Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Księżycowy Kamień

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Księżycowy Kamień | Autor: Wilkie Collins

Wybierz opinię:

Isadora

Dziś zabiorę Was w podróż w czasie. Nie będzie ona zbyt odległa, ani jej cel zbyt oryginalny, niemniej jednak intrygujący - zwłaszcza dla miłośników wiktoriańskiej prozy i powieści detektywistycznych. Będzie to podróż godna uwagi choćby z tego względu, że właśnie ta książka angielskiego powieściopisarza, eseisty i dramaturga, Wilkiego Collinsa, została uznana za pierwszą powieść detektywistyczną w historii literatury. Pierwszą - i od razu jakże udaną! I choć gatunek spopularyzowały takie tuzy kryminału, jak sir'Arthur Conan Doyle czy Agatha Christie, to właśnie Collins "Księżycowym Kamieniem" wytyczył szlak swoim znanym i lubianym następcom określając podstawy i zasady powieści detektywistycznej, które w najważniejszych założeniach pozostały niezmienione po dziś dzień.

 

Fabuła "Księżycowego Kamienia" oscyluje wokół tajemniczej historii ogromnego, żółtego diamentu, niegdyś zdobiącego posąg hinduskiego bóstwa księżyca, skradzionego ze świątyni przez brytyjskiego oficera. Klejnot ma fatalną reputację - nie dość, że obciążony jest klątwą boga Wisznu, to na dodatek jego tropem podążają trzech hinduscy kapłani, którzy nie cofną się przed niczym, by drogocenny kamień odzyskać i umieścić na powrót tam, gdzie jego miejsce.

 

Diament otrzymuje w spadku po wuju młoda arystokratka, panna Rachel Verinder w dniu swoich osiemnastych urodzin. Niespodziewany prezent przywozi jej kuzyn, Franklin Blake, zaś wydarzenie to burzy spokój wiejskiej posiadłości w Yorkshire i wszystkich jej domowników. Następnego dnia po uroczystym przyjęciu urodzinowym jubilatka stwierdza, że kamień został skradziony z sekretarzyka w jej sypialni. Ponieważ wykluczone jest, by rabunku dokonał ktoś z zewnątrz, podejrzani stają się zarówno domownicy, jak i goście lady Verinder. Nad rezydencją unosi się atmosfera podejrzeń i wzajemnych oskarżeń; tajemniczy i niewyjaśniony ciąg dramatycznych zdarzeń wikłających coraz większe grono osób, gorączkowe i nie do końca fortunne próby rozwikłania zagadki, dziwne reakcje i zachowania osób zaangażowanych w sprawę zniknięcia diamentu, a przede wszystkim mroczne sekrety, nieszczęścia, nieporozumienia i ogólny chaos zdają się potwierdzać istnienie klątwy.

 

Klasyczna powieść detektywistyczna Wilkiego Collinsa ma budowę epistolarno - pamiętnikarską. Fabuła składa się z ciągów narracyjnych kilku głównych bohaterów - świadków bądź uczestników zdarzeń - których relacje wzajemnie się uzupełniają i wspólnie rzucają światło na historię diamentu. Na szczęście treść rękopisów ułożona jest w porządku chronologicznym, co ułatwia prześledzenie burzliwej historii Księżycowego Kamienia - począwszy od na poły legendarnych przekazów opartych na hinduskich annałach, poprzez opis okoliczności, w jakich klejnot znalazł się w rękach Johna Herncastle'a, po relacje dokumentujące dalszy rozwój wypadków już na angielskiej ziemi. Narrację przejmuje stary ochmistrz lady Verinder, Gabriel Betteredge, opisujący, w jaki sposób diament znalazł się w posiadaniu panny Rachel, jak zaginął i jak próbowano go odnaleźć. Następnie pałeczkę przejmuje Drusilla Clack - stara panna, kuzynka pań Verinder, Franklin Blake - ukochany Racheli, Matthew Bruff - jej prawnik, Richard Cuff - detektyw Scotland Yardu zajmujący się sprawą, służąca, lekarz rodzinny... Niemal każdy z bohaterów posiada informacje rzucające nowe światło na sprawę kradzieży klejnotu, jednak nie wszystkie ułatwiają rozwikłanie zagadki, a większość jeszcze bardziej ją komplikuje. Zagmatwana, wielowątkowa fabuła obfituje w karkołomną wręcz ilość fałszywych tropów, co w połączeniu z wyjątkowo wykwintnym, eleganckim, stylowym językiem, jakim posługują się wiktoriańscy bohaterowie, czyni lekturę może nie najlżejszą, ale z całą pewnością wyjątkowo smakowitą. To prawdziwa gratka dla miłośników XIX - wiecznej prozy i wielbicieli kryminałów w starym stylu. Próżno tu szukać wartkiej, dynamicznej akcji pędzącej na łeb, na szyję - fabuła "Księżycowego Kamienia" snuje się niespiesznie, leniwie meandrując, wystawiając cierpliwość czytelnika na ciężką próbę, ale dając w zamian inteligentnie skonstruowaną, spójną, wielopłaszczyznową intrygę, istny majstersztyk, który doceni każdy fan gatunku oraz wyjątkową satysfakcję, kiedy wszystkie elementy tej jakże zawiłej układanki zaczną wskakiwać na swoje miejsce.

 

Jednak i to nie wszystko, co książka ma do zaoferowania czytelnikowi. Powieść Collinsa jest genialną wręcz satyrą na angielskie społeczeństwo epoki kolonializmu, a obfituje w tak znakomite i wyraziste portrety bohaterów, tak sugestywne, dosadne i zabawne, że postaci stają nam przed oczami jak żywe, zredukowane do pełnego zjadliwego humoru arsenału charakterystycznych cech prowokujących nas do śmiechu. Wśród bohaterów prym wiedzie Drusilla Clack - stara panna, dewotka opętana manią nawracania każdego napotkanego człowieka za pomocą świątobliwych broszurek oraz Gabriel Betteredge, nękany od czasu do czasu gorączką detektywistyczną, nie mający najlepszego zdania o kobietach (przecież biedaczki nie są winne temu, że najpierw działają, dopiero potem myślą; to wina durniów, którzy im na to pozwalają), traktujący jak wyrocznię treść "Robinsona Crusoe" i bardzo oddany swej Pani, lady Verinder. Właściwie w "Księżycowym Kamieniu" mamy do czynienia z ciekawym i szerokim przekrojem brytyjskiego społeczeństwa epoki wiktoriańskiej - znajdziemy tu świetnie sportretowanych przedstawicieli wszystkich warstw społecznych - z ironicznym uwydatnieniem najbardziej charakterystycznych cech. Pomijając błyskotliwą intrygę kryminalną i niezwykle udaną satyrę społeczną, "Księżycowy Kamień" to ponadto fascynująca, wielowątkowa i wielogłosowa powieść obyczajowa drobiazgowo oddająca realia epoki, napisana wysmakowanym, starannym stylem charakterystycznym dla wiktoriańskiej Anglii, w którym wykwintność i elegancja przeplatają się z ironią.

 

Jeśli macie więc ochotę na podróż w czasie - i kilka dni na to, by delektować się pięknem języka, rozkoszować zawiłością kryminalnej intrygi i zatracić w intrygujących realiach XIX - wiecznej Anglii - zapraszam do lektury!

Abigail

"Oto nasz spokojny angielski dom nagle został nawiedzony przez szatański hinduski Diament, za którym ciągną żywi łajdacy, wszystko zaś spowodowane przez zemstę zmarłego".

 

Księżycowy Kamień, czyli żółty diament, zdobił czoło posągu hinduskiego bożka księżyca, jednak został skradziony przez brytyjskiego żołnierza, który nic nie robił sobie z faktu, iż kamień ten powinien pozostać na swoim miejscu. Nie wiedział również, że diament ma naprawdę złą opinię u Hindusów - osoba, która go skradnie ma zostać przeklęta, jak i każda inna, która znajdzie się w jego posiadaniu, gdyż ciąży nad nim klątwa bożka Wisznu, a trójka braminów zrobi wszystko, by odzyskać zgubę.

 

W czerwcu roku 1848 odbywają się osiemnaste urodziny miss Rachel Verinder, na które otrzymuje od swojego zmarłego wuja Księżycowy Kamień. Przywozi go do niej kuzyn Franklin Blake, a dziewczyna nie może wyjść z podziwu nad diamentem, mimo tego, iż wie o jego złej sławie. Na następny dzień po przyjęciu miss Rachel donosi o fakcie zniknięcia kamienia, który otrzymała. Ta sprawa wstrząsa całym spokojnym miasteczkiem Yorkshire, gdyż tak naprawdę wszyscy są podejrzani. Na pewno żadna osoba z zewnątrz nie mogła tego dokonać, gdyż dom był pilnie strzeżony, lecz mimo tego podejrzenia padają na trzech Hindusów, którzy próbowali podstępem dostać się do domu. Oprócz tego nie można wykluczyć podejrzeń względem domowników, gości na przyjęciu i służby. Grono potencjalnych złodziei powiększa się z dnia na dzień, a cały czas wypływają na wierzch niepokojące fakty o zachowaniach najbliższych ludzi. Kto jest złodziejem? Tego nikt nie jest pewny i upłynie dużo czasu zanim zostanie wyłoniony prawdziwy sprawca.

 

"Łatwo przychodzą nam łzy w młodości, kiedy wkraczamy w świat. Łatwo przychodzą nam łzy na starość, gdy go opuszczamy".

 

Moje spotkania z detektywistycznymi wątkami były nieliczne. Tylko przy okazji czytania opowiadania Klątwa starej stróżki Agathy Christie i słuchania audiobooka Pies Baskerville'ów Artura Conana Doyle'a. Obydwa te spotkania były całkiem udane, więc postanowiłam sięgnąć również po Księżycowy Kamień Wilkie Collinsa, mając nadzieję, że będę zadowolona z lektury. Szczerze mówiąc, to nie liczyłam na to, że książka poruszy moim światem i zmieni sposób postrzegania powieści klasycznych bądź detektywistycznych, a jednak mogę przyznać, że wydarzyło się coś bardzo podobnego.

 

Na pierwszy rzut oka główny wątek może wydać się prosty i pewnie wszyscy zgodnie twierdzą, że bardzo łatwo znajdą złodzieja, który przywłaszczył sobie Księżycowy Kamień, jednak nic z tych rzeczy. Przyznam, że na początku też tak sądziłam i zastanawiałam się, co autor może upchnąć na tych 500 stronach, gdyż ja już od samego początku obstawiałam jednego złodzieja, jednak autor w tak zagmatwany sposób przeprowadził całą fabułę, że moje podejrzenia spaliły na przysłowiowej panewce. W tej powieści dzieje się tyle rzeczy, że gdybyście poprosili mnie o streszczenie fabuły to mogłabym jedynie dokładnie przedstawić początek tej historii, gdyż reszta układała się w tak zawikłany sposób, że jestem po części dumna z siebie, że nadążyłam nad tokiem myślenia autora. Z początku Wilkie Collins przedstawia nam jednego potencjalnego złodzieja, jednak w miarę upływu stron przekonujemy się, że jest zbyt wiele osób, które mogą być zamieszane w zniknięcie Diamentu. A nawet jeśli w trakcie książki autor pozostawia nas z wrażeniem, że dana postać na pewno nie mogła niczego złego uczynić, to w końcu i tak okazuje się, że było całkowicie inaczej. W tej powieści niemal na każdego bohatera patrzyło się podejrzliwym wzrokiem i za to tak bardzo ją uwielbiam - nikomu nie mogliśmy ufać, bo na następnej stronie mogła zostać odkryta przed nami ta ciemna strona danej osoby. Ja w połowie książki byłam bardzo zdziwiona i jednocześnie w pewien sposób zagubiona. Cały czas zastanawiałam się jak autor wyjdzie z tej sytuacji i nie mogłam doczekać się tego, żeby przeczytać końcówkę książki, jednocześnie dowiadując się kto był prawdziwym złodziejem. Wilkie Collins trzyma napięcie w swojej książce niemal do ostatnich stron.

 

Jeśli chodzi o bohaterów to było ich naprawdę dużo. Na początku poznawaliśmy historię z punktu widzenia służącego i przyjaciela rodziny - Gabriela Betteredge'a, który od samego początku zaskarbił sobie moją sympatię i ciężko było mi się pogodzić z faktem, że dalsze wydarzenia będą opisywane przez inną osobę. Potem pojawiał się mister Bruff, miss Clack, Ezra Jennings, mister Blake i wiele wiele innych postaci, jednak to właśnie z punktu widzenia tej czwórki widzieliśmy resztę wydarzeń. Oczywiście wielką rolę odegrała również miss Verinder oraz mister Ablewhite. Naprawdę w tej powieści przewija się cała masa postaci, jednak nie jest to na tyle denerwujące, jak w niektórych innych książkach tego typu. Czasami jest tak, że nie można zrozumieć jakie koneksje łączą dane osoby i kim one tak naprawdę są, jednak tutaj wszystko było idealnie wyważone i przedstawione w prosty, logiczny sposób. Mnie naprawdę trudno było rozstać się pod koniec książki z tymi bohaterami, gdyż przez te 500 stron naprawdę bardzo przywiązałam się do samej historii, jak i do postaci.

 

Jedną z wielu zalet tej książki jest sposób prowadzenia narracji. Nie poznajemy wydarzeń jako naoczni świadkowie, ale dowiadujemy się wszystkiego z zapisków głównych bohaterów. Na początku nadmieniają, że zostali poproszeni o spisanie tych wydarzeń przez daną osobę i przedstawiają wszystko z własnego punktu widzenia, przez co ma się wrażenie, że czytelnik czyta pamiętnik danej osoby lub rozmawia z nią osobiście. Mnie bardzo spodobał się taki sposób prowadzenia narracji i jestem przekonana, że gdyby więcej książek było tak napisanych to z wielką przyjemnością bym je przeczytała.

 

Jeśli chodzi o akcję i fabułę to nie ma co dużo mówić, gdyż według mnie jest naprawdę świetnie przeprowadzona. Autor nie przytłacza czytelnika kolejnymi wiadomościami, ale nie sprawia też, że jest tak nudno, iż mamy ochotę odrzucić książkę najdalej jak się da. Ja nie mogłam się od niej oderwać i siłą powstrzymywałam się, żeby nie przeczytać całej na raz i "dawkować" sobie lekturę. Dzięki tej powieści przekonałam się do powieści klasycznych, które traktują o ludzkich losach, a nie opierają się na wymyślonych światach i stworzeniach. Już wiem dlaczego Wilkie Collinsa uważa się za prekursora powieści detektywistycznych - ta powieść inspiruje i sprawia, że można zakochać się w tego typu książkach.

 

Jeśli zastanawiacie się nad tym, czy przeczytać tę książkę to naprawdę nie macie o czym myśleć. We mnie rozbudziła naprawdę wielkie emocje i dzięki niej nabrałam ochoty na przeczytanie jak największej ilości powieści klasycznych i detektywistycznych. Księżycowy Kamień to naprawdę piękna i zaskakująca historia. Jestem przekonana, że jeśli kochacie taką literaturę to ta książka tylko na nowo obudzi Wasze pozytywne uczucia, ale przekona do siebie nawet zatwardziałych wielbicieli fantastyki. Ze swojej strony bardzo gorąco ją polecam.

 

"Czy to możliwe, że ktoś może palić tak długo jak ja, nawet nie przeczuwając, że kryje się w cygarach porada, jak postępować z kobietami? Słuchajcie tylko uważnie, a w dwóch słowach wam to wyjaśnię. Bierzecie cygaro, próbujecie, nie smakuje wam. Co wtedy robicie? Wyrzucacie i kosztujecie innego. A teraz zastosujmy tę lekcję do innego obiektu. Wybieracie kobietę, zbliżacie się do niej, ona łamie wam serce. Durniu, rób to samo co z cygarami! Porzuć ją i spróbuj z inną!"

 

Bacha85

Wprawdzie nigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze, jednak gdy tylko nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się powieść „Księżycowy kamień", wiedziałam, że po nią sięgnę. Dziewiętnastowieczna powieść, prekursor, tak uwielbianych, przeze mnie klasycznych kryminałów, to coś, obok czego nie potrafię przejść obojętnie. Czy książka sprostała moim, nieco wygórowanym, wymaganiom?

 

Opowieść rozpoczyna krótkie opisanie, czym jest tytułowy Księżycowy Kamień, który jest głównym, choć nie zawsze obecnym, bohaterem tej historii. Wokół tego niezwykłego diamentu krążą plotki, jakoby sprowadzał klątwę na każdego, kto znajdzie się pod jego wpływem. Będący przedmiotem kultu księżyca, w wyniku działań wojennych trafia w ręce angielskiego szlachcica, on postanawia przekazać go w spadku swojej siostrzenicy. Czy miał to być gest sympatii, czy może wręcz przeciwnie? Jedno jest pewne, gdy dziewczyna wreszcie otrzymuje prezent nie dane jej jest cieszyć się nim zbyt długo, gdyż klejnot w nocy zostaje skradziony. Kto go skradł i gdzie go szukać? Odpowiedź na te pytania poznamy dopiero na samym końcu książki, wraz z bohaterami prowadząc poszukiwania.

 

Przedstawione wydarzenia poznajemy z perspektywy kilkorga bohaterów. Pierwszym z nich jest lokaj, wierny sługa domu Verinderów- Gabriel Betteredge. Dzięki niemu poznajemy wiele szczegółów, gdyż dzięki swojej uprzywilejowanej pozycji cieszy się zaufaniem pracodawczyni a Franklin Blake, wykonawca testamentu i dostawca klejnotu dzieli się z nim swoimi podejrzeniami odnośnie kulisów zaginięcia kryształu. To właśnie Franklin Blake, który nie szczędzi wysiłków by odnaleźć zgubę, zmobilizował zainteresowane osoby, by opisały swoją wersję wydarzeń. Drugą z narratorów jest pani Clack, dalsza krewna pani Verinder, mocno zaangażowana w działalność dobroczynną. Z jej opowieści poznajemy kolejne szczegóły, a przede wszystkim zachowania zainteresowanych osób, szczególnie Rachel Verinder oraz jej kuzyna Geodfreya Ablewhite'a. Dalej opowieść prowadzi Franklin Blake, wyjaśnia motywy, które sprawiły, że tak zależy mu na odnalezieniu kamienia. Dalszą historię przytacza nam Ezra Jennings, wierny pomocnik lekarza, pana Candy'ego, obecnego na urodzinowym przyjęciu, kiedy to diament zginął. Ezra to człowiek o niebudzącej zaufania powierzchowności i okrytej mgłą tajemnicy przeszłości, jednak jego udział w poszukiwaniach jest nieoceniony. Finał historii przedstawia nam ponownie Franklin Blake, a kolejne szczegóły ujawnia korespondencja od pana Cuffa- detektywa zatrudnionego, by rozwiązać zagadkę.

 

Jednak osoby spisujące wydarzenia to tylko część postaci, z którymi spotkamy się na kartach książki. Rachel Verinder, po stracie kosztownego prezentu zachowuje się na tyle tajemniczo, że od razu wzbudza podejrzenia pana Cuffa. Czytelnik też świetnie zdaje sobie sprawę, że dziewczyna coś ukrywa, jednak czy rozwiązanie zagadki będzie aż tak proste? Rossana Spearman, druga pokojówka również swym zachowaniem nie budzi zaufania, a jej kryminalna przeszłość, tylko bardziej ją obciąża. Decyzja, którą podjęła służąca wstrząsnęła wszystkimi i kazała im zweryfikować własne podejrzenia. Kolejnym, bezpośrednio zaangażowanym, bohaterem jest pan Ablewhite, on również był obecny w domu w nocy, kiedy klejnot zaginął, w związku z tym jego poczynania śledzimy z równie wielkim zainteresowaniem.

 

Okoliczności, w jakich przepadł Księżycowy Kamień, bliźniaczo przypominają niektóre przypadki, z jakimi mierzyć musiał się Hercules Poirot stworzony przez Agathę Christie. Zamknięty dom, wąski krąg podejrzanych i rodzinne sekrety, to coś z czym mały Belg poradziłby sobie błyskawicznie. Podobną rolę spełnia w tej historii pan Cuff i on jest bardzo bliski wykrycia prawdy, jednak zostaje odwołany przez samą panią Verinder prawie, że w przeddzień rozwiązania tajemnicy. Jest człowiekiem dość skutecznym w działaniu, jednak o niezbyt imponującej posturze, nie potrafi też wpłynąć na innych na tyle, by ci sami wyznali swoje przewiny.

 

Powieść czyta się dość dobrze, choć może sprawiać wrażenie nieco rozwlekłej. Taka długość opowieści jest jednak niezbędna, by w pełni przytoczyć wszelkie wydarzenia i całkowicie naświetlić okoliczności, w jakich klejnot zaginął. Godnym uwagi jest wyraźne zróżnicowanie w sposobie narracji, w zależności od tego, kto jest autorem. Każdy z bohaterów przedstawia wydarzenia przez pryzmat własnych uczuć i wrażeń, co najwyraźniej widać w opowieści pani Clack. Oprócz wątku kryminalnego dość spore znaczenie mają motywy obyczajowo-romansowe, gdyż zarówno Franklin Blake, jak i Geodfrey Ablewhite starają się o przychylność panny Rachel Verinder. Zakończenie historii zaskakuje, bo o ile dość łatwo było podejrzewać, kto skradł klejnot, o tyle znacznie trudniej było dojść do tego, jak to się stało.

 

Opowieści snutej przez Wilkie Collinsa nie pochłonie się jednym tchem, jest na to zbyt długa i za bardzo rozbudowana, jednak powoli odkrywane kulisy zaginięcia tajemniczego Diamentu sprawiają, że ciężko się od niej oderwać. Polecam ją zarówno miłośnikom kryminałów, jak i wielbicielom dziewiętnastowiecznej prozy. Znajdziemy w niej kryminalną intrygę, wielkie uczucie i zawiedzione nadzieje a to wszystko okraszone grupką interesujących postaci.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial