Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pracownik

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Pracownik | Autor: Hubert Hurbański

Wybierz opinię:

Isabelle

Hubert Hurbański, to oczywiście pseudonim artystyczny autora, który z racji uprawianego zawodu pragnie pozostać anonimowy...

 

Książka opisuje zmagania pracownicze Huberta, w dwóch agencjach, zajmujących się szeroko pojętym public relations. We wspomnieniach pierwszej firmy autor dużą część opowieści poświęcił osobom dwóch jej prezesów – Wrzodka i Krzywka (oczywiście przezwiska). Szczególnie ten pierwszy posiada bujną przeszłość, którą poznajemy na prawie 30 stronach (pozycja liczy134).

 

Wg. opisu zamieszczonego z tyłu książki, ma ona pokazać nam rzeczywistość branży PR, mechanizmy budowania medialnego wizerunku firmy i korporacji, oraz szczegóły promocji marek znanych z Internetu i pierwszych stron gazet. Niestety... ja się tego w „PRacowniku" nie doszukałam. Za to otrzymałam dość ciekawą historię stosunków panujących w małej agencji, gdzie prym wiedzie pani Ania i szef, Pan Krzysztof . Gdzie kierownictwo najpierw wydaje jedne polecenie, by potem zmieniać je na całkiem odwrotne, a pracowników zamiast integrować napuszcza na siebie wzajemnie.

 

Owszem, mamy tu trochę wiedzy fachowej, np. jak wygląda rozmowa z klientem, ale nie jest to nic szczególnie zaskakującego i odkrywczego. Każdy zawód, więc i PR-owca rządzi się swoimi prawami i nie zawsze zagrywki w nim stosowane są czyste i chwalebne.
Hubert Hurbański przedstawił nam zaledwie 6 miesięcy ze swojej pracy, z czego większą część opisu poświęcił osobie prezesa Wrzodka i Pani Ani.
Jako czytelniczka nie czuję, aby mi otwarto oczy na zależności i wspólne interesy między dziennikarzami a Pracownikami PR. Nie otrzymałam w czasie lektury niczego odkrywczego i pod tym względem jestem zawiedziona, bo obietnice były wielkie.
Niemniej, całość ciekawa i na swój sposób godna uwagi. A okładka niezwykle pomysłowa.

Alina

"PRacownik" jest podobno jedyną do tej pory powieścią fabularną, której akcja ma miejsce w prywatnych agencjach PR (dla nieuświadomionych - Public Relations). Ja sama mam za sobą dwie zagraniczne ("Bliźniacy z Tribeki" Rachel Pine oraz "Portier nosi garnitur od Gabbany" Lauren Weisberger) i śmiem twierdzić, że choć "Bliźniacy..." mi się szczególnie nie podobali, to i tak mam po nich przyjemniejsze wspomnienia niż po "PRacowniku".

 

Już nawet spora ilość literówek nie ma takiego wpływu na mój odbiór tej niewielkiej powieści. Skupiłabym się raczej na tym, że nie otrzymałam tego, co opis okładkowy mi obiecywał. O mechanizmach PRu jest tutaj naprawdę niewiele - to raczej opowieść niezadowolonego z siebie PRacownika, który trafia do agencji, które systematycznie go oszukują, przez co przepuszcza tę rzeczywistość przez krzywe zwierciadło, może ku celom uzyskania większej ilości śmiechu, bądź głębszego wciągnięcia czytelnika. Ja się nie śmiałam, nie wciągnęło mnie. Jedynie mi uświadomiło, że gdyby naprawdę wszystkie polskie agencje PR takie były, reklama w tym kraju by zupełnie nie istniała.

 

Nie odbieram tej książki jako PRowej powieści fabularnej, tylko jako wyznania sfrustrowanego pracownika, który nie radzi sobie z własnym życiem. Szczerze mówiąc, opis na okładce (czyli również na większości portali oraz w księgarniach internetowych) jest bardzo ładnie brzmiącą nadinterpretacją. Gdyby książka rzeczywiście taka była, z całą pewnością byłabym zachwycona. Oto doskonały przykład oddziaływania mediów na człowieka! Sprzedają coś kiepskiego jako dobrego i oczekują, że człowiek się zachwyci po samej reklamie.

 

Jedyną rzeczą, która naprawdę mi się w "PRacowniku" podobała, jest jego zakończenie. Jest rewelacyjne, pokazuje sposób myślenia i własną tezę autora na temat życia, która mnie przekonuje, choć jest lekko pesymistyczna. Zaś książeczka w całości zdecydowanie nie zachwyca, wolałabym przeczytać jakiś poradnik, bo widać, że tutaj ciężko mówić o poważnym potraktowaniu tematyki. I nie chodzi o te niedostatki PRu. Chodzi o zapowiedzi, co być powinno, a czego nie ma i sam fakt, że jest to pozycja po prostu nudna. Na szczęście ma tylko 135 stron, w innym wypadku mogłoby się to źle skończyć dla nas obu.

 

Jeśli ktoś bardzo chce, może przeczytać. Jednak ja nie polecam.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial