Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Niecni Dżentelmeni Tom 1 Kłamstwa Locke'a Lamory

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 6 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 6 votes
Styl: 100% - 6 votes
Klimat: 100% - 5 votes
Okładka: 100% - 6 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Niecni Dżentelmeni Tom 1 Kłamstwa Locke'a Lamory | Autor: Scott Lynch

Wybierz opinię:

Enedtil

"Kłamstwa Locke'a Lamory", debiutancka powieść Scotta Lyncha, która otwiera cykl "Niecni Dżentelmeni", widniała na mojej liście pozycji do przeczytania bardzo, bardzo długo. Podchodziłam do tej książki dość sceptycznie i z niejaką obawą. Nie jest to typowa pozycja fantasy, w której króluje magia i miecz (czyli to, co kocham najbardziej), więc miałam małe obawy czy ta książka przypadnie mi do gustu. W końcu zdecydowałam się na jej zakup i lekturę, mając wielką nadzieję, że nie okaże się to marnotrawstwem pieniędzy jak i czasu.

 

W swojej powieści Scott Lynch przenosi nas do Comorry, miasta swoim wyglądem przypominające Wenecję, składające się z wsyp i kanałów. W mieście tym grasuje sławny Cierń Comorry, "niezwyciężony fechmistrz, złodziej nad złodziejami, duch, który przenika ściany. Pół miasta wierzy, że jest legendarnym bohaterem i obrońcą biedaków; druga połowa uważa, że opowieści o nim to mit dla głupców". Którzy mają rację? Ponoć jedni i drudzy się mylą. W każdym bądź razie my na samym początku domyślamy się, że Panem Cierniem jest Locke Lamora, który będąc młodym złodziejaszkiem kradł za dużo, a będąc już dorosłym, kradnie w iście genialny i wyrafinowany sposób. Mogłabym powiedzieć, że jest wręcz artystą w swoim fachu. Danny Ocean ze swoją Jedenastką zostaje daleko w tyle, a do Henry'ego Gondorffa i Johnny'ego Hookera oraz ich przekrętu z "Żądła" niewiele mu brakuje.

 

Z początku nie mogłam "wczytać" się w tę książkę. Nie jestem w stanie powiedzieć co mi w niej nie pasowało. Czy spokojne na początku tempo, w jakim toczyła się akcja? Czy samo wprowadzenie w przedstawiony przez autora świta i zaznajamianie się z głównymi bohaterami? Czy może przeplatające się między kolejnymi rozdziałami (jak i w niektórych rozdziałach, toczących się w czasie teraźniejszym) retrospekcje? W każdym bądź razie po kilkudziesięciu stronach dałam sobie "na zgodę" ze stylem autora i nie mogłam wręcz oderwać się od książki. Fabuła powieści jest naprawdę wciągająca, gwarantuje znakomitą ucztę czytelniczą. Akcja z początku nie jest zbyt porywająca, ale jak już po kilkudziesięciu stronach zaczyna "się dziać", to "dzieje się" na całego.

 

Wspomniane wcześniej przeze mnie retrospekcje może z początku były trochę denerwujące i odciągały uwagę od głównego wątku, ale po pewnym czasie zaczęły one dodawać uroku i tego "czegoś" całości i cieszę się bardzo, że autor zdecydował się na taki zabieg. Bardzo zręcznie wplótł je w treść książki, nazywając Interludiami i tworząc z nich rozdziały, które przeplatają się z rozdziałami, dziejącymi się w czasie rzeczywistym. Dzięki nim poznajemy przeszłość Niecnych Dżentelmenów, dlaczego postępują tak, a nie inaczej, jaką drogę przeszli, aby stać się takimi osobami jakimi są. Poza tym można się z nich dowiedzieć ciekawych informacji na temat samej Comorry, jej historii oraz poznać kilka ciekawych anegdot.

 

Kolejnym mocnym i świetnie dopracowanym elementem "Kłamstw ..." są bohaterowie. Locke Lamora stał się jedną z moich ulubionych postaci literackich. Doprawdy czarujący, wszechstronnie uzdolniony i genialny z niego oszust. Jego osoba wzbudza sympatię i podziw, a poczynania śledzi się z prawdziwą ciekawością. Nie wiem skąd on brał pomysł na rożne przekręty, fantazji doprawdy mu nie brak. Inne postacie zostały również bardzo dobrze przedstawione, mają zróżnicowane charaktery, różnią się od siebie usposobieniem, temperamentem, sposobem bycia i najważniejsze, nie wydają się być sztucznymi tworami.

 

Dialogi to kolejny plus tej powieści. Są świetnie poprowadzone, dowcipne, czasami pojawia się nich jeden czy dwa wulgaryzmy, ale nie powoduje to niesmaku. Styl pisania Lyncha jest przyjemny w odbiorze, naprawdę bardzo dobrze się go czyta. To kolejny pisarz, który sprawił, że moja głowa podczas lektury była pełna obrazów i scen, zawartych na kartkach tej książki.

 

Fabuła książki jest znakomita i pełna intryg. Lynch miał na nią świetny pomysł, a wykonanie wyszło mu jeszcze lepiej. Opowiedziana w książce historia zawiera w sobie elementy fantasy, kryminału i powieści przygodowej. To świetna mieszanka, która wiele razy bardzo mile mnie zaskoczyła niespodziewanymi zwrotami akcji. Czasami Locke wpada w takie tarapaty i niezręczne sytuacje, że znalezienie rozwiania graniczy z cudem. Czy udało mu się wydostać z tych opresji? Sami musicie się o tym przekonać. Przyznam szczerze, że ja ja niekiedy obgryzałam wręcz paznokcie ze zdenerwowania i niepewności.

 

Na uwagę zasługuje również stworzony przez Lyncha świat, który jest bardzo szczegółowo dopracowany. Ma swoją historię, różne kraje, panteon bóstw, a Comorra to bardzo wyjątkowe miejsce, z różnymi warstwami i hierarchiami społecznymi. W książce najlepiej przedstawione są zagadnienia dotyczące półświatka złodziei i jago funkcjonowania. Każdy ma tam swoje miejsce. Pezon podlegają garrista, przywódcy danego gangu, z kolei garrista podporządkowują się capie, który kontroluje wszystkie bandy. Bardzo podobał mi się sposób w jaki autor to wszystko pokazał.

 

Co do minusów, poza wspomnianym przeze mnie początkiem książki, więcej takich elementów nie wypatrzyłam. Może ich nie dostrzegam, będąc całkowicie oczarowana tą książka. Nie wiem. Dla mnie ta pozycja jest świetna w każdym względzie i tyle.

 

"Kłamstw Locke'a Lamory" w moim prywatnym rankingu plasują się w czołówce najlepszych książek jakie przeczytałam. Jest to świetna, zabawna książka, z bardzo dobrą, wciągającą fabułą, intrygami i zagadkami oraz nieprzeciętnymi bohaterami. Naprawdę warto ją przeczytać i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Ja z wielką chęcią sięgnę po drugą część i mam nadzieję, że będzie równie dobra.

 

"- Kradnę tylko dlatego, że moja biedna rodzina potrzebuje pieniędzy na życie!
Locke Lamora wygłosił te słowa z wysoko wzniesionym kieliszkiem wina (...)
- Kłamca! – krzyknęli chórem.
-Kradnę tylko dlatego, że ten występny świat nie pozwala mi pracować i prowadzić uczciwego życia! – krzyknął Calo, wznosząc kieliszek.
- KŁAMCA!
- Kradnę tylko dlatego, że muszę utrzymywać mojego biednego. leniwego brata bliźniaka, którego indolencja złamała serce mojej matce! – Galdo trącił Calo łokciem, wykrzykując te słowa.
- KŁAMCA!
- Kradnę tylko dlatego, że ... - zaczął Jean – chwilowo wpadłem w złe towarzystwo.
- KŁAMCA!
Ostatnia część rytuału należała do Pędraka. Chłopiec wzniósł kieliszek nieco drżącą ręką i wrzasnął:
- Kradnę tylko dlatego, że to ubaw jak cholera!
- Drań!"*

*- "Kłamstwa Locke'a Lamory", str. 116

Łędina

Niecni Dżentelmeni przywłaszczają sobie dobytki bogatych szlachciców za pośrednictwem licznych przebrań i oszustw, a ich kreator przetrzebia i okrada z przyjemności czytania tłum czytelników zapoznających się z "Kłamstwami Locke'a Lamory". To jednak jedynie początek i jeżeli dozna się powodzenia podczas pierwszych kroków z osobliwymi metodami tworzenia Scotta Lyncha, ma się szansę na poznanie całkiem dobrej historii.

 

Scott Lynch urodził się w Minnesocie. Zanim wydał pierwszą powieść pracował jako kelner, pomywacz i kreator stron internetowych. Do tej pory wydano dwie z jego siedmiu planowanych książek mieszczących się w cyklu "Niecnych Dżentelmenów" oraz "Miecze i mroczna magia", która nie wchodzi w szereg serii i została przygotowana w sąsiedztwie innych autorów.

 

W Camorrze nie książę i jego konsultanci stanowią władzę, ale liczne zgromadzenia złodziei, trzymające całe miasta w garści, którymi rządzi jeden człowiek, Vencarlo Barsavi.

 

Będąc pozostawionym w osamotnieniu dzieckiem, Locke Lamora po prostu szedł za pozostałą gromadą wyrzutków, którym zaraza zabrała rodziców, a człowiekowi będącemu ich nowym właścicielem było wszystko jedno co chłopak robi, bo w taki właśnie sposób pozyskał dodatkowego rzezimieszka do swojego grona i to całkiem za darmo. Tylko, że w owym czasie Złodziejmistrz nie zdawał sobie jeszcze świadomości z tego, że właśnie przygarnął chłopca kradnącego o wiele, wiele za dużo.

 

Uśmiech losu, albo raczej chciwość ludzi, z którymi Locke Lamora miał do czynienia, sprowadziły go na drogę Niecnych Dżentelmentów, a nawet na stanowisko ich głównodowodzącego. Czas dzieciństwa jednak szybko przeminął, a rzeczywistość otaczającego świata dosięga nawet takiego spryciarza jak on. Ta znowuż nie maluje się w jaskrawych kolorach. Na złodziei poluje morderca mianując się tytułem Szarego Króla, a on i jego kompani są na jego celowniku. Nadchodząca wojna, rozpoczynająca się niewinnymi występkami, zmieni wszystko i poniesie ze sobą wiele ofiar, nie tylko z szeregu złodziei.

 

Niecni Dżentelmeni charakteryzują się nade wszystko tym, że po ich rękach w żadnym razie nie popłynie krew, skarbiec zawsze jest pełen, a oni sami łamią prawa złodziei i okradają szlachciców za pośrednictwem zaaranżowanych ról i licznych przebrań. Zanim dołączył do nich Locke Lamora i stał się Cieniem Camorry, mistrz Łańcuch miał dwóch uczniów. Nie do odróżnienia Calo i Galdo Sanza pobierali u niego nauki języków, rachowania, religii oraz odgrywania przeróżnych ról społecznych. Potem pojawiło się wśród nich wychodzone i przestraszone dziecko z znakiem śmierci wiszącym na szyi, którym właśnie był Locke Lamora, a niedługo po nim dołączył Jean Tannen. Po latach nauk i wyćwiczenia charakterystycznych dla tego fachu umiejętności, każde z podwładnych swojego mistrza charakteryzowało się innymi specjalnościami. Bracia Sanza stali się niepokonanymi szulerami w grach karcianych, Locke Lamora zawdzięczając swojej wyobraźni najlotniejszą pomysłowość stał się głową wszystkich przeprowadzanych operacji i najznakomitszym aktorem, a Jean Tannen wyćwiczonym zabijaką. Po śmierci nauczyciela i opiekuna, szajka dżentelmenów, jako dorośli i odpowiedzialni za swoje poczynania ludzie, przyjęła do siebie nowego członka, dwunastoletniego Pędraka. I choć Niecni Dżentelmeni są panami samych siebie, jak każde zgrupowanie złodziei odpowiadają przed Vencarlo Barsavim. Mężczyzna jest najokrutniejszym człowiekiem, jaki obecnie stąpa po ulicach Camorry, ale nie najniebezpieczniejszym, Locke i jego przyjaciele ukrywają przed nim swoje prawdziwe tożsamości, ale nie są w stanie tego robić przed Szarym Królem. Zabójca polując na złodziei, terroryzuje całe otoczenie ich dotyczące. Mężczyzna przede wszystkim jest tajemnicą, nikt nie zna jego prawdziwej tożsamości, co robi z niego tak niebezpiecznego oraz nieuchwytnego. Na nieszczęście wszystkich czujących jego oddech na karku, jego towarzyszem jest więzimag, Sokolnik, którego magia chroni i oferuje ogromną potęgę. Większą tajemnicą od nich obu jest jedynie ukochana Locke"a Lamory. Chłopak uwielbia ją od stóp po czubki włosów, jednakże ta od czterech lat nie ma z nim kontaktu, a ich wspólna przeszłość pozostaje nieodgadniona.32

 

Położona na dziesiątkach wysepek, Camorra to dziedzictwo teraźniejszych mieszkańców po wcześniejszej tajemniczej populacji. Jednoczą ją jedynie różnorodne kanały, które są środkami transportu dla gondoli z charakterystycznymi zwieńczeniami dziobu. Wzniesione gdzieniegdzie miasta charakteryzują się budowlami z staroszkła, również będącym pamiątką po przodkach. Jednakowoż nie ono jedne jest tajemnicą i istniejącą historią. Tą stanowią również zwierzęta zamieszkujące czeluści ciemnych wód. Drapieżne istnienia, magiczne miejsca to dzieła ludzkich rąk lub wybryki samych bogów. Tych zaś jest powszechnie dwanaściorgu, a dla ludzi będących członkami złodziejskiego półświatka istnieje ich trzynaścioro. Prawdziwi lub nie, są warci oddawania im czci, wznoszenia za nich toastów, oraz obawiania się ich gniewu. Wśród ludzi tylko więzimagowie otrzymują ten sam prestiż. Wchodzący w ich skład mężczyźni władają magią i bardzo często towarzyszą im hybrydy stworzeń, które sami tworzą. Problem z więzimagami jest taki, że kto ich wynajmuje, posiada władzę ostateczną. Ich gildia oraz wszędzie obecna alchemia to przejaw teraźniejszych czasów.

 

Bohaterowie i prekursorski świata Scotta Lyncha nie zawdzięczają całkowicie pochodzenia interwencji twórczej pisarza. Poszukując prekursorów dla powieści, trzeba skupić się na historii przestępczej Królestwa Neapolu. Otóż, przeglądając dzieje XiX wieku, które dotyczą Włoch, można natrafić na informację o konfidencjonalnym stowarzyszeniu przestępczym, które nosiło nazwę Camorra. Organizacja składała się z trzydziestu klanów podzielonych na trzydzieści grup, w skład których wchodziło ponad sto rodzin oraz około pięć tysięcy członków honorowych. Słowo camorra może pochodzić od słowa chamarra oznaczającego hiszpańską, prostą kurtkę noszoną przez hiszpańskich bandytów w XVIII wieku, choć niektórzy badacze wywodzą nazwę organizacji od gry hazardowej morra. Pewne jest, iż camorrą nazywano od wieków bandy i gangi złożone z pospólstwa. Przyjmuje się, iż najbardziej prawdopodobnym pochodzeniem nazwy organizacji jest połączenie słowa capo, oznaczającego szef, ze słowem morra, stosowanym na oznaczenie włoskiej ulicznej gry hazardowej, polegającej na szybkim otwieraniu i zamykaniu dłoni oraz odgadywaniu przez partnera, ile palców było wyprostowanych. I w taki właśnie sposób można poznać niektóre z cech osadzonych w powieści Scotta Lyncha, a każda osoba, która zagłębi się w zakres tej tematyki po przeczytaniu powieści, nie będzie mogła zaprzeczyć, że autor odrobił pracę domową. Trzeba jednak stwierdzić, że różnice stanowią pozostałe właściwości jego twórczości, które są ważnymi filarami dla całości. Przylega do nich brak jakiejkolwiek stabilności w schematach pisania przybranych przez pisarza. Podzielił on całą historię na zdarzenia odbywające się w czasie teraźniejszym i przeszłym. Nie można się do nich przyczepić, bo są odpowiednio rozdzielone i trudno wpaść w objęcia pomyłki, aczkolwiek nie można powiedzieć tego samego o akapitach, które autor porozsiewał poprzez całą treść. Te, umieszczone w jednych rozdziałach, dotyczą przeróżnych sytuacji, miejsc, a nawet czasu. Wraz z zwlekaniem, które pojawia się podczas ciekawszych chwil, są one bardzo frapujące. Dodatkowo, nawet najbardziej cierpliwych dobiją rozciągłe specyfikacje. Pod tym względem autor potrafi rozczulać się nad zwykłym ubiorem postaci przez połowę stron, co w duecie z niewielką czcionką, naprawdę stanowi wiele, a i tak nie wystarcza do wyjaśnienia niektórych z stworzonych przez jego wyobraźnię elementów. Mimo wszystko warto przejść przez te wszystkie bolączki, choćby dla samych bohaterów. Niektóre z tych złych postaci, nie zrobią na nikim wrażenia odkrywając swoje tajemnice, ale sami główni bohaterowie rozczulają.

 

Spolszczone wydanie "Niecnych Dżentelmenów: Kłamstwa Locke'a Lamory" nie zaznało licznych błędów ortograficznych i stylistycznych, którymi charakteryzują się obecne dzieła spod patronatu wydawnictwa MAG. Książka pochodzi sprzed sześciu lat, więc doskonale sygnalizuje o spadku jakości tłumaczenia edytora.

 

Okładka powieści, którą ta musi doświadczać, jest szkaradna. Owszem, nie można odebrać jej tego, że podkreśla jeden z charakterystycznych dla świata Scotta Lyncha element oraz jego ponurość, ale nie zmienia to faktu, że można było zaimprowizować ją inaczej, bardziej pociągająco. Sam tytuł cyklu, "Niecni Dżentelmeni", nasuwa masę lepszych interpretacji ilustracyjnych niż ta, która została podarowana egzemplarzowi. Wewnętrznemu wyglądowi nie można zarzucić niczego dobitnego, oprócz jednego z elementów. Z niezrozumiałych powodów każdy z tytułów rozdziałów posiadających dwa słowa, niezależnie jakiej długości, znajduje się w osobnej linijce. Patrząc na ten brak estetyczności, nasuwa się jedynie jedna myśl, a mianowicie to, że tłumacze sugerowali się oryginalnym położeniem słów, co nie było najlepszym pomysłem.

 

Sama po książce spodziewałam się czegoś innego, ale jestem zadowolona z tego co otrzymałam. Nawet zakręciła mi się łezka w oku, jak zginął jeden z herosów. Autor posłużył się dość oryginalną koncepcją i zaprezentował ciekawe, aczkolwiek nie do końca dla mnie zrozumiałe, uniwersum. Szkoda tylko, że bardzo sporawa część treści jego dzieła emocjonuje na wskroś dokładna opisowość. Prawdę mówiąc, to stanowi ona dobrą połowę powieści. Nie ma jednak tego złego co na dobre by nie wyszło, więc oczekuję, że w kolejnej części, którą zdążyłam już nabyć, pisarz pokwapi się lepszym wyczuciem i krótszym wprowadzaniem czytelnika w scenerię.

 

Jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji zapoznać się "Niecnymi Dżentelmenami: Kłamstwami Locke'a Lamory" - Scotta Lyncha, a czuje zainteresowanie do tego dzieła, będzie musiał troszkę pogimnastykować się w celu zdobycia powieści. Niewiele księgarni posiada w swoich zapasach tę pozycję, a nie przechowują jej już na pewno te najbardziej popularne. Tom ma jednak wartość, dla której można poświęcić nieco czasu, szczególnie wśród sobie podobnych historii, których liczebność stanowi niemalże odrębny gatunek.

Nathalien

Każdy ma książki, nad których lekturą się nieźle namęczył i nieraz wręcz zasapał, ale z bliżej niezrozumiałego powodu szedł w zaparte i czytał dalej. Tak było u mnie z "Kłamstwami Locke'a Lamory" Scotta Lyncha. Kolejna książka w ostatnim czasie, co do której mam mieszane uczucia, ale ratuje ją fakt, że jest debiutem autora. W sumie dodaje jej to nawet wiele walorów.

 

Locke Lamora jest obiektem wielu podań i legend krążących z ust do ust. Jedni wierzą, a drudzy mocno podważają istnienie Cienia Camorry... dopóki Locke nie zaczyna kraść. Nie byłoby się czemu dziwić, gdyby nie to, że chłopak okrada tylko tych najbogatszych i bierze udział tylko w tych najtrudniejszych napaściach, zawsze odnosząc sukces. Wszystkie zdobycze przeznacza dla siebie i swojego gangu złodziei zwanych "Niecnymi Dżentelmenami". Niespodziewanie nad miasto nadpływają ciemne chmury, a nad przestępczym światkiem czyha groźba wojny gangów i niechybnej śmierci. Jeśli ktokolwiek chce wyjść z niej cało, będzie musiał stawić czoła pomysłowości i lojalności. A Locke Lamora bardzo chce przeżyć.

 

Do książki od początku podchodziłam sceptycznie. Nie ukrywam, że w fantastyce najbardziej cenię sobie dobry humor i wątki romansowe, ale nie muszą się one ze sobą łączyć. Nawet brak historii miłosnej przeboleję, o ile powieść jest zabawna i dobrze napisana. O ile humoru tu niestety nie znalazłam, poza momentami, gdy śmieszył mnie spryt Lamory, to styl autora jest niesamowicie dobry jak na debiut. Język jest barwny, plastyczny, zdania świetnie zbudowane. Przyznam, że głównie dla niego nie przerwałam lektury książki po pierwszych 40 stronach - nie treść, a sposób jej ujęcia mnie zaciekawił. To się rzadko zdarza. Poza tym nie mam w zwyczaju odkładania rozpoczętych książek na półkę, o ile ich nie skończyłam.

 

Jak wspomniałam, ledwo się powstrzymałam przed przerwaniem czytania. I to nie na chwilę, tylko już na amen. Początek okropnie mnie nudził. Owszem, pierwsze kradzieże Lamory były zabawne i poza interesującym stylem, one również wzbudziły moją ciekawość. Reszta jednak wręcz krzyczała: "Przestań, męczysz się, odłóż mnie na półkę i nigdy nie wracaj!" Cóż, nie posłuchałam. Nie żałuję i żałuję jednocześnie. Historia jest ciekawa - w miarę. Bohaterowie są oryginalni - całkiem, całkiem. Język jest bogaty i plastyczny - w pełni się zgodzę. Jednak wiele mi w tej powieści zabrakło. Po prostu chyba nie moja działka fantastyki.

 

Przede wszystkim większość czasu łudziłam się, że zrobi się o wiele ciekawiej., a bohaterowie nieco ulepszą swoje charaktery. Byli w miarę udani, ale zbyt przewidywalni. Ich spryt budził podziw, ale nie na długo – miałam wrażenie, że autor nie do końca był pewny tego, w jakim świetle chce swoje postaci ukazać lub też zapominał o tym, jakie cechy zdążył nadać im wcześniej. Tylko Lamora wybił się z tłumu i to też niezbyt mocno, aczkolwiek dość wyraziście. Fabuła podobnie – prosta i przewidywalna, ale na pierwszy rzut oka sprawiająca wrażenie przemyślanej. Z tego powodu nie mogę zrozumieć wielu zachwytów, jaki to genialny debiut – czytałam wiele znacznie lepszych z tego gatunku i książka Scotta Lyncha wychodzi na ich tle mocno przeciętnie.

 

Podsumowując, historia jest dobrze napisana jak na debiut, ale nieco gorzej obmyślona, szczególnie patrząc na kreacje bohaterów. Ja na pewno do książki nie wrócę, ale wiem, że moja opinia jest jedną z bardzo niewielu średnich i niepewnych oceny. Zapamiętam tę książkę bardziej w lepszym niż w ciemnym świetle, ale jednak na zawsze pozostanę nieco zrażona do autora za wyraźne braki w pierwszym i drugim tomie, który również miałam okazję czytać i którego recenzja już niebawem.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial