Asymaka
-
"Fundacja dobrego diabła" przeznaczona jest dla dzieci od dziesiątego roku życia, ale cieszę się, że nie ma górnej granicy wiekowej, bo dzięki temu i ja mogłam spokojnie przeczytać tę śmieszną, zadziwiającą opowieść. Moja wyobraźnia idealnie sprawdziła się tutaj, miała pole do popisu, tak dużo w tej książce się dzieje, nie ma miejsca na nudę i smutki! Literki są duże, idealne dla młodego czytelnika, treść naprawdę wciągająca, rysunki nieco zwariowane, zupełnie inne niż wszystkie, oryginalne. Autorka jest na pewno świetną obserwatorką rzeczywistości, która ją otacza, dostrzega to, czego niektórzy zdają się nie zauważać, na co nie zwracają uwagi, a może powinni?
Szymek Marchwicki, nasz główny bohater posiada kota Behemota, dzięki któremu jego świat nabiera kolorów, a on staje się chłopcem szczęśliwym. Marzy jeszcze o rodzeństwie, ale to niestety nie jest takie proste, szczególnie, że ich mieszkanko jest maleńkie i nawet dla Szymka trudno było wygospodarować miejsce. Chłopiec wspólnie z mamą, malarką, z tatą i zwierzakiem malują obraz zatytułowany "Marzenie". Dla nich ma on ogromną wartość sentymentalną, przedstawia wymarzony, własny dom, w którym każdy z nich miałby swoje miejsce, swój kąt, w którym nie byłoby ciasno. Czy uda im się spełnić to piękne pragnienie? W jaki sposób zdobędą pieniądze? Warto przeczytać i dowiedzieć się, jakie przygody czekają naszego bohatera, jak sobie poradzi z niebezpiecznymi sytuacjami, jak potoczą się jego dalsze losy, a poza tym, jak myślicie, kim jest tytułowy dobry diabeł i jego fundacja? Książka napisana naprawdę ciekawie, godna polecenia.
Indyvidualna
-
Jak wyobrażacie sobie diabła?
Niektórzy z was pewnie widzą wysokiego mężczyznę o kruczoczarnych włosach i charakterystycznej bródce, inni półczłowieka pół fauna z długim ogonem zakończonym chwostem i widłami w szponiastej łapie, a jeszcze inni wyobrażają sobie pana piekła, jako jasnowłosego, upadłego anioła z bliznami na łopatkach, z których niegdyś wyrastały puchate skrzydła. Wyobrażeń obrazu diabła jest wiele. Jego postać od zawsze kojarzono ze złem, cierpieniem i krzywdą oraz kuszeniem, ale gdyby ktoś opowiedział wam historię o dobrym diable z burzą rudawych włosów, niewielkich różkach i maleńkich skrzydełkach? Czy to wystarczyłoby, żeby was zainteresować?
Bohaterem powieści Agnieszki Wiszniewskiej-Matyszkiel jest dziesięcioletni rudowłosy Szymon, syn matki – malarki i ojca – astronoma. Rodzinne życie Marchwickich znacznie odbiega od życia przeciętnej polskiej rodziny. W niewielkim domku panuje wieczny rozgardiasz i śmiech. Nie ma tu miejsca na smutek czy płacz.
Pewnego dnia mama Szymka zaprasza synka do wspólnego malowania obrazu. Praca wre, a płótno wypełnia się barwami, które z czasem stają się prawdziwym arcydziełem, z którego bije rodzinne ciepłem. Kobieta postanawia umieścić „Marzenie", (bo tak zatytułowany jest obraz) na swoim wernisażu. Wspólne dzieło Marchwickich robi wrażenie na wszystkich znawcach sztuki. Proponują oni bajońskie sumy za ten wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju obraz, jednak pani Marchwicka i jej syn odmawiają sprzedaży „Marzenia". Na wystawie pojawia się przedziwny jegomość, który przedstawia się Szymonowi i jego kotu - Behemotowi (czarny kociak chłopca wszędzie mu towarzyszył), jako Baltazar, dobry diabeł założyciel fundacji, która ma na celu sprawić, aby na świecie żyło się lepiej ludziom oraz zwierzętom.
Spodziewałam się zabawnej historyjki dla młodszych czytelników, która miałaby za zadanie rozbawić, ale nie uczyć. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Fundacja dobrego diabła to nie kolejna banalna historyjka na dobranoc, a inteligentna opowieść o tym, co można byłoby zrobić, aby świat był lepszy. Autorka poruszyła w swojej opowieści problem głodu, który oczywiście rozwiązuje się dzięki tajemniczej fundacji Baltazara oraz temat zanieczyszczeń środowiska czy niewolnictwa. Szkoda, że niektóre z tych problemów zostały tylko lekko muśnięte, a przecież można by je było rozbudować i odpowiednio dopieścić, ale to tylko niewielki minus Fundacji dobrego diabła. Książeczka jest naprawdę godna polecenia. Akcja jest wartka, choć przy końcu gubi rytm, co powoduje nieprzyjemne zgrzyty. Mamy tutaj klasyczny podział na postaci dobre i złe oraz motyw walki dobra ze złem. Młody czytelnik na pewno polubi Baltazara, Szymka i uroczych pracowników fundacji i będzie im kibicował w potyczkach z Lucyperem i jego szajką.
Powieść czyta się nie zwykle szybko i to jest jej plus, szkoda tylko, że zakończenie tak koszmarnie rozczarowuje i niemalże urywa się w połowie zdania. Jakie było moje zdziwienie, gdy odwróciłam stronę i zamiast tekstu ujrzałam pustą kartkę. No cóż, to debiut, więc można na ten rozczarowujący koniec przymknąć oko. Fundacja dobrego diabła jest książką wartościową opowiadającą o tym, że miłość i przyjaźń, a także bezinteresowna pomoc są w życiu jednymi z ważnych wartości. Mam nadzieję, że autorka pokusi się o kolejny tom przygód Szymka, Behemota oraz Baltazara, bo pomysł jest naprawdę dobry i szkoda by było go zamknąć tylko w jednym tomie.