Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 15 votes
Akcja: 100% - 11 votes
Wątki: 100% - 11 votes
Postacie: 100% - 20 votes
Styl: 100% - 16 votes
Klimat: 100% - 14 votes
Okładka: 100% - 17 votes
Polecam: 100% - 20 votes

Polecam:


Podziel się!

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3 | Autor: Jarosław Grzędowicz

Wybierz opinię:

Symonides

Stało się. Skończyłem czytać trzeci tom „Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza. Zarazem jest to ostatnia do tej pory wydana część cyklu, jednak jej zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że będzie kontynuacja. „Pan lodowego ogrodu" to powieść z pogranicza sci-fi i fantasy, która nieźle namieszała w polskim światku fantastyki. Pierwszy tom cyklu został uhonorowany prestiżowymi nagrodami: Śląkwą, Nautilusem, Sfinksem oraz Nagrodą im. Janusza A. Zajdla. Książka zdobyła wielką popularność i wielu czekało z niecierpliwością na kolejne tomy. Wkrótce po ich wydaniu pojawiło się sporo głosów, że księgi druga i trzecia – jakkolwiek ciekawe i dobrze napisane – ustępują poziomem genialnej pierwszej części. Pojawiło się rozczarowanie oraz głosy, że Grzędowicz powinien tę historię zakończyć jak najszybciej, żeby nie psuć jej jakości coraz gorszymi tomami. Takie opinie można wyczytać o PLO w Internecie. Jak mają się one do faktycznej jakości tomu trzeciego?

 

Jakiś czas temu napisałem, że wbrew obiegowej opinii tom drugi podobał mi się nawet bardziej niż pierwszy. Za drugą częścią przemawiały pogodniejszy opis świata oraz bardzo ciekawie poprowadzone wątki powieści. Co tu dużo ukrywać, zżyłem się już z bohaterami i miło było czytać o ich dalszych losach. Tym chętniej sięgnąłem więc po tom trzeci. I tu niestety już nie było tak różowo.

 

Ale po kolei. Tom trzeci rozwija znane z poprzednich części dwa główne wątki powieści – Vuko Drakkainena – ziemianina, wysłanego na odległą planetę, na której odkryto cywilizację na etapie rozwoju ziemskiego średniowiecza. Vuko ma odnaleźć zaginioną ekipę badawczą, ewakuować ją, a także „posprzątać" po nich. Chodzi o to, by cywilizacja ta pozostała nieskażona wpływem ludzi i ich techniki. Wkrótce okazuje się, że misja jest dużo bardziej złożona niż się początkowo wydawało, bo w świecie tym panuje magia. Magia, którą ziemianie przy odrobinie wprawy władają z zastraszającą łatwością – w przeciwieństwie do tubylców. Ta władza uderza im jednak do głowy i wkrótce jeden z nich staje na czele państwa i przygotowuje się do podbicia innych krain. Vuko nie ma więc prostego zadania, bo jasnym jest, że ekipa sama z siebie wrócić nie chce. Początek trzeciego tomu zastaje Vuko na lodowym drakkarze – okręcie, który płynie w nieznanym kierunku nadanym przez nieznanego twórcę. Vuko wie jednak, że stworzyciel drakkara może okazać się jego kartą przetargową, swoistym języczkiem u wagi w układzie sił w świecie. W ten sposób Drakkainen dociera do tytułowego Lodowego Ogrodu – miasta położonego na dalekiej wyspie, którego władcą też jest ziemianin. Wkrótce do naszego bohatera docierają niepokojące wieści o poczynaniach innych członków zespołu badawczego. Zmuszony on jest do subtelnej, ale jednocześnie twardej gry... Drugim wątkiem jest historia ucieczki Tohimona ze zbuntowanego kraju – Amitraju, którego jest prawowitym władcą. Amitraj jest odpowiednikiem ziemskiej Persji. W kraju tym doszło do przewrotu – obalono cesarza, przywracając fanatyczno- religijną władzę kapłanek Podziemniej Bogini. Tohimon – jako syn cesarza musi uciekać z kraju, by uratować swój lud i w przyszłości być może odzyskać władzę. Pod koniec drugiej części Tohimon popada w niewolę i trzeci tom w dużej części opisuje jego zmagania z losem niewolnika. Pod koniec tomu wątki te zbiegają się w jeden, kiedy Vuko przychodzi z pomocą Tohimonowi. Ich współpraca niewiele jednak ułatwia przy skomplikowanej sytuacji w świecie.

 

Trzeci tom oceniłbym jako najgorszy z całego cyklu. Składa się na to szereg czynników. Przede wszystkim, denerwuje mnie troszkę język powieści – jest trochę za delikatny, taki ułożony. Nie koresponduje on z brudem, ponurą naturą świata, w którym dzieje się akcja. Nie chodzi o to, żeby główny bohater bluzgał na lewo i prawo, ale o to, żeby czytając miało się wrażenie, że tak rzeczywiście mówią i myślą jego postaci. Bez cenzury.

 

Drugą wadą są niedoskonałości kreacji postaci. Postać Smildrun, która jest właścicielką Tohimona –niewolnika przedstawiona jest jako okropnie brzydka, budząca odrazę, wredna, bezlitosna sadystka – nimfomanka. Taki czarny charakter. W niej nie ma nawet jednej pozytywnej cechy – czy to w wyglądzie, czy charakterze. Taka postać jest po prostu sztuczna i przypomina nam czasy bajeczek, w których smok był paskudny i zły, a rycerz nieskazitelnie dobry. Tylko, że wraz z procesem dorastania okazywało się, że smok walczył o pożywienie, księżniczkę porywał po to, żeby trzymać w szachu wszystkich, którzy chcieli roznieść go grupowo na widłach. Walczył o przetrwanie. Rycerz zaś ratował księżniczkę bo albo miał długi do popłacenia, albo liczył na łaskę i nagrodę od króla, albo wreszcie na wdzięczność laski, jaką jest księżniczka wyrażoną w dość gwałtowny, ale bardzo przyjemny sposób. A w te niestworzone historie o ręce królewny i połowie królestwa nie wierzył chyba nikt, z królem i księżniczką na czele, a na rycerzach skończywszy. Podsumowując – każdy miał swoje jasne i ciemne strony. Tak postacie tworzy mistrz Sapkowski i od niego Jarosław Grzędowicz mógłby się w tym temacie wiele nauczyć. Niestety, opisany problem to nie wyjątek, a raczej reguła. Ponadto postacie sprawiają wrażenie spłyconych, nie posiadają wewnętrznych rozterek, problemów. Czytelnik ma wrażenie, że każdy robi to, co do niego należy – bez wahania, wątpliwości czy nadmiernego główkowania. Na szczęście problem ten dotyka postaci drugoplanowych, Vuko i Tohimon są dość wyraziści, posiadają zmienne uczucia i nastroje. Bardzo płytko został potraktowany wątek - Sylfany – miłości Vuko. Można by liczyć na coś więcej niż suche wzmianki o cielesnym kontakcie postaci. Gdzie jakieś uczucia, gdzie tęsknota, cierpienie, troska o drugą osobę?

 

Niektóre elementy fabuły też wydają się być troszkę naciągane. Jak to bowiem możliwe, by obcy lud uwierzył brudnemu niewolnikowi na słowo, że jego Pani skatowała ich ziomka? Ba, uwierzył! Przystąpił do szturmu siedziby Smildrun! Na podstawie jednej, niepotwierdzonej opinii! Na szczęście w fabule nie ma zbyt wielu takich naiwnych miejsc i całość sprawia wrażenie spójnej całości.

 

Miałem też wrażenie, że koniec powieści został bardzo skrócony - przynajmniej w porównaniu do reszty książki. Owszem, w końcówce powinno się dużo dziać, ale tu wydarzenia są dość łatwe do przewidzenia i napisane tak, jakby autorowi kończył się papier w drukarce, a chciał koniecznie wydrukować skończoną powieść jeszcze tego samego wieczoru.

 

Dobra, ponarzekałem sobie, jak każdy Polak potrafi, teraz pora na plusy. Mimo wszystkich wymienionych przeze ze mnie wad książka jest naprawdę interesującą pozycją, którą poleciłbym każdemu fanowi fantastyki w tym kraju. Zacząć trzeba od tego, że przedstawiona historia naprawdę wciąga, czytelnik jest tak dalece ciekawy co będzie dalej, że w pośpiechu przewraca strony i rezygnuje z należnej mu porcji snu. Znacie ten schemat: „jeszcze dwie strony", potem: „jeszcze do końca rozdziału", a następnie: „zobaczmy co się stanie na początku kolejnego", by dość do konkluzji: „ale ja jestem głupi, jutro będę zasypiał w pracy na siedząco". Akcja, podobnie jak w pozostałych tomach, jest wartka i naprawdę dużo się dzieje, więc nikt na nudę nie powinien narzekać. Można powiedzieć, że autor wręcz skupił się na prowadzeniu akcji, lekceważąc opisy świata, w którym cała akcja się dzieje. Nie jest to niewątpliwie lektura dla miłośników długich i dokładnych opisów przyrody w „Nad Niemnem". Autor podsyca zaciekawienie przez to, że kończy rozdziały w krytycznych, można by rzec, dla fabuły momentach. Kolejny rozdział nie kontynuuje jednak przerwanej historii, a przenosi czytelnika do drugiego głównego wątku pozostawiając czytającego w stanie permanentnego zaciekawienia. Bardzo podobają mi się pomysły autora dotyczące mechaniki magii. Dowiadujemy się wtedy co dokładnie należy zrobić i pomyśleć, by czar dał konkretny efekt. Jest to bardzo miły akcent na tle tych wszystkich książek, w których bohaterowie po prostu czarują, lecz nikt nie wie jak to się dzieje. Podoba mi się kreacja Tohimona – jest to postać dynamiczna, posiadająca chwile załamania i rezygnacji, potrzebująca wsparcia ze strony towarzyszy. Podobnie Vuko jest wart uwagi, szczególnie ze swoim świetnym, cudownie sarkastycznym, a czasem nawet cynicznym poczuciem humoru. Ponadto, bardzo przemawia do wyobraźni opis życia jako niewolnik. Jako plus można odczytać też fakt, że wszystkie trzy tomy są ze sobą bardzo spójne – mimo dużej rozpiętości czasowej wszystkie napisane są w tym samym stylu i „trzymają klimat".

 

Podsumowując, Jest to pozycja zdecydowanie warta przeczytania. Ustępuje ona jakością pierwszemu i drugiemu tomowi, ale nadal jest to porządny kawałek polskiej fantastyki. Czekam na czwarty tom, który prawdopodobnie ukaże się nie wcześniej niż w przyszłym roku. Z przyjemnością czytało mi się trzy tomy tej powieści i jestem pewien, że będę czerpał radość również z kolejnego.

Asertyslem

Pan z Wami! Jako i ogród jego! Wstąpiwszy, porzućcie nadzieję. Oślepną monitory, ogłuchną komunikatory, zamilknie broń. Tu włada magia.

 

Uwaga! Poniższa recenzja zawiera lekkie streszczenia fabuł!

 

Trzeci tom Pana zabiera nas w dalszą podróż u boku Vuka i Filara.

 

Większość tajemnic zostaje rozwiązana, młody Kirenen nareszcie dociera na północ, lecz niestety nie do końca w taki sposób jakby chciał, natomiast Ziemianin trafia do tytułowego Lodowego Ogrodu, straszliwego grodu pochłaniającego Ludzi Wybrzeża, porywającego statki i łupiącego nabrzeża i porty – przynajmniej w legendach roznoszonych przez żeglarzy. Bowiem sam zamek okazuje się co prawda potężną warownią władaną przez potężnego Pieśniarza, ale spowijający go mit okrucieństwa rozmywa się w mig, gdy Vuka wraz z swoimi kompanami tam trafia. Gdyż Ogród to tak naprawdę miasto sięgające ramionami do raju, w którego ulice ociekają dostatkiem, każdy ma prawo wyboru i wolności, każdy dostaje strawę, patrole straży bezustannie strzegą porządku, ścianami płynie ciepła woda, zasilająca każde domostwo. Wielkim Pieśniarzem zaś okazuje się jeden z naukowców, gardzący resztą i pragnący tylko znaleźć sobie ostoje, w której mógłby bezpiecznie badać świat. Właśnie on przyjmuje ciepło w progi swego grodu Drakainena, tłumaczy dlaczego powstał Ogród i co tak naprawdę wydarzyło się w stacji badawczej. Suma summarum Vuko pozostaje w mieście, sprawdza czy nie kręci się tam szpieg, tropiący ich jeszcze od Żmijowego Gardła i bada zarówno poczynania i knowania „Pana Lodowego Ogrodu" oraz jego stworzenia.

 

Wracając do młodego cesarza, ten jak wiadomo z zakończenia drugiego tomu trafia do niewoli, gdzie poznaje gorzki smak rozłąki i trud pracy u okrutnej Lśniącej Rosą, damy o pokaźnych gabarytach i rekinim charakterze. Przez kilka miesięcy razem z towarzyszem, pod batem poznają uroki pracy w pocie czoła i poniżania z każdej strony, a gdy nadarza się okazja na nieco lepszą egzystencje, staje się zabawką w rękach swej pani, dopóki nie poznaje mrocznej tajemnicy przezeń skrywaną i wykorzystuje pewnych istotnych faktów, które doprawiają rozmach rozpętanej potem bitwy, dzięki której wydostają się z oków i mkną w dalszą drogę na spotkanie z losem.

 

Przemierzając ostępy puszcz, jarów i gór wpadają z deszczu pod rynnę. W Dolinie Naszej Pani Bolesnej zostają uwięzieni przez chory czar władającej tam Pieśniarki. Nie trwa to jednak długo, gdyż choć owładnięci urokiem odnajdują znak, wyprowadzający ich z więzienia, lecz przez zbieg okoliczności towarzysz Filara musi pozostać w Dolinie, skazany na łaskę jej pani. Natomiast zbłąkany młodzieniec rusza ścieżką przeznaczenia i najmuje się na łodzi płynącej do delty i dalej na północ, do potężnego miasta, opływającego w luksusy.

 

W Lodowym Ogrodzie po pewnym czasie dochodzi do największej konfrontacji, przez którą wszystko zaczyna układać się w jedną, spójną całość.

 

Ostatni rozdział przedstawia nam dwóch bohaterów mknących do Doliny Naszej Pani Bolesnej, aby uwolnić Benkeja, uwięzionego tam przyjaciela Filara i porwać władczynię, odczyniając jej szaleńcze wizje.

 

Autor w trzecim tomie pokazał, że może odtworzyć stworzony przez siebie świat w nieco innym świetle, dodając nowe smaczki, splatając niewyjaśnione, zamykając dotychczas niejasne wątki i parafrazując znane utwory. W moim prywatnym mniemaniu trzecia część wprowadza potężną dawkę świeżości, której ciut brakowało w drugiej. Natomiast tytułowy motyw ujawnia się czymś niesamowitym, doskonale wtopionym w istniejący tam świat, mętlik kulturalny i sam pomysł jest po prostu istną bombą literackiego geniuszu Grzędowicza. A zaskakujące zakończenie, zwieńczone mocnym przewrotem akcji daje spory niedosyt i sprawia, że czwarte tomiszcze mamy po prostu chęć połknąć w całości.

 

Książce nie brakuje niczego, zarówno treść jest dopracowanym majstersztykiem, fabuła fantastycznym daniem dla oczu, postacie wyróżniające się różnorodnością sprawiają, że pozornie nudne opisy stają się smaczkiem niewyobrażalnie kuszącym, nawet okładka prezentuje się zacnie, a wzbogacenie ilustracjami, czyni z książki godnego następcę takich dzieł jak choćby Silmarillion, Ziemiomorze czy Wiedźmin.

 

Pan Lodowego Ogrodu tom trzeci to książka tak genialna, kunsztownie dopracowana i napisana lekkim piórem, iż niektóre - wcale często - bardziej cenione powieści, dosłownie kryją się na regałowych półkach w cieniu jednej z najlepszych powieści fantastycznych.

 

Bacha85

Po niewielkim przestoju, jakim był dla mnie drugi tom cyklu, ze sporymi oczekiwaniami sięgnęłam po trzecią jego odsłonę, tym chętniej, że w końcu na horyzoncie pojawił się tytułowy Lodowy Ogród. Zakończenie poprzedniej części nie było może aż tak wstrząsające, jak końcówka poprzedniego, jednak i tak wzbudziło ogromną ciekawość i chęć na bliższe poznanie dalszych losów bohaterów.

 

Vuko, wraz ze swoją niewielką czteroosobową kompanią zaokrętowali się na przedziwnym lodowym drakkarze, który unosi ich powoli i nieubłaganie prosto w stronę budzącej grozy tajemniczej wyspy, na której stoi Lodowy Ogród. Grunaldi był już wcześniej w jego pobliżu i wspomnienia tej wyprawy do dziś nie dają mu spokoju. Gotowi na wszystko, jednak pełni niepokoju bohaterowie próbują sprzeciwić się nieugiętej woli, jaka prowadzi niesamowity zamarznięty okręt.

 

Tymczasem książę, ostatni potomek z dynastii Tendżaruk, wraz z trójką wiernych kireneńskich najemników zostali sprzedani, jako towar straszliwym,niezupełnie ludzkim Ludziom Niedźwiedziom. Dopiero po fakcie okazuje się, że są oni zwykłymi ludźmi, przybranymi w zwierzęce skóry i maski. Snop, Benkej, N'Dele oraz Terkej Tendżaruk trafiają na ogromne targowisko, na którym sami, zgodnie z wolą prawomówcy, stają się towarem. Ich niewola ma trwać pięć lat, wyjątkiem jest jedynie N'Dele, pochodzący z Kebiru, ponieważ mieszkańcy tego rejonu świata cieszą się u Ludzi Niedźwiedzi sporym szacunkiem, on zostaje pozbawiony wolności na trzy lata.

 

W tym tomie, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, poznajemy bliżej bohaterów, którzy do tej pory pojawiali się tylko jako postacie epizodyczne. I chociaż o żadnym z nich nie dowiemy się zbyt wiele, nie wnikając w ich przeszłość ani nie analizując motywów, to sam fakt obcowania dłużej z kimś innym niż Vuko i Terken przysporzył powieści świeżości. Bohaterowie, mimo pozornie beznadziejnych sytuacji, w jakich się znaleźli, nie poddają się i w dalszej części dążą do realizacji własnych celów.

 

Podobnie, jak w części drugiej, tak i tu mamy okazję poznać kolejne krainy Midgaardu oraz zachwycić się samą kreacją świata, w której trudno znaleźć jakiekolwiek luki. Tajemnicze miejsca, oraz skrupulatnie wykreowane społeczności sprawiają, że choć świat wydaje się zupełnie obcy, jednak bez problemu możemy się w nim odnaleźć.

 

Fabuła powoli zbliża się do połączenia obu wątków, nakreślając wizję zakończenia całego cyklu, a dynamiczna akcja nie pozwala czytelnikowi na ani chwilę nudy. Powoli dowiadujemy się gdzie szukać trojga pozostałych przybyszy z Ziemi, każde z nich obdarzone jest mocą Czyniących, co stanowi ogromne zagrożenie dla całego Midgaardu. Niejedno z wydarzeń, jakie ma miejsce w książce zaskakuje, jak chociażby wątek ponownej wizyty w Żmijowym Gardle.

 

Po niewielkim znudzeniu, czy może raczej rozczarowaniu tomem drugiem, przez ten przemknęłam błyskawicznie, choć może dlatego, że nie oczekiwałam już tego nastroju grozy, jaki wzbudziła we mnie pierwsza część, a jakiego zabrakło w części drugiej. W pełni cieszyłam się wciągającą fabułą oraz porywającą narracją i z czystym sercem polecam kontynuowanie lektury, każdemu kto już zaczął czytać „Pana Lodowego Ogrodu". Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji rozpocząć zalecam sięgnąć po część pierwszą, gdyż jest to lektura zdecydowanie warta uwagi.

Michał Lipka

TRZECIA WIZYTA W LODOWYM OGRODZIE

 

Pierwszy tom „Pana Lodowego ogrodu” był dla mnie kolejnym poprawnym przedstawicielem Science Fantasy, dobrze napisanym, ale nic poza tym. Seria kupiła mnie jednak po drugiej części, kiedy to przestałem doszukiwać się inspiracji autora i popkulturowych i literackich schematów odtworzonych w jego dziele, a dałem po prostu porwać lekturze. I tak samo było w przypadku trzeciego tomu, w którym swoją drogą Grzędowicz eliminuje, a przynajmniej mocno ogranicza, kilka słabszych elementów swojej twórczości. Zabawa jest więc znakomita, a całość zaczyna powoli zbliżać się do wielkiego finału i łączyć w sobie dotychczasowe wątki.

 

Zagubiony w kosmosie, wśród smoków, zaklęć dzikich wojowników i lodowych drakkarów. Tak właśnie czuje się główny bohater Vuko Drakkainen, który na Midgaard, planetę podobną do naszej, choć o wiele mniej zaawansowaną technologicznie, trafił z misją ratunkową. Miał wyjaśnić co się stało z poprzednimi badaczami globu, globu, gdzie przestawała działać wszelka technika. Trafił w sam środek magicznej wojny, przekonał się, że wystarczyło kilku Ziemian, by z Midgaardu uczynić piekło, a teraz, przemierzając wody na lodowym drakkarze, chce zająć się tymi, którzy stali się równi bogom. Niestety, jego organizm wciąż płaci cenę za berserkreski szał, w jaki kazał się wprowadzić ledwie dwa dni temu…

 

A wszystko to oczywiście osadzone w świecie, w którym głębokie średniowiecze łączy się z magią i stworzeniami słusznie określonymi mianem jakby żywcem wyjętych z obrazów Hieronima Boscha. Rozpisane na dwóch wiodących bohaterów, prowadzi nas powoli przez Midgaard, nieśpiesznie odkrywając jego cuda i przybliżając nas do rozwiązania. Ale akcja, jak to miało miejsce w poprzednich częściach, urywa się kolejną retardacją, zastawiając nas w niepewności, w oczekiwaniu na wielki finał. Dobrze więc, że czytelnicy, którzy obecnie dopiero zapoznają się z całą opowieścią, robiąc to za sprawą kolekcji Mistrzowie Polskiej Fantastyki, nie muszą czekać zbyt długo na ciąg dalszy. Szczególnie, że „Pan Lodowego Ogrodu” to jedna z najlepszych polskich serii Science Fantasy.

 

Co jest w niej dobrego? Wiele rzeczy. Udana jest już sama fabuła, może nieprzesadnie skomplikowana, ale dostarczająca dobrej rozrywki w fantastycznych realiach. Grzędowicz z marzycielskim zacięciem rozwodzi się nad cudami swojego świata. Całkiem nieźle zresztą pomyślanego. Nieźli są też bohaterowie. Psychologicznie pogłębieni? Nie, ale też i nierażący prostotą i posiadający swoje indywidualne cechy. Najlepszy wciąż jednak pozostaje styl, szorstki i nie tak prosty, jak w olbrzymiej większości rodzimej fantastyki. Czasem bywa potoczny, ale w dobry i co więcej umotywowany sposób. W trzecim tomie „Pana Lodowego Ogrodu” Grzędowicz porzucił na szczęście część swojego humoru (ten nie zniknął jednak), a także często nadmiernie kwieciste porównania. Jego twórczość rozwija się w coraz lepszą stronę, a finał tej serii zapowiada się naprawdę intrygująco.

 

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak polecić Waszej uwadze „Pana Lodowego Ogrodu”. Miłośnicy fantastyki, wcale nie tylko rodzimej, na pewno nie zawiodą się tym cyklem. A że wydanie w ramach kolekcji jest i znakomite, i tanie, dostaną w swoje ręce solidną dawkę dobrej fantastyki w naprawdę atrakcyjnej cenie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial