Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Jak Makiem Zasiał

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Jak Makiem Zasiał | Autor: Anna Trojan

Wybierz opinię:

Viconia

Koniec XIX wieku na Mazowszu. Małe miasteczko, w którym zazwyczaj niewiele się dzieje. Do czasu, aż ktoś na miejscowym cmentarzu zaczyna rozkopywać groby i okaleczać zwłoki. Mimo wysiłków komisarza Połżniewicza i jego podwładnych, sprawca przez wiele miesięcy pozostaje nieuchwytny. Jakby policja miała mało problemów, kolejne sprawy pojawiają się na horyzoncie. Znika córka rzeźnika, młody student popełnia samobójstwo, a śledztwo coraz bardziej się komplikuje. Zamiast wskazówek pojawia się kolejny trup, a wszystkie tropy prowadzą do miejscowego szpitala dla obłąkanych.

 

Wydawnictwo Prószyński już kilka razy udowodniło, że w serii „Asy kryminału" wydaje tylko i wyłącznie dobre, lub wręcz świetne książki. A to sprawia, że sięgam po nie tylko z wielką chęcią, ale i z dość dużymi oczekiwaniami. Jednak tym razem mam mieszane uczucia. Niby mamy tutaj do czynienia z kryminałem z prawdziwego zdarzenia, ale jednak czegoś brak.
Mrok i tajemnica wprowadzają świetny klimat grozy, który sprawia, że czytelnik może poczuć lekki dreszczyk. Do tego wszystkiego dodajmy jeszcze cmentarz, na którym rozgrywa się spora część wydarzeń oraz szpital dla obłąkanych, gdzie lekarz przeprowadza dziwne eksperymenty i mamy iście upiorny klimat. Niepokój, który towarzyszy nam w trakcie lektury sprawia, że jesteśmy bardziej czujni i razem z komisarzem Połżniewiczem staramy się rozwikłać zagadkę.

 

Jedyne, co mogę tej powieści zarzucić, to niewielka objętość, przez co potencjał historii został trochę niewykorzystany. Czyli, jak się niestety często zdarza, pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. Gdyby trochę rozwinąć niektóre wątki, czytelnik miałby czas, żeby się w ten mroczny klimat wczuć, a tak, niestety, ale ledwo zaczniemy czytać i już zbliżamy się do końca. Wątek szpitala dla obłąkanych też mógł być poprowadzony w ciekawym kierunku, i nie ukrywam, że bardzo na to liczyłam. Tymczasem został zepchnięty na bok, a po czasie okazał się zupełnie bez znaczenia. Nie poczułam też w ogóle tego, że historia dzieje się pod koniec XIX wieku. Miło byłoby, gdyby jakikolwiek element powieści wprowadzał nas w klimat tamtych czasów.

 

Dlatego, mimo, iż dobrze napisana i wciągająca, nie dostarcza takich wrażeń jakich by się oczekiwało od kryminału tego typu. A szkoda, bo potencjał historii jest naprawdę ogromny. Nadal nie mogęprzeżałować tego szpitala dla obłąkanych, czytając opis na okładce spodziewałam się mroku, tajemnicy, w wyobraźni widziałam już eksperymenty na pacjentach i powiązania z wykopywaniem zwłok na cmentarzu. A tu nic. Pod tym względem powieść naprawdę mnie zaskoczyła, szkoda, że nie pozytywnie. Jeśli czytelnik z opisu na okładce dowiaduje się, że będzie miał do czynienia z rozkopanymi grobami i szpitalem psychiatrycznym, to liczy na ciarki i strach przed zgaszeniem światła wieczorem. Tymczasem przebrnęłam przez lekturę bez większych emocji. Naprawdę wielka szkoda!

 

Czy polecam? Owszem, bo mimo wszystko to bardzo ciekawa historia. Ale nie komuś, kto szuka skomplikowanej intrygi. Raczej komuś, kto szuka lektury na jedno popołudnie, tak dla odpoczynku po ciężkim dniu.

Scathach

Jak makiem zasiał, to kolejna z powieści wydanych w serii „Asy kryminałów", obecnie jednej z najlepszych tego typu. Autorka, Anna Trojan, ukończyła farmację i etnologię, a aktualnie zajmuje się historią farmacji oraz XIX-wiecznym lecznictwem. Akcję swojej powieści umieściła w tym samym okresie na Mazowszu. Mglista atmosfera nierozłącznie kojarząca mi się z tym czasem, upodobanie do miejsc tajemniczych i i mrocznych, przesiąkniętych legendami, duchami i sprawami sięgającymi daleko poza ludzką świadomość, znalazły oddźwięk także i tutaj. Choć język powieści w żaden sposób nie jest stylizowany na ten, którym posługiwano się ówcześnie, to jednak autorka pozostała wierna atmosferze grozy – akcję swojej opowieści ulokowała przede wszystkim na cmentarzu. Mało tego, umiejscowiła ją w przestrzeni zwanej Czarną, za sprawą Czarnego anioła odgradzającego do niej przejście i będącego jednocześnie symbolem, że oto w tym właśnie miejscu pochowani są ludzie „wyklęci" – samobójcy, biedota, zamordowani, ofiary cholery. Nikt z miejscowej elity nie zaznawał tu wiecznego spoczynku, toteż z rzadka ta część cmentarza była odwiedzana. Do czasu, gdy pod osłoną nocy, oprawca zaczął rozkopywać wybrane groby i bezcześcić zwłoki, okaleczając je w sposób nie do opisania. Sprawą zajmuje się miejscowa policja, której przewodzi komisarz Połżniewicz.

 

Mimo coraz większej częstotliwości z jaką poddaje się swoim chorym zabiegom, sprawca długo pozostaje nieuchwytny, co zmienia się dzięki sprytowi i pomysłowości członków załogi dochodzeniowej. Na tym jednak sprawa się nie kończy, bowiem oprawca zostaje otruty w szpitalu dla obłąkanych, w którym chwilowo przebywa, a z całą historią niebezpiecznie łączyć zaczyna się historia zaginięcia Adeli, córki miejscowego rzeźnika oraz samobójczej śmierci nastoletniego studenta. Wszystkie powiązania budzą niepokój komisarza, a rozwiązanie sprawy bezczeszczenia zwłok coraz bardziej się oddala...

 

Napisana żywym językiem historia, wciąga i jest doskonałą receptą na udane popołudnie – jedno, bo czyta się ją niezwykle płynnie. Niestety, brakuje w niej tak ważnego dla tego gatunku budowania napięcia. Historia jest jednolita pod tym względem, nie ma gwałtownych skoków, co sprawia, że ciężko uznać ją za doskonale zrealizowaną. Potencjał, który w niej drzemie został w dużej mierze niewykorzystany, co zrzucam na karb długości – książka jest króciutka, przez co akcja nie zdążyła się właściwie rozwinąć. Nie do końca rozumiem też fakt umiejscowienia historii w XIX wieku. Gdy doszłam do połowy książki, zerknęłam na opis z okładki i dopiero wtedy dowiedziałam się, że właśnie w owym czasie toczy się akcja. Nic z języka powieści ani elementów świata przedstawionego na to nie wskazuje. Z takim samym powodzeniem można by historię tę uznać za dwudziestowieczną, tyle że tradycyjną, bez stosowania zmyślnych, typowych dla dzisiejszych czasów metod.

 

Jeśli to tekst, którego akcja została umiejscowiona w tak charakterystycznym okresie, to autorka zdecydowanie nie poradziła sobie z wytworzeniem surowego klimatu owych czasów. Romantyczny duch tajemnicy, który powinien się wraz z mgłą unosić nad cmentarzem oraz szpitalem psychiatrycznym gdzieś się ulotnił. Brakuje mrowienia ciała, brakuje tak ważnego klimatu grozy. Są tylko części składowe, które dość nieudolnie zostały złączone w całość. Spójną, jednak nie zapadającą w pamięć. To co najważniejsze, gdzieś się rozmyło, zostało tylko delikatnie zasygnalizowane, ale równie szybko przez autorkę porzucone. Nie tak to sobie wyobrażałam. Oczekiwałam mrożących krew w żyłach historii, po których słowa „jak makiem zasiał" będą odbijały się głuchym echem, wybrzmią głęboką ciszą, wprawiając czytelnika w stan odrętwienia. Niestety, nie dostałam nawet namiastki.

 

Książki ani nie polecam, ani nie odradzam. Jest dobra, sprawnie napisana, jednak nie budzi żadnych emocji. Jeśli chcecie tylko chwili relaksu, sekundy dla szarych komórek – to powieść dla Was. Jeśli jednak oczekujecie dreszczyku emocji – srodze się zawiedziecie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial