Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Królestwo Czarnego Łabędzia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Królestwo Czarnego Łabędzia | Autor: Lee Carroll

Wybierz opinię:

Agnesja

„Królestwo czarnego łabędzia" to debiut literacki autorstwa Lee Carroll. Za owym pseudonimem kryją się Carol Goodman i jej mąż, Lee Slonimsky. Do lektury podeszłam sceptycznie spodziewając się powielania schematów i nieudanej mieszanki dwóch różnych stylów. Pomyślałam jednak, że warto spróbować. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

 

Garet James to dwudziestosześcioletnia projektantka biżuterii i właścicielka galerii sztuki, w której mieszka wraz z ojcem. Trudna sytuacja finansowa oraz liczne kredyty sprawiają, że ledwo wiążą koniec z końcem. Garet nie przypuszczała, że jej życie może być jeszcze bardziej skomplikowane. Przemierzając ulice Nowego Jorku, zauważa stary antykwariat. Nie mogąc oderwać wzroku od pięknych przedmiotów, wchodzi do środka, gdzie tajemniczy sprzedawca, John Dee, prosi ją o pomoc w otwarciu szkatułki. Nie jest to zwykła szkatułka, bowiem na jej wieku widnieje symbol łabędzia - ten sam co na medalionie dziewczyny. Garet nie może przepuścić okazji tym bardziej, że Dee za pomoc oferuje niezłą sumę pieniędzy.

 

Puszka Pandory zostaje otwarta, a w mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Z początku Garet myśli, że cienie są tylko objawem migreny ocznej, ale czy napaść nadprzyrodzonego stworzenia również można usprawiedliwić chorobą? Nie wspominając już o seksownym wampirze, któremu dziewczyna nie powinna ufać, a jednak jej ciało drży pod wpływem jego dotyku.

 

Nowy Jork ukazuje swoje drugie oblicze pełne mroku, niebezpieczeństw i zła. Czy Garet zdoła uratować świat przed zniszczeniem? Czy ukazujący się w jej wizjach czarny łabędź zdoła wzbić się w niebo?

 

Muszę przyznać, że autorzy mieli bardzo ciekawy i oryginalny pomysł. Szkoda tylko, że w pełni go nie wykorzystali. Potencjał powieści spada wraz z tempem akcji i coraz bardziej męczącym stylem pisania. Autorzy bowiem nie potrafią zainteresować czytelnika historią, sprawić, aby wciągnął się w przedstawiony świat. Brak jakichkolwiek emocji ujmuje książce uroku i tajemniczego klimatu, tym samym lekturę czyta się beznamiętnie. Każdy może mieć natomiast inne zdanie dotyczące opisów. Dla mnie były zbyt szczegółowe i nic nie wnoszące do lektury. Tutaj możemy przejść w skrajność, bowiem mimo wyczerpujących opisów, moja wyobraźnia rzadko kiedy ujawniała swą obecność. Od książek typu fantasy wymagam przede wszystkim oderwania od rzeczywistości i niemalże namacalnej wizji świata przedstawionego. Niestety, w „Królestwie czarnego łabędzia" tego nie znalazłam.

 

Pierwszoosobowa forma narracji pozwala czytelnikowi nabyć wielu informacji o głównej bohaterce. Wiemy, że Garet jest półsierotą. Jej matka, przed tragicznym wypadkiem samochodowym, opowiadała córce o innym magicznym świecie i o pięknych dziewicach pod postacią łabędzi. Nigdy jednak nie zdołała wytłumaczyć Garet jak ważną rolę w przeznaczeniu odgrywa ich ród.

 

Garet jest postacią, którą można łatwo polubić, jednakże jej strona emocjonalna prawie nie istnieje, przez co trudno mi było utożsamić się z bohaterką. Pierwszoosobowa narracja ogranicza też możliwość dogłębniejszego poznania innych bohaterów. Dlatego wydają się oni wyblakli, mało wyraziści i przeciętni. Szczególnie nie polubiłam Willa Hughesa. Dlaczego? Samo to, że był wampirem mnie zniechęciło, a jego postać nie zaskoczyła żadną oryginalną cechą.

 

Po lekturze „Królestwa czarnego łabędzia" mam mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł i fabuła były bardzo ciekawe, z drugiej opisy zbyt szczegółowo obrazujące dane sytuacje i nieskupiające się na emocjach postaci skutecznie zadziałały na niekorzyść powieści. Tak więc czy polecam tę książkę? I tak i nie. Polecam mało wymagającym czytelnikom lubującym się w powieściach fantasy. Uważam natomiast, że lepiej poświęcić czas ambitniejszej lekturze.

Monia1990

Lee Carroll to pseudonim literacki Carol Goodman i jej męża Lee Slonimsky'ego. Ona jest autorką popularnych kryminałów. On to poeta i menadżer funduszu hedgingowego. Małżeństwo mieszka w Great Neck w Nowym Jorku. „Królestwo czarnego łabędzia" to pierwsza część trylogii urban fantasy.

 

Garet James nie jest taka jak inni młodzi, przebojowi i przewidywalni single z Nowego Jorku. Tyle tylko, że ona jeszcze o nie wie o tym jak bardzo jest niezwykła. Historia zaczyna się od starej srebrnej szkatułki zamkniętej na amen. Garet ma ją po prostu otworzyć na prośbę słabowitego właściciela sklepu z antykami. Któż by nie odmówił pomocy miłemu staruszkowi? Jednak zaraz potem, ni stąd, ni zowąd, wszystko się zmienia. Miasto, w którym się dziewczyna wychowała, zaczyna ukazywać długo skrywane oblicze: mroczne i niebezpieczne. To równoległy świat pełen chaosu, dymu i krwi. Puszka Pandory została otwarta, a to, co z niej wyszło, wcale nie zamierza wracać z powrotem... Co skrywa szkatułka? Czy Garet poradzi sobie z wiadomością o swojej roli? Jak się to wszystko skończy? Po odpowiedzi zapraszam do książki.

 

Muszę przyznać, że zostałam zahipnotyzowana przez grafikę powieści. Jest bardzo kobieca, a zarazem mroczna i tajemnicza. Zdecydowanie przyciąga uwagę. Kolejnym powodem, dla którego sięgnęłam po tę historię to jej opis. Jest bardzo intrygujący i wskazuje, że to nie jest kolejna słaba książka z gatunku urban fantasy. Ta, w przeciwieństwie do innych, ma w sobie to coś. Może dlatego, że nie skupia się tak bardzo na wampirach, tylko na głównej bohaterce, która nie jest tak bezwolna i uległa jak inne tego typu postacie. I to mi właśnie się spodobało. Kobieta walczy ze złem, nie poddaje się. Garet od samego początku wzbudziła we mnie sympatię. Stara się walczyć, ale gdy jest potrzeba potrafi prosić o pomoc. Na początku jest lekko zagubiona w całej sytuacji. Z czasem radzi sobie coraz lepiej.

 

Powieść jest pełna magicznych postaci, które kryją się przed człowiekiem. A może ludzie po prostu nie chcą ich widzieć. Bohaterzy żyją sobie spokojnie do momentu kiedy srebrna szkatułka zostaje otwarta. Wtedy już nic nie jest tak jak dawniej. Świat zaczyna być groźny i niebezpieczny. To właśnie te stworzenia musi uratować Garet. Czy to się uda? Kto ciekawy niech przeczyta książkę.

 

Bardzo spodobał mi się pomysł na opis aur, które otaczają ludzi. Dzięki temu bohaterka może zobaczyć w jakim są nastroju. Czasem sama bym tak chciała. Muszę przyznać, że autorzy mieli wiele świetnych pomysłów. Nie chcę zdradzać wszystkich, żeby nie zdradzić zbytnio fabuły. Wspomnę jednak o kilku aspektach min. miejsca, w których toczy się akcja np. kanalizacja. Poza tym bardzo interesujący jest też zawód Garet. Te wszystkie miłe zaskoczenia przyczyniły się do tego, że książka mi się spodobała i to bardzo. Z radością sięgnę po kolejne tomy trylogii.

 

Autorzy posługują prostym, ale bardzo plastycznym i interesującym językiem. Ich styl pobudza wyobraźnię czytelnika. Liczne wątki poboczne, wartka akcja, opisy, nietypowe i zaskakujące zakończenie powodują, że nie można się oderwać od tej historii. Nikt nie będzie się nudził.

 

Podsumowując polecam tę powieść wszystkim miłośnikom fantasy. Ta historia niejeden raz Was zaskoczy. To idealna pozycja na długi wieczór, która porwie nas w odmęt niebezpiecznych i tajemniczych wydarzeń.

Viconia

Garet James żyje w Nowym Jorku, gdzie wspólnie z ojcem prowadzi galerię sztuki oraz zajmuje się wyrobem biżuterii. Zwyczajne życie, zwyczajne problemy. Do czasu, aż przez przypadek trafia do sklepu z antykami prowadzonego przez miłego staruszka. Staruszek ten prosi ją, żeby otworzyła dla niego szkatułkę. Za drobną opłatą oczywiście. Ot, zwyczajna biznesowa propozycja, któż by odmówił? Szybko się jednak okaże, że zabranie szkatułki to był wielki błąd. Miasto zaczyna się zmieniać, dzieją się dziwne rzeczy, a Garet nic z tego nie rozumie. Będzie musiała uwierzyć i zmierzyć się ze światem, o którego istnieniu nie miała pojęcia. I nie będzie to łatwe zadanie.

 

Przyznam się bez bicia - tę książkę chciałam przeczytać tylko dlatego, że akcja dzieje się w Nowym Jorku, a moja miłość do tego miasta nie zna granic. Nie miałam jakichś specjalnych oczekiwań co do fabuły, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy po rozpoczęciu lektury okazało się, że jest to naprawdę dobra historia. Zaczęłam czytać i już na początku dostałam tajemniczy sklep, staruszka i szkatułkę. Już to dawało nadzieję na dobre urban fantasy z magią w tle. Potem jest jeszcze lepiej, bo pojawiają się dybuki, wróżki, smok, a nawet sam John Dee. W tym momencie byłam już naprawdę oczarowana, przecież dostałam w jednej książce wszystko to, co najbardziej lubię w urban fantasy, więc z zapartym tchem śledziłam wydarzenia. Do czasu, aż na scenę wkroczył Will Hughes. Ta postać była dla mnie wielkim rozczarowaniem. To znaczy nie sama postać, bo tajemniczy mężczyzna, którego intencji nie znamy zawsze w powieści się przyda. Rozczarowało mnie tylko to, kim okazał się Will. Taka dobra historia, tak dobrze i w miarę oryginalnie przedstawiony świat nadnaturalny, a tu bach – pojawia się Will, poznajemy jego tajemnicę i to jest takie banalne, proste i oklepane, że aż boli. Cóż, jak widać nie może być idealnie. Mimo, że nadal z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, to jednak ten fakt cały czas mnie niemiłosiernie drażnił i odbierał trochę przyjemności, którą czerpałam z lektury. Jeśli już jestem przy rzeczach drażniących, to Garet też czasami mnie irytowała. Dorosła kobieta, a czasami zachowywała się tak głupio i naiwnie...

 

Pomysł na fabułę może niezbyt oryginalny, bo w końcu ile już czytaliście historii o kimś, kto całe życie przeżył w błogiej nieświadomości, aż nagle nadszedł TEN dzień, nasz Ktoś musiał przyjąć do wiadomości, że nie jest zwykłym człowiekiem i uratować świat? No właśnie... A jednak sztuką jest stworzenie z czegoś, co już nie raz widzieliśmy nowej historii, która mimo lekkiej wtórności wciągnie nas w świat przedstawiony i nie wypuści do ostatniej strony. I z „Królestwem czarnego łabędzia" tak właśnie jest. Ciekawa i wciągająca historia, ciekawi bohaterowie, ciekawy świat – to wszystko zapewni nam godziny rozrywki z dala od szarej rzeczywistości, a przecież o to właśnie chodzi.

 

Podsumowując. Mimo, że nie jest idealnie - czasami akcja jest przewidywalna do bólu, no i ten Will... - polecam moi drodzy! Zapewniam, że mimo wad, każdy miłośnik urban fantasy miło spędzi czas i będzie zadowolony.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial