Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Invocato Księga 1

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Invocato Księga 1 | Autor: Agnieszka Tomaszewska

Wybierz opinię:

Natula

„Invocato" to debiut powieściowy Agnieszki Tomaszewskiej. Autorka mieszka na Mazurach skąd czerpie inspirację do tworzenia kolejnych książek. Bliski kontakt z naturą prawdopodobnie sprzyja wenie, gdyż już niedługo ukarze się „Insomnia" - fani za pewne zacierają ręce, nie będę owijać w bawełnę, że również zaliczam się do tego grona.
Opis na książce jest bardzo intrygujący, pojawiają się stwierdzenia i obietnice typu: czeka Cię pozazmysłowa rzeczywistość, śmierć dotyka również nieśmiertelnych, zobacz co czeka Cię po tamtej stronie. Reklama pierwsza klasa, tylko co dalej... Dalej jest coraz lepiej, ciekawiej, upiorniej i...

 

Lilith vel Bura jest młodą dziewczyną dla której los nie był łaskawy. Po raz pierwszy spotykamy ją na zasypanym złotymi liśćmi cmentarzu. Stary dozorca, który codziennie widzi ją przy tym samym grobie, rozpoczyna rozmowę, w sumie o niczym, a jednak bardzo ważną, o samobójstwie.

 

Zarzucony pytaniami opowiada o Mieście Samobójców w którym znajdują się ci, którzy w momencie przejścia na drugą stronę, zostali uratowani, przed demonami czyhającymi na ich duszę. Jak się okazuje jest sposób na dostanie się do owego miasta bez korzystania z desperackich metod - modlitwa, płynąca prosto z serca. Tego jej było trzeba, tak też zrobiła. Bladym świtem wita ją mroczne miasto, a na dzień dobry kapitan Katztez przykłada jej lufę pistoletu do głowy. Na szczęście Lilith to nieprzeciętna osóbka, która z łatwością przekonuje do siebie ludzi. Wiedzie jej się tak sprawnie, że trafia do grupy walczącej z demonami żerującymi na duszach samobójców, ekipą szalonych twardzieli dowodzi Koshe, inteligentny, przystojny i skuteczny, pełnoprawny obywatel miasta.

 

W momencie przystąpienia Burej – ksywka nadana przez drużynę – do grupy Koshe, zaczyna się cała zabawa. Książka nafaszerowana jest akcją, jak świąteczny sernik rodzynkami, do tego mamy niezły pokaz dialogów, ostrych jak brzytwa i skupisko bohaterów, którzy mają więcej energii niż wszystkie króliczki Energizera.

 

Bez zbędnych wstępów przyznam, że uwielbiam tę powieść i przymykam oko na jej niedoskonałości, które się niestety zdarzają. Podczas czytania bywa, że szwankuje nam czytelniczy GPS – nie wiemy gdzie jesteśmy, co robimy. To samo dotyczy niektórych dialogów, niekiedy konieczne jest czytanie tego samego zdania kilka razy bo gubi się szyk, lub brakuje nadawcy. Jednak to wszystko, to pestka, bo chłopaki z ekipy Koshe tak „czarują", że nie sposób oszaleć na ich punkcie.

 

Świetny dowcip, dosadne dialogi, często dość pieprzne, niewybredne żarty, szybka akcja z widowiskowymi scenami, plus nietuzinkowe postacie to atuty powieści. O bohaterach „Invocato" mogłabym pisać non stop. Koledzy Lilith to powieściowe unikaty. Wyszczekani, miłujący alkohol, fajki, kobietki i huczne imprezy kolesie w których żyłach testosteron aż kipi, wydają się szorstcy i niedostępni, jednak czy aby na pewno?.

 

Bura może wzbudzać mieszane uczucia, jest super bohaterką, a to nie każdemu może się spodobać. Jest sprytna, inteligenta, wygadana, z przeciętną buźką, jednak czarującą na swój sposób, łamie serca i i jak Rambo w spódnicy walczy z demonami. Tak idealnie, że aż niepoważnie, ale czy to mi przeszkadzało?, absolutnie nie. Podczas czytania świetnie się bawiłam, ataki śmiechu regularnie mnie dopadały, nie zbrakło też chwil wzruszenia i grozy. Nastrój dopełniało tło powieści, Miasto Samobójców nie jest słoneczną aglomeracją, jego aura przytłacza, szare budynki, zero zieleni, a do tego niebezpieczeństwo czające się za rogiem, nie skłania do błogiego nastroju i popołudniowej herbatki.

 

Podejrzewam, że „Invocato" można kochać lub nienawidzić. Mnie fabuła powieści kupiła, przymknęłam oko na niedoskonałości i cieszyłam się oryginalną historią z rezolutnymi dialogami, akcją która pompuje adrenalinę jak niezawodna maszyna i przede wszystkim unikatowymi bohaterami. Zawrót głowy gwarantowany, dla odważnych wstęp wolny.

Dosiak

Książki nie powinno się osądzać po wyglądzie okładki, ale przyznaje się bez bicia, że na tę powieść zwróciłam uwagę dzięki niezwykle klimatycznej oprawie, która skojarzyła mi się z historią pełną napięcia i grozy. Oczywiście sama okładka nie wystarczyła, żeby zachęcić mnie do czytania, ale gdy trafiłam na bardzo pochlebną recenzję tej powieści, wiedziałam, że Invocato to pozycja, którą muszę poznać jak najszybciej. Spodziewałam się niebanalnej historii o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy i skrzętnie ukrywanych tajemnicach. Moje przewidywania okazały się trafne tylko częściowo, ale w żadnym razie nie mogę stwierdzić, że książka mnie zawiodła, ponieważ autorce udało się wykreować oryginalną opowieść, zawierającą niespodziewane zwroty akcji i wyraziste postaci.

 

Dziewiętnastoletnia Lilith Novak po raz pierwszy usłyszała o Mieście Samobójców od dozorcy cmentarza. Mężczyzna opowiedział jej legendę, według której samobójcy dostają się do ponurego, unoszącego się nad ziemią miasta. Nie wiadomo, dlaczego jedni desperaci otrzymują coś w rodzaju szansy na życie po śmierci, a inni od razu trafiają w piekielną otchłań. Lilith z całych sił pragnie odnaleźć najbliższą jej osobę, która pewnego dnia po prostu postanowiła opuścić ten świat, dlatego jest zdeterminowana by dostać się tam, dokąd żaden żywy człowiek nie ma wstępu. Bohaterka wie, że samobójstwo nie gwarantuje osiągnięcia zamierzonego celu, dlatego wybiera inną drogę – postanawia napisać inwokację, będącą szczerą i przemyślaną wolą przedostania się do Miasta Samobójców.

 

Zazwyczaj odradzam czytanie fragmentów umieszczonych z tyłu okładki, ponieważ w większości przypadków zdradzają one zbyt wiele szczegółów dotyczących fabuły. Jednak Invocato pozytywnie wyróżnia się na tym tle. Tekst z obwoluty nawiązuje do treści książki jedynie ogólnie, dzięki czemu nie tylko nie psuje przyjemności z lektury, ale wręcz podsyca ciekawość potencjalnego czytelnika i wprowadza w klimat opowieści. Dawno nie widziałam tak dobrego i zachęcającego fragmentu, który można poznać przed rozpoczęciem czytania, bez obaw, że wszystko co najlepsze zostało wyjawione już na początku. Dopracowana okładka i pasujący opis to nie jedyne zalety tej powieści, ale pozwoliłam sobie na wspomnienie o nich, ponieważ naprawdę rzadko spotykam tak dobrze wydane książki. Jeżeli chodzi o fabułę Invocato, to jestem pod wrażeniem pomysłu na historię oraz dynamicznie prowadzonej akcji. Autorka od pierwszej strony przykuła moją uwagę świetnym prologiem, który zwiastuje nietuzinkowe wydarzenia i pozwala na zaznajomienie się z główną bohaterką. Później wydarzenia nabierają zawrotnego tempa, które nie pozwala nudzić się w trakcie lektury. Niestety natłok kolejnych wypadków czasami powodował chaos i sprawiał, że miałam problemy z ustaleniem, co się właściwie dzieje w danej chwili. Na szczęście takich momentów nie ma wiele i przez większą część książki z napięciem śledziłam poczynania bohaterów, doskonale orientując się w opisanej sytuacji.

