Sihhinne
-
Wampiry na ogół dzielą się na dwie grupy: na te, które zakochują się w śmiertelnikach (są bardziej lubiane, nawet jeśli od czasu do czasu zdarza im się zabić) i na te, które zabijają śmiertelników (są mniej lubiane, nawet jeśli od czasu do czasu zdarza im się zakochać). W nowej książce autorstwa Clay'a i Susan Griffith mamy do czynienia z drugą grupą krwiopijców. Ale, oprócz tego, że mordują dla krwi, jak zostali przedstawieni? Przekonajcie się czytając ,,Imperium Wampirów"!
Wielka Rzeź skończyła się sto pięćdziesiąt lat temu – śmiercią milionów ludzi i zwycięstwem wampirów. W ich ręce wpadł cały świat. Kwitnące metropolie zmieniły się w zrujnowane, cuchnące rozkładem miasta epoki pary i stali, a śmiertelnicy – w niewolników nieśmiertelnych barbarzyńców. Mrok nowego imperium nie ogarnął tylko Cesarstwa Ekwatorii i Republiki Amerykańskiej. Teraz, w roku 2020, te dwa państwa zjednoczą się przeciwko wspólnemu wrogowi, kiedy księżniczka Ekwatorii poślubi władcę Republiki. Adele nie kocha mężczyzny, który ma zostać jej mężem, lecz jest zdecydowana się poświęcić. Ale nieprzyjaciel krzyżuje te plany, porywając księżniczkę. W samym sercu imperium żądnych krwi potworów Adele odkrywa, że nie jest zupełnie sama. Lecz czy jej tajemniczy obrońca to przyjaciel czy wróg? Człowiek czy wampir? Jej zguba czy miłość na wieki...
W większości powieści wampiry są piękne, cudowne, wspaniałe, i na dodatek zakochują się w śmiertelnikach, każą im zostawić się w spokoju, bo mogą ich skrzywdzić, a potem jednak żyją długo i szczęśliwie. Czy to nie jest już nudne? Dla mnie jest. Dlatego, zachęcona pochwałami Tirindeth, a także opisem ,,Imperium Wampirów", w którym wampiry miały być okropne, i mordować ludzi, wzięłam się za powieść Clay'a i Susan Griffith. I powiem jedno: warto!
Wszystko dzieje się 2020 roku, choć przez prawie całą powieść miałam co do tego dość duże wątpliwości. Nie było ogromnego postępu nauki, brakowało mi technologii i elektroniki. Bohaterowie rozmawiali i zachowywali się tak, jakby żyli w dawnych czasach. To sprawiało, że zastanawiałam się czy to nie jest czasem rok 1870, ale gdzieś mi wcięło te 150 lat.
Cieszy mnie to, że książkę pisały dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Dzięki temu zachowana jest równowaga pomiędzy walkami, a wątkiem miłosnym. Krew się leje, części ciała latają, istoty giną. Nie jest to delikatnie opisane, jak zdarza się kobietom, tylko czuć męską rękę. Jednakże, nie mogło zabraknąć romantyzmu, który został doskonale opisany i pozwala wczuć się w nastrój historii.
Wydarzenia następują po sobie tak szybko, że momentami ciężko się połapać. Ale nie jest to wadą książki, tylko ogromną zaletą! Akcja nie staje w miejscu i nie pozwala czytelnikowi na odłożenie powieści- aż tak wciąga. Ciężko mi jednak sklasyfikować książkę- z jednej strony nazwałabym ją romansem paranormalnym, z drugiej fantastyką.
Książka mnie zachwyciła! Jest to pierwsza powieść, w całości opowiadająca o wampirach, w której się zakochałam. Ale jednak nie zmieni to mojej nienawiści do tego gatunku. Genialny Greyfriar będzie wyjątkiem wśród beznadziejnych wampirów! Każdy kto się waha spoglądając na okładkę, która może zniechęcić, powinien za książkę się wziąć i po prostu jakoś przecierpieć okładkę dla Greyfriara, który podbija serca. Nie mogłabym nie postawić 6/6! Nie mogę się doczekać premiery 2 części, która za granicą wyjdzie ok. 15.11.11. Tylko cena mnie przeraziła. 15 funtów! Za książkę! Ale warto, dla Greyfriara.