Dosiak
-
Sięgając po książkę Życie. Podręcznik sztuki przetrwania napisaną przez Łukasza Miszewskiego nie miałam zielonego pojęcia, czego powinnam się spodziewać. Opis na okładce jest tak pokręcony i dziwaczny, że zamiast uchylić rąbka tajemnicy – wszystko dodatkowo komplikuje. Wspomina, bowiem o tym, że ta książka jest swego rodzaju poradnikiem, z którego czytelnik ma czerpać wiedzę na temat szeroko pojętej sztuki życia. Jak się jednak okazuje, trudno wyłuskać jakąkolwiek poradę z potoku luźno powiązanych zdań, wśród których znalazło się miejsce dla kosmitów w białych kitlach, bezołowiowego piwa, a nawet zbiorowego samobójstwa. Po pierwszej fazie dezorientacji odczułam przyjemny dreszcz zaciekawienia wynikający z faktu, że oto trzymam w dłoniach niebanalną, prawdopodobnie satyryczną książkę, porażającą ciętym dowcipem i sarkastycznymi komentarzami. Niestety wspomniane emocje były trochę na wyrost, bo książka Miszewskiego wielkim odkryciem nie jest.
Życie. Podręcznik sztuki przetrwania to dość osobliwy leksykon zawierający dwieście pięćdziesiąt sześć alfabetycznie ułożonych haseł z podanymi definicjami, mającymi zapewne być jednocześnie lekkimi, zabawnymi, ale także w pewien sposób życiowymi. Cała książka podzielona na części zatytułowane kolejno: „Świat i takie tam", „Historia" oraz „Cywilizacja". Skłamałabym pisząc, że ten niecodzienny „podręcznik" nie wywołał na mojej twarzy ani jednego uśmiechu lub nie sprawił, że kilka razy potakująco pokiwałam głową w czasie lektury. Owszem, takie były efekty zapoznania się z treścią tego dzieła, ale niestety częściej towarzyszyła mi nuda i irytujące uczucie marnowania czasu na czytanie czegoś, co szczególnej wartości nie ma. Możliwe, że po prostu nie mam poczucia humoru takiego jak autor lub na początku zbyt wysoko ustawiłam poprzeczkę tej książce, oczekując czegoś poważniejszego. Niemniej jednak definicje Miszewskiego w niewielkim stopniu przypadły mi do gustu.
A skoro już o nich wspomniałam, to najwyższy czas zdradzić, co też takiego autor publikacji postanowił czytelnikom objaśnić. Otóż, niemal wszystko, ponieważ nie ograniczył się do żadnej konkretnej dziedziny. W tym zbiorze można więc natknąć się na dość zgrabnie opisane hasła, przybliżające odbiorcom zasady funkcjonowania rodziny, wyjaśniające, kim są emo i jak należy ich traktować, a także powodujące napływ wielkiego świata w postaci krótkiej charakterystyki jednego z hollywoodzkich twardzieli. Nieźle wypada też opis moich ulubionych potworów, czyli zombie czy raczej niepoprawna politycznie definicja Japończyków i Koreańczyków. Inne hasła prezentują się już gorzej. Kuleje zarówno poczucie humoru jak i oryginalność. We wstępie do książki napisano, że korzystanie z niej jest szczególnie wskazane przy pisaniu wszelkich prac dyplomowych. Co prawda akurat w tym momencie żadnej stworzyć nie muszę, ale wątpię, żeby akurat to pozycja pomagała w jakikolwiek sposób na zmęczenie i stres. Moim zdaniem jest mało zabawna i kompletnie niezapadająca w pamięć. Jestem przekonana, że za tydzień nie będę potrafiła powiedzieć, jakie hasła Łukasz Miszewski opracował.
Pod względem językowym Życie. Podręcznik sztuki przetrwania również nie zachwyca. Niby jest lekko i przystępnie napisana, ale brak stylowi autora konsekwencji. Czasami sili się na pseudonaukowe fragmenty, innym razem popuszcza wodze fantazji tak, że trudno zrozumieć, o co chodzi w danym zdaniu. Na plus muszę zapisać ilustracje wykonane przez Barbarę Konczarek. Wielokrotnie bywało tak, że rysunek podobał mi się bardziej niż znajdujący się obok niego tekst. Mnie ta książka nie zachwyciła, ale może ktoś inny doceni przekaz autora. Uważam, że taki „poradnik" można przeczytać w wolnej chwili, kiedy pod ręką nie ma czegoś ciekawego. W innym przypadkach lekturę odradzam.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Illuminatio.