Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Irena (Audiobook)

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Irena (Audiobook) | Autor: Basia GrabowskaMałgorzata Kalicińska

Wybierz opinię:

Zuzankawes

Matki kontra córki

 

Nigdy nie mów nigdy. Wypiszę sobie chyba to zdanie na czole, bo jeszcze do niedawna zarzekałam się, że nie będę sięgać po tzw. literaturę kobiecą. Słowa nie dotrzymałam, kiedy na horyzoncie pojawiła się „Irena". No podkusiło mnie i to bardzo, po przeczytaniu blurbu. Nie przez jakąś wystrzałowość opisu, a przez jego prostotę. Jak zwykle sprawdziło się stwierdzenie, że najlepsze rzeczy są najprostsze. Zafascynowana tematem powieści, postanowiłam że „Irena" Małgorzaty Kalicińskiej i Basi Grabowskiej, będzie wyjątkiem od reguły. Ryzyk fizyk, jak to się mówi, po czym wrzuciłam audiobooka do odtwarzacza.

 

Jakiż to temat tak bardzo mnie zaciekawił? Stary jak świat, bo dotyczący stosunków matka – córka. I konfliktu między kobietami. Cóż w tym tak ciekawego? Ano fakt, że powieść napisana została przez dwie kobiety Małgorzatę Kalicińską i Basię Grabowską. Matkę i córkę. Babski punkt widzenia, zaznaczyć trzeba koniecznie - dwóch pań pozostających ze sobą w niezwykle ciepłych relacjach, wydał mi się na tyle zachęcający, by bez wahania poświęcić się lekturze. No bo kto, jeśli nie matka i córka najlepiej będą potrafiły oddać ducha takiego właśnie układu? Z tym, że w przeciwieństwie do autorek książki, bohaterki „Ireny", to kobiety które nie potrafią znaleźć wspólnego języka, wiecznie skonfliktowane i nie rozumiejące się wzajemnie.

 

Małgorzaty Kalicińskiej przedstawiać chyba nie trzeba. Jest autorką dobrze znaną, zwłaszcza za sprawą książek z cyklu nad rozlewiskiem (w TVP można obejrzeć nawet serial z Małgorzatą Braunek i Joanną Brodzik w rolach głównych, który nakręcony został na podstawie jej „Domu nad rozlewiskiem"). Z kolei Basia Grabowska, to na polu pisarskim debiutantka. Ale mając takie geny, jest skazana na sukces...

 

Panie zwarły szyki i postanowiły wydać na świat wspólnego potomka. I tak narodziła się „Irena". Nie osesek, a sędziwa matrona, ciotka sprawująca pieczę nad dwiema bohaterkami powieści, Dorotą i Jagodą. Nad matką i córką, których drogi gdzieś się rozeszły, a one same znalazły się na życiowym rozdrożu, z mnóstwem pytań, wzajemnych pretensji i oskarżeń. Z resztą posłuchajcie audiobooka, by dowiedzieć się więcej.

 

„Irena" to historia opowiadana równolegle przez matkę i córkę. Ich wzajemne oczekiwania, dążenia, gorzkie i trudne relacje przedstawiane są z punktu widzenia każdej z nich. Jakże różnego dodam od razu! Dorota i Jagoda, są niczym ogień i woda, a ich wizja świata diametralnie różni się od siebie. Dorota, kobieta po 50-tce, właśnie wkraczająca w etap dojrzałej kobiety (czytaj menopauza), miotana hormonami, pragnie córki innej, niż ta, jaką stała się Jagoda. Z mężem i dziećmi u boku. Jagoda, kobieta w okolicach trzydziestki, widzi siebie, jako osobę spełniającą się zawodowo. I jest jeszcze ta trzecia. Irena. Babcia, a właściwie ciotka obu, która łączy ze sobą matkę i córkę. Jak? Poszukajcie sami odpowiedzi.

 

Relację Doroty czyta Anna Apostolakis, z kolei ustami Jagody przemawia Marta Król. Bibliotece Akustycznej należą się szczere wyrazy uznania za dobór lektorek, zwłaszcza zaś za panią Martę Król, której głos fantastycznie moim zdaniem pasuje do postaci Jagody. Nienachalna interpretacja, ciepły głos, duże wyczucie postaci, to główne zalety, za które chwalić należy lektorkę. Tak jedną, jak i z resztą drugą. Pomimo dość długiego czasu nagrania (11 i pół godziny słuchania) , nie odczuwa się znużenia, czy zniecierpliwienia, a im dłużej słucha się audiobooka, tym bardziej nabiera się przeświadczenia, że na kawę do nas wpada raz matka, raz córka i opowiadają właśnie, co u nich słychać. Tak autentycznie brzmią głosy lektorek.

 

Jest jednak mankament, którego nie sposób nie zauważyć i nie wspomnieć o nim. Dotyczy on sposobu nagrania „Ireny". Bardzo dziwnie podzielono powieść, na fragmenty urywające się i rozpoczynające w dziwnych miejscach. Czasem nieomal w połowie zdania. Powieść staje się przez to nieco „poszarpana", jeśli chciałoby się przerwać odsłuchiwanie i wrócić nieco później do następnej części. Ale jest to do wybaczenia. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę inne walory - świetną historię, czy bardzo dobre lektorki.
Namawiam więc gorąco.

Scarlett

Kojarzycie te historie z czasopisma „Chwile dla Ciebie"? Ludzie wysyłają listy, w których opowiadają swoje śmieszne, dramatyczne, smutne albo wesołe historie. Takie opowieści powinny zostać w tego typu gazetach i, co najwyżej, niskobudżetowych polskich serialach. Niestety na horyzoncie literatury pojawiła się niejaka pani Małgorzata Kalicińska, która postanowiła ratować rynek wydawniczy swoimi opowieściami rodem z „Chwili dla Ciebie". Radośnie wtóruje jej córka Basia, która przybliża świat współczesnych korporacji.

 

A powinnam się sama zweryfikować. Ale cóż, lubię tak zwaną literaturę dla kobiet i nie nastawiałam się źle. A powinnam zauważyć, że z tą książką jest coś nie tak, skoro matka z córką na tylnej stronie okładki lukrują sobie i słodzą jak najlepsze cukierniczki. Opowiadają o sobie wzajemnie, jakie są fantastyczne, jak bardzo utalentowane. Pustosłowie. Nic sobie jednak z tego nie robiłam. Najwidoczniej obie mają niskie poczucie własnej wartości i musiały się wzajemnie dowartościować. Z niestrudzonym zapałem wzięłam się do słuchania audiobooka. Ale o czym jest ta książka?

 

Właśnie o niczym. To taka powiastka rodem z „Chwili dla Ciebie". Brak fabuły, jedynie wycinek z życia pewnej rodziny, bez żadnej wyraźnej pointy. Ale do rzeczy – książka opowiada o trzech pokoleniach kobiet. Dorota to samolubna matka, która w córce widzi ekwiwalent zmarłego niegdyś syna. Roztrzepana, niezaradna, głupia i ciągle jojcząca. Córka Jagna to korposzczur, który uważa się za nie wiadomo kogo. „Ach jestem taka inteligentna w porównaniu z innymi korposzczurami" – nie złotko, nie jesteś, jesteś zadufaną, niewychowaną pannicą, która jest przerostem formy nad treścią. Trzecia dama to przyszywana ciocia, tytułowa Irena. Byłaby najlepszą postacią, gdyby nie fakt, że pisarki chyba mają niewielkie doświadczenie, jeśli chodzi o osoby +70. Chociaż może one znają takie starsze damy, które w tweedowych spódnicach dyskutują o robieniu loda. Brzmi idiotycznie, co nie zmienia faktu, że Irena jest pozytywnym punktem w tej powieści.

 

Postacie są skrajnie denerwujące. Prócz tego, że irytujące, to jeszcze egoistyczne. Każda myśli tylko o sobie. Ze stylem mam poważny problem. Przede wszystkim książka jest niespójna. Nie ma językowego powiązania pomiędzy rozdziałami pisanymi przez córkę i matkę. Irytowała mnie narracja Doroty, była po prostu kiepska i infantylna. Prawdopodobnie wyszła spod pióra Małgorzaty Kalicińskiej i było to po prostu słabe. Matka wyszła na osobę chwiejną, bez charakteru, traktująca ludzi jak figurki do zabawy. Styl Basi (z tego co wiem to takie imię oficjalnie nie istnieje, jest Barbara, ale żyjemy w świecie liliputów) uważam za lepszy, choć stylizowany na siłę, by brzmiał jak młodzieżowy korporacyjny język. Stąd częste wulgaryzmy, twory typu „ojessu" i inne tego typu. Paskudnie to brzmiało i co gorsza nienaturalne. Nawet przyjemny głos pań czytających „Irenę" nie uratował straconej sprawy.

 

Postacie drugoplanowe nie istnieją. Bywają wspominane. Ponoć Dorota ma nawet dobrego męża, który najzwyczajniej w świecie nie istnieje. Co jakiś czas, ktoś sobie o nim przypomni, ale kto by się przejmował mężczyznami. Kogo w ogóle obchodzą mężczyźni?! Mężczyzna to powinien dobrze w łóżku zrobić, a potem nie przeszkadzać i najlepiej być zamknięty w pokoju, aż znów się na coś nie przyda.

 

Banał goni banał. Powieść ma w sobie coś z wspominanej przeze mnie wielokrotnie „Chwili dla Ciebie" oraz sztampowego serialu, w którym to wszystkie warszawskie tygrysy pracują w korpo i na śniadanie piją szampana. Całość wychodzi jak przejaskrawiona bajeczka, niestety o niczym. Jest w tym cień prawdy, może dlatego nie przekreślam „Ireny" zupełnie. Jest w tym faktyczna diagnoza dotycząca tego, że ludzie nie mają już serca. Że nie potrafią uszanować śmierci ukochanej osoby, tylko jadą, w tym czasie, na spotkanie integracyjne, gdzie sypiają z seksprzyjacielem.

 

Powieść nie była w sumie taka zła. Ot, codzienne życie i tak po codziennemu rozlazłe, głupie, powszednie. Tylko pytanie brzmi, czy naprawdę ktoś pragnie wydać pieniądze na książkę, która traktuje o niczym? Daję 2.5/6 za tę jakąś prawdę.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial