Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Karuzela Uczuć

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Karuzela Uczuć | Autor: Jodi Picoult

Wybierz opinię:

LadyBoleyn

Moja przygoda z Jodi Picoult rozpoczęła się niecały rok temu, kiedy to w wakacje w przeciągu kilku dni pochłonęłam „Deszczową noc". Przyznam, że książka jej autorstwa zrobiła na mnie fenomenalne wrażenie, a opisy uczuć, które tej pisarce wychodzą jak nikomu innemu, sprawiły, że utożsamiałam się z bohaterami, przeżywając razem z nimi ich rozterki. Od sierpnia przeczytałam już kilka utworów Jodi Picoult i za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu dla jej wspaniałego stylu.

 

„Karuzela uczuć" to opowieść o tragicznej miłości. Głównymi bohaterami są Chris i Emily, którzy wychowywali się razem i od początku darzyli się szczególną sympatią. Z czasem ich przyjaźń przerodziła się w miłość. Każdą chwilę przeżywali razem, nie wyobrażając sobie życia bez siebie. Mogłoby się wydawać, że ten związek jest idealny, jednak takiej myśli nie posiadała Emily. Jej lęk przed dalszą egzystencją i niepokojące wspomnienia z dzieciństwa sprawiły, że zapragnęła umrzeć. W swój plan wprowadziła nieświadomego chłopaka, który nie dał rady jej przekonać, aby z nim została. W efekcie ubłagała go, aby był z nią podczas tego aktu oraz – aby to on spowodował jej śmierć. Emily umarła, natomiast Chris trafił do więzienia z oskarżeniem o morderstwo. Chłopak nie radzi sobie z wydarzeniami, które go dotknęły, a zachowanie adwokata, który wcale nie chce poznać prawdy, jeszcze bardziej go drażni. Nie brakuje również opisu przeżyć rodziców uczniów, którzy przed samobójstwem Emily byli zażyłymi przyjaciółmi, natomiast po tej tragedii omijali siebie szerokim łukiem.

 

Książka wywarła na mnie kapitalne wrażenie i z przyjemnością zagłębiłam się w tej niezwykłej historii. Muszę przyznać, że pomysł pani Picoult na fabułę to mistrzostwo. Opisy uczuć ponownie sprawiły, że zaczęłam rozczulać się nad bohaterami, całkowicie wkraczając w ich świat. Dodatkowy podział na wspomnienia z przeszłości i przedstawienie teraźniejszości jeszcze bardziej przybliżył mi sylwetkę Emily i Chrisa. Pokochałam również niektóre dialogi. Krótkie rozmowy, w których niektóre słowa potrafią bardziej dotrzeć do czytelnika niż kilkustronicowe wyznania. Na uwagę zasługuje również rozprawa młodocianego i poczynania jego adwokata, który jest postacią niezapomnianą i jedną z najbardziej barwnych w całej „Karuzeli uczuć".

 

Jednak brakowało mi „czegoś". Żałuję, że pani Picoult do końca nie wyjaśniła nam, jak wyglądała śmierć Emily ani skąd wzięła się większość jej wspomnień, które również pchnęły ją do samobójstwa. W tej sprawie autorka wyjawiła wszystko połowicznie, pozostawiając nutę tajemnicy, które zepsuła mi całkowity obraz na ten utwór. Odnoszę wrażenie, że Emily zabiła się, ponieważ panicznie czegoś się bała. I to chyba nie był strach przed samym życiem czy też Chrisem, to było coś ważniejszego.

 

Czytając o życiu Chrisa odczuwałam smutek. Chciał postąpić dobrze, zgodnie z własnym sumieniem, a nic nie poszło po jego myśli. Widać było, że zależało mu na Emily, kochał ją jak nikogo innego i on również nie zrozumiał jej decyzji. Poczynania jego matki, która starała się pomóc swojemu synowi również mną wstrząsnęły. Stanęła pomiędzy własnym mężem a dzieckiem, do końca nie dowierzając, że ten koszmar jest realny. Ona oprócz Emily, którą traktowała jak córkę, straciła również przyjaciółkę, która nie wątpiła w winę Chrisa. Zupełnie inne podejście do sprawy miał Michael, ojciec Emily, który wierzył w wersję chłopaka córki, nawiązując również pozytywne kontakty z sąsiadami.

 

Książka warta przeczytania. Każdy utwór autorstwa Jodi Picoult jest wyjątkowy i bez wątpienia pokazuje jaką wartość posiadają uczucia. W tym przypadku, główny bohater za swoją miłość mógł zapłacić najwyższą cenę jaką jest wolność. „Karuzela uczuć" daje do myślenia, pokazując, do jakiego stopnia można pokochać. Tylko rodzi się pytanie, czy można zabić z miłości?

Sara

"Karuzela uczuć" to już czwarta książka Jodi Picoult, którą udało mi się przeczytać. Leżała na półce dość długo - razem ze "Świadectwem prawdy", które nadal tak tkwi - ponieważ nie lubię czytać powieści tej autorki jedna po drugiej. Są one dość schematyczne i utrzymane w podobnej "tonacji", więc szybko bym się do niej zraziła i nigdy więcej nie wracała. Jednak od czasu do czasu lubię nafaszerować się porządnym, dobrze napisanym tworem tej pisarki.

 

Jak przy okazji każdej nowej książki pani Picoult stara się przybliżyć czytelnikowi dany temat - zawsze trudny, zawsze kontrowersyjny. Tym razem "bada" świat pary nastolatków oraz ich rodziców. Głównymi bohaterami są Emily i Chris, a właściwie sam chłopiec, ponieważ dziewczyna zostaje postrzelona - i tutaj nasuwa się pytanie: "Przez kogo?" Właśnie na nie policjanci, adwokaci, a przede wszystkim rodzice dzieci starają się odpowiedzieć i poznać, chociaż brutalną, prawdę. Rodziny Harte'ów oraz Goldów przyjaźniły się od zawsze. Mieszkali blisko siebie, ich dzieci stanowiły parę, dzielili się swoimi problemami oraz radościami. Niestety, jeden incydent podzielił ich na zawsze.

 

Dokładnie nie wiem, co mogę napisać na temat pióra autorki, ponieważ (jak już wspomniałam) pisze ona zawsze tym samym charakterystycznym stylem, co zawsze. Prosty, zrozumiały dla ogółu, jednak ujmujący i pełen realizmu. Jej książki są zazwyczaj obszerne, a temat jest prześwietlony w stu procentach.

 

Cieszę się, że po raz kolejny bohaterami w połowie byli nastolatkowe - pewnie dlatego, że sama mam siedemnaście lat - ale również dlatego, że Jodi Picoult świetnie potrafi pokazać to, do czego jest zdolny młody człowiek, kiedy czuje się odrzucony przez społeczeństwo, inny, wyobcowany - mimo, iż z pozoru ma wokół siebie tuzi przyjaciół i rodzinę.

 

Temat na pewno był trafny i bardzo interesujący. Samo przedstawienie również dobre, jednak odrobinę nudziły mnie te sprawy sądowe - miałam wrażenie, że już to gdzieś czytałam. Końcówka mnie również rozczarowała, ponieważ spodziewałam się wielkiego zaskoczenia, jakiegoś "bum", a tutaj tylko to, czego się spodziewałam. W poprzednich powieściach, przy ostatnich kartkach, zdarzyło mi się z wrażenia powiedzieć "wow", "tego się nie spodziewałam", a tutaj? Nic specjalnego.

 

Postacie (jak zwykle:) były idealnie zarysowane. Granatowe, żeby nie powiedzieć czarne, charaktery pomieszane z tą słodkością niewinności i współczucia. Podczas czytania towarzyszyło mi również uczucie, że postać Thomasa oraz Jordana jest mi dobrze znana:)

 

Książkę "Karuzela uczuć" o niezbyt trafnie przetłumaczonym tytule - chociaż adekwatnym do treść - mogę polecić każdemu. Jednakowo tym, którzy zaczynają swoją przygodę z tą autorką, jak również zafascynowanym fanom.

Jjon

Wielu czytelników uważa Picoult za autorkę kobiecych czytadeł. Ja jednak odnajduję w jej książkach dużo więcej. W każdej z nich jest poruszony trudny, kontrowersyjny temat wzięty z życia, na ogół taki, o którym trudno mówić i trudno opowiedzieć się jednoznacznie. Na pewno nie bez przemyślenia.

 

Tym razem bohaterami powieści są dwie zaprzyjaźnione rodziny, które dotyka tragedia – Goldowie tracą córkę, a syn Harte'ów zostaje oskarżony o morderstwo zgodnie z prawem stanowym. Dla obu rodzin jest to czas próby pod wieloma względami. Pojawiające się w angielskim tytule słowo pact doskonale pasuje do wielu relacji i sytuacji. Umową są związani Em i Chris, Goldowie i Harte'owie, Michael i Gus, obrońca i oskarżyciel, Chris i jego „współlokator". W polskim tytule pojawia się karuzela, która też jest całkiem adekwatna, ponieważ do końca nie wiadomo, kto jest winny – raz wydaje się, że wina leży po stronie Chrisa, kiedy indziej czuje się jego niewinność. Rozmyślając o bohaterach, nie wiedziałam też, co myśleć o Emily i czy mam jej współczuć, czy nią potrząsnąć i krzyknąć, żeby się opamiętała, bo głupotą jest to co wymyśliła. Myślałam, że zrobi to Chris. Cały czas miałam też wrażenie, że prawdziwe zdarzenia z karuzeli nie do końca zdają się interesować tych, którzy walczą o to, by ich „prawda" zwyciężyła.

 

Książka ta znajdzie zapewne tylu zwolenników co przeciwników. Można mówić, że problem jest niespotykany, zachowania bohaterów skrajne, ich decyzje głupie i niedorzeczne, ale nie można odmówić Jodi Picoult, że jak zwykle daje do myślenia. Rzuca kij w mrowisko, zostawiając czytelnika z powracającymi wciąż pytaniami: czy wyrok był słuszny, czy można było tego uniknąć? Czy jest coś, czym można usprawiedliwić nienawiść? Jak dobrze znam swoich bliskich i przyjaciół? Czy to rzeczywiście była deklarowana przez bohaterów prawdziwa miłość? Ile można zrobić w imię miłości? A może to nie miało nic wspólnego z miłością? To już trzeba ocenić samemu.

Caroline Ratliff

O Jodi Picoult oraz jej twórczości słyszałam naprawdę wiele. Obiło mi się o uszy, że jest specjalistką w pisaniu książek na tematy kontrowersyjne, ale przedstawiające prawdziwe życie. Czytałam wiele pochlebiających recenzji jej powieści. Aż pewnego dnia postanowiłam skusić się na 'Karuzelę Uczuć'. Jej fabuła wydała mi się najciekawsza z pośród wszystkich dzieł Picoult. Gdy kurier dostarczył książkę, byłam zachwycona piękną okładką - niestety, książka musiała poczekać kilka dni na przeczytanie, chciałam wziąć ją na planowany wyjazd do Krynicy. Mimo małej ilości wolnego czasu na spokojne czytanie, książkę 'połknęłam' w niemalże zastraszającym tempie. Ludzie z mojej klasy, z którą byłam w Krynicy, dziwnie się na mnie patrzyli. Mimo, że od dawna wiedzą, że kocham książki, dopiero teraz mogli naprawdę się przekonać, jak wielka jest ma miłość do nich.

 

Dwie rodziny od prawie osiemnastu lat są ze sobą bardzo zżyte. Ich dzieci dorastały wspólnie, jak brat z siostrą. Od jakiegoś czasu nastolatków połączyła miłość - nie ta, co dotychczas: ciepła, rodzinna. Połączyła ich miłość namiętna, wspaniała i nieprzewidywalna. Emily i Chris nie widzą świata poza sobą, są jak przysłowiowe dwie połówki jabłka. Idealnie się uzupełniają, a ich związek jest poważny, nie 'szczeniacki' jak to się zdarza młodym. Pewnego dnia Emily umiera od strzału kulą w głowę. Nikt nie wie czy było to samobójstwo czy morderstwo. Cała wina spada na Chrisa, który był obecny przy swej dziewczynie w momencie oddania strzału.

 

Od pierwszego przeczytanego zdania zakochałam się w stylu pisania Jodi. Prosty, przyjemny, ale... Ma coś takiego w sobie, że czyta się bez zmrużenia oka. Byłam szczerze zdziwiona, gdy po godzinie czytania okazało się, że jestem niemalże w połowie książki! Wspaniale wykreowani bohaterowie, pasjonujący temat i ciągłe napięcie. Coś pięknego. Jedynym malutkim minusem jest mało akcji. Za mało się działo, nie było dynamiki wydarzeń. Ale i bez tego książka na niczym nie traci.

 

Picoult pozostawiła cień tajemnicy na całej powieści - nie ukazała nam do końca jak wyglądała śmierć Emily, dlaczego tak naprawdę chciała się zabić. Z powodu pewnego okropnego przeżycia w dzieciństwie? Z powodu, że całując Chrisa, czuła się jakby całowała brata? Czy może jeszcze z jakiegoś innego powodu? Co tak naprawdę siedziało w głowie dziewczyny i było jej wielkim zmartwieniem, przez które postanowiła się zabić, pozostanie tylko w głowie autorki. Nam dane jest tylko snuć domysły, o co tak naprawdę chodziło.

 

Powieść 'Karuzela Uczuć' podobała mi się tak bardzo, ponieważ... była tak strasznie życiowa! Mimo wszystkich przeciwności losu, wszystkich trudności i cierpienia - bardzo ciepła, miła książka. Książka o PRAWDZIWEJ miłości. Picoult świetnie zagłębiła się w psychikę bohaterów, pokazując ich wszystkie emocje, myśli kłębiące się w głowie. Rzadko trafiają się tak dobre książki. Dobre... Co ja gadam, bardzo dobre!

 

'Karuzela Uczuć' autorstwa amerykańskiej pisarki Jodi Picoult zmusza do myślenia. Nad wszystkim. Nad życiem, śmiercią, samobójstwem, miłością, przyjaźnią, rodziną. Budzi w czytelniku niesamowite uczucia. Ukazuje problemy młodych ludzi, nie zawsze tak błahe, jak nam się zdaje. Z czystym sumieniem uznaję tę książkę za arcydzieło.

Agnes Recenzentka

Myślę, że wszyscy już zdążyliście poznać twórczość Jodi Picoult. Jeśli nie mieliście okazji czytać jej powieści, to z całą pewnością nazwisko obiło Wam się o uszy. Kobieta napisała 21 powieści, które długi czas górowały na listach bestsellerów. Pisze do dzisiaj i chwali się taką samą sławą. Nie spotkałam jeszcze osoby, która po przeczytaniu książek tej autorki stwierdziłaby, że opisywane historie są – kolokwialnie mówiąc – słabe. Dlatego jeżeli znajduje się tutaj ktoś, kto mimo wszystko powyższego nazwisko nie słyszał, zachęcam do dalszego czytania. Warto.

 

Karuzela. Z czym może kojarzyć się karuzela? Ach, tak. Jestem pewna, że wszyscy to wiedzą. Stały bywalec wszystkich placów zabaw. Mały, okrągły przedmiot z siedzeniami, na których można beztrosko kręcić się dookoła. Coś, co wywołuje uśmiech na wielu dziecięcych twarzyczkach, a czasem też tych starszych. Nasze pojęcie tej zabawki często odnosi się do tradycyjnego widoku. Jodi Picoult wybrała inną karuzelę. Taką, którą częściej spotyka się w parkach rozrywki – gdzie zasiada się na rumakach, które nie tylko galopują wokół wyznaczonej osi, lecz także unoszą się w górę i w dół, dając ujeżdżającemu poczucie, że naprawdę jeździ konno. W tym przypadku nie można pozostawać obojętnym na drugi człon tytułu. W końcu autorka nie poprzestała na metaforze zabawy. Dołożyła do niej coś znacznie bardziej skomplikowanego i zmiennego – uczucie.

 

Człowiek przez całe swoje życie kręci się na karuzeli. Czuje ekscytację, czasem mdłości. Musi podjąć decyzję, czy na pewno jest wystarczająco odważny, bo wsiąść na karuzelę. Gdy już to zrobi, nie ma dla niego odwrotu. Może wznosić się ku wyżynom, lub nagle upadać. Spadać z jedynej deski ratunku, lub w chwili nagłego przypływu dobrego losu wspiąć się z powrotem i galopować dalej. Dla bohaterów „Karuzeli uczuć" wybrane przez Picoult miejsce było świadkiem dorastania, zmian i ostatecznie podjętych decyzji.

 

Hartowie i Goldowie od zawsze byli sąsiadami. Toteż gdy obie panie domu zaszły w ciążę, wiadomym było, iż dzieci będę wychowywać się razem. Tak też się stało. Emily i Chris byli nierozłączni. Jedno leżało w tym samym pokoju, gdy drugie dopiero się rodziło. Ponieważ domy dzieliła niewielka odległość, dzieci spędzały ze sobą każdą wolną chwilę. Ich rodzice wiedzieli, że kiedyś dzieciaki dorosną, zakochają się w sobie i wezmą ślub. Przecież to było logiczne. Dlatego, gdy po osiemnastu latach wspólnej egzystencji do obu domów w środku nocy zadzwonił telefon, zdziwienie było ogromne. Nikt nie wiedział jak to się stało... Dlaczego Emily uznano za zmarłą, a Chris przeżył, mając jedynie niewielką ranę głowy? Byli sami, we dwoje, na karuzeli. Ona kochała jego, on kochał ją. Tylko jedno przeżyło.

 

W powieści Jodi Picoult akcja rozpoczyna się na początku i trwa do samego końca. Mimo dość obszernej objętości, książkę czyta się niebywale szybko – jak wszystkie tej autorki. Jednak później potrzeba czasu, by odpowiedzieć sobie na liczne pytania. Nie chodzi wcale o pewne kwestie, które w książce nie zostały rozstrzygnięte. Przeciwnie – właśnie z tego powodu, że zostały, człowiek zaczyna zadawać sobie pytania, które nagromadzają się w dość szybkim tempie. Jedno jest pewne – autorka potrafi pisać. I to w niesamowicie dobrym stylu.

 

Na karuzeli dzieci się bawiły, na karuzeli nastolatki się zakochały, na karuzeli doszło do tragedii... Karuzela uczuć pozostała w czytelniku, gdy zakończył opowieść. Istnieje tylko jedna rzecz, której brakowało w tej historii... Zabrakło w niej nudy.

 

I kto by pomyślał, że tak wielkie znaczenie ma los. Że poczucie przynależności do drugiej osoby może być krzywdzące. Że dwoje ludzi, którzy czują się rodzeństwem mogą mieć przed sobą sekrety. Że nic nie wygląda tak, jak się wszystkim wydaje. A chyba, co najważniejsze, że pusta kartka przepowiedni, która na domiar złego upada na deski podłogi w barze, może mieć tak wielkie i wymowne znaczenie wyjęte spod ręki autorki.

 

Pamięta się niebywale szybko, zapomina niesamowicie trudno. Nie ma odpowiednich słów, by móc opisać tak doskonałą powieść, bo nawet najpiękniejsze słowa nie są w stanie wyrazić uczuć, które towarzyszyły podczas czytania, ani niemych słów, które zostały wypowiedziane na długo po zakończeniu. Jodi Picoult jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i jestem pewna, że bez względu na to, po którą książkę sięgniecie najpierw, na pewno Wam się spodoba. Póki co mogę Wam tylko polecić właśnie tę konkretną i życzyć wspaniałej i mądrej przygody na karuzeli życia. Przeczytajcie tę książkę i sami odpowiedzcie sobie na to jedno pytanie: Gdyby...

Scoto

Książki Picoult mają to do siebie, że czyta się je bardzo szybko i ciężko się od nich oderwać. Dosłownie połyka się jedną książkę za drugą i za każdym razem, gdy dociera się do ostatniej strony, czuje się lekki żal, no bo jak to? Już koniec? Ja, nawet gdy sięgnę po kolejny tytuł, cały czas mam wrażenie, że jeszcze jestem myślami w poprzedniej historii. Jakoś trudno tak szybko rozstać się z dopiero co poznanymi bohaterami i przestać o nich myśleć. A jest o czym...

 

W Karuzeli uczuć mamy do czynienia z dwiema bardzo silnie związanymi ze sobą rodzinami. Zarówno Harte'owie, jak i Goldowie, do pewnego momentu, wiedli idealne amerykańskie życie. Dobrze sytuowani, w miarę szczęśliwi w swoich małżeństwach, nie narzekający na swoje dzieci. Gdyby spojrzało się na nich z boku, pewnie każdego ukłułaby delikatnie zazdrość. No bo w sumie czego można chcieć więcej? Stworzyli sobie życie o jakim niejeden z nas marzy, co więcej, ich dzieci realizowały krok po kroku to, co po cichu planowali od dnia ich narodzin. Do czasu...

 

Emily i Chris od pierwszych dni swojego życia byli nierozłączni, pod pewnymi względami zachowywali się jak bliźniaki, tak bardzo się ze sobą zżyli. Ze względu na przyjaźń ich matek wychowywali się razem i nawet ich rodzice czasem mieli problem z przypomnieniem sobie, że tylko jedno z nich jest ich dzieckiem. Byli jak brat i siostra, razem się śmiali, płakali, dokazywali. Jedno drugiemu powierzało swoje tajemnice, jedno nie wiedziało jak żyć bez tego drugiego. Ja nigdy nie miałam kogoś takiego przy sobie, nawet mając brata bliźniaka, i nie wiem jak można aż tak zżyć się z drugą osobą. Na szczęście każdy lekarz powie, że tego typu przywiązanie nie jest normalne więc chyba nie mam się czym przejmować.

 

Emily i Chris dorastali razem dochodząc w końcu do momentu, gdy do głosu zaczęła dochodzić ich seksualność. Jak łatwo można się domyślić rodzice obojga wręcz przyklaskiwali ich "miłości". Jak więc miała postąpić dziewczyna widząc aprobatę najbliższych, rodzące się uczucie Chrisa i czując się w obowiązku trwać w ustalonej odgórnie roli? Brnęła w to dalej...

 

Nie potrafię sobie wyobrazić pójść z kimś do łóżka z obowiązku, kochać się czując, że to, co robię, jest złe i niemoralne. Nie wiem jak to jest dawać się dotykać i czuć do siebie obrzydzenie. Mimo wybujałej wyobraźni zwyczajnie nie wiem a to właśnie było codziennością Emily. Kochała Chrisa, ale jak brata i całując go, oddając mu się, za każdym razem miała wrażenie, że popełnia kazirodztwo. Do tego w tym wszystkim dochodziła długo skrywana tajemnica. Nie, tym razem nie gwałt, a obmacanie przez wyśmiewanego i brudnego pracownika restauracji. Tyle, że jeśli dorosła kobieta byłaby w stanie dojść jakoś po tym do siebie, to mała dziewczynka może po czymś takim bardzo ucierpieć. Emily nikomu o tym nie powiedziała, dusiła to w sobie aż w końcu zaczęło wszystko powoli z niej wychodzić. Niestety w wieku, który dla większość nastolatek jest trudny i gdy do głowy przychodzą najgłupsze pomysły.

 

Samobójstwo - najprostszy sposób na rozwiązanie wszelkich problemów. Po co walczyć z trudnościami losu, po co stawiać czoła wszelkim przeciwnościom? Przecież to takie proste skończyć z tym raz a porządnie... Emily chciała pójść na łatwiznę, nie szukała pomocy, nawet nie brała pod uwagę, że mogłaby w inny sposób wszystko rozwiązać, z góry założyła, że albo musi tkwić w tym, co jej "przyszykowano", albo popełni samobójstwo. Co najlepsze - egoistycznie wciągnęła w to Chrisa, a w dodatku zmusiła do zabicia jej.

 

W gruncie rzeczy o tym jest cała powieść - każdy rozdział zbliża nas do odpowiedzi na pytanie "zabił czy nie zabił"? Tylko czy to jest w tym najważniejsze? Ja sobie raczej zadaję pytanie jak można być aż taką egoistką i żądać czegoś takiego od ukochanej osoby? Chris początkowo widział cierpienie Emily i chciał jej pomóc, ale później, po wszystkim, dotarło do niego co on zrobił, co ona zrobił i, przede wszystkim, czego oboje nie zrobili.

 

Czytając książkę Picoult zastanawiałam się co zrobiłabym na miejscu Emily. Dziewczyna nie była w stanie skrzywdzić Chrisa przez przyznanie się do swoich prawdziwych uczuć, ale nie wzięła pod uwagę, jak wpłynie na niego jej śmierć, co się z nim stanie, gdy jej już nie będzie i kto poniesie odpowiedzialność za pociągnięcie za spust. Nie wiem czy ja bym o tym pomyślała, może też za wszelkę cenę chciałabym postawić na swoim? Chris zrobił to, co podpowiadało mu serce. Być może większość z nas powie, że głupio mu podpowiedziało, nie przeczę... Ale zrobił to, co uznał wtedy za słuszne.

 

Zabił czy nie? I w jaki sposób rozumiemy samo pojęcie zabójstwa? Chyba trafniej jest spytać "winny czy niewinny" i w ten sposób rozpatrywać całą sprawę?

 

I jeszcze jedna zagwozdka - co by się stało, gdyby Emily przyznała się w dzieciństwie, że była molestowana? Gdyby wtedy, w restauracji, wybiegła z toalety z płaczem krzycząc głośno o swojej krzywdzie? Może już wtedy przyjaźń między obiema rodzinami skończyłaby się, więź między Emily a Chrisem nie była tak mocna (czy raczej niezdrowa) i kilka lat później zamiast w sądzie spotkaliby się gdzieś na studiach i pomachali sobie nieśmiało?

A psik

Niech będzie... trochę się odsłonię, chociaż w zasadzie wiem, że nie powinnam. Powiem tak: ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem uczuciowa. Wiadomo, nie obnażam się ze swoimi uczuciami przed osobami, którym nie ufam albo przed którymi wstydzę się całkiem ukazać to, co czuję. Jednak zdarza się, że podczas słuchania jakiejś piosenki, oglądania filmu lub czytania książki płyną mi po policzkach pojedyncze łzy albo... płaczę w najlepsze. No cóż, taki już jest ze mnie egzemplarz. Na szczęście mąż akceptuje mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza, więc nie muszę się przed nim kryć z tymi łzami. Czemu aż tyle zdań napisałam o sobie, choć mam za zadanie napisać recenzję po lekturze "Karuzeli uczuć" Jodi Picoult? Ano dlatego, że zgodnie z tytułem w książce aż kłębi się od przeróżnych - często skrajnych, stojących w opozycji do siebie - uczuć, które to [uczucia] poruszały mnie tak, że w ruch poszły chusteczki higieniczne. Chyba po tych wszystkich "ciężkich" lekturach potrzebowałam takiego oczyszczenia - swoistego katharsis.

 

Chris i Emily (dla bliskich "Em") znają się od urodzenia. Są sąsiadami, ich rodziny się przyjaźnią, a oni sami traktują się jak rodzeństwo. Są jak nierozłączne bliźnięta, wszędzie podążają razem. Jednak, kiedy wchodzą w wiek nastoletni, zaczynają zauważać w sobie cechy drugiej płci i są to cechy tak pociągające, że Chris i Em zostają parą. Chris ma wtedy czternaście lat, Emily - trzynaście (zresztą, o ile dobrze zapamiętałam, daty ich narodzin dzieliły jedynie trzy miesiące). Ich rodziców wcale nie dziwi fakt, że ich dzieci postanowiły tworzyć związek. Można wręcz powiedzieć, że po cichu tego oczekiwali. Chris jest fantastycznym młodym chłopakiem, utalentowanym sportowcem (pobił rekord szkoły w pływaniu), a Emily równie zdolną młodą kobietką - pięknie maluje i marzy o zagranicznych studiach. Wszyscy, którzy znali tych dwoje, twierdzili, że ich związek był nad wiek dojrzały. Inne pary w ich wieku postępowały zgoła inaczej - hormony buzowały, co uwidaczniało się w różnych zachowaniach. To, co tworzyli Chris i Em było spokojniejsze, znacznie dojrzalsze. Wielu znajomych twierdziło, że nie wyobrażało sobie Chrisa bez Emily u boku i odwrotnie - Emily bez Chrisa u boku. Tak, jakby ze związku dwojga młodych ludzi powstał twór jednoosobowy.

 

Jednak pewnego dnia rodzice nastolatków dowiadują się, że... Em trafiła do szpitala z raną postrzałową głowy i po niecałej godzinie umarła i że... do szpitala trafił także Chris, mocno potłuczony, ale... wciąż żywy. Wszyscy wiedzieli, że młodzi mieli razem spędzić czas na randce, nie można więc zaprzeczyć, że Chris nie był wówczas z ukochaną. Co się zatem stało na karuzeli, na którą lubili razem chodzić i na której Chris pracował podczas wakacji? Czy było to tzw. rozszerzone samobójstwo czy raczej morderstwo? Jeśli to pierwsze, to nasuwa się pytanie: dlaczego? Piękni, młodzi, mający kochających ludzi wkoło, z fantastycznymi perspektywami na przyszłość - czemu mieliby się zabijać? A jeśli to drugie - to dlaczego Chris miałby zabijać ukochaną kobietę, z którą planował spędzić resztę życia? Mnóstwo dylematów do rozwiązania, mnóstwo uczuć, jak to zwykle u Picoult. Wiem, że to wyświechtany frazes: ale naprawdę dawno żadna książka tak mną nie wstrząsnęła...

 

Mogłabym o tej książce pisać i pisać, ale pewnych stanów emocjonalnych nie da się ubrać w słowa. To książka o wspaniałej miłości, o przyjaźni, która nie zawsze potrafi przetrwać upływ czasu i zawieruchy życiowe, o wzlotach i upadkach, generalnie o życiu. Zmusza do zastanowienia, jak wiele jesteśmy w stanie dla kogoś zrobić z miłości... Jodi Picoult po raz kolejny mnie NIE ZAWIODŁA - wykreowała wspaniałe, wyraziste postaci, używając potoczystego języka, który sprawia, że nie można tej książki odkładać beznamiętnie na półkę, tylko chce się czytać i czytać... Chyba bardzo stęskniłam się za piórem pisarki, skoro targały mną tak wielkie, opisane wcześniej, emocje podczas lektury. Na szafce czeka jeszcze jeden wypożyczony z biblioteki tytuł tej autorki, ale chyba najpierw przeczytam jakąś inną powieść, by móc ponownie delektować się twórczością mojej ukochanej pisarki.

 

Jeśli macie ochotę na książkę poruszającą trudne, kontrowersyjne tematy, która nie daje jasnych odpowiedzi, lecz zmusza do refleksji - sięgnijcie po "Karuzelę uczuć" Jodi Picoult. Nie zmarnujecie ani minuty...

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial