Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Poczekajka

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Poczekajka | Autor: Katarzyna Michalak

Wybierz opinię:

Viconia

Kolejna książka o której naczytałam się tyle dobrego, że postanowiłam w końcu ją przeczytać. I mam kolejny dowód na to, że jak w książce nie ma trupa to czegoś mi jednak brakuje;]

 

Patrycja – główna bohaterka – jest weterynarzem, ma bardzo bujną wyobraźnię i interesuje się czarami [i to był moment, w którym pomyślałam, ze to książka dla mnie w sam raz]. Na sabacie ma wizję, w której widzi domek i faceta swoich marzeń, który niczym rycerz podjeżdża pod jej chatkę na czarnym koniu. Więc Patrycja zaczyna podróżować po kraju (i poza nim) w poszukiwaniu chatynki z wizji aby tam czekać aż rzeczony rycerz się pojawi. Chatkę po wielu przygodach znajduje. Teraz pozostaje tylko czekać na faceta ze snów. Ale życie to przecież nie bajka i łatwo nie będzie. Na drodze staje jej wredna matka i równie wredny były facet ze swoim zabójczo przystojnym przyjacielem. Do tego dochodzą trudy życia na wsi. Ale nasza Patrycja wytrwała jest, więc czeka dzielnie. Czy się doczeka? Sprawdźcie sami.

 

Ja sprawdziłam i... no cóż. Typowo babskie czytadła, miłe, łatwe i przyjemne to jednak nie dla mnie. Owszem, czyta się fajnie i szybko, ale od początku wiadomo jak się skończy. Złych spotka kara a dobro zwycięży, hurra! Także niespodzianek to się wielu nie doczekałam tutaj. I sama Patrycja też mnie czasami denerwowała, bo takie naiwne toto, że aż by się chciało trzepnąć w czuprynkę na opamiętanie.

 

Najlepsze momenty dla mnie były w zoo, kiedy to Patrycja „walczyła" z wężami, tygrysami, małpkami i innymi typowymi dla zoo zwierzątkami. Naprawdę bawiły mnie te fragmenty, więc nie obraziłabym się, gdyby było ich więcej. Z ciekawości pewnie sięgnę po kolejne tomy, bo nie lubię zaczynać jakiegoś cyklu i nie kończyć. Może jednak kolejne części mnie zachwycą. Zobaczymy.

Kinga

Po „Poczekajkę" sięgnęłam zaintrygowana teledyskiem, reklamującym omawianą książkę. Piękna, samotna kobieta, stara chałupa w strasznej dziurze zwanej Poczekajką i rycerz na koniu? I to ma być magia? Ano magia. Bo ta książka jest magiczna w swej prostocie i naturalności.

 

Ale po kolei. Patrycja, pani weterynarz z zawodu, czarownica z pasji, dość ma bezczynnego oczekiwania na księcia z bajki. Postanawia wyjść miłości naprzeciw. Wyjść, a właściwie wyjechać- w znaczeniu dosłownym. Za pomocą wahadełka i mapy, kieruje swe kroki w różne zakątki Polski, i świata - włączając nawet i Ukrainę. I tak wracając z kolejnej nieudanej wyprawy „za księciem" auto odmówiło posłuszeństwa i rozkraczyło się chcąc nie chcąc na środku dziczy, gdzie głucho wszędzie, cicho wszędzie. Patrycja - głodna, spragniona i zła, stanęła na drodze wyczekując pomocy. I owszem, wsparcie nadeszło, lecz nie był to bynajmniej książę na białym koniu lecz miejscowy chłopczyna na traktorze. Jak przystało na dżentelmena pomoc swą zaofiarował i auto na hak wziął. I takim sposobem Patrycja znalazła się w Poczekajce, gdzie jej oczom, ukazała się chatka z marzeń i snów.

 

I wtedy wszystko się zaczęło.

 

Oczarowana i zakochana (póki co w chatce), Patrycja postanawia zmienić całe swoje życie. Porzuca pracę w lecznicy, miejski tryb życia i wraz z Pandą – psem, przeprowadza się na łono natury. Wszystko zaczyna układać się po jej myśli. Otrzymuje posadę lekarza w zamojskim zoo. Perypetie pani doktor dostarczą czytelnikom niejednej okazji i do śmiechu i płaczu (też ze śmiechu). Patrysine życie nareszcie przybrało właściwy tor, do pełni szczęścia brakuje tylko Amrego - wymarzonego, ale realnego księcia z bajki. I co by tradycji stało się zadość, królewicz zjawia się, a i owszem. Przystojny, szaleńczo zakochany w swej wybrance, wyśniony i wywróżony ideał.

 

Więc co będzie nie tak, jak być w bajce powinno? Tego już nie zdradzę. Przeczytajcie sami.

Ines

"Poczekajka" to pierwsza powieść Katarzyny Michalak z 2008 roku i moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Ta sympatyczna, urokliwa pani patrząca z okładki książki to z zawodu lekarz weterynarii. Jest ona także grafikiem komputerowym, producentem teledysków oraz twórcą scenariuszy i teledysków. Jednym słowem osoba niezwykle pracowita, zdaje się że także wszechstronna, konsekwentnie realizująca swoje marzenia. Pytanie tylko, czy w gąszczu tych wszystkich zadań, celów i obowiązków, które im towarzyszą, jest w stanie realizować się we wszystkich tych dziedzinach w równym stopniu i czy nie traci na tym np. literatura, bo to ona interesuje mnie najbardziej i ją chcę analizować. Przejdźmy zatem do "Poczekajki".

 

Patrycja Marynowska, główna bohaterka książki, to młoda pani weterynarz z Warszawy, która marzy o wyrwaniu się spod skrzydeł swojej nadopiekuńczej matki-mecenaski, znalezieniu swego miejsca na ziemi poza stolicą, a przede wszystkim o spotkaniu prawdziwego księcia z bajki (kryjącego się pod tajemniczym pseudonimem - Amre), który przybędzie do niej na najprawdziwszym rumaku i będą żyli razem długo i szczęśliwie. W osiągnięciu tego celu dziewczyna nie cofa się przed sięgnięciem po szczyptę magii (zostaje nawet zaliczona w poczet czarownic!), a za sprawą własnej odwagi znajduje Chatkę Wiedźmy, zrujnowany domek we wsi Poczekajka na Zamojszczyźnie, gdzie zamierza spełnić wszelkie swe marzenia. Kiedy dostaje pracę w zoo (wydaje się to być banalnie proste, mimo panującego na tych terenach bezrobocia), błyskawicznie remontuje swe gniazdko, a kiedy do drzwi puka kandydat na Amrego, happy end wydaje się być blisko. Niestety, aż tak pięknie nie będzie... Patrycję spotkają liczne przykrości ze strony wiejskiej społeczności, przypominającej skądinąd tę z telewizyjnego "Rancza". Swoją drogą tak stereotypowe przedstawienie wsi aż mnie zabolało, choć z niej nie pochodzę...

 

No właśnie i tu zaczynają się schody, bo rzeczy, których nie przypadły mi do gustu jest więcej. Cała historia wydała mi się zbyt płytka, przewidywalna, niczym zwykłe, podrzędne czytadło pisane jedynie do szuflady. Jej język jest prosty, dlatego książkę czyta się szybko i równie szybko się ją zapomina, bo niewiele wnosi (żeby nie powiedzieć, że nic nie wnosi)... Niby wpleciono w nią (wątpliwy) wątek kryminalny, momentami jest uroczo i zabawnie, ale całość tworzy moim zdaniem zwykłego harlequina pełnego namiętności, tęsknot, nienawiści i zdrady. Ot, kolejne romansidło, tym razem z weterynaryjnym tłem i magicznym klimatem (magicznym od czarów, a nie od cudów, wspaniałości). Jest w nim zakochana po uszy kobieta pisząca listy, wysyłane na adres pewnego pisarza, który w całej historii odegra decydującą rolę, pojawią się także przesłodzone postaci takie jak gapowaty ksiądz Plama, dobrotliwy dyrektor zoo, mądry Dziadek Aureliusz czy słodka Hania - przyjaciółka Patrycji oraz dwa czarne charaktery. To, co strasznie przeszkadzało mi w tej książce to poczucie humoru autorki, które w niektórych momentach było moim zdaniem wymuszone, wręcz groteskowe. Pojawiały się wulgaryzmy wykropkowane co prawda, które w odbiorze przypominały artykuły nastolatek z Bravo czy fragmenty książek pokroju Grocholi, Sowy czy Kuny - o zgrozo! - (zwolenników wymienionych pań z góry przepraszam, ale nie jest to moja bajka). Dialogi miały chyba być błyskotliwe, magia podobnie jak bajkowy klimat, dodać całej historii smaku, zaś wątki z zoo przywodzić na myśl interesujące opowieści państwa Gucwińskich. I chyba te ostatnie podobały mi się najbardziej, bo dały możliwość przyjrzenia się pracy z dzikimi zwierzętami od drugiej strony i może lepiej by się stało, gdyby pani Katarzyna zajęła się pisaniem swoich wspomnień z obcowaniem z nimi, a nie siliła się na powieści. Poza tym drażniła mnie duża czcionka zastosowana w książce (w jakim celu???) i koszmarnie długie tytuły kolejnych rozdziałów (np. rozdział VI zatytułowano: O legwanie mordercy, wróżbach z papieru toaletowego, drogowskazach na słupie elektrycznym i tym, który powinien być Amrem, a nim nie jest, więc kto jest?). Zastanawiałam się podczas lektury (przyznaję - męczącej dla mnie strasznie), do kogo jest adresowana ta pozycja. Na myśl przyszły mi dwie grupy: młode dziewczyny i kury domowe o niezbyt wyrafinowanym guście literackim. Do żadnej, a zwłaszcza tej drugiej nic nie mam, bo sama się do niej póki co zaliczam, ale po kolejne dzieła pani Michalak ze "Słonecznej Trylogii" z pewnością nie sięgnę. Jest to przykład literatury pisanej tylko dla kobiet z potężną promocją, a jak wiadomo z reguły to, co rozreklamowane marne jest i już. Więcej znęcać się nad "Poczekajką" nie zamierzam, bardzo jestem ciekawa, czy znajdzie się tu ktoś myślący podobnie do mnie, czy też zostanę pożarta żywcem przez wiernych fanów pani Katarzyny.

 

Na koniec cytat. Przyznam, że znalezienie jakiejś perełki w tej książce graniczyło z cudem, ale coś wybrałam:
"Magia to nic innego, jak siła albo słabość ludzkiego umysłu. Moc, której używasz, wiara w nią i odwaga, by wierzyć - to jest właśnie magia! Wiara, odwaga i moc - nie trzeba niczego więcej! (str. 308)."

Varia

Patrycja jest młodą panią weterynarz, która w poszukiwaniu swego „księcia z bajki" chwyta się wszystkich dostępnych środków. Siła woli, afirmacja, a nawet czary, nic nie jest jej obce. W celu realizacji marzeń podróżuje po świecie, szukając wymarzonego domku i wielkiej miłości. Pewnego dnia przypadek kieruje ją do Poczekajki, maleńkiej wioski, ledwo zaznaczonej na mapie. Czy ta miejscowość okaże się być iście magiczna, a zamieszkanie w chatce wiedźmy korzystne? Nowa praca, ludzie i wielkie wyzwania – tego z pewnością nie zabraknie, ale gdzie ten książę?

 

W książce spotykamy się z dwoma biegunami ludzkich obyczajowości. Elitą znakomitych i świetnie wyszkolonych prawników oraz wiejską społecznością, robiącą zakupy w sklepie „Sporzywczym". I choć nie da się ukryć, że podział ten jest mocno stereotypowy, to mieszkańcom Poczekajki nie brakuje uroku. Nie są wszechstronnie wykształceni, ale za to bardzo honorowi, czego niestety miejskiej inteligencji przypisać nie można.

 

Przedstawicielką ów grupy jest matka Patrycji, której toksyczna miłość do córki nie zna umiaru. Kobieta usiłuje zaplanować jej praktycznie całe życie. Wtrąca się w każdą decyzję, manipuluje ludźmi i faktami. Już dawno nie spotkałam się z tak zaborczą i bezwzględną postacią, która żeby osiągnąć swój cel, gotowa jest skrzywdzić nawet własne dziecko. Z kolei Patrycja to jej całkowite przeciwieństwo. Spontaniczna, trochę szalona dziewczyna, która w każdym widzi dobro oraz wierzy w przeznaczenie. Jej otwartość jest może trochę naiwna, ale przy bliższym poznaniu każdy chciałby mieć takiego przyjaciela.

 

Powieść od pierwszych stron nie zachwyca, ale im głębiej w nią wkraczałam, tym bardziej mi się podobała. Ostatecznie urzekła mnie ukryta tu magia. Z jednej strony traktowana bardzo serio przez Patrycję, a z drugiej opisywana z lekkim przymrużeniem oka przez autorkę. Dlatego jeżeli chcecie poznać sekrety pracy weterynarza, przygody z panterą i wężem boa, Poczekajka was nie zawiedzie. Bardzo ciepła, lekka, a przy tym i nie głupia opowieść.

Kasiek

Jak chwaliłam się na fejsbukowej stronie mojego bloga sprezentowany mi telefon sprawdza się idealnie w roli czytnika ebooków. Faktycznie jakość czytania jest o niebo lepsza niż na ekranie komputera. Skoro nie mogłam dostać się do biblioteki dorwałam się ebooka i w ciągu kilku chwil połknęłam ową słynną magiczną. Nie ukrywam, że impulsem był teledysk. Kiedyś miałam ją w rękach i zaczęłam czytać, ale mało mnie krew nie zalała wiec dałam sobie spokój. Teraz – myślę sobie – czas na drugą szansę. Przemęczyłam fragment o sabacie bo to chyba wprawiło mnie w taka irytację i brnęłam dalej przez momentami nudne opisy, że od przewijania ekranu bolał mnie kciuk, łykałam porcję humoru która miała bawić do łez a u mnie wzbudzała łzy irytacji bo mnie nic w tym nie bawiło. Owszem przyznam się uczciwie, że wątek Gabriela i Patrycji jakoś mnie ujął w pewien dziwny, pokrętny i trudny do opisania sposób, chociaż całokształt oceniam ogromnie nisko.

 

Dlaczego? Czy dlatego, że nagromadzono tam wiele nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności? Nie. Owszem magia, ten bzik na punkcie horoskopów irytował mnie, sama nie wierzę w takie rzeczy i po prostu porzucenie swojego życia z powodu jakiejś wizji rycerza na białym koniu(ratunku!!) mnie nie przekonuje, ludzie kto normalny tak postępuje. Nie przekona mnie do tego nikt i nic.
Ale nic to. Przeprowadza się na wieś zabitą dechami i oczywiście schematyczną do bólu. Podobno te czasy minęły i polska wieś nie jest synonimem ciemnogrodu, ale kolejna książka którą czytam i jako mieszkanka wsi, tak z dziada pradziada niemalże w stu procentach(no dobra w 75%) czuję się obrażona. Jeśli ktoś wsi nie rozumie a ciężko jest pojąć tych pracujących ciężko przez całe życie ludzi to niech nie wyskakuje z filozofią rodem z silnego i nowobogackiego PRL-u. Nie tędy droga. To taka dygresja podszyta owszem lekką nutką agresji bo mnie już to męczy, ale jestem ciemnym wieśniakiem, zaraz skoczę po widły, bo tak się u nas załatwia sprawy ;).
Ale wracając do powieści. Jak to na wschodzie oczywiście osoba ze wsi znajdzie pracę na pstryknięcie palcem, ale pal sześć robota, mężczyźni rzucają się na miastową i wnet bohaterka będzie przebierać w nich jak w ulęgałkach.
W sumie książka jest na topie albowiem mamy zapadłą chałupę, którą bohaterka remontuje błyskawicznie, mamy przystojnych mężczyzn i dylematy tejże bohaterki. I tak moim zdaniem wystarczyłoby to opisać. Bo do tego się to sprowadza. Porównanie do Ani z Zielonego wzgórza... oparte chyba na kolorze włosów bohaterki. Li i jedynie.
Na pewno do tej książki nie będę wracać w czasie moich gorszych dni, wolę starą dobrą Anię.
I ewentualnie teledysk sobie pooglądam.
W dalszym ciągu po rozczarowaniu Poziomką i teraz Poczekajką nie mówię nie. I to jest właśnie wiejski, chłopski upór ;)

 

I pozdrawiam dojeżdżających do pracy 20 kilometrów w warunkach opisanych w książce. Naprawdę. Ja dojeżdżałam. Powodzenia ;)

Kamila M

Księcia z bajki chce każda z nas. Wyczekujemy go z utęsknieniem i mamy nadzieję, że pewnego dnia pojawi się pod naszym balkonem (no chyba, że któraś z nas mieszka na parterze, w takim wypadku, pod oknem) na swym czarnym/białym rumaku i zabierze nas do krainy wiecznego szczęścia i przyjemności. Oczarowany naszym pięknem zechce przychylić nam gwiazdkę z nieba, a my, niby niewinne rusałki, damy mu się czarować i adorować do końca życia. Czyż to nie brzmi magicznie? I pomyśleć, że wystarczą do tego dwie krople miesięcznej krwi, lubczyk rwany nago podczas pełni księżyca i wydzielina z purchli ropuchy. Wtedy Amre jest nasz!

 

Patrycja do dwudziestopięcioletnia pani weterynarz. Pewnego dnia, oczarowana wizją pięknego kochanka, wyrusza na jego poszukiwania. Trafia wtedy do Poczekajki, dla której postanawia rzucić swoje miastowe życie, matkę i przyjaciółkę i zacząć wszystko od nowa. Remontuje starą chatkę, w której czeka na swojego Amrego, nie spodziewając się, iż pojawi się on wcześniej niż jej się wydawało. Ale czy to na pewno ten wyśniony, wymarzony partner? Patrycja rozdarta między dwoma potencjalnymi kandydatami do jej serca (i cnoty) przeżywa przygodę, która zmieni ją nie do poznania.

 

Katarzyna Michalak dała nam się poznać jako autorka wszechstronna. Od powieści obyczajowych, przez dramaty i fantasy, aż do książek erotycznych. Czy jest nas w stanie jeszcze bardziej zaskoczyć? Odpowiedź brzmi: tak. Z pozoru banalną tematyką, potrafi wprowadzić Czytelniczki w zupełnie inny, magiczny, świat. W lekkiej historii potrafi nas przestrzec przed naszą naiwnością, która chyba zostaje nam sprzedana w pakiecie, kiedy się zakochujemy, i nie zawsze dobrymi zamiarami mężczyzn względem nas. A to wszystko zabarwione jest duża dawką humoru i jeszcze większą dawką emocji, która towarzyszy Czytelniczce przy każdej lekturze tej autorki. Taka właśnie jest Poczekajka.

 

Powiem szczerze, że pierwsze kilkanaście stron tej powieści nie przypadło mi do gustu. Ich treść wręcz mnie irytowała. Z miejsca nie polubiłam Patrycji, którą miałam po prostu za naiwną dziewczynkę żyjącą marzeniami, a chaotyczny sposób przedstawianych wydarzeń zasiał we mnie ziarno wątpliwości, czy autorka tak naprawdę wiedziała, co pisze. Jednak z czasem fabułą zaczęła się układać, główna bohaterka przeistoczyła się w naprawdę miłą osóbkę (choć nadal nawiną), a ja się w tej książce głęboko zakochałam.

 

Otóż Poczekajka to książka niezwykła i wiem, że tak magiczną i niesamowicie klimatyczną historię, potrafi napisać tylko Katarzyna Michalak. I nie chcę tutaj teraz robić jakiejś reklamy, podlizywać się Pani Kasi, czy robić Bóg wie jakiej promocji tej książki. Nie, ta autorka i ta powieść po prostu na to zasługują.

 

Bowiem udało jej się stworzyć tak świetny klimat, że trudne jest się oprzeć urokowi tej książki, Patrycji, Poczekacje i poczekajczanom. Momentami czułam się tak, jakbym ja sama była bohaterką Poczekajki, brała udział w sianokosach, ratowała zwierzaki w zoo czy po prostu siedziała w Chatce i piła herbatkę z konfiturami. Dawno tak miło nie spędziłam niedzielnego popołudnia, w tak doborowym literackim towarzystwie.

 

Tak jak wspomniałam, wraz z zagłębianiem się w lekturze, rosła moja sympatia do Patrycji i coraz bardziej się z nią utożsamiałam. I utożsamicie się z nią i Wy, drogie Czytelniczki, bo każda z nas jest taką romantyczką, po trosze naiwną księżniczką, czekającą na księcia z bajki. I nie wyprzecie tego ze swojej natury żadną siłą. Nawet magią. A kiedy pojawi się ten wyśniony Amre, czy Patrycji, czy Wasz, stracicie dla niego głowę tak, jak straciła ją nasza główna bohaterka (pisząc "głowa" mam na myśli dziewictwo naszej pani doktor). Ale czy ten wybór okaże się trafnym wyborem? Chętnie podzieliłabym się z Wami tą cenną informacją, jednak nie będę tak okrutna i pozostawię to pytanie bez odpowiedzi, żebyście mogły same przeżyć historię Patrycji.

 

Nie mam już nic do dodania na temat tej powieści. Choć jest we mnie tyle emocji po jej przeczytaniu, to, mimo najszczerszych chęci, nie jestem w stanie przelać ich na klawiaturę laptopa. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania i Poczekajki i każdej innej książki Katarzyny Michalak. Uwierzcie, że warto.

 

Tym czasem na mnie czeka kolejne cudo, które wyszło spod pióra Pani Kasi, więc jeszcze raz zachęcam Was do lektury i serdecznie pozdrawiam, rusałki!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial