Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Rok W Poziomce

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Katarzyna Michalak
  • Tytuł Oryginału: Rok W Poziomce
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 312
  • Rok Wydania: 2011
  • Numer Wydania: II
  • Wymiary: 123 x 197 mm
  • ISBN: 9788308046067
  • Wydawca: Literackie
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Kraków
  • Ocena:

    5/6

    6/6

    5/6

    5/6

    6/6

    5/6

    3.5/6

    3/6

    6/6

    2/6

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Rok W Poziomce | Autor: Katarzyna Michalak

Wybierz opinię:

Kinga

W piątkowy wieczór stanęłam przed odwiecznym dylematem, którą z książek mam przeczytać? Thriller? Był ostatnio. Może coś z literatury faktu, biografia, pamiętnik? Nie, nie. Potrzebuję czegoś lekkiego, kobiecego, optymistycznego... tak, ta będzie idealna.

 

Była. Pełna ciepła, uczuć i marzeń. Gdyby lekarze przepisywali recepty na szczęście, zamaszystym pismem nagryzmoliliby tylko jedno „Rok w Poziomce". Jeszcze nie wiem jak dopracować problem z dawkowaniem, bo racjonowanie i dozowanie pojedynczych stron nie wchodzi w grę.

 

Bohaterką powieści jest Ewa, 32letnia szara myszka, rozwódka, gnieżdżąca się w ciasnej, wynajmowanej kawalerce. Jej życie, choć szare, bure i nijakie, nie jest pozbawione marzeń. I wreszcie pewnego pięknego Ewa postanawia wziąć się w garść, wyjść z tej szczelnie zamkniętej skorupy i realizować swe pragnienia, rozpoczynając od największego – mały biały dom bez łap.
Poszukiwania zaowocowały, wujek Google dopomógł i po chwili, po drugiej stronie ekranu Ewa ujrzała dom ze swych marzeń (i snów). Teraz wystarczyło potrząsnąć skarbonką, skarpetą, kontem w banku i zainkasować oszczędności. Łatwo mówić, trudniej zrobić, tym bardziej że Ewa choć (teraz) wesoła, jest goła. Bez pieniędzy, bez pracy, bez szansy na kredyt. Z wybawieniem przychodzi Andrzej, najlepszy przyjaciel, ohydnie bogaty biznesmen, nieodwzajemniona miłość Ewy. Nie pożycza jej pieniędzy, daje coś więcej – ofertę pracy. Mężczyźnie marzy się własne wydawnictwo, ona ma zająć się jego zarządzaniem. Tak powstaje Impresja i nowe życie Ewy.
Kobieta chce wykorzystać daną szansę, rozpoczyna poszukiwania potencjalnych autorów. Zgłoszenia kandydatów, ich wyprodukowane w pocie czoła dzieła wywołały u mnie niejedną salwę śmiechu.
Pośród licznych kandydatur zawieruszył się mail od „Tej Michalak", która w imieniu swej przyjaciółki Karoliny przesłała pierwszy rozdział powieści. Opowiadanie zauroczyło wszystkich począwszy od Ewy, Andrzeja, ze mną włącznie. (Tak, tak, to oczekiwane „Lato w Jagódce"). Rozpoczęły się negocjacje z autorką i przygotowania do produkcji książki...

 

To wszystko? Bynajmniej! Losy Ewy są zawiłe, skomplikowane i pogmatwane. Dzisiejszy, 5365 odcinek Mody na sukces w porównaniu do historii naszej bohaterki jest tylko drobnym epizodem.
Z Poziomką w remoncie, bez prądu, wody i czajnika (ukradzionego przez podstępnych robotników), z ukochanymi psami pseudo obronnymi, z wampirem elektrycznym vel Tosią, z kimś w sercu i pod sercem Ewa zabierze Was w podróż ku niespełnionym do tej pory marzeniom.

 

Ktoś może powiedzieć, że powieść jest przerysowana, podkolorowana i trąca harlequinem., zgodzę się z tym. Ale czy to ważne? Czasem warto sięgnąć po taką współczesną bajkę, zagłębić się w lekturze i choć na chwilę zapomnieć o własnych troskach i problemach.

Bujaczek

Nie wiem od czego zacząć, nie wiem jak ułożyć słowa by miały jakiś sens. Mam w głowie tysiąc myśli naraz. Tak, tak. Zakochałam się chyba w książce ;). Już sama okładka mnie zachwyciła. Kolorowa, jesienna z domkiem ,który wygląda jak by wołał „choć do mnie, czekam na Ciebie!", a ja bym jak najszybciej chciała się tam znaleźć. Ale to dopiero okładka... Gdy odwróciłam książkę natrafiłam na jej opis... opis, który mnie wołał i zachęcał... I zaprasza do rozpoczęcia czytania książki...

 

Sama treść zaś jest niesamowita. Autorka wciąga nas w świat bohaterów tak, że nie sposób się oderwać. Nie zauważa się nawet ile czasu już minęło od momentu gdy przysiadło się do czytania. Gdy czytałam „Rok w Poziomce" wszystko inne przestawało dla mnie istnieć. Nic do mnie nie docierało. Nawet na krzyczałam na brata jak mnie o coś poprosił (wiem, nie normalna jestem ;)). Czułam się jakbym była w świecie Ewy, w Poziomce. Razem z nią przeżywałam ból, strach, radość i złość. Z nią walczyłam o jej zwycięstwo. Ach mogłabym tak bez końca pisać i pisać ;)

 

„Rok w Poziomce" opowiada o losach Ewy. Kobiety, która po ciężkim dzieciństwie i traumatycznym małżeństwie nie wierzy w siebie. Jednak w pewnym momencie staje powoli na nogi i ma plan spełnić swoje marzenia. Jednym z nich jest posiadanie własnego domku, domku bez łap – „Gdzie dom Twój, tam miłość Twoja". Pomaga jej w tym Andrzej – przyjaciel – ale pod warunkiem, że znajdzie mu bestseller. I tak o to Ewa dostaje swój malutki domek i powstaje wydawnictwo Impresja. Ewa wyszukała prawdziwy hit napisany przez niezwykłą dziewczynę. Bardzo mnie poruszył temat białaczki w powieści. Niby tylko kilka informacji, a jednak jak dużo... Ewa pod czas chwili załamania spotyka Daniela czego wynikiem jest mała Julijka... A co dalej? Nie zdradzę, choć mam ochotę pisać i pisać... ;)

 

To raczej nie recenzja, a moje przemyślenia. Kto nie czytał, a lubi polską literaturę niech to jak najszybciej nadrobi. Polecam!

Aneta

Poziomka zaczyna się słowami:

 

"Miałam kiedyś marzenie. Wielkie marzenie. Mały biały dom, otoczony wiekowymi sosnami, po którego ścianach pnie się dzikie wino. To marzenie było ze mną, gdy gnieździłam się w jednym pokoju z przyrodnim rodzeństwem. Gdy moim światem stał się głośny, przepełniony akademik. Było ze mną, gdy dzieliłam życie z kimś, z kim nie powinnam. I wreszcie w maleńkiej, kwaterunkowej kawalerce, gdzie umierałam powoli jak dziki ptak w ciasnej klatce.

 

Po latach zwątpienia obraz domku z marzeń zaczął blaknąć. Zapomniałam, jak szumią sosny i śpiewają ptaki. Zapomniałam, jak słońce przygląda się w szybkach, a wiatr rozwiewa płatki kwiatów.
Ale mały biały dom nie zapomniał o mnie..."

 

Rok w poziomce to moja pierwsza lektura tej autorki. Z czystym sumieniem polecam do przeczytania. Teraz już wiem na pewno, że wkrótce przyjdzie czas na Poczekajkę i inne tytuły Katarzyny Michalak. Podoba mi się, że książka jest o marzeniu. Doprecyzowując to o marzeniu o posiadaniu domu. Poszukiwanie i potem zagospodarowywanie własnego miejsca na ziemi pełni rolę dominującą. Bardzo udany pomysł z utworzeniem wydawnictwa, które wprawdzie podejrzanie łatwo wyprodukowało bestseller, jednak z drugiej strony to dowód na to, że marzenia się spełniają. Lubię książki z happy endami, gdyż wnoszą do naszego życia, czasem szarej codzienności, pozytywne wibracje i sprawiają, że uśmiechamy się nawet, gdy mamy gorszy dzień. Jestem zdeklarowaną i zdecydowaną przeciwniczką smutnych, tragicznych czy dołujących zakończeń. Z racji tego zawsze będę chwalić dzieła ze szczęśliwymi napisami końcowymi. Wracając do tematyki Roku w poziomce, uważam, że warto byłoby rozwinąć pod kątem psychologicznym wątek ciąży Ewy. Uważam za nienaturalne sytuacje, gdy mężczyzna, jak Witold, tak łatwo przyjmuje do wiadomości i akceptuje zaistniałą sytuację. Plus za okładkę, urocze ciepłe zdjęcie i czcionkę tytułu, ale tutaj ukłon należy się projektantowi okładki. Strzał w dziesiątkę, gdyż niestety często wygląd książki zniechęca albo nie pasuje do zawartości. Nie oszukujmy się, ale nie znając danego autora, będąc w księgarni patrzymy na okładki. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Dobra książka powinna mieć i ciekawą treść i wartą zatrzymania wzroku okładkę. Moim zdaniem sporo do powiedzenia w tym względzie powinien mieć autor, a nie jedynie redaktor.

Marta_25

Przyznam szczerze, że nie przepadam za tak zwaną „literaturą kobiecą", gdyż dotychczasowe z nią spotkania przeważnie sprawiały mi zawód. „Rok w poziomce" Katarzyny Michalak to jedna z tych książek, które dają mi wiarę, że literatura kobieca może być wspaniała, należy tylko poszukać.

 

Katarzyna Michalak, z wykształcenia lekarz weterynarii debiutowała w 2007 roku powieścią fantasy „Gra o Ferrin", jednak sukces nadszedł wraz trylogią, do której należą: „Poczekajka", „Zachcianek" oraz „Zmyślona". Obecnie pisarka mieszka na wsi, w białym domku zwanym Poziomką.

 

Bohaterką „Roku w Poziomce" jest Ewa Złotowska. 32-letnia kobieta, która postanawia zmienić swoje dotychczasowe, dodam, że niezbyt szczęśliwe życie. Po rozwodzie z Panem K. I utratą pracy postanawia spełnić swoje największe marzenie, a mianowicie zamieszkać na wsi w małym, białym domku „bez łap". Ewa zwraca się z prośbą o pomoc do swojego przyjaciela, Andrzeja, który posiada własną firmę. Mężczyzna obiecuje pożyczyć kobiecie pieniądze na domek w zamian za pewną przysługę. Ewa ma założyć wydawnictwo i w ciągu trzech miesięcy wypromować bestseller. Kobieta przyjmuje ofertę Andrzeja. Czy jej się uda?

 

Na drodze do realizacji marzenia stoi nie tylko bestseller, którego kobieta rozpaczliwie poszukuje, ale także zdarzenia w które wplątuje ją jej koleżanka Iza próbując za wszelką cenę znaleźć Ewie męża. Bohaterka nawiąże wiele nowych znajomości (z tajemniczą Karoliną, przystojnym żeglarzem, Danielem, Witkiem-architektem ogrodów) oraz zaliczy „wpadkę". Czy ta historia zakończy się happy endem?

 

„Rok w poziomce" to lekka, wzruszająca lektura nie pozbawiona humoru i wartkiej akcji. To opowieść pełna ciepła o tym, że każdy z nas poszukuje szczęścia. Każdy marzy o oddanych przyjaciołach, kochającej rodzinie i małym białym domku z ogromnym ogrodem. To historia o tym, że dobro, które dajemy zawsze do nas powraca, tylko nie zawsze potrafimy je dostrzec.

 

Każdy z rozdziałów wspomnianej książki rozpoczyna się fragmentem pamiętnika głównej bohaterki, dzięki czemu czytelnik może lepiej poznać postać. Wyczuć jej emocje, przekonać się o jej dobrym sercu i niezwykłej czułości, którą obdarowuje nie tylko przyjaciół, ale także zwierzęta.

 

Książkę polecam głównie... kobietom oraz wszystkim tym, którzy wierzą, że każde marzenie może się spełnić, wystarczy tylko uwierzyć.

Madmad35

"Moim wielkim marzeniem jest Dom i wszystko co się pod tym magicznym słowem kryje. Dom to szczęście i już nie wierzę, że szczęście jest w nas. Musimy dzielić je z innymi, dopiero wtedy poczujemy jego smak." Katarzyna Michalak (z okładki)

 

Dawno nie czytałam książki tak pięknej, tak optymistycznej, tak bardzo pasującej do moich prywatnych marzeń. Bohaterką powieści jest Ewa. Kobieta 32-letnia, po przejściach. Rozeszła się ze swoim mężem, ponieważ ją bił. Dzieciństwo jej też nie było ciekawe. Prawdziwego ojca nie znała, a ojczym traktował ja i matkę bardzo źle. Jak każda z nas Ewa ma swoje marzenia. Pragnie mieć własny domek, wspaniałą, kochającą się rodzinę i mnóstwo zwierzątek wokół siebie. Właśnie znalazła domek swoich marzeń - mały biały domek na krańcu lasu, ale potrzebuje pieniędzy by wpłacić zaliczkę pośrednikowi i pracy by wziąć kredyt w banku. Najbliższa rodzina nie jest w stanie jej pomóc. Postanowiła zwrócić się z prośbą do swojego przyjaciela Andrzeja, mężczyzny w którym kiedyś się kochała. Andrzej zaproponował jej swoją pomoc, ale pod jednym warunkiem, że Ewa stanie na czele nowego wydawnictwa i w ciągu 3 m-cy, znajdzie i wyda nowy bestseller książkowy. Bohaterka zgadza się. Zaczyna się poszukiwanie dzieła, które będzie w stanie zostać książką roku. Tak odkryta zostaje Karolina, dziewczyna o wielkim talencie pisarski, spokojnym usposobieniu, nieśmiała, ale również bardzo chora na białaczkę. Promocja książki "Jagódka" staje się również Kampanią mającą na celu zachęcić ludzi do tego by zostali dawcą szpiku. Powieść Karoliny staje się sukcesem, dzięki zyskom z promocji Ewa spełnia swoje marzenia. Nie brakuje w książce Pani Kasi Michalak prawdziwej miłości. Zakocha się nasza bohaterka i zakocha się Karolina. Więcej nie napiszę, ale na końcu w jednym dniu będziemy świadkami aż na 3 ślubach. Oczywiście Ewa nie będzie wiodła tak beztroskiego życia, bo i problemy się jej przytrafią. Na jednej z imprez dla samotnych pozna miłego żeglarza, który upoi ją alkoholem do nieprzytomności. Dziewczyna obudzi się następnego dnia w hotelowym pokoju i nie będzie nic pamiętać. Jednak pamiątkę po tej noc pozostanie. Wkrótce Ewa dowiaduje się, że jest w ciąży. Oj dzieje się w tej książce - dzieje. Czytając ją śmiałam się i płakałam na przemian, wzbudzając tym zainteresowanie domowników. Wiem, że książka bardzo przypomina inne powieści wydane w ostatnim czasie, że może się wydać taka słodka i czasem trąca Harlequinem (do których osobiście nic nie mam), ale mi na prawdę bardzo się podobała. Ostatnio uwielbiam czytać książki, w których spełniają się marzenia, gdzie miłość jest prawdziwa i wszystkie problemy udaje się rozwiązać. Takie książki napełniają mnie optymizmem, pomagają przetrwać własne niepowodzenia i trudne sytuacje w życiu. Pozwalają mi uwierzyć, że warto żyć dla innych i, że moje marzenia też kiedyś uda mi się zrealizować. Wierzę, że i ja kiedyś znajdę swoją "Poziomkę" - swoje miejsce na Ziemi.

 

Książkę polecam wszystkim tym osobą, które lubią czytać o prawdziwej Miłości przez duże M i poszukiwaniu szczęścia. Może jest to książka dla "kucharek" (kto czytał to wie o co chodzi), ale dla mnie warta przeczytania. Bo czy żadna z nas od czasu do czasu do "Książki kucharskiej" nie zagląda.

Varia

Rok w Poziomce zaintrygował mnie od chwili, gdy po raz pierwszy o nim usłyszałam. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością pani Michalak, ale ta książka przyciągała mnie jak magnes. Cóż mogę dodać. W tym przypadku moja intuicja spisała się na piątkę.

 

Własny dom to największe marzenie Ewy. Poświęcenie mnóstwa czasu oraz energii na znalezienie tego idealnego, w końcu przyniosło upragniony efekt. Niestety w kluczowym momencie transakcji bank odmówił jej kredytu. W tym przypadku brak zaliczki oznacza utratę domku, jednak Ewa nie ma zamiaru się poddawać. Szukając ratunku wśród przyjaciół, otrzymuje nietypową propozycję. Andrzej obiecuje jej pieniądze w zamian za znalezienie i wypromowanie literackiego bestsellera. Czas przeznaczony na to zadanie to bagatela trzy miesiące, ale kiedy pragnie się czegoś wystarczająco mocno, nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Ktoś mógłby nazwać to banalną historią o oklepanej tematyce, ale dla mnie jest ona czymś znacznie większym. Wszystko jest tu domknięte na ostatni guzik. Zaczynając od energicznej, a nieraz i komicznej w swym zachowaniu głównej bohaterki, idąc dalej poprzez opis realiów pracy wydawnictwa i kończąc na wiejskim życiu. Początkowo obawiałam się, że będzie to kolejna książka o tym, jak ktoś wyjeżdża na wieś, zakłada pensjonat tudzież inną oazę spokoju i rozpoczyna swe sielskie życie. Całe szczęście - nic z tych rzeczy. Zakończenie jest co prawda dość bajkowe i jak na mój gust zbyt idealne, ale prócz tego drobnego mankamentu, Poziomce nie mam nic do zarzucenia.

 

Po tej lekturze śmiało mogę powiedzieć, że jestem pod wrażaniem literackiego warsztatu pani Kasi. Książka czyta się właściwie sama, a wpleciony w nią humor oraz drobne dygresje, stają się idealnym lekiem na jesienną chandrę. Nie bez znaczenia jest też dystans autorki do samej siebie. Wprowadzenie do fabuły Tej Michalak, sprawia że odbiorca zaczyna pałać do niej wielką sympatią, a jak wiadomo autorom których lubimy, wybacza się drobne niedociągnięcia.

Magda

Katarzyna Michalak- z wykształcenia lekarz weterynarii, z zamiłowania pisarka, autorka scenariuszy i felietonów. W 2007 roku ukazała się jej pierwsza powieść Gra o Ferrin, następnie w 2008 została wydana Poczekajka, która okazała się bestsellerem. Inne książki tej autorki to między innymi Zachcianek i Zmyślona.

 

Ewa jest kobietą po trzydziestce z bagażem doświadczeń i głową pełną marzeń. Życie nigdy jej nie oszczędzało, ale trudne dzieciństwo i nieudane małżeństwo nie zmieniło jej w zgorzkniałą i wiecznie niezadowoloną z życia babę, wręcz przeciwnie. Wydaje się, że trudności, które Ewa napotkała na swojej drodze tylko umocniły ją i dodały sił do walki o własne marzenia. A najbardziej na świecie nasza bohaterka marzy o własnych czterech kątach, kochającej rodzinie i gromadce zwierzaków.

 

Nieoczekiwanie nadarza się okazja kupna małego domku pod Warszawą, jednak Ewie brakuje na ten cel środków. Ku jej zaskoczeniu pomocną dłoń wyciąga do niej Andrzej, przyjaciel w którym od dawna się podkochuje. Marzenie o domku może się spełnić, gdy Ewa wykona jedno zadanie. Musi znaleźć i wydać książkę, która stanie się bestsellerem, na to wszystko ma jednak bardzo mało czasu, dlatego od razu zabiera się do pracy. W ten sposób poznaje Karolinę, chorą na białaczkę autorkę Lata w Jagódce. Urokowi dziewczyny szybko ulega Andrzej, co Ewa bardzo przeżywa, jednak i do niej los wkrótce się uśmiechnie.

 

Rok w poziomce to książka pełna optymizmu, pozytywnej energii i wary w ludzi. Prosta historia o miłości, spełnianiu marzeń i sile przyjaźni. O tym, że każdego z nas czeka coś dobrego, wystarczy tylko trochę pomóc szczęściu. Czyta się lekko i przyjemnie, język autorki jest prosty, a przy tym pełen humoru. Na uwagę zasługuje też świetna okładka, która doskonale oddaje klimat całej opowieści.

 

Ja po Rok w poziomce sięgnęłam przede wszystkim ze względu na wiele pozytywnych opinii, jakie przeczytałam. Jak widać książka rzeczywiście ma wiele zalet, niestety ja muszę przyznać, że to lektura raczej nie dla mnie. Za dużo tu naiwności, przesłodzenia, za dużo pozytywnych zbiegów okoliczności. Chociaż w niektórych momentach miałam uśmiech na twarzy i nawet trochę się rozmarzyłam, to im bliżej końca, tym było gorzej. Miejscami ta sielanka wręcz mnie drażniła, ale... nie mnie oceniać książki, które rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Jeżeli ktoś chce się na chwilę oderwać od codzienności i uwierzyć w to, że wszystko jest możliwe, to jak najbardziej polecam. Ja nie przepadam za takimi odrealnionymi bajkami dla dorosłych i raczej nie skuszę się na inne powieści tej autorki.

Vivi22

Jako pierwszą książkę Katarzyny Michalak, do ręki wzięłam „Poczekajkę". I to nie był dobry wybór. Nie przeczytałam „Poczekajki" ani kolejnych książek z tej serii. Ale wiedziona ciekawością twórczości pani Michalak i dobrych opinii na temat jej pióra, podjęłam drugą próbę i spędziłam „Rok w Poziomce". Na szczęście nie rok tylko jeden wieczór. Oj, nie. Nie na szczęście. Na nieszczęście jeden wieczór. Książkę czytałam szybciutko bo i lekkim piórem charakteryzuje się twórczość popularnej, polskiej autorki. Wszystko byłoby ładnie gdyby nie fakt, że cały czas czytając o Poziomce, miałam wrażenie, że tę książkę mam już za sobą i doskonale wiem o czym ona jest. Takie de Javie książkowe. A przecież czytać jej nie mogłam bo jeszcze kilka lat temu tej książki na rynku nie było...

 

Historia książki banalna powiedziałabym nawet. Mimo sporej ilości nieszczęść, wszystko kończy się happy endem. Jak w telewizyjnych tasiemcach. I tak tę książkę mogłabym określić. Taki tasiemiec tylko, że krótszy. Bo mamy tu do czynienia z brakiem pieniędzy i pracy, z marzeniami o domu ma wsi. A główna bohaterka ma w głowie konkretne marzenia co do wyglądu domu. Czytając dalej marzenia wiemy, że marzenia się spełniają, jest praca, są pieniądze. Ba! Jest i miłość. No i jest choroba, która na szczęście dobrze się kończy. Autorka w bardzo sprytny sposób przemyciła tytuł następnej swojej powieści, cieszącej się powodzeniem, „Lato w Jagódce".

 

Jeśli szukacie lekkiej lektury, która szybko się czyta ale nie pozostaje na długo w głowie to właśnie taką lekturę znaleźliście. Polecam twórczość pani Michalak zwłaszcza na długie i chłodne jesienne wieczory. Przy tej książce na pewno się rozgrzejecie.

Tala

Marzenia się spełniają, tylko trzeba o nie walczyć

 

„Rok w Poziomce" to kolejna ze wspaniałych historii jaka wyszła spod pióra, albo klawiszy (jak kto woli), Pani Kasi Michalak. Już sama jej okładka, utrzymana w ciepłych jesiennych kolorach, zachęca do sięgnięcia po nią, a jeżeli doda się do tego intrygujący opis z tyłu książki to po prostu można „wpaść po uszy". Tej powieści nie da się odłożyć z powrotem na półkę w księgarni.

 

Ewa Złotowska to trzydziestodwuletnia kobieta, której życie nie oszczędzało. Dramatyczne dzieciństwo zgotowane przez ojczyma, oraz tragiczne w skutkach małżeństwo spowodowały, że kobieta przestała w siebie wierzyć, jednak żadne z tych wydarzeń nie pozbawiło ją ukochanego marzenia, posiadania własnego, małego, białego domku na wsi. Ewa z uporem maniaka zjechała pół kraju, aby odnaleźć takie miejsce jakie sobie wymarzyła. Dlatego gdy wreszcie znajduje to czego szuka w Urlach City, nie wahała się ani chwili.

 

Jednak jak każde marzenie, także i to miało swoją cenę na spłatę której Ewa musiała zapracować w nowo otwartym wydawnictwie swojego najlepszego przyjaciela, w którym, nawiasem mówiąc, od dawna się podkochuje. Kobieta ma znaleźć książkę, którą w trzy miesiące ma wypromować do rangi super bestselleru. Czy jej się to uda? Zobaczcie sami. Obiecuję, że na sto procent tego nie pożałujecie.
Teoretycznie „Rok w Poziomce" maił być książką autobiograficzną, jednak w praktyce wyszło inaczej. Pomimo tego książka napisana jest w oparciu o wspomnienia tego co zachwycało autorkę po przeprowadzce z dużego miasta na wieś, no i samo pojawienie się ukochanych zwierzaków już jest wątkiem biograficznym, zresztą nie wyobrażam sobie aby mogło ich zabraknąć w którejkolwiek z powieści Pani Kasi.

 

„Rok w Poziomce" można porównać do przepięknej baśni, opowiadającej o przyjaźni i miłości, a także o tym, że w życiu każdego z nas jest odrobina magii, trzeba po prostu mieć oczy szeroko otwarte i nie bać się poznawać świat. Wydaje mi się, że to właśnie wątek magiczny sprawia, że historia przypomina baśnie jakie poznaliśmy w dzieciństwie, a to dodaje jej tylko jeszcze więcej uroku i ciepła.

 

Muszę także przyznać, że Pani Kasia ma niezwykły dar, ponieważ potrafi jednocześnie rozbawić i wzruszyć swoich czytelników. Widać to w każdej książce tej autorki, którą miała dotychczas okazję czytać. Dlatego zastanawia mnie ta ciągła krytyka i zarzucanie schematyczności, ja osobiście nie zauważyłam niczego takiego w żadnej z powieści. Dla mnie i seria „Poczekajowa" i „Rok w Poziomce" można zaliczyć do historii, które żyją własnym życiem i porywają czytelnika już od samego początku, zwłaszcza po zapoznaniu się z opisem.

 

Podsumowując, Pani Katarzyna Michalak po raz kolejny podbiła moje serce i może być pewna, że będę czytała wszystkie książki jakie wyda. Co do „Roku w Poziomce" to polecam ją każdemu, a tych którzy nie znają jeszcze tej książki czy też jej autorki zachęcam do jak najszybszego poznania.

Nathalien

OPIS: Historia Ewy – trzydziestokilkuletniej kobiety po przejściach, która postanawia spełnić wreszcie swoje marzenie i zamieszkać w ukochanym domu. Ale jak wszystko w życiu to marzenie ma również swoją cenę: Ewa, chcąc zarobić na kupno wymarzonego domku po lasem podejmuje pracę w wydawnictwie przyjaciela (skądinąd bardzo atrakcyjnego) i ma za zadanie znaleźć prawdziwy bestseller...
I tu zaczynają się przygody...
Urzekająca historia ludzi, do których szczęście przyszło wtedy, gdy już przestawali w nie wierzyć. Sympatyczni bohaterowie, którzy przekonali się, że podarowane dobro – powraca podwójnie.
Wzruszająca, pełna ciepła opowieść o tym, że marzenia się spełniają. Zawsze - jeśli w to wierzysz.

 

Tyle opis, ale z przykrością muszę przyznać, że ta opowieść ani mnie nie wzruszyła, ani nie rozbawiła. Wręcz przeciwnie, rozczarowała mnie ogromnie. A byłam pełna nadziei, bo przecież "Poczekajka" podobała mi się i to bardzo. Wysupłałam więc te 32,90zł i ją nabyłam.

 

I cóż.... "Rok w Poziomce" jest powieleniem tego samego schematu, który mamy w "Poczekajce" i "Zachcianku" czyli:
- mały biały domek zagubiony gdzieś tam wśród lasów i pól, obowiązkowo zaniedbany, niemal rozpadający się, o którym bohaterka marzy dniami i nocami i który objawia jej się we snach,
- bohaterka skrzywdzona przez los - tu przez eks-męża [w "Poczekajce" przez matkę, a w "Zachcianku" przez księcia z bajki],
- bohaterka, która niewłaściwie lokuje swe uczucia - tu Ewa od lat podkochuje się, bez wzajemności ma się rozumieć, w przyjacielu ze studiów - Andrzeju (a "w Poczekajce" i w "Zachcianku" wymarzony książę na białym koniu wcale nie jest tym wymarzonym),
- psy przybłędy, koty, konie,
- choroby - tu białaczka (tam obłęd)
- dziwaczne wydarzenia, które zawsze kończą się dobrze. I tak dalej, i tak dalej.... i aż chce się zanucić "ale to już było...".

 

 

"Ta Michalak" to oczywiście sama autorka, czyli Katarzyna Michalak, która pojawia się w tej bajce nie wiadomo skąd (i po co), a bestsellerowa "Jagódka" to książka pani Kasi "Lato w Jagódce".

 

Hmmm.... jestem na "nie"! Nie przemawia do mnie ta historia, nie umiem uwierzyć, że biedny, zahukany Kopciuszek zmienia się tak nagle w rekina biznesu, że wszystko tak doskonale mu się układa i to zarówno w życiu zawodowym i osobistym. Żadnych potknięć, żadnych wpadek, nawet niespodziewana ciąża (z byle kim po zupełnie przypadkowej nocy), którą super przystojny i super zaradny Witold (poznany przez Ewę w pobliżu ukochanej chatki) akceptuje bez jednego słowa, nie stanowi problemu. Z każdym przeczytanym zdaniem jest coraz lepiej, coraz bardziej sielsko. Nic tylko usiąść i się rozmarzyć. Ale ja jakoś rozmarzyć się przy tej książce nie potrafiłam. Denerwowała mnie, zamiast bawić. Dlaczego? Widać czegoś innego się po niej spodziewałam.

 

A przecież ja uwielbiam bajki (ach, te chatki z piernika), niezmiennie wzrusza mnie los Kopciuszka i też kiedyś czekałam na swojego księcia na białym koniu. Więc o co chodzi? "Rok w Poziomce" wszystkie te elementy zawiera: jest Kopciuszek (nie najmłodszy co prawda i już nie taki niewinny jak w oryginale, ale jest), chatka z piernika również (nadgryziona zębem czasu, ale nie czepiajmy się szczegółów), jest także książę (bez białego konia, ale za to w świetnym aucie). Książę jest super przystojny, zdolny, zamożny, a do tego (Eureka!) wolny i nie widzi żadnego problemu w tym, że jego królewna spodziewa się dziecka innego mężczyzny. Cud, miód, malina. Prawie sama słodycz. Prawie, bo jest tu też wątek walki z białaczką, na którą choruje Karolina, jak dla mnie niezbyt dobrze ujęty i przedstawiony (moja bliska koleżanka zmarła na białaczkę tuż przed swoimi 23. urodzinami, więc na własne oczy widziałam jak straszna to choroba i jak trudno z nią wygrać). Tu oczywiście wszystko dobrze się kończy, ale nie ma się co dziwić, bo w tej powieści wszyscy stają się zdrowsi, szczęśliwsi, pięknieją, kochają się, odnajdują po latach. I dobrze, bo lubię książki z happy endem i jestem zdecydowaną przeciwniczką smutnych i dołujących zakończeń, ale tutaj tego szczęścia jest zdecydowanie za dużo. Choroba daje się pokonać, miłość kwitnie, dziecko będzie miało ojca, książka osiąga sukces, Ewa odnajduje ojca, ślub za ślubem, sukces za sukcesem - sielanka po prostu. Idylla.

 

Czego zabrakło? Nie wiem. Wiem natomiast czego było za dużo. Za dużo szczęścia, za dużo pomyślnych zbiegów okoliczności, za dużo sukcesów. Za dużo, za szybko, za banalnie. Tu nawet przypadkowa ciąża, w którą bohaterka zaszła po mocno zakrapianej impezce w klubie żeglarskim (urwał jej się film i wylądowała w łóżku z nieznajomym gościem), okazała się powodem do szczęścia i została niemal natychmiast zaakceptowana i to zarówno przez samą bohaterkę, jak i przez całe jej otoczenie. Ba, nawet "Książę z bajki" nie miał nic przeciwko, choć to nie jego dziecko.

 

To samo z białaczką i przeszczepami szpiku kostnego - w "Poziomce" wszyscy biegiem gnają do Banku Dawców (a właściwie do Rejestru Dawców komórek krwiotwórczych) i ochoczo wyrażają zgodę na bycie potencjalnym dawcą komórek krwiotwórczych odpowiadając na akcję "Ocal życie Karolinie". Twarzą tej kampanii jest oczywiście nasza główna bohaterka - Ewa. I to właśnie dzięki niej Karolina wygrywa z chorobą i jakiś czas później staje na ślubnym kobiercu. Czyli znowu szczęście.
I jakby tego wszystkiego było mało, to nagle tatuś się po latach odnalazł, i mamusia była szczęśliwa, i domek został spłacony i kariera się wspaniale rozwinęła, i powieść się sama napisała - same cuda.

 

I może właśnie dlatego nie uległam czarowi "Roku w Poziomce", bo od tego szczęścia po prostu mnie zemdliło.

 

Poziomka nie jest romansem, tylko powieścią z przesłaniem. Czytając ją, masz uwierzyć, że warto marzyć i dążyć do spełnienia tych marzeń, że warto szukać "małego, białego domku bez łap" czyli swego miejsca na Ziemi, a gdy już go odnajdziesz, to łaskawy los w nagrodę za Twe wysiłki gratis dorzuci ci w darze: i szczęście, i miłość, i królewicza na białym koniu. Ale oczywiście najpierw musisz nauczyć się jak się tymi marzeniami dzielić z innymi - tu niezwykle optymistyczna akcja z szukaniem dawców szpiku kostnego i wygrana walka z białaczką, co owocuje potrójnym ślubem i radosnymi ciążami.

 

Broń Boże, nie zniechęcam Was do przeczytania tej książki, ja Was jedynie chcę przygotować na niesamowitą ilość lukrowanego szczęścia, jaką w niej znajdziecie. Jeśli umiecie uwierzyć, że maleńki rozpadający się domek gdzieś tam w głębi lasu, z dala od ludzi, w którym mieszkałybyście same (i na dodatek w ciąży), kompletnie nie przejmując się tym, że często nie ma w nim prądu (i to nawet w trzaskający mróz), z którego do najbliższego sklepu czy stacji PKP trzeba się przedzierać przez gęste zarośla, to jest coś pięknego, to ta książka jest jak najbardziej dla Was. Ja niestety jestem typowym mieszczuchem i mała, biała chatka na pustkowiu bardziej mnie przeraża, niż uszczęśliwia.

 

Książka jest znakomicie wydana, za co wielkie brawa dla Wydawnictwa Literackiego - żadnych literówek, idealna czcionka, kremowy kolor stron - naprawdę z dużą przyjemnością się po nią sięga. Okładka też jest niezła, a przecież pierwsze co przyciąga nasz wzrok to właśnie okładka.

 

Podsumowując: "Rok w Poziomce" jest powieleniem poprzednich powieści tej autorki, wszystkie one opowiadają o domku z marzeń odnalezionym gdzieś tam w leśnej głuszy, o nieszczęśliwej miłości i o poznanym przez przypadek księciu z bajki. Dla mnie wszystkie są niemal takie same, wystarczy tylko zmienić tytuł i imiona bohaterów.

Ania

W życiu bywają gorsze i lepsze chwile. Czasami mam ochotę na książkę, która pozostawi w mojej głowie masę pytań, o której będę długo myśleć. Niekiedy jednak przychodzą takie momenty, gdy przyszłość przedstawia się w szarych barwach, a życie jest pozbawione sensu. Wtedy do akcji wkraczają „książkowe-pocieszacze", których zadaniem jest postawić czytelnika na nogi, dać mu powód do dalszego, lepszego życia. Niedawno miałam w swoim życiu taki moment (nadal troszeczkę mam). Ochota na czytanie książek zupełnie we mnie wygasła, nie chciało mi się nic robić. Jednak udało mi się jakoś zmusić się do sięgnięcia po lekturę. Wybór padł na osławioną autorkę Katarzynę Michalak, na jej książkę „Rok w poziomce".

 

Fabuła już od początku wydała mi się być oklepaną. Ewa – główna bohaterka - jest nieszczęśliwa. Marzy o prawdziwym domu. Pragnąc zarobić pieniądze na jego kupno przyjmuje propozycję pracy od swojego kolegi w jednoosobowym wydawnictwie tworzonym przez nią samą. Jej zadaniem jest znalezienie i wydanie super-bestsellera. Na swojej drodze do wymarzonego celu poznaje wielu wspaniałych ludzi, ale również zmaga się z wieloma problemami.

 

Miało być tak słodko, przyjemnie, wspaniale. No cóż, tak niestety nie było. Zdecydowanie za dużo cukru. Za dużo przewidywalności. Moje pierwsze wrażenia z tej książki były dosyć pozytywne. Wydało mi się, że nie będzie aż tak źle. Powieść była sympatyczna, przyjemna. Potem zaszła w moich odczuciach z zmiana. Bowiem w książce pojawiła się jej autorka. Tak, tak. Właśnie tak było. Zdziwiłam się bardzo. „O co chodzi?" – pytałam się, byłam zdziwiona i zaskoczona. Nie dość, że autorka umieściła samą siebie w powieści to jeszcze do tego w postaci wróżki, która pojawia się i znika przekazując Ewie dobrą radę. To mnie bardzo zniechęciło i odrzuciło od książki.

 

Ale pomyślałam sobie „może jeszcze będzie lepiej". I czytałam dalej. Przestałam zwracać uwagę na „cudowną wróżkę" Michalak. I było znów całkiem znośnie. Do czasu kiedy zaczęłam coraz mniej lubić Ewę. Nagle jej zachowanie zaczęło mi irytować. Wszystko jej nie pasowało, stała się jakaś taka... dziwna. Nie podobały mi się sytuacje z jej udziałem, a do tego bardzo mnie denerwowały. Nie mniej jednak tylko Ewa okazała się być taką nieznośną osóbką. Bardzo polubiłam Andrzeja, Karolinę i innych sympatycznych bohaterów tej książki.

 

„Rok w poziomce" przeczytałam bardzo szybko. Czytałam tę książkę, trochę narzekałam, ale brnęłam dalej i dalej... Wciąga. Ta opowieść naprawdę wciąga. Jest trochę głupiutka, bezsensowna, irytująca, ale przyjemnie mi się ją czytało. Oczekiwałam książki trochę bardziej pozytywnej, bardziej motywującej. Ale nie było aż tak najgorzej. Po pani Michalak spodziewałam się czegoś lepszego. Czegoś mniej przewidywalnego, mniej słodkiego. Jest to autorka ostatnio tak zachwalana, więc myślałam, że jej książka będzie prezentowała wyższy poziom. A już zupełnie nie spodziewałam się tego, że w powieści pojawi się sama autorka! Nie skreślam jednak od razu Katarzyny Michalak, może jeszcze przeczytam kiedyś jakąś jej książkę.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial