Scathach
-
Ks. Mieczysław Maliński w swojej książce Na każdy wieczór, dzieli się przemyśleniami dotyczącymi wiary i życia według zasad wyznawanej religii – chrześcijaństwa.
W swoich króciutkich rozważaniach, przybierających formę minikazań czy też mininauk moralnych, podejmuje problematykę ważką, taką jak sprawa Eucharystii i jej właściwego pojmowania oraz przeżywania: wskazuje tutaj na konieczność przystępowania do Komunii Świętej w celu całkowitego zjednoczenia się z Bogiem oraz pełnego uczestnictwa w uobecnieniu tajemnicy Jego męki i zmartwychwstania. Tematyka godnego i dobrego przeżywania Mszy świętej, jest dla autora na tyle ważna, że wraca do niej po dwakroć, nadając tym samym swojej publikacji znamion budowy klamrowej – rozdziały poświęcone Eucharystii rozpoczynają oraz kończą rozważania zawarte w tej książce, co stanowi niejako przeniesienie wartości Mszy na rzeczywistość namacalną – to ona spaja nasze duchowe życie, jest jego kwintesencją i największym darem, a bez niej cała reszta traci na znaczeniu.Do pozostałych zagadnień, którym kilka westchnień i myśli poświęca autor należą: Adwent, Boże Narodzenie, Zmartwychwstanie, Zesłanie Ducha Świętego, Kościół, ale także: powołanie do miłości, krzyż, matka Jezusa, wielki format oraz niebo. Nie są to suche treści, lecz przeniesienie nauki płynącej z Pisma Świętego na życie każdego z nas – znajdziemy tutaj gros przykładów odnoszących się do naszej codzienności, wskazane nam zostaną pewne elementy życia mający bezpośredni związek z nauczaniem Kościoła, a o których być może zapomnieliśmy lub też nie mieliśmy świadomości tych konotacji.
Książeczka ta pisana jest językiem przystępnym, daleka jest od tonu patetycznego, w wielu elementach odchodzi także od retoryki kaznodziejskiej – stanowi raczej zbiór luźnych refleksji, być może, jak sugeruje tytuł, wieczornych przemyśleń, rachunków sumienia, mających posłużyć czytelnikowi jako zachęta do zastanowienia się i zatrzymania się nad własnym życiem oraz spojrzenia na nie przez pryzmat nauczania Chrystusa. To swoiste speculum, lustro, w którym powinniśmy się przejrzeć, zanim na pewne zmiany będzie za późno.
Rzeczą, która denerwowała mnie w tej publikacji, to permanentne wrażenie, że autor kieruje swoje słowa do osób należących do jego pokolenia. Choć język jest przystępny, to brakuje w nim nowoczesności i słownej zachęty, być może jakichś leksykalnych i semantycznych gier, które mogłyby zwrócić i zatrzymać na dłużej uwagę czytelnika młodego, do którego należałoby mówić w sposób zgoła odmienny. Wszelkie retoryczne sztuczki, których autor uniknął, byłyby tutaj mile widziane. Bez nich – młodzież może się zanudzić, polecam więc książkę tę przede wszystkim osobom nieco starszym, przyzwyczajonym do tradycyjnego przekazywania wiary, bez powiewu nowoczesności i usilnego szukania odniesień w kulturze masowej.