Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Saga Endera Tom 1 Gra Endera

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 8 votes
Akcja: 100% - 9 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 7 votes
Styl: 100% - 12 votes
Klimat: 100% - 9 votes
Okładka: 100% - 11 votes
Polecam: 89.88% - 8 votes

Polecam:


Podziel się!

Saga Endera Tom 1 Gra Endera | Autor: Orson Scott Card

Wybierz opinię:

Avenix

"Gra Endera" to pierwszy tom serii, opowiadającej o tytułowym Enderze, który zmienia losy całego świata. Cykl został napisany przez znanego, amerykańskiego autora powieści fantastycznych i science-fiction, Orson'a Scott'a Card'a. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z dziełem pisarza, ale uważam je za naprawdę udane.

 

Życie Endera zmienia się na zawsze. Jeszcze kilka chwil temu żył jak każde inne dziecko, teraz, żegna się z siostrą, bratem i rodzicami, aby na najbliższe lata opuścić Ziemię i szkolić na dowódcę, jakiego potrzebuje świat. Dorośli pokładają w nim nadzieję. Aby rozwinąć jego umiejętności najbardziej jak to możliwe, posuwają się do czynów niemalże karygodnych. Czy złamie to Endera? Jak potoczy się walka z robalami? Czy na Ziemi utrzyma się pokój?

 

Zanim sięgnąłem bo książkę "Gra Endera", czytałem bardzo dużo pozytywnych opinii na jej i właściwie nie spotkałem się z żadną negatywną, odradzającą recenzją. Zaintrygowany takim fenomenem, wypożyczyłem lekturę, gdy tylko pojawiła się w bibliotece. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie. I to nie tylko ciekawą i przemyślaną fabułą, ale przede wszystkim intrygą zawiązaną przez nauczycieli i ujawniającą się z ich krótkich rozmów a także samą postacią Endera, która jest naprawdę wielowymiarowa.

 

W dziele Card'a, fabuła wydaje się być prosta. Młody, inteligentny chłopak przyłącza się do dowództwa sił Ziemi, aby zniszczyć najeźdźców i tym samym stać się bohaterem rozpoznawalnym przez wszystkich ludzi. Mimo prostego celu, jakim jest zabicie robali, droga do jego osiągnięcia jest niezwykle trudna, usiana brutalnymi i niesprawiedliwymi sytuacjami. Bardzo podobało mi się przede wszystkim to, że książka pokazała w jasny sposób, że losy chłopaka były dokładnie zaplanowane i dorośli zwyczajnie nim sterowali. Każdy gest, każda sytuacja a czasem nawet i osoba, stojąca na jego drodze - wszystko znalazło się w ściśle opracowanym scenariuszu, który był powoli wcielany w życie. Ale czy cel uświęca środki? Dodatkowo, główny bohater o wszystkim wiedział. Był świadom, że jego życie jest zaplanowane z góry, że każda sytuacja początkowo miała miejsce na papierze generała, który w gabinecie planował kolejne ruchy. Starał się z tym walczyć ale wiedział, że nie wygra, dlatego poddawał się temu i grał z nauczycielami, choć wiedział, że pozornie jest na straconej pozycji.

 

W lekturze poruszyło mnie przede wszystkim to, jak bardzo pomiatano Enderem. Stał się marionetką w rękach wojska, którą można było wykorzystać do każdych celów. Momentami przerażało mnie to, że wszystko było przewidziane wcześniej. Chłopak żył w swoim świecie, świecie marzeń i ambicji. Co najważniejsze, nie marzył o zostaniu sławnych dowódcą czy bohaterem. Śnił przede wszystkim o powrocie do domu i zaznaniu miłości oraz przyjaźni. Pragnął, aby inni widzieli w nim przyjaciela, a nie wroga, ale przez większą część jego dzieciństwa, był izolowany, co również było dobrze zaplanowanym krokiem nauczycieli. Zaskoczyło mnie to, jak wiele skrajnych emocji i zachowań może kryć kilkuletnie dziecko. Mimo, że wiedział o intrydze dorosłych i starał się jej przeciwstawić, wygrywał w ich nieuczciwych grach. Mimo, że był sam a jego marzeniem była miłość i przyjaźń, nie załamywał się i nie zwracał uwagi na samotność; brnął do przodu mimo przeciwności. Kiedy był na skraju wyczerpania czy załamania, nie ukazywał tego na zewnątrz, wciąż myślał trzeźwo i wpadał na pomysły ratujące jego i jego drużynę z opresji. Po prostu był najlepszy. Na sali, gdzie odbywały się walki, był maszyną bez emocji - liczyła się wygrana. Gdy dopiero ją osiągnął, wszystko z niego uchodziło, o czym czytelnik przekonuje się nie raz, nie dwa. Ponadto, w sytuacjach krytycznych był w stanie posunąć się naprawdę daleko, może nawet zbyt daleko. Choć nieświadomie, potrafił wyrządzić najgorszą krzywdę.
Pisząc o "Grze Endera", nie sposób byłoby nie wspomnieć o rodzeństwie Andrew, czyli o Valentine oraz Peterze. Oboje wpłynęli znacząco na jego życie. Peter zawsze znęcał się nad swoim bratem i groził wszystkim dookoła śmiercią. Stąd też, bardzo ciekawi mnie jego metamorfoza. Zastanawiam się czy była prawdziwa i czy będąc dorosłym, był dobrym człowiekiem. Osiągnął naprawdę dużo, ale nie zostało wspomniane czy twardą ręką i strachem, czy raczej zaufaniem i nadzieją. Jestem pewien, że brat Andrew wpisał się (a może raczej wrył się) w jego życie, jako morderca. Ender często porównywał się do niego, przekonując siebie, że wciąż nie są tacy sami. Ponadto, cały czas mam przed oczami to pamiętne lustro z zamku na Końcu Świata. Zastanawia mnie, jaka miała być metafora Peter'a i węży.

 

Valentine to zupełna odwrotność Peter'a. Ciepła, miła, troskliwa i kochająca Andrew mimo wszystko. To ona nadała mu imię Ender (z angielskiego kończący) i tak właściwie zostało. To Valentine przekonywała go by wziął udział w szkoleniu na dowódcę, wspierała go i pisała do niego tysiące listów, które nigdy nie dochodziły.

 

Jeśli chodzi o rodzeństwo Endera, jest jedna rzecz, która bardzo mnie intryguje. Mam na myśli sprawę Demostenesa i Locke'a. Nie chcę zdradzać, o co chodziło i zagłębiać się w szczegóły ale historia tych dwóch wirtualnych, z początku, postaci pokazuje, jak łatwo manipulować i przekonać tłum do swoich racji. Gdy tak ważna postać jak Demostenes, ustąpiła i zgodziła się z Locke'iem (według wcześniejszego planu), ten zdobywa władzę, do której dążył i nikt nie zważa już na to, że wielki reformator ma... kilkanaście lat. A propos młodego wieku. Bardzo zdziwiło mnie to, że główni bohaterowie mieli na początku sześć lat, potem osiem, dziesięć a jednocześnie dokonywali wielkich rzeczy i bez problemu dorównywali intelektem dorosłym. Było to dla mnie szokujące, gdyż w wieku sześciu lat dzieci uczą się jak napisać w liniach literkę a, a w wieku jedenastu szlifują mnożenie w zakresie 1000, zaś Valentine na przykład, już zmieniała bieg historii i miała swoich zagorzałych zwolenników, nierzadko wśród bardzo wpływowych ludzi...

 

Ostatnia rzecz, na którą chciałem zwrócić uwagę, to historia robali. Jest ona nieco dziwna i mało dla mnie zrozumiała, stąd też pewnie taka intrygująca. Ostatnie rozdziały wniosły do historii zupełnie inne, świeże spojrzenie na unicestwione przez Endera inteligentne formy życia. Mówca umarłych wygłosił coś, co nie przyszło do głowy Ziemianom. Wybaczenie ze strony robali i obietnica pokoju. Ale w jaki sposób mogli się komunikować? Przecież nie istnieli. Przecież Ender nie mógł słyszeć ich głosów? A ponadto, gdy przeczytałem o tym, co znalazł na planecie, zabrakło mi tchu i naprawdę się przeraziłem. Nie mogę doczekać się rozwinięcie tego wątku.

 

Trudno mi było zrecenzować tę książkę, ponieważ jest zupełnie inna niż wszystkie. Czytelnik zwraca większą uwagę na samą postać Endera, niż na fabułę. Z przyjemnością, współczuciem a nawet trwogą śledzi jego dalsze losy w wojsku, jego zmagania się z samym sobą oraz walkę z wrogim otoczeniem. Mimo wszystko, nie możemy powiedzieć, że historia jest prosta. Ma wiele zawiłych wątków i tajemnic, a intrygi są dobrze zaplanowane i przeprowadzone. Ponadto, zakończenie które wbiło mnie w fotel, wręcz nakazuje kontynuowanie serii w poszukiwaniu odpowiedzi. I tak właśnie zrobię. Poza tym, nie mogę doczekać się ekranizacji, która ma pojawić się już niedługo.

Karolina Marcepankowa

„Czasami na kłamstwach można polegać bardziej niż na prawdzie." [s.9]

 

Czy jesteśmy we wszechświecie sami? Czy życie istnieje tylko na Ziemi? To pytania, które ludzkość zadaje sobie od wielu lat. W naszej rzeczywistości kosmos wciąż jest niezbadany i chociaż poczyniliśmy znaczne postępy w tym kierunku, to środowisko poza naszą planetą jest dla nas nieznajome. Wyobraźcie sobie natomiast świat, w którym nie tylko wiemy, że gdzieś tam daleko stąd mieszka ktoś inny - ten ktoś chce nas zaatakować, przejąć nasz dom. A my jesteśmy z nim w stanie wojny. Z góry przegranej wojny.

 

„Kto się wcześnie położy i wcześnie z łóżka wyskoczy, ten od tego głupieje i nie widzi na oczy." [s. 248]

 

Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosu Ziemia przygotowuje swoją broń ostatniej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym odkryto zalążki niezwykłego geniuszu wojskowego. Czas nagli, a przyszłość dwóch cywilizacji spoczywa w rękach dziecka... [opis z okładki]

 

We wcale nie tak bardzo odległej przyszłości, Ziemia jest przeludniona, dlatego w wielu krajach wprowadzono ograniczenie liczby dzieci na rodzinę do dwóch. Jednak Rząd postanowił nagiąć zasady, dlatego w rodzinie pochodzącego z Polski Jana Pawła Wieczorka rodzi się Trzeci - chłopiec będący połączeniem swojego starszego rodzeństwa, agresywnego Petera i delikatnej Valetine. Chłopiec niezwykle inteligentny i uzdolniony. Czyli dokładnie taki, jakiego potrzebuje ludzkość, dlatego zwrócił uwagę zarządców Szkoły Bojowej już w wieku sześciu lat. Także wtedy przyszło mu podjąć pewnie najtrudniejszą decyzję życia. Mimo wszystko, młody Andrew postanawia opuścić rodzinę i udać się na szkolenie. I właśnie w tym miejscu zaczyna się ta niesamowita historia.

 

Pobieżnie mówiąc, taki świat kreuje nam Orson Scott Card w „Grze Endera". Chłopcu przyszło żyć w trudnych czasach, bo w tej odległej przyszłości państwa współpracują ze sobą, żeby stworzyć jak największą flotę statków zdolną do pokonania kosmicznego najeźdźcy i obrony planety. Do sprawowania pieczy nad tą chwiejną sytuacją wyznaczony zostaje Hegemon, którego rządy, choć skuteczne, są rygorystyczne i surowe – jednakże tego przecież wymaga sytuacja. Z tego samego powodu Rząd chwyta się ostatniej deski ratunku i na szkolenia wojenne wysyła dzieci (głównie chłopców), które nie zdążyły nawet zasmakować życia. Muszą nauczyć się, jak walczyć z nieznanym wrogiem. Jednym z takich chłopców jest Ender. We wspomnianej Szkole Bojowej bierze udział w intensywnym, brutalnym szkoleniu. Nauczyciele czasami próbują „oszukać" rzeczywistość i podsuwają swoim uczniom gry fantasy, czyli proponują naukę w formie zabawy, ale prawdziwa rozgrywka odbywa się na salach treningowych, gdzie młodzi rekruci podzieleni na armie (Salamandry, Szczura...) toczą ze sobą bitwy z zastosowaniem różnych broni dostępnych w przyszłości.

 

A teraz wyobraźcie sobie, że tak wygląda każdy dzień sześcioletniegoEndera. Dlatego wartą uwagi częścią książki są obrazy psychologiczne tych dzieci. Od dawna dziecko kojarzy nam się z niewinnością, jednak Card daje nam zupełnie inny przekaz. Już samo osadzenie kilkulatków w tej twardej, wojennej rzeczywistości robi wrażenie. Każdy współczesny nastolatek prawdopodobnie załamałby się pod ogromem wymagań, ale tutaj dzieci, a w szczególności Ender, prezentują coś zupełnie innego. Czytając książkę zapominamy o wieku bohaterów, ponieważ są oni niezwykle silni. Wyrwani ze swoich rodzin i od razu rzuceni na głęboką wodę radzą sobie z brakiem bliskich i choć wtedy, kiedy nikt nie widzi, mają chwile zwątpienia, to sami zakazują sobie wszelkich słabości. Nie załamują się i idą dalej. Ciężko byłoby wykreować wiarygodnie taką dorosłą osobę, a co dopiero dziecko i myślę, że właśnie tu najlepiej widać talent autora.

 

Tak naprawdę, to spodziewałam się zupełnie innej książki. Miałam wrażenie, że w powieści o takiej tematyce nie będzie miejsca na psychologiczne rozważania, ponieważ najważniejsze będą typowe dla science fiction bitwy. Zamiast tego, otrzymujemy dobrze zbilansowaną pod tym względem opowieść – oczywiście, Ziemia jest przecież w stanie wojny, więc nie mogło się obejść bez opisów szkolenia i w ramach tego bitew, ale w „Grze Endera" równie ważni są bohaterowie i to, co oni czują. Każdy z nich jest na swój sposób unikalny, każdy zapada nam głęboko w pamięć. Mam tu na myśli w szczególności Petrę. Najlepsza snajperka w całej akademii i jeszcze dziewczyna? Tak, ja to kupuję. W całej książce nie brakuje podobnych charakterów, jednak wszystkich łączy jedno: każde z nich zostało rzucone na głęboką wodę i mimo to, wciąż się nie załamali, a to zasługuje na pochwałę.

 

Nie lada gratką dla polskich fanów Orsona Scotta Carda będzie zamieszczone na końcu najnowszego wydania „Gry Endera" opowiadanie pod tytułem „Chłopiec z Polski". Opowiada ono o pięcioletnim Janie Pawle Wieczorku, u którego Rząd również zauważył interesujące umiejętności... Jednak wracając do głównej części książki, chcę jeszcze powiedzieć, że to książka uniwersalna i ponadczasowa. „Gra Endera", mimo że opowiada o zaledwie sześcioletnim chłopcu, to zmusza do refleksji, nie jest jedynie pustą lekturą, dlatego mogę ją polecić zarówno miłośnikom science fiction, jak i fanom rozbudowanych powieści psychologicznych.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial