Kasiek
-
Po tej książce spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Powieści stricte historycznej. Sprawozdania z wyprawy wojennej, z krwawej bitwy. Tych, którzy oczekują tego muszę rozczarować. Nie rezygnujcie jednak tak łatwo. Nawet jeśli nie jesteście wielbicielami marynistyki i nie lubicie książek, które pachną słoną wodą, kartki zdają się być przesypane miękkim bałtyckim piaskiem, a przekręcana strona wydaje dźwięk zbliżony do krzyku mewy. Taka jest ta książka przesiąknięta morzem i mimo, że sama nie jestem wielbicielką gatunku i raczej nie wyrywałam koledze marynistycznych książek, od tej nie mogłam się uwolnić.
Książka to zbiór opowiadań, napisanych lekkim, przyjemnym językiem, opowiadająca o różnych przygodach na morzu. Niektórych przeraża bezkres morza, długotrwała podróż w niewygodzie, w ciągłym zagrożeniu, ale jednocześnie Wielka Woda ma w sobie coś intrygującego, pociągającego, chcemy poznać, jak to jest być marynarzem, żyć na łasce pogody, być skazanym na tą ograniczoną liczbę osób. Ta książka to świetna okazja, by nie ruszając się z własnego ciepłego i bezpiecznego łóżka przeżyć przygodę na morzu, zobaczyć jak pływało się na statkach żeglugi wielkiej w II Rzeczypospolitej.
W książce znajdziemy czasy, które odeszły, barwne czasy dwudziestolecia międzywojennego, dla odmiany przeniesione na pływający fragment terytorium RP, czyli statek pod polską banderą. Jako osoba, która nie jest obeznana z życie na statku, wiele informacji było totalną nowością toteż czytałam z wypiekami na twarzy. Często zaśmiewałam się w głos. Innym razem chlipałam ze wzruszenia, lub gryzłam palce z przejęcia.
Dlatego na początku prosiłam, abyście się nie uprzedzali, mimo że książka ta może się okazać nie o tym, o czym się spodziewaliście, jest bardzo wartościową pozycją, stawia na świeczniku wiele cennych cech, a także przypomina, że nawet najlepsi ludzie mają swoje wady.
Ja ze swej strony serdecznie polecam. Dodatkowym atutem są zdjęcia, dzięki czemu musimy wyobrażać sobie mniej rzeczy.