Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Hyperversum

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Hyperversum | Autor: Cecilia Randall

Wybierz opinię:

Isadora

Czy kiedykolwiek marzyliście o grze komputerowej, która potrafiłaby stworzyć niemal doskonałą iluzję pozwalającą uwierzyć graczowi, że naprawdę wciela się w istniejącą w niej postać oraz umożliwiającą przeżywanie przygody w dowolnej lokalizacji historycznej i geograficznej z subiektywnej perspektywy?

 

Jeśli tak, to spróbujcie sobie wyobrazić sytuację, w której dziwnym trafem zostajecie uwięzieni - nie tyle w wirtualnym świecie gry, ale w prawdziwej, historycznej rzeczywistości, do której gra was przeniosła.
Taka sytuacja przydarzyła się szóstce młodych ludzi: braciom Danielowi i Martinowi, ich przyjacielowi Ianowi adoptowanemu przez rodziców chłopców, Jodie - dziewczynie Daniela oraz Donnie i Carlowi, jego kolegom.

 

Podczas gry w "Hyperversum" - najnowszą i kształtującą najdoskonalszą iluzję gry rpg - następuje awaria systemu, wskutek której zostają oni fizycznie przeniesieni w czasie i przestrzeni, by znaleźć się nagle w miejscu kreowanych przez siebie postaci, w realiach ustawionych na początku rozgrywki.

 

Wkrótce uświadamiają sobie, że powrót do współczesności jest niemożliwy, a oni sami nie mają żadnego wpływu na bieg wydarzeń - muszą po prostu podjąć wyzwanie i przystosować się do zaistniałej sytuacji. Dzięki wiedzy Iana, który ukończył studia na wydziale historii średniowiecznej, młodzi Amerykanie nie bez trudu, ale z ogromną determinacją starają się zrozumieć i zaadaptować do nowej rzeczywistości.

 

Bardzo szybko okazuje się, że trafili w wyjątkowo burzliwe czasy - wojna pomiędzy Francją a Anglią wisi na włosku, zaś przebywanie na terenach przygranicznych może być naprawdę śmiertelnie niebezpieczne - o czym zresztą szybko przekonują się na własnej skórze.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności młodzi ludzie dostają się na dwór hrabiego Guillaume de Ponthieu, który z wdzięczności za ocalenie pozostającej pod jego opieką pięknej Isabeau de Montmayeur bierze ich w opiekę, a z czasem obdarza zaufaniem i przyjaźnią. Potężny feudał mianuje Iana swoim historykiem, a także szpiegiem, który ma czuwać nad bezpieczeństwem Isabeau oraz kontrolować jej narzeczonego a zarazem młodszego brata hrabiego, Jean Marca, którego intrygi na rzecz króla angielskiego już wcześniej kładły się cieniem na dobrym imieniu rodu Ponthieu.

 

Na wskutek spisku mającego na celu zniszczenie hrabiego, Ian i Isabeau wpadają w zasadzkę; aby ratować nie tylko siebie, lecz także życie przyjaciół, ukochanej oraz honor swego dobroczyńcy, Ian zostaje zmuszony do wcielenia się w postać znienawidzonego narzeczonego Isabeau. Decyzja o tej mistyfikacji okazuje się brzemienna w skutki, z których Ian jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę, a które w dramatyczny sposób wpłyną nie tylko na losy jego oraz pozostałych Amerykanów, lecz również wszystkich innych postaci zaangażowanych w wydarzenia.

 

Wkrótce staje się jasne, że Ian jako Jean Marc de Ponthieu, jego decyzje i poczynania zostały uwzględnione przez Historię, która ponadto narzuca mu do spełnienia swoją rolę. Ten swoisty paradoks, wyroki przeznaczenia czy jak to nazwać początkowo szokują i deprymują młodego człowieka, jednak w przedziwny sposób harmonijnie wiążą się z pragnieniami, dążeniami i osobowością Iana, który bez większych obiekcji przyjmuje na siebie obowiązki i przywileje wynikające z faktu bycia hrabią de Ponthieu de facto się nim stając.
Kiedy nieoczekiwanie nadarza się sposobność powrotu do "właściwego" świata, Ian decyduje się pozostać w rzeczywistości, którą dobrze poznał i polubił. Zdołał sobie ułożyć życie, zyskać poważanie i szacunek możnowładców oraz poddanych, a także miłość ukochanej kobiety. Jego przyjaciele wracają do domu, a on właśnie go odnalazł. Jednak los znów krzyżuje mu plany...

 

Czy młodym ludziom uda się powrócić do swoich czasów? Czy spełni się marzenie Iana o życiu spędzonym u boku ukochanej sprzed ośmiuset lat?
Zainteresowanych odsyłam do tej fantastycznej lektury, która zawładnęła moją wyobraźnią i myślami na długie godziny i sprawiła, że każda chwila spędzona w jej towarzystwie była dla mnie prawdziwą przyjemnością.
Chociaż literatura spod znaku fantasy nie należy do moich faworytów, w tym przypadku magia wykreowanego świata po prostu mnie zauroczyła.
Powieść jest fenomenalnym wręcz połączeniem oryginalnego, dogłębnie przemyślanego i niezwykle konsekwentnie przeprowadzonego konceptu z bardzo wiarygodnie i z wyczerpującą dbałością o historyczne realia nakreśloną fabułą. Autorce doskonale udało się wkomponować w tło historyczno - obyczajowe XIII-wiecznej Francji losy współczesnej grupki Amerykanów; zderzenie tych dwóch niemal groteskowo odmiennych światów generuje wiele zabawnych sytuacji, a w przypadku czytelnika - pozytywnych reakcji i odczuć.

 

Bardzo wiernie, wykazując się znakomitą znajomością tematu a zarazem z rozmachem i polotem autorka odmalowała przed nami realia codziennego życia w średniowieczu we wszelkich jego przejawach - od hierarchii i stosunków społecznych poprzez turnieje rycerskie po wielką politykę i bitwy, które decydowały o losach całych narodów - tak intrygująco i malowniczo, że ma się wrażenie uczestniczenia w opisywanych wydarzeniach, a nie tylko ich biernej obserwacji.
Ta powieść wbrew pozorom oferuje nam coś jeszcze; jej drugie dno to rozważania na temat paradoksu historii. Czy możliwe są podróże w czasie? A jeśli tak, to czy możemy ingerować w przeszłość zmieniając jej bieg, czy też jest ona niezmienna, ukształtowana raz na zawsze?
Czy możliwe byłoby uczestniczenie w wydarzeniach, które już dawno się rozegrały i jakie miałoby to skutki w przyszłości?
Z podobnymi pytaniami autorka radzi sobie w zaskakujący i przykuwający uwagę sposób, który mnie jak najbardziej odpowiada.

 

"Hyperversum" to także opowieść o sile i wartości przyjaźni; miłości zdolnej pokonywać ograniczenia czasu i przestrzeni; o pokonywaniu własnych słabości i poznawaniu możliwości drzemiących w każdym z nas;
o tęsknocie za dawno minionymi czasami i rycerskimi wartościami: odwagą, poczuciem obowiązku, honorem oraz obroną ich nawet za cenę własnego życia, które zdają się dewaluować we współczesnym świecie.
Jest to jedna z tych niezapomnianych książek, z którymi obcowanie staje się najprawdziwszą przyjemnością i niezwykłym przeżyciem.
Serdecznie polecam wszystkim tę nadzwyczajną i porywającą powieść; mam nadzieję, że podobnie jak ja pozwolicie się porwać jej czarowi...

Natkawes

Właśnie skończyłam swoją długą przygodę z "Hyperversum". Jestem pod wrażeniem tego, co stworzyła Cecilia Randall. Jest to książka, która pozostanie w mojej pamięci na długi czas. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedna z lepszych, którą przeczytałam.

 

Cecilia to autorka książek dla młodzieży. Urodziła się w Modenie. Ukończyła studia na wydziale Języków i Literatur Obcych. Po ukończeniu studiów w dziedzinie Komunikacji i Technologii Informacyjnych na Uniwersytecie w Bolonii, zaczęła pracować jako projektantka stron internetowych, graficzka i ilustratorka. Zadebiutowała w 2006 roku, gdy opublikowano jej powieść "Hyperversum", które zdobyło nagrodę literacką Premio Letterario Nazionale Insula Romana, w kategorii „Proza dla młodzieży".

 

Bardzo się cieszę, że jest to pierwsza część i będę miała okazję spotkać się jeszcze z bohaterami tej książki. Hyperversum to tak naprawdę gra, której akcja rozgrywa się w XIII-wiecznej Francji. Sześcioro przyjaciół rozpoczyna przygodę swojego życia. Przez awarię systemu Daniel, Ian, Jodie, Martin, Donna i Carl przenoszą się do świata wirtualnego. Nie potrafią wrócić do rzeczywistości i zostają zamknięci w grze. Poznają jak wyglądało życie 800 lat temu. Już na drugi dzień zyskują wrogów i trafiają do więzienia. Ian - najstarszy z bohaterów, przejmuje odpowiedzialność za swoich przyjaciół i zostaje wychłostany. Czy zdoła ochronić towarzyszy przed angielskim szeryfem? Jak poradzą sobie w średniowiecznym świecie? Czy wrócą do rzeczywistości?

 

Autorka pisząc książkę połączyła rzeczywistość z fantazją. „Hyperversum" opowiada o bitwie pod Bouvines, która wydarzyła się naprawdę 27 lipca 1214. Niektóre postacie, miejsca, obyczaje zachowały się na kartach historii. Cecilia korzystając ze źródeł umieściła je obok postaci fantastycznych. Całość jest dopracowana i tworzy fascynującą powieść. Czytając możemy poznać jak żyli średniowieczni ludzie.

 

Przyjaciele są postaciami dynamicznymi. Życie w XIII wieku sprawia że inaczej postrzegają swoją egzystencję. Ian zanim trafił do gry robił badania na temat rodziny Montmayeur. Na jego szczególną uwagę zasłużyła Isabeau de Montamayeur, która żyła we Francji. Jak się potem okazuje bohater poznaje ją w wirtualnym świecie. Jest ona ważną osobą dla Ian'a i wpływa na jego decyzje. Daniel, który żył wcześniej w cieniu swego przyjaciela stanie się ważną postacią, którą będą zachwyceni m.in. król Francji. Także Jodie i Martin poznają swoje prawdziwe oblicze. Dostrzegą na co ich stać. Czy potrafią się poświęcić dla drugiej osoby? Jak wpłynęli oni na losy Francji?

 

Książkę warto przeczytać. Ona naprawdę wciąga. Powoduje, że trudno jest przestać myśleć o Hyperversum. Czy i my moglibyśmy przenieść się 800 lat wstecz i zmienić bieg zdarzeń historycznych? Opisy wydarzeń, emocji powodują, że znajdujemy się razem z bohaterami we Francji. Razem z nimi przeżywamy każdą walkę, zachwyt i nieszczęście. Akcja książki ani na moment się nie zatrzymuje. Pędzi tak, że trudno jest przerwać czytanie. Przyjaciele przeżywają wiele przygód. Z każdą kolejną stroną dzieje się co raz więcej. Dobiegając do końca nie miałam dosyć. Już nie mogę się doczekać, aż zostanie wydana kolejna część. „Hyperversum" polecam każdemu, nie tylko fanom fantastyki. Uważam, że każdego coś zainteresuje w tej książce i tak jak ja, będzie ją czytał z zapartym tchem.

Dosiak

Grupa przyjaciół postanawia wypróbować nową grę wideo, która jest prawdziwym przebojem na rynku. Niesamowicie immersyjne, zacierające granicę pomiędzy światem rzeczywistym a wirtualnym, Hyperversum staje się przyczyną niewytłumaczalnego zdarzenia. Podczas rozgrywki Ian, Daniel i Jodie przenoszą się w czasie, trafiając do XIII wiecznej Francji. Życie w średniowiecznej Europie nie należało do bezpiecznych, o czym bohaterowie przekonają się już pierwszego dnia pobytu we Flandrii. Wystraszeni i zmęczeni udają się do najbliższego miasta, niestety szybko popadają w konflikt z administratorem terenu Jeromem Derengalem, który nie mając litości dla nowoprzybyłych, wtrąca ich do więzienia. Od tej pory przyjaciele będą zmuszeni do podjęcia wielu wyzwań i desperackiej walki o przetrwanie. Czy uda im się kiedykolwiek powrócić do domu? A jeśli nawet istnieje taka możliwość czy na pewno wszyscy zechcą opuścić rzeczywistość, w której poznali co to honor, szlachetność i miłość do pięknej damy?

 

Przez niemal całą powieść odnosiłam wrażenie, że Hyperversum to nic więcej jak tylko przyjemna historyjka dla młodzieży, w której dobro zwycięży, a zło zostanie ukarane. Dynamiczna fabuła obfituje w liczne zwroty akcji, bohaterowie nieustannie napotykają na nowe trudności i przeszkody jednak wszystko to jest bardzo przewidywalne. Bez trudu odgadłam wiele wydarzeń i domyśliłam się, co grupa przyjaciół będzie musiała zrobić żeby móc przetrwać w średniowieczu. Podobnie rzecz ma się z portretami psychologicznymi. Postacie wykreowane przez autorkę są bardzo jednoznaczne przez większą część powieści. Główni bohaterowie, czyli Ian i Daniel to prawdziwi przyjaciele i nic nie jest w stanie ich poróżnić. Mimo wielu kłopotów i trudnych decyzji do podjęcia, między nimi nie dochodzi do żadnych konfliktów czy nawet ostrzejszej wymiany zdań. Uważam, że to nieco naiwne postrzeganie przyjaźni i oddania, bowiem nawet najbliższe sobie osoby nie są w stanie ustrzec się przed jakimkolwiek konfliktem. Szkoda też, że pani Randall nie bardzo wiedziała co zrobić z innymi, mniej ważnymi postaciami, takimi jak np. Jodie. Dziewczyna właściwie nie odgrywa żadnej znaczącej roli, niczego do fabuły nie wnosi.
Dopiero zakończenie nieco zmieniło moje zdanie o Hyperversum. Tak, jak wcześniej przewidziałam wiele zdarzeń, tak finał opowieści bardzo mnie zaskoczył. I to właściwie kilkadziesiąt ostatnich stron zadecydowało o ocenie i ogólnym odbiorze książki. Autorka dodała na koniec dramatyzm i napięcie tworząc sytuację, w której nie ma dobrego rozwiązania. Jakąkolwiek decyzje podejmie jeden z bohaterów skrzywdzi nią swoich towarzyszy. Odczuwane w tym momencie emocje w dużej mierze zrekompensowały mi wcześniejsze niedoróbki.

 

Hyperversum to fantastyczna opowieść czerpiąca nieco z faktów historycznych, którymi jak autorka sama przyznaje, dowolnie manipulowała, naginając do swojej wizji. Obok prawdziwych postaci, takich jak feudałowie Henri de Bar, Etienne de Sancerre czy Henri de Grandpre znaleźli się główni bohaterowie książki. Realia średniowiecznego życia zostały oddane z dużą szczegółowością, w powieści znajdziemy opisy turniejów, pojedynków czy ceremonii pasowania na rycerza. Dzięki temu historia dużo zyskuje i staje się interesująca nawet mimo niezbyt oryginalnych rozwiązań fabularnych. Hyperversum jest przyjemną, pozwalającą oderwać się od rzeczywistości lekturą. Wydaje mi się, że jest ona przeznaczona raczej dla młodszych czytelników, ze względu na wspomnianą naiwność w kreowaniu bohaterów i zdarzeń, ale także dorośli powinni poddać się magii historii, w której szlachetni bohaterowie muszą stawić czoła niegodziwcom, broniąc swojego honoru i walcząc o życie.

Jjon

Pewnie niejeden rodzic usłyszał z ust swojej latorośli pytanie: Jak wyście żyli, kiedy nie było komputerów? Nic dziwnego, że dla osób wychowanych w erze gier komputerowych, może się to wydawać niewyobrażalne.

 

Tytułowe Hyperversum to gra RPG, która zafascynowała i wciągnęła – w sensie przenośnym i dosłownym – szóstkę przyjaciół. Młodzi Amerykanie zostają przeniesieni do średniowiecznej Francji, gdzie muszą znaleźć sposoby na przetrwanie i powrót do dwudziestego pierwszego wieku. Nie jest to proste, ponieważ fikcyjny świat, do którego przypadkiem trafiają, staje się dla nich rzeczywistością. Co więcej, znajdują w nim miejsce dla siebie.

 

Tematyka Hyperversum w pierwszej chwili nie wydawała mi się zachęcająca, bo jakiż pozytywny efekt ma namiętne oddawanie się rozgrywkom, które pochłaniają wiele czasu i uwagi? Okazuje się jednak, że niesamowite przygody przeżywane przez bohaterów są ważniejsze niż gra sama w sobie, a tematyka jest jak najbardziej odpowiednio dobrana dla młodego czytelnika. Przedstawione wartości, które bynajmniej nie należą do przeszłości ani tym bardziej do fantazji, to wartości ponadczasowe. Możliwe, że autorka chciała przypomnieć czytelnikom o tym, że mimo zmieniającej się rzeczywistości przyjaźń, miłość, odwaga, wzajemna pomoc, honor, odpowiedzialność, przełamywanie samego siebie to wartości uniwersalne, które nie dewaluują się wraz z upływem czasu, oraz że siła strachu i nienawiści zawsze ma działanie destrukcyjne.

 

Kolejną wartością powieści Hyperversum jest umiejętne połączenie realiów trzynastowiecznej Francji z rzeczywistością dwudziestego pierwszego wieku, czyli wymieszanie elementów historycznych z fantastycznymi, co pozwala osobom sceptycznie nastawionym do gatunku 'fantasy' na przekonanie się do niego. Wydaje mi się, że Cecilii Randall udało się w pełni zrealizować swoje zamierzenie: Chciałam pobawić się rzeczywistością i fantazją, mając na względzie jeden cel: rozrywkę [str. 748].

 

Powieść tę czyta się naprawdę świetnie, i choć na początku miałam wrażenie, że wydarzenia są zbyt oczywiste, akcja nabrała rozmachu i niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Dla niektórych osób objętość książki pewnie będzie odstraszająca. Zapewniam, że mimo to powieść czyta się bardzo szybko. Nie wiem, jak autorka to zrobiła, ale – szczerze mówiąc – odczucie dominujące po przeczytaniu Hyperversum nie ma nic wspólnego z przesytem czy zmęczeniem. Zdecydowanie jest to niedosyt, a może raczej rozbudzony apetyt. Mam nadzieję, że będzie jakiś dalszy ciąg. Najchętniej natychmiast :-)

Klara203

Cecilia Randall jest autorką bestsellerowych powieści dla młodzieży, która urodziła się w Modenie. Ukończyła studia na wydziale Języków i Literatur Obcych, a także studia w dziedzinie Komunikacji i Technologii Informacyjnych na Uniwersytecie w Bolonii. Potem zaczęła pracować jako graficzka, projektantka stron internetowych i ilustratorka. ,,Hyperversum" jest jej pierwszym dziełem, które zostało wydane w 2006 roku. Książka zdobyła nagrodę literacką Premio Letterario Nazionale Insula Romana, w kategorii ,,Proza dla młodzieży". Pisarka pisze kolejne książki, my zaś się cieszymy jej ,,najstarszym dzieckiem", które możemy już czytać w Polsce.

 

,,Hyperversum" może przestraszyć czytelników, ze względu na dużą liczbę stron. Niektórzy mówią, że ,,czym więcej tym lepiej''. W tym przypadku mogę się zgodzić, ponieważ fabuła jest bardzo rozbudowana i ciekawa. Książka zawiera w sobie wiele cennych informacji o przeszłości, oraz opisuje styl życia w tamtych czasach. Dzięki bohaterom możemy poczuć się, jakbyśmy byli razem z nimi w średniowieczu.

 

Uwagę przyciąga okładka, która przedstawia bohaterów. Dzięki strojom i przedmiotom, które posiadają, możemy się dowiedzieć kim są. Damą jest Jodie, łucznikiem Daniel a z mężczyzna z mieczem to Ian. Nie wiadomo gdzie się znajdują, czy w klasztorze, czy w zamku, ale jedno jest pewne, że są w średniowiecznym świecie.

 

Wiele ludzi często poświęca swój cenny czas na jakąś grę, która zaczyna ich uzależniać. Pragną znaleźć się choć przez chwilę w tamtym świecie, ale co powiedzą, gdy naprawdę tam zostaną. To właśnie spotyka sześciu znajomych, którzy trafiają do XIII- wiecznej Francji. Po sztormie Daniel, Martin, Ian i Jodie są razem, ale nie mogą znaleźć Donny i Carla. Postanawiają zacząć nowe życie w tym świecie, ale nie jest w cale to takie proste. Ian by ratować przyjaciół i nieznaną kobietę godzi się być wychłostany. Na szczęście nieznajoma im pomaga i razem trafiają do zamku, w którym przebywa jej opiekun. Ian staje się rycerzem i zakochuje się w Isabeau de Montmayeur, którą uratował. Dama ma już swojego narzeczonego, który zostaje zabity przez Iana. Chłopak stoi przed trudnym zadaniem, ponieważ musi zastąpić jego miejsce. Staje się mężem ukochanej i szykuje się do bitwy. Przez cały ten czas zna historię Francji, ale nie wie co się stanie po walce. Daniel będąc jego przyjacielem, staje się jego giermkiem. Pomaga mu, jak tylko potrafi i staje idzie razem z nim na bitwę. Dziewczyna Daniela nie jest zadowolona z tego. Ona została damą, która spędza czas z Isabel i Martinem. Pewnego razu odnajdują Donnę, która zostaje przyjęta do zamku. Pojawia się nadzieja, gdy przyjaciele spotykają Carla, który nawiązał połączenie z grą i może ich zabrać. Stają przed trudnym zadaniem, w którym muszą zdecydować czy chcą zostać w tym świecie, czy wrócić.

 

Uwielbiam książki historyczne i ta przypadła do mojego gustu. Niektóre postacie nie są prawdziwe, ale jedno jest pewne, że bitwa pod Bouvines się odbyła. Podoba mi się to, że bohaterowie historyczni stali się przyjaciółmi Iana. Pisarka musiała się bardzo napracować by nic nie popsuć w biegu historii, ale moim zdaniem jej się udało. Tworząc tak cudowne dzieło, zachęca innych do dowiedzenia się więcej o tej walce.

 

,,Hyperversum" polecam wszystkim historyką, oraz maniakom komputerowym, dla których gra jest najważniejsza. Książka wam pokaże, co może się stać. Poza tym nie tylko oni mogą przeczytać to dzieło, ale także młodzież, którym ,,Hyperversum" zapewni mile spędzony czas.

Katee

Czy będąc dziećmi marzyliście o tym by stać się bohaterem swojej ulubionej kreskówki lub gry komputerowej? Czy chcieliście wraz z resztą bohaterów przeżywać niebezpieczne, zapierające dech w piersiach przygody?
A może chcieliście podróżować w czasie? Przenieść się do ery dinozaurów lub na własnej skórze poznać realia średniowiecza?

 

Ian, Daniel, Jodie, Martin, Donna i Carl wielbiciele najnowszej gry rpg Hyperversum, za sprawą niezrozumiałych sił przenoszą się do XIII wieku. Są przerażeni, nie rozumieją tego co się z nimi dzieje, a gdyby tego było mało od razu popadają w konflikt ze średniowiecznymi władzami Anglii. Na szczęście jeden z bohaterów, najstarszy z grupy Ian, znawca średniowiecznej historii i obyczajów, doskonale wpasowuje się w epokę i otaczające realia, wprowadza przyjaciół w nowy dla nich świat i wielokrotnie ratuje z niebezpiecznych opresji.
Przewrotny los sprawia, że grupa Amerykanów trafia na dwór hrabiego Guillaume de Ponthieu, głowy rodu, którego Ian miał okazję gruntownie przestudiować w trakcie przygotowań do pisania pracy magisterskiej. Czy w obecnej sytuacji bohaterowie nie mogli trafić lepiej? Co spotkało ich na dworze hrabiego? Czy udało im się cało powrócić do domu? Po odpowiedzi zapraszam do książki.

 

Książkę przeczytałam jednym tchem, momentami aż ciężko było mnie od niej oderwać. Hyperversum pochłonęło i mnie, czułam się tak jakbym towarzyszyła bohaterom w ich niezwykłych przygodach, jakbym była jednym z nich, w samym środku przełomowych wydarzeń.
Pani Randall wykreowała niezwykłe postacie, budzące sympatie chyba każdego czytelnika. Śmiałam się razem z nimi, płakałam razem z nimi, przeżywałam każdy ich wzlot i upadek, aż ciężko było mi się z nimi rozstawać, z prawdziwą przyjemnością przeczytałabym kontynuację ich losów.

 

Teraz gdy emocje już opadły i pierwszy zachwyt minął, na książkę spoglądam z pewnym dystansem. Wprawdzie Cecilia Randall wykreowała interesujący świat z równie interesującymi postaciami, jednak wyczuwa się w nim pewną nutę sztuczności. Bohaterowie zbyt łatwo przystosowali się do niecodziennej sytuacji, los był dla nich zbyt łaskawy. Ian od samego początku był niczym waleczny rycerz wprost stworzony do życia w średniowieczu, za idealny by istnieć naprawdę. Zdaje sobie sprawę, że jest to jedynie powieść fantasy, że wszystkie wydarzenia w niej opisane są jedynie wytworem wyobraźni autorki, mimo wszystko od takich książek również oczekuje odrobiny prawdopodobieństwa, nie lubię gdy wszystko wszystkim się udaje, a cała historia jest jednym wielkim pasmem powodzeń bez żadnej małej porażki.
Chyba nie lubię ideałów, nawet tych książkowych.

 

Mam wielki kłopot z wystawieniem oceny, z jednej strony jestem zachwycona, z drugiej odrobinę zirytowana, było zbyt pięknie, zbyt idealnie.

 

Zachęcam wszystkich do przeczytania Hyperversum, warto chociażby dla gruntownie opisanych średniowiecznych realiów.
Jestem bardzo ciekawa opinii innych.

MirandaKorner

Gra komputerowa. Niewinna rozgrywka w towarzystwie przyjaciół. Średniowiecze: pojedynki, rycerze, zamki, żadnej techniki. To tylko zabawa, mająca na celu zapewnienie kilku godzin rozrywki. Czy aby na pewno? A co, jeśli okaże się, że gra zmieniła się w rzeczywistość?

 

To właśnie przydarzyło się Ianowi, Danielowi, Jodie, Martinowi, Donnie i Carlowi. W jednej chwili byli bohaterami Hyperversum, w drugiej – trzynastowiecznymi podróżnikami. Wydaje się to niemożliwe, ale czy to powód, dla którego taka sytuacja nie ma prawa wydarzyć się naprawdę?

 

Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku; czasach, które obfitują we wszelkiego rodzaju udogodnienia i cuda techniki. Komórki, komputery i telewizory znajdują się w prawie każdym domu. Internet, iPody, zegarki... Nie wspominając o tak oczywistych dla nas sprzętach jak lodówka czy pralka. Ciężko jest wyobrazić sobie życie bez tych urządzeń. Nie można też zapomnieć o tym, jak daleko posunęła się nauka. Dobrym tego przykładem jest chociażby medycyna: to, co teraz całkiem łatwo wyleczyć, kiedyś prowadziło do śmierci. Czy bylibyśmy w stanie żyć w czasach odległych osiemset lat od tych, które znamy? Po zaznaniu nowoczesności, która towarzyszy nam na co dzień, byłoby to wyjątkowo trudne zadanie. Zadanie, przed którym stanęli bohaterowie „Hyperversum" autorstwa Cecilii Randall.

 

Gdy przyjaciele przenieśli się do średniowiecza, ich pierwszą reakcją było niedowierzanie, później zastąpione przez złość, strach i zagubienie. Jak grupka nastolatków ma poradzić sobie w czasach, które są im znane jedynie z książek i lekcji historii?

 

Podczas sztormu towarzysze rozdzielają się. Ian, Jodie, Daniel i Martin zmierzają w stronę Francji, a Donna i Carl udają się do Anglii. Dla tych pierwszych porozumienie się z otoczeniem stanowi niemały problem: ich ojczysty język to angielski. Wyjątkiem jest Ian, który zna francuski i dlatego też postanawia znaleźć dla przyjaciół schronienie w pobliskim klasztorze. Jednak nie udaje mu się to: zostaje poddany karze chłosty, a następnie trafia do więzienia. Z opresji ratuje go tajemnicza dziewczyna, z którą los zwiąże go w najbardziej nieoczekiwany sposób...

 

Jeżeli chodzi o wygląd książki, pierwsze, co rzuca się w oczy, to okazała objętość. „Hyperversum" to ponad siedemset stron wspaniałej przygody. Nie przepadam za czasami średniowiecznymi, a jednak dzięki lekkiemu pióru Cecilii Randall, trzynasty wiek stał się dla mnie interesujący. Wszyscy bohaterowie są nadzwyczaj plastyczni i rzeczywiści. Każdy z nich jest inny i posiada indywidualne cechy. Ian zachwyca odwagą i gotowością oddania życia za przyjaciół; Daniel wyróżnia się zdecydowaniem i lojalnością; Jodie troszczy się o wszystkich i dba o to, by nikomu nie stała się krzywda.

 

Z postaci występujących w powieści najbardziej polubiłam Isabeau. Była ona dzielna i zdecydowana, potrafiła walczyć o swoje, a równocześnie poddać się woli opiekuna, kiedy zachodziła taka potrzeba. Była gotowa wyjść za nieznanego jej człowieka, by zapewnić pokój mieszkańcom państwa, w którym żyła. Jej siła ducha i wola walki to cechy godne naśladowania.

 

W „Hyperversum" ciągle coś się dzieje. Walki, pojedynki, bitwy, intrygi, zdrady, zakazane uczucie i podstępy: to właśnie czeka Was w tej pomysłowej historii, która wręcz porywa do średniowiecznego świata.

 

Tę powieść polecam osobom zarówno zainteresowanych historią, jak i tych, którzy za nią nie przepadają. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zamiast suchych faktów i dat znajduje się w niej mnóstwo akcji. Niech ilość stron nie odstrasza: gwarantuję, że ponad siedemset stron to w tym przypadku mnóstwo zabawy, po których wciąż czuć niedosyt.

 

Sięgnij po „Hyperversum". Daj się wciągnąć.

Sihhinne

W dzisiejszych czasach nauka rozwija się bardzo szybko. Przykładem tego mogą być coraz to nowe gadżety, których używamy. Komórki, pady, laptopy. A co z grami komputerowymi? Do czego może doprowadzić nas rozwój technologii? Przedstawił nam to Steven Lisberger w filmie ,,Tron" jak i włoska autorka Cecilia Randall w niesamowitej powieści ,,Hyperversum".

 

Ostrzegali cię przed spędzaniem całego wolnego czasu w wirtualnym świecie gier komputerowych? Mieli rację... Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym. Taka gra nazywa się Hyperversum. Daniel, Ian i Jodie przenoszą się d XIII-wiecznej Francji, żeby w świecie wirtualnym przeżyć największą przygodę swojego życia. w wyniku awarii systemu fikcja miesza się z rzeczywistością, a powrót do teraźniejszości staje się niemożliwy. Przed bohaterami pojawiają się nieoczekiwane wyzwania. Czy Ian uratuje ukochaną z przeszłości? Czy Daniel pokona strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni? Hyperversum. Daj się wciągnąć.

 

Nie sądziłam, że to nadejdzie tak szybko. Co mam na myśli? Konkurencję dla ,,Siewcy Wiatru" w kategorii najlepsza książka fantasy. A jednak. Książka Mai Lidii Kossakowskiej jest do pobicia, i na dobrą sprawę została w tyle. Kto, lub co jest sprawcą tego zamieszania? ,,Hyperversum"! Jak dla mnie najlepsza książka fantasy, i może najlepsza jaką kiedykolwiek czytałam. Ale co jest w niej takiego wspaniałego? Na oko wydaje się być nową książką z dziwną fabułą i nowatorskim pomysłem. Z tym się mogę zgodzić, ale zawiera ona w sobie magię nie do opisania.

 

Czytelnik chłonie każdą literę, każde słowo, każde zdanie, każdą stronę, każdy rozdział, a w końcu całą powieść nie zauważając upływu czasu. Ciężko jest to sobie wyobrazić, prawda? Mogłabym książkę zachwalać i zachwalać i zachwalać, ale pewnie byście zasnęli w pewnym momencie. Więc postaram się sprężyć.

 

Sam pomysł jest niepowtarzalny, unikatowy, nowatorski. Gra Hyperversum jest naprawdę interesująca i gdyby istniała, to bym od razu zaczęła grać. Ale co by się wydarzyło gdyby to mnie się przydarzyło to, co Ianowi, Danielowi i Jodie? Nie wiem. Pewnie bym nie przetrwała w średniowieczu. Jednakże oni znaleźli w sobie siłę i przeżyli. Nauczyli się także tego, że cała przyszłość jest zaplanowana, że wszystko się powtarza.

 

Cała książka jest wypełniona wiernymi opisami średniowiecza. Mogłam poznać sposób życia rycerzy, giermków, dam i właścicieli ziem. Autorka opisała wszystko w bardzo interesujący sposób, nie nudząc czytelnika. Znajdziemy tam także wątek oddania ukochanej lub władcy, przyjaźni, miłości, odwagi i nieustraszenia.

 

Moim ulubionym bohaterem jest Ian. Może przez to, że mam sentyment do tego imienia (przykładem jest Ian z ,,Intruza"). Bynajmniej jest wspaniałym chłopakiem, oddanym ukochanej, odważnym, troszczącym się o przyjaciół. Chciałabym spotkać kogoś takiego w teraźniejszości. Daniel także jest wspaniały, można zazdrościć Jodie takiego chłopaka. Reszta bohaterów jest doskonale skonstruowana, i inni autorzy powinni się na nich wzorować.

 

Podsumowując, ,,Hyperversum" jest pozycją nie do przegapienia. Jeśli się zastanawiacie nad kupnem, nie wahajcie się ani chwili dużej. Powieść jest warta swojej ceny, jest także bardzo gruba, czego ciężko szukać pośród wysypu nowości. Ja jestem książką zachwycona i niecierpliwie oczekuję następnych części. Jednakże, ta recenzja w małym stopniu wyjaśnia ogrom powieści Cecili Randall. Po prostu przeczytajcie.
Więcej szczegółów o książce znajdziecie na www.hyperversum.pl

 

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Esprit, za co serdecznie dziękuję!

Caroline Ratliff

Czy kiedykolwiek w życiu marzyłeś o tym, by przenieść się do świata swojej ulubionej gry komputerowej? Razem z rycerzami walczyć na wojnach, wcielić się w rolę sima czy brać udział w wyścigach formułą1? Ianowi, Danielowi, Jodie i trójce ich przyjaciół przydarzyła się zupełnie niesamowita przygoda - grając w grę Hyperversum, zostali przeniesieni do świata gry, XIII - wiecznej Francji. Czy dzisiejsza młodzież potrafiłaby odnaleźć się w tamtych czasach? W czasach, gdy na każdym kroku widzisz rycerzy i damy dworu, mieszkach w chacie bądź zamku, a całym państwem rządzi król? Na to pytanie odpowiada treść książki 'Hyperversum', autorstwa włoskiej pisarki Cecilii Randal.

 

Od samego początku, gdy tylko książka dotarła do mojego domu, byłam do niej sceptycznie nastawiona. Owszem, uwielbiam fantastykę i w ogóle, ale gry komputerowe nigdy do mnie nie przemawiały. Nie rozumiem, jak można siedzieć kilka (lub kilkanaście!) godzin przed ekranem komputera i sterować wymyślonymi postaciami. Zawsze, gdy widziałam jak gra mój kuzyn, zapalony miłośnik RPG, ciarki mnie przechodziły, widząc jak uśmierca kolejnych przeciwników. Coś strasznego. A potem dziwią się, że młodzież jest agresywna! Wracając jednak do 'Hyperversum' - lubię takie opasłe tomiszcza, jednak bałam się, że książka mi się nie spodoba ze względu na tematykę, i będę się musiała męczyć parę dni z tą książką. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że aż tak źle nie było.

 

Ian, jeden z głównych bohaterów, to student historii. Gdy razem z przyjaciółmi cofają się w czasie, jego wiedza jest niesamowicie przydatna. Podczas swojego pobytu w XIII wieku, mężnieje, staje się prawdziwym mężczyzną. A na dodatek, spotyka kobietę swoich marzeń, której urodę mógł podziwiać do tej pory tylko na kartach starych kronik. Bardzo podobało mi się wplecenie w opowieść fantastyczną wątku miłosnego, właśnie między Ianem a Isabeau de Montmayeu. Ian wychowywał się w domu razem z Danielem i Martinem - jednak żaden z dwóch chłopców nie był jego bratem. Rodzice Iana zginęli, a najlepszy przyjaciel jego ojca wziął go pod swoje skrzydła i razem z rodziną zaopiekował się nim, zapewniając miłość i dach nad głową. Traktowali chłopaka jak własnego syna.

 

Czytając 'Hyperversum' ma się wrażenie, że autorka, Cecilia Randall dokładnie przemyślała każdy wątek, każdy akapit i każde zdanie, a może także i słowo. Cała fabuła jest niesamowicie precyzyjnie rozplanowana, nie ma wepchniętych na siłę wątków. Jednak czasami jest nudno. Może mam takie wrażenie, dlatego, że nie przepadam za czasami średniowiecza i nie bardzo interesowały mnie obyczaje jak i zdarzenia dziejące się w tamtych czasach. Jednak fanatykom historii na pewno się spodoba! Autorka z wielką precyzją odmalowała nam życie w XIII wieku, nie skąpiła szczegółów i świetnie pomieszała prawdę z fikcją, historię z fantastyką. Otóż moi drodzy państwo, 'Hyperversum' to nie powieść historyczna, co mogłoby się wydawać po przeczytaniu większości książki, ale powieść czysto fantastyczna! Niektórzy bohaterowie, oczywiście, są prawdziwi, tak jak i niektóre miejsca i daty. Lecz wszystko jest umiejętnie połączone z wyobraźnią autorki.

 

A czy Wy, potrafilibyście odnaleźć się w tamtym świecie? Bez komputera, internetu, komórek, prądu, samochodów i zgiełku miasta? Przyznam szczerze, że ja nie. Nie wyobrażam sobie żyć w tamtych czasach i gdyby przydarzyłaby mi się sytuacja rodem z 'Hyperversum' - chybabym oszalała.

 

Powieść 'Hyperversum', autorstwa włoskiej pisarki Cecilii Randall, to książka zdecydowanie godna polecenia. Może momentami autorka trochę przynudza, jednak myślę, że warto się trochę pomęczyć, bo książka jest zdecydowanie tego warta.

Vivi22

Przyznam, że trochę obawiałam się tematu poruszanego w książce i czasów średniowiecznych. Jak wiecie nie lubię historii...

 

Poza tym tak się na tę książkę napaliłam, jak szczerbaty na suchary, że myślę sobie: a jak mi się nie spodoba?

 

No przecież świat się wówczas nie skończy, Zwrócę ją Bujaczkowi i tyle... Z drugiej jednak strony uwielbiam grube książki, które z góry nie zapowiadają rychłego końca historii.

 

Książka zaczyna się niewinnie jak na nasze czasy. Młodzi ludzie grają w ulubioną grę komputerową. Jednak w pewnym momencie dzieje się coś, co sprawia, że myślami i ciałem znajdują się naprawdę w grze...

 

Od tego momentu w ich życiu dzieją się różne historie, o których nawet nie śnili. Stali się częścią średniowiecznej Francji i muszą tam zacząć żyć póki nie zjadą sposobu na powrót do swojego świata. Chciałam napisać, póki nie znajdą sposobu na powrót do rzeczywistości ale miejsce i czas gdzie się znaleźli w grze, też jest przecież rzeczywistością...

 

Gdy zanurzycie się w świat średniowiecznej Francji, staniecie się rycerzem, giermkiem albo hrabią. Ewentualnie hrabiną. Ja zdecydowanie utożsamiałam się z Ianem. Będziecie śledzić losy przyjaciół z zapartym tchem albo obgryzając paznokcie. Ewentualnie jedno i drugie. Wciąż będziecie się obawiali, czy pobyt ludzi z XXI wieku nie zmieni biegu historii. Będziecie chcieli, żeby Ian wciąż był w książce tak nieskazitelny i sprytny a przy tym inteligentny i wierny swoim przyjaciołom.

 

Książka porwała mnie od pierwszych stron. Naprawdę. Już nie pamiętam, która książka tak mnie wciągnęła. Do tego stopnia, że gdy jej nie czytałam tylko zajmowałam się domowymi sprawami, myślałam o książce i nie mogłam się doczekać żeby ją dalej móc czytać. W sobotę wzięłam "Hyperversum" do rąk i dałam się porwać autorce. Ze względu na brak czasu przeczytałam tylko 150 stron przez cały dzień. Ale w niedzielę... Pochłonęłam 600 stron...

 

Książka ta, jak każda, ma swoje minusy. Według mnie jest zbyt cienką książką. Za szybko i za dobrze się ją czyta. Porywa od samego początku by cały czas trzymać w napięciu i by ciągle się coś działo. Nie daje czytelnikowi na chwilę myślami od siebie odpocząć.

 

Hyperversum niesie również uniwersalne wartości, o których łatwo zapomnieć w obecnych czasach. Wierność, oddanie, honor, zaufanie to tylko kilka z wartości, z którymi będziecie mieli do czynienia w tej literaturze.

 

Żałuję, że ta książka nie jest moją własnością tylko pożyczona i że muszę ją zwrócić. Ale już szukam jej do kupienia, żeby stanęła na półce z moimi ulubionymi książkami. I za jakiś czas znowu po nią sięgnę a jak Emilka podrośnie dam jej do przeczytania i sama znowu ją pochłonę.

 

Na szczęście Hyperversum ma też plusy. Zakończenie. Jak dla mnie rewelacyjne bo daje mi nadzieję, że Cecilia Randall napiszę dalszy ciąg przygód Iana i Isabeau oraz ich przyjaciół. A na blogu Skarletki przeczytałam, że takie nastąpi więc czekam. I jak tylko pojawi się w księgarniach to będzie moja i już!

 

Polecam Wam bo myślę, że tak jak ja, nie będziecie się przy tej lekturze nudzili.

Beatrice

Hyperversum. Daj się wciągnąć!

 

Długo zastanawiałam się co mogę powiedzieć o tej powieści, która wyjątkowo zapadła mi w serce. Nie da się ukryć, że zakochałam się w niej już od pierwszego wejrzenia, gdy tylko zobaczyłam ją na półce księgarni i przeczytałam opis. Jednak dopiero gdy zaczęłam czytać przekonałam się o wartości tej książki. Czytałam jednym tchem i z nadzieją oczekuję na każde najnowsze informację odnoście kontynuacji. Piszę więc na świeżo, zaraz po przeczytaniu książki, aby to emocje pokierowały tym razem moim słowem...

 

Hyperversum nie jest zwykłą grą komputerową, a przynajmniej było nią do czasu gdy postanowiło pójść na przekór logice, aby spełnić przeznaczenie szóstki młodych ludzi, którzy trafiają w sam środek wydarzeń XIII wieku do średniowiecznej Francji. Z początku banalna gra, na skutek awarii systemu, staje się śmiertelnym zagrożeniem dla każdego z nich, a nawet najbardziej wytrawni gracze nie wiedzą jak zakończyć rozgrywkę. Z powodu rozdzielenia się, zagubieni przyjaciele błądzą po obcym świecie, szukając schronienia i wytłumaczenia, jednak nie wszystko dobrze się układa. Wkrótce zmuszeni są uciekać i walczyć o życie u boku najważniejszych Francuskich hrabiów . Czy jednak odnajdą się w tak dalekiej przeszłości? Czy Ian uratuje ukochaną, a Daniel pokona swój strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?

 

Z jednej strony taka życiowa przygoda może wydawać się czymś bardzo szczególnym, wręcz pięknym, jednak