Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ręka Mistrza

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ręka Mistrza | Autor: Stephen King

Wybierz opinię:

Buffy1977

Edgar Freemantle po przebytym wypadku, na skutek którego stracił rękę postanawia odpocząć wyjeżdżając na piekną, spokojną wyspę Duma Key. Zajmując jeden z domków dla gości powraca do swojego młodzieńczego hobby, jakim jest malowanie. Tyle, że Edgar szczególnie upodobał sobie malowanie tą ręką, której nie ma, a jego obrazy zaczynają żyć własnym życiem...

 

Po ckliwej "Historii Lisey" i mało ambitnej "Komórce" Stephen King napisał książkę utrzymaną w stylu swoich pierwszych (moim zdaniem najlepszych) powieści. "Ręka mistrza" jest klasyczną opowieścią o zjawiskach nadprzyrodzonych, której najmocniejszą stroną jest ten osobliwy kingowski klimat i aura tajemnicy utrzymujące się przez wszystkie karty książki. Tym razem głównym bohaterem nie jest pisarz lecz artysta, który przechodzi rekonwalescencję po wypadku na wyspie Duma Key. Poznaje tam właścicielkę wyspy - kobietę w podeszłym wieku chorującą na Alzheimera oraz mężczyznę, który się nią opiekuje - byłego prawnika, którego dręczą niemiłe wspomnienia z przeszłości. Ta trójka wraz z młodym chłopakiem, który pomaga Edgarowi zadomowić się w nowym miejscu od razu się zaprzyjaźnia i to oni będą musieli stawić czoło złym mocom szalejącym na wyspie.

 

"Ręka mistrza" przeznaczona jest przede wszystkim dla tych osób, którzy gustują w długich wprowadzeniach Kinga we właściwą akcję. Początkowo mamy do czynienia bardziej z powieścią obyczajową aniżeli horrorem - poznajemy naszych bohaterów oraz wyspę, na której osiedli, poznajemy ich nieszczęśliwą przeszłość, a przez to od razu się w nich zakochujemy. Właśnie na tym polega mój główny problem, jeśli chodzi o obcowanie z książkami tego autora. Podczas, gdy inni narzekają, że pisze on zbyt obszerne tomy, ja chciałabym coś dwa razy grubszego, ponieważ tak bardzo przywiązuję się do jego bohaterów, że ciężko mi tak po prostu się z nimi rozstać. W przypadku "Ręki mistrza" było podobnie. Kiedy skończyłam czytać tę powieść bardzo żałowałam, że to już koniec.

 

Stephen King nie byłby sobą, gdyby nie pobawił się trochę uczuciami swoich czytelników. Tak więc i w tym przypadku znajdzie się miejsce na łzy (tak, tak ja też płakałam), śmiech i najczystszą grozę. Jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę z Kingiem to może śmiało sięgnąć po tę pozycję, gdyż stanowi ona podsumowanie całego geniuszu tego autora - tą powieścią udowadnia, że jeszcze się nie wypalił, a wręcz przeciwnie, że dopiero zaczyna naprawdę straszyć. Niczym w "Lśnieniu" King powoli prowadzi czytelnika za rękę wprost w największy koszmar, jaki tylko może sobie wyśnić i zupełnie nie obchodzi go to, że po skończonej lekturze pozostanie w nas tylko wszechogarniająca groza z domieszką odrobiny nostalgii i smutku. Chcecie dojrzałej powieści, która traktuje nie tylko o duchach, ale również zwykłych życiowych problemach, z którymi zmaga się niejedna osoba? Sięgnijcie po "Rękę mistrza", a na pewno nie pożałujecie. Jeśli ktoś dojrzał do poważnej literatury Kinga jest to powieść w sam raz dla niego. Akcja książki, choć początkowo pozornie nic interesującego się w niej nie dzieje jest skonstruowana w taki sposób, żeby powoli, acz systematycznie wciągać czytelnika w życie naszych bohaterów. W końcu dojdziemy do takiego momentu, w którym ciężko będzie nam odłożyć tę pozycję na bok i zrobić przerwę chociażby na sen. Ciągle będzie nam mało, będziemy chcieli wiedzieć, jak to wszystko się skończy. A zakończenie niejednego czytelnika wprawi w wielkie osłupienie - pozostawi go z mieszanymi uczuciami, nie pozwalając o sobie zapomnieć przez długi czas.

 

Jeśli ktoś zdecydowałby się na ekranizację tej książki byłabym niezmiernie szczęśliwa, gdyż swoją konstrukcją fabularną stanowi materiał na niezmiernie przerażający horror. "Ręka mistrza" jest literaturą kompletną dla każdego wielbiciela nie tylko opowieści grozy, ale zwykłych obyczajowych historii z tajemnicą w tle.

Isadora

Rewelacyjna i przerażająca lektura, która przykuła moją uwagę od pierwszego zdania.

 

Uwielbiam prozę Stephena Kinga; można ją smakować, rozkoszować się tym specyficznym, niepowtarzalnym stylem; tu zwykłe słowa nabierają niepokojącej mocy, wciągają czytelnika w swój świat, a jednocześnie są tak naturalne jak powietrze, którym się oddycha.

 

Podobnie było i z tą powieścią, prawdziwą symfonią grozy, która pochłania od pierwszych stron i nie daje odetchnąć do samego końca.

 

Główny bohater, Edgar Freemantle w ciężkim wypadku traci prawą rękę i doznaje poważnego urazu głowy. Wydarzenie to początkuje serię zadziwiających i niesamowitych zdarzeń - za radą swojego psychologa znajduje swój "raj na ziemi" (a w każdym razie tak mu się początkowo wydaje) - wyspę Duma Key u wybrzeży Florydy. Tutaj próbuje odzyskać psychiczną i fizyczną równowagę po tragicznym wypadku, który zmienił całe jego życie i z początku nawet nieźle mu idzie - odkrywa w sobie niezwykły, nieoczekiwany talent malarski, zaprzyjaźnia się z Jeromem Wiremanem (fantastyczna postać, moja ulubiona w tej powieści!) i będącą pod jego opieką staruszką Elizabeth Eastlake... Jednak niepostrzeżenie dla samego bohatera narasta groza, która, jak się wydaje, bierze swój początek w jego niepokojących i mrocznych obrazach. Freemantle będzie musiał stawić czoło nie tylko demonom nękającym jego umysł, ale także tym stojącym za pewną starą, rodzinną tragedią. Lecz siła, którą próbuje pokonać jest pradawna, a co gorsza - nadspodziewanie potężna i groźna...

 

Jak zwykle u Kinga najbardziej przerażające jest to, co nienazwane i nieokreślone, to, co atakuje człowieka od wewnątrz i zabiera mu to, co dla niego najcenniejsze. Tak właśnie jest i w tej książce, i to w najlepszym wydaniu.

 

Polecam wszystkim - także ze względu na bezcenne perełki Wiremana. Dają do myślenia, podobnie jak cała lektura; to nie tylko doskonałe straszydło, ale także świetna i pełna głębi powieść psychologiczna.

PJK

"...Sztuka to magia, a magia nie zawsze jest biała.
Nawet dla małych dziewczynek"

 

To nie jest po prostu kolejna powieść grozy. To historia, w której zawarty jest mały świat; świat, który nie ogranicza się do małego półwyspu zwanego Duma Key, ale zatacza ogromne kręgi. To opowieść o słabościach, przekraczaniu własnych granic, przenikania się prawdy i fałszu; wreszcie - psychologiczna opowieść z silnym przekazem, spowita w całun horroru. Stephen King w wywiadziemopowiedział, jak powstał mglisty pomysł, który następnie po pięciu latach został spisany jako "Ręka Mistrza". Mianowicie napis: "Caution! Children" wprawił go w zadumę. Na jakie dzieci należy uważać? I nagle miał przed oczami obraz martwych dzieci, trzymających się za ręce.

 

Główny bohater powieści, Edgar Freemantle, miał dobre życie. Dwie piękne córki, śliczna żona, fantastycznie prosperująca firma budowlana. I nagle to wszystko się zmieniło, la loteria. W jego samochód walnął dźwig, pozbawiając go nie tylko ręki i pełnej sprawności w prawej nodze, ale i - na moment - zdrowych zmysłów. Rósł w nim gniew, ilekroć doznawał zaników pamięci (i to absurdalnych z pozoru - bo jak można nagle zapomnieć, jak się mówi na krzesło?), a tenże gniew przechodził w agresję. Pam, żona Edgara, poprosiła o rozwód, a kiedy Edgar miał już zamiar się zabić, jego przyjaciel - psycholog - zapytał go:

 

„- Powiedz mi, Edgar. Czy jest coś, co sprawia ci radość?
A Edgar odpowiedział:
- Kiedyś lubiłem szkicować."

 

Zwyczajna gadka, ot, a ja kiedyś lubiłam śpiewać pod prysznicem, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach (i zdrowym słuchu) nie zachęciłby mnie do kontynuowania tej pasji. Ale, jak widać, niedoszły samobójca jakiś tam pokład talentu rzeczywiście miał, a zatem - zgodnie z umową - Edgar wyjechał na rok na Florydę, by zamieszkać w różowym Przylądku Łososi (zwanym Wielkim Koralem) i rozpocząć drugie życie. Jednoręki, złamany psychicznie i fizycznie człowiek - dosłownie i w przenośni - stanął na nogi, odkrył w sobie niezmierzone pokłady talentu i zaczął malować kiczowate - z pozoru - zachody słońca nad Florydą. Tylko te obrazy miały w sobie moc, którą udźwignąć mógł jedynie człowiek, specjalnie przez Dumę sprowadzony...
"...chore ciało i umysł są właściwie wcieleniem dyktatury. Nie ma tyrana równie bezlitosnego jak ból ani despoty, który dorównywałby okrucieństwem poplątanym myślom"

 

Po prawdzie - trochę ściemniam. To nie Edgar odkrył w sobie talent, odkryła go w nim Duma. Duma ze swoimi tajemnicami, martwymi dziewczynkami i statkami-widmo, której dotychczasowym medium była staruszka chora na Alzheimera, facet z nabojem w mózgu i muszle, śpiewające pod podłogą Wielkiego Koralu jak zgraja nie całkiem martwych szkieletów.

 

Duma ma do opowiedzenia historię, i przyjęła sobie na kolejnego pośrednika Edgara, jednorękiego mistrza pędzla. Cena? Talent, owszem. Umiejętności nadprzyrodzone? Jak najbardziej. Zrozumienie? Cóż... Ja już znam odpowiedzi na kilka pytań. Czy Edgarowi uda się zrozumieć mowę własnych obrazów? Czy dojdzie do sedna tego, co wydarzyło się pewnego dnia tysiąc dziewięćset dwudziestego siódmego roku? I czym grozi poznanie tajemnicy, której źródło na moment (bagatela, osiemdziesiąt lat) wyschło, a teraz obudziło się na nowo w miejscu, przez które niepowołani tracą zdrowie - nie tylko fizyczne?

 

"Obrazy, które powstały na Dumie, były przesycone grozą, grozą, nad którą z najwyższym trudem dawało się zapanować. I ta groza była coraz bliżej. Nadciągała, niesiona zbutwiałymi żaglami"

 

"Ręka Mistrza" została napisana... ręką Mistrza. King po raz kolejny mnie zachwycił, wprawił mnie w osłupienie i czasem przeraził. Kilka razy rozbawił, raz nawet wzruszył; a niemalże każde zdanie smakowałam z ogromną przyjemnością. Słowa w tej powieści składają się w piękne, poetyckie zdania, przetykane mnogością muzyki, poezji i odniesień do kultury. Tu macie playlistę z utworami, które pojawiają się w tle powieści. Przyjemnie było słuchać tego, co i Edgar słuchał w czasie pracy. Uwielbiałam też sentencjonalne perełki Wiremana, króciutkie aforyzmy, przez które właśnie Wireman okazał się być moją ulubioną postacią w powieści. Zaś obrazy, malowane ręką Edgara są tak opisane, że widziałam je oczami wyobraźni; tak skrzętnie i drobiazgowo namalowane słowem, że niemalże namacalne. Zdolności, które posiada malarz, zachwycają i jednocześnie przerażają; to, co kryje się po drugiej stronie płótna malowanego nieobecną od czasu wypadku ręką zmienia to, co niemożliwe, w możliwe.

 

Minusów nie uświadczyłam. Nawet ta kingowa skłonność do gawędziarstwa i nadmiernego pławienia się w zbyt obszernych opisach nie działały na nerwy, a nudziły tylko momentami. Wszystko było na swoim miejscu. Całe 640 stron jest zaskakująco spójnych, wciągających i na wysokim poziomie. Fabuła zaś tak misternie uknuta, że gdyby to nie był King, automatycznie zrobiłabym się podejrzliwa.

 

"Ręka Mistrza" to kompleksowe, bardzo bogate dzieło literackie, obok którego nie powinno się przejść obojętne. Fanom Mistrza zalecam, pozostałym - polecam.

 

„Karty z przeszłości każdy tasuje, jak mu pasuje."

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial