Isabelle
-
"Prowadził nas los" to jedna z tych książek, które zapamiętam na bardzo, bardzo długo i do której na pewno jeszcze nie raz wrócę. Już dawno, żadna pozycja nie zrobiła na mnie takiego wrażenie, nie dała mi tyle do myślenia. Czytałam i nie potrafiłam jej odłożyć, z drugiej strony miałam świadomość, że im szybciej skończę, tym szybciej dobiegnie końca moja podróż wraz z Kingą i Chopinem. A to ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę.
Ta para, dwojga młodych ludzi, wyruszyła w swoją podróż dookoła świata w październiku 1998 roku. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, że ta "wycieczka" zajmie im prawie 5 lat. Zaopatrzeni jedynie w plecaki i niecałe 600 dolarów ruszyli w stronę przygody. Odwiedzali miejsca, do których nie docierają turyści w klimatyzowanych autobusach, poznali wielu ludzi, dobrych ludzi, którzy niemal na każdym kroku udzielali im bezinteresownej pomocy. Zdarzały się tez nieprzyjemne przygody- Kinga dwa razy została okradziona, za pierwszym razem straciła cały sprzęt fotograficzny, za drugim wszystkie pieniądze.
Kinga i Chopin przemierzyli całą Amerykę północną, aż po Alaskę, barwną Amerykę Południową, Nową Zelandię, Australię, Azję i po części Europę. Odwiedzili łącznie 47 państw, a każde obdarowało ich niesamowitymi doświadczeniami, widokami i kulturą. Przeżyli więcej niż każdy normalny człowiek i udowodnili, że marzenia naprawdę się spełniają, jeśli tylko bardzo tego chcemy. W końcu kto by pomyślał, że można złapać stopa na statek, albo... samolot! Oni tego wszystkiego doświadczyli. Za tę podróż otrzymali w 2003 roku jedną z najbardziej prestiżowych nagród podróżniczych - Kolosa.
Wielu ludzi krytykuje książki Kingi, za styl w jakim są napisane - pojechałam, zobaczyłam, odwiedziłam... Ale musimy wziąć pod uwagę fakt, że jest to dziennik z podróży. A jak piszemy dziennik czy pamiętnik? Poza tym autorka, posługując się takim a nie innym stylem świetnie oddaje atmosferę miejsc w których się znajduje. A my czytelnicy, mamy wrażenie, jakbyśmy przemieszczali się wraz z nią.
Ta pozycja różni się od Nepalu, który czytałam niedawno. Tutaj, jak dowiadujemy się we wstępie, trzeba było zrobić wiele cięć w tekście, i odrzucić dużo bardzo dobrych zdjęć, ponieważ oryginalny dziennik z 5 lat mógłby okazać się zbyt opasłym dla czytelnika wyzwaniem. Miejscami można odczuć te skracanie tekstu, czuje się lekki niedosyt, chciałoby się więcej. Kinga potrafiła jednak z każdego kraju pokazać to co dla jego kultury najbardziej charakterystyczne. Dlatego czytając np. o Japonii, odnajdywałam wszystkie charakterystyczne cechy tego miejsca, znane mi już z innych czytanych wcześniej pozycji. W "Prowadził nas los" dostajemy w pigułce, to co najistotniejsze dla danej kultury, jednocześnie poznając ludzi i zakątki niedostępne turystom i nieopisane w przewodnikach.Dzięki Kindze i Chopinowi uwierzyłam w to, że można spełniać swoje marzenia, wystarczy tylko bardzo mocno chcieć i nie bać się ich realizacji.
Polecam Wam wszystkim gorąco, a sama biegnę po ostatnia już książkę Kingi "Moją Afrykę" i nieopisany smutek mnie ogarnia, kiedy myślę, że więcej już nie będzie, bo z autorką się najzwyczajniej w świecie "zaprzyjaźniłam".