 

Pomysł na fabułę uważam za oryginalny i ciekawie zrealizowany. Miasto Samobójców z pozoru nie różni się niczym od ziemskiej aglomeracji – posiada ponure budynki, nieliczne skwery zieleni, podejrzane bary i luksusowe restauracje. Tylko nietypowi mieszkańcy, na których składają się wyłącznie ocaleni przed demonami samobójcy, przypominają, że miejsce to, jest jedyne w swoim rodzaju. Ludzie ci nie są żywi, chociaż mogą zginąć po raz drugi i zakończyć swoją egzystencję w innym świecie. Niektórzy wyróżniają się przydatnymi umiejętnościami, chociaż próżno szukać pośród nich, modnych ostatnio, wampirów czy wilkołaków. Autorka wykreowała zupełnie inne istoty i za to należą się jej wielkie brawa. Żałuję jednak, że świat, który stworzyła nie został opisany zbyt dokładnie. Na usta ciśnie mi się mnóstwo pytań związanych z taką koncepcją życia po życiu i wszystkich niesamowitych zdarzeń, jakie przytrafiły się Lilith. Mam nadzieję, że Agnieszka Tomaszewska wyjawi nieco więcej w kontynuacji tej powieści.

 

Na uznanie zasługują charakterystyczni i zapadający w pamięć bohaterowie. Autorka opisała ich ze wszystkimi potrzebnymi szczegółami, stopniowo zdradzając ich historię i sposób, w jaki trafili do Miasta Samobójców. Dzięki temu utrzymała napięcie i niepewność kolejnych wydarzeń, ale zaspokoiła też moją ciekawość uchylając rąbka tajemnicy. Spośród wszystkich nietuzinkowych postaci najbardziej intrygującą jest główna bohaterka. Lilith Novak to dziewczyna, jakiej jeszcze w literaturze nie spotkałam. Nie jest butna na pokaz czy też odważna po to by cokolwiek swoim zachowaniem udowodnić. Ona po prostu ma taki charakter. Los przyzwyczaił ją do trudów i ciągłych wyrzeczeń, dlatego potrafi zadbać o siebie i nie znosi, gdy ktoś próbuje otoczyć ją opieką. Lilith ma zadatki na świetną przyjaciółkę, musi tylko trafić na osobę godną szacunku, która nie będzie ingerować w jej postępowanie. Oprócz dobrze sportretowanych bohaterów podobał mi się także język, jakim posłużyła się Agnieszka Tomaszewska. Cięte riposty, błyskotliwe dialogi i dawka męskiego humoru doskonale współgrają z całą historią. Autorka nie bała się użyć dosadnych sformułowań czy przekleństw, ale do Invocato taki styl pasuje. Bohaterowie nie są spętani konwenansami – to żołnierze, walczący na co dzień z demonami, dlatego ich język jest agresywny i nieprzewidywalny tak jak praca, którą wykonują.

 

Cieszę się, że miałam możliwość poznania tak oryginalnej powieści, która choć niepozbawiona wad, zasługuje na uwagę. Invocato pełne jest akcji, napięcia i zaskakujących zdarzeń. Pojawia się także wątek romantyczny, ale ta historia nie ma nic wspólnego z romansem paranormalnym, dlatego uczucie schodzi na dalszy plan. Niektóre motywy uważam za niedopracowane lub zbędne. Czasami miałam wrażenie, że wszystko dzieje się tak szybko, że niemożliwym jest podążenie za fabułą. Mimo tego książka Agnieszki Tomaszewskiej to dobra literatura sensacyjno-fantastyczna, w której wiele elementów zasługuje na wyróżnienie. Invocato polecam czytelnikom lubiącym dynamiczną akcje, skomplikowanych bohaterów oraz krwisty język.

 

Egzemplarz recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Bullet Books.

Viconia

„Invocato" to jedna z tych książek, które zaczynamy czytać i nie mamy bladego pojęcia czego się spodziewać. Niby mamy opis na okładce i jest on bardzo zachęcający, budzi naszą ciekawość, ale tak naprawdę nie mówi nam nic o tym, co czeka nas podczas lektury. Lubię tę niepewność, mimo, że czasami wraz z kolejnymi stronami przychodzi rozczarowanie. W tym przypadku na szczęście tak nie było. Wręcz przeciwnie, z każdą kolejną stroną lektura pochłaniała mnie coraz bardziej i konieczność oderwania się od niej była dla mnie wielką niesprawiedliwością.

 

Poznajcie Lilith Novak, zwaną Burą. Nic o niej nie wiemy, poza tym, że zrobi wiele, żeby dostać się do Miasta Samobójców. W nowym świecie trafia na kapitana posterunku, którego żołnierze zabijają demony żerujące na samobójcach. Bura czuje, że to właśnie chciałaby robić, a jak się szybko przekonamy jest bardzo upartą osóbką. I tak oto małe, młode dziewczątko trafia do oddziału dowodzonego przez najbardziej wpływowego faceta w tym świecie – Koshego. A Koshe dopiero teraz, kiedy ma Burą w swojej drużynie, zaczyna poznawać granice swojej cierpliwości.
Agnieszka Tomaszewska przeniesie Was w bardzo brutalny i mroczny świat, do którego właśnie to małe, niepozorne dziewczę wniesie odrobinę radości.

 

Zachwycona jestem tą książką. Tak po prostu. Pomysł genialny, oryginalny. Historia właśnie taka jak lubię. Pokochałam głównych bohaterów, wszystkich, bez wyjątku i bardzo ciężko było mi się z nimi rozstawać. Zachwyciłam się humorem, ironią, dialogami. I nie raz zdarzyło mi się wybuchnąć śmiechem. To jest właśnie to, czego potrzebowałam. Genialne urban fantasy, i to polskie!

 

Żeby nie było, że tylko słodzę. Wady też są, ale też jakoś nieszczególnie mi przeszkadzały. Czasami autorka przesadzała z tajemniczością, bo parę razy miałam wrażenie, że może umknęła mi strona bo nie mam bladego pojęcia o co chodzi, albo nie rozumiem reakcji bohatera. A to po prostu była zapowiedź czegoś, co wyjaśni się np. za kilkadziesiąt stron. Trochę dezorientujące są takie przeskoki. A skoro już o dezorientacji mowa, to bywało też, że nie było wiadomo, kto wypowiada daną kwestię, albo kogo dotyczy czytany fragment. Ale natrafiałam na to sporadycznie, więc dało się z tym żyć.

 

Zresztą, przy moim uwielbieniu do bohaterów, mogłam przymknąć oko na niedoskonałości stylistyczne. Mimo wad, nie da się ukryć, że jest to świetna powieść, pełna akcji, genialnych dialogów, humoru i testosteronu ;) Bo to właśnie dzięki kolegom z drużyny Burej ciężko mi się było od książki oderwać. Każdy tak bardzo różny od reszty, a mimo to żyją i pracują razem, i są dla siebie jedyną rodziną. Dogryzają sobie, robią na złość a i tak wiadomo, że jeden za drugiego oddałby życie. Aż żałuję, że nie mogę ich spotkać w prawdziwym świecie.

 

Co tu dużo mówić – polecam gorąco i z czystym sumieniem. Mam nadzieję, że też się zachwycicie. A mi pozostaje czekać z niecierpliwością na kolejną część, i oby ukazała się jak najszybciej!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial