym idzie, zwolennicy literatury sensacyjnej, będą zadowoleni z lektury, bo książkę czyta się wprost błyskawicznie. Autor nie zanudza czytelników przeciągłymi opisami, szanuje inteligencję czytelnika, nie wymyślając niestworzonych historii. Jego bohaterowie to osoby, z którymi łatwo można się utożsamić, bo są to zwyczajni ludzie, przeciętni, których spotkać można na co dzień. Nie półbogowie, potrafiący wyjść cało z każdej opresji, lecz szarzy i zwykli ludzie z ludzkimi słabościami. Ford nie jest kreowany na postać potrafiącą wszystko. To facet z krwi i kości, ale o ograniczonych możliwościach. Potrafi przyłożyć w gębę komu i kiedy trzeba, ale i sam też zbiera cięgi.
Autor warsztatowo wypada średnio. Znać dość wyraźnie, że jest to jego debiut. Tekst często pod względem literackim wypada dość słabo, choć by oddać sprawiedliwość, muszę dodać, że są i fragmenty bardzo dobre. Mimo kilku niedociągnięć, całość czyta się dobrze, a kilka potknięć jakoś szczególnie nie irytuje. Debiut pana Piotra Mularczyka wypada zatem całkiem obiecująco.
Jedno, co irytowało mnie podczas lektury, to częste przenoszenie akcji, chaotyczne przeskoki z Bohuna na Forda i odwrotnie. Szkoda, że nie pokuszono się na graficzne wyróżnienie zmian planu akcji i bohaterów w tekście. Choćby za pomocą kilku gwiazdek, sygnalizujących zmianę. Zdecydowanie usprawniłoby to czytanie, nie wprowadzając chwilowego mętliku. Do tego dochodzą drobne nieścisłości w fabule – sugestie, że już niebawem wszystko zostanie rozstrzygnięte, by kilka chwil później poinformować czytelnika, że minęło kolejnych kilkanaście dłuuugich dni, w których nic się nie działo! Czym jest to jednak wobec wciągającej fabuły? A w tle rejon Trójmiasta i pięknych nadmorskich okolic. Polecam lekturę na wakacje, zwłaszcza dla ludzi wybierających się w okolice Gdańska. Poza ciekawą lekturą sensacyjną, można będzie potraktować „Tomasza Forda..." jako mini przewodnik po tamtym rejonie.
tutaj treść