Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Identyfikatory

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Sylwia Drożdżyk
  • Tytuł Oryginału: Identyfikatory
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 162
  • Rok Wydania: 2009
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 120x190 mm
  • ISBN: 9788392865711
  • Wydawca: Prozami
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    4.5/6

    2/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Identyfikatory | Autor: Sylwia Drożdżyk

Wybierz opinię:

Marta_25

„Identyfikatory" to zbiór około trzydziestu opowiadań autorstwa Sylwii Drożdżyk – psychologa społecznego. I właśnie to zainteresowanie między innymi ludzką psychiką oraz znajduje odzwierciedlenie w „Identyfikatorach". Opowiadania są zróżnicowane nie tylko ze względu na poruszane w nich problemy, ale również pod względem objętościowym. W zbiorze znajdziemy zarówno opowieści jednostronicowe, jak i kilkunastostronicowe.

 

Każde z opowiadań traktuje o problemach, czasami są one poważne, innym razem prozaiczne. Historie zawarte w zbiorze to również portrety ludzkich zachowań, reakcji na codzienne, zdawać by się mogło banalne sytuacje. Reakcje na drugiego człowieka oraz na emocje. Autorka tak dobrze znane nam uczucia jak samotność, utrata bliskiej osoby, miłość, nieśmiałość, żal, nienawiść czy poczucie wyobcowania wpisuje w opowieści groteskowe, surrealistyczne, momentami śmieszne, momentami trochę straszne. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej uwypuklić poruszany problem. Każde z opowiadań czytelnik musi „rozgryźć", poddać własnej interpretacji i wyciągnąć wnioski. Wśród opowiadań znalazłam już swoich faworytów, są to między innymi tytułowe Identyfikatory oraz Pociąg donikąd. Pierwsza historia to opowieść o „normalnych" ludziach. Każdy z nas chce być akceptowany przez społeczeństwo i w obawie przed odrzuceniem ukrywamy swoje „nienormalne" zachowanie, przyzwyczajenia, czy talenty, które nie zawsze są złe, jednak nie ujawniamy ich, aby nie zostać uznanym za kogoś „nienormalnego" (to opowiadanie przywiodło mi na myśl tekst Renaty Przemyk „...Dobrowolnie nikt nie wyznaje prawdy. I nie przyzna że bywa nienormalny. Nie otwieraj ust bo wyskoczy z ciebie wariat...". Z kolei "Pociąg donikąd" to opowieść o poszukiwaniu swojej drogi w życiu. Jeśli nie ustalimy pewnych priorytetów, do których chcemy dążyć, nasze życie nie będzie miało sensu, jak jazda pociągiem wciąż tą samą trasą.

 

„Identyfikatory" to lektura wymagająca zaangażowania czytelnika, w każdej historii, jeśli dobrze poszukamy odnajdziemy sytuacje i problemy dobrze nam znane, z którymi walczymy niemal codziennie. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu twórczość Pani Sylwii, ja jednak zachęcam do sięgnięcia po te oryginalne opowiadania, bo przecież każdy choć raz czuł się „nienormalny", każdy kochał i szukał swojej drogi w życiu.

Falka

„One boją się światła. Wychodzą w nocy, a jak tylko mnie zobaczą, to uciekają i znowu chowają się pod szafę. Mogą tak przesiedzieć kilka dni. Ale ja je tępię. Konsekwentnie. Chcesz zobaczyć? To przyjdź do mnie dzisiaj w nocy. Na pewno wyjdą. Musisz tylko wejść po cichu i nie zapalać światła. Żadnego. Nawet latarki. I weź ze sobą deskę. Ja je zabijam deską" [1].

 

Czasem rzeczywistość odkształca się na tyle, że na powierzchnię normalności przedostają się absurdalnie wykrzywione stwory z naszych snów. W jednej chwili okazuje się, że jeśli dobrze się postarać, to uda nam się przecisnąć od dziurkę od klucza, albo wyciąć z głowy kilka niepotrzebnych emocji. Po ulicach obok jednostek, które w wolnych czasie lubią zjeść dobrą książkę, lewitują zwykli obywatele. Czasem świat robi się całkiem dosłowny...

 

"Identyfikatory" to zbiór opowiadań, w których autorka nagina rzeczywistość do granic możliwości, by bawiąc się konwencją realizmu magicznego, groteski i absurdu, ukazać szaleństwo dnia powszedniego. Sam chwyt jest prosty: w, do bólu zwykłej, codzienności zmienia się pozornie nic nie znaczący szczegół, który mimo zerwania z logiką, zostaje przyjęty przez bohaterów jako naturalny porządek rzeczy. Potęguje to zarazem poczucie zaskoczenia u czytelnika, szczególnie że niemal każdy tekst posługuje się przewrotnym odwróceniem typowości.

 

W świecie Drożdżyk nie ma żadnych praw, zmarli mogą wracać zza grobu, słońce spadać na głowy, a senne koszmary stawać się namacalnym faktem. By nie było to jednak pustą zabawą w kreowanie świata na opak, autorka pokusiła się o grę z prawdopodobieństwem. Zabawa słowem, które często dosłownie kreuje bohaterów (mól książkowy to pasjonat zjadania książek, kura domowa sąsiadka przedstawiona jako kura, wychowująca dzieci-kurczęta, krótka pępowina, trzymająca syna blisko matki, namacalnie ciągnie się za nim w drodze do sklepu) przywodzi na myśl poetykę snu. Garść niedopowiedzeń i zapętlania akcji każe nam za każdym razem wątpić w realność, która być może jest jedynie punktem widzenia szaleńca.

 

I to właśnie szaleństwo dnia codziennego jest głównym punktem spajającym akcje tych pozornie chaotycznie dobranych teksów. Rozwijając fabułę ad absurdum, autorka sprowadza całą pewność, do tego co jest logiczne i naukowe, a dzięki czemu zdrowe i bezpieczne dla naszej świadomości do przeświadczenia o chwiejności wyznaczników rzeczywistości. Nagle okazuje się, że być może wszyscy jesteśmy wariatami, skoro wierzymy w stałość praw, czy też, dlatego że widzimy świat inaczej?

 

Byłoby to być może ciekawe i całkiem sprawne warsztatowo, gdyby nie było przede wszystkim wtórne. Chcąc nie chcąc, teksty przywodzą mi na myśl wprawki pisane przed studentów drugiego roku polonistyki na zajęciach Creative writing. Ich zadaniem było pisanie krótkich form prozatorskich z zaskakującą pointą, która zmienia wydźwięk tekstu. Wszystko w duchu opowiadań E. Kereta. Znając twórczość pierwowzoru oraz epigonów, nie można wysoko oceniać twórczości Drożdżyk. Mimo paru zabawnych pomysłów, całość nuży już po kilku tekstach.

 

Choć nigdy nie oceniam okładki, tym razem nie można nie zwrócić uwagi na jej nieurodziwość. Z dwojga złego autorka powinna pozostać jednak przy pisaniu opowiadań, a prace graficzne zlecić specjalistom.

 

Świat na opak, w którym wszystko jest możliwe, a nasze skrzętnie skrywane potworności wyśmiane i wyolbrzymione do granic możliwości, bywa momentami zaskakujący i straszny. Proza Drożdżyk z pogranicza jawy i snu pomiędzy absurdem i groteską stawia pytanie o granice szaleństwa. Ukazuje, że realność dzieli od koszmaru zaledwie jeden mały krok.

 

[1] S. Drożdżyk, Przecież mamy tyle czasu, [w:] tejże, Identyfikatory, Warszawa 2009, s. 46.

 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Prozami oraz portalowi Sztukater.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj


Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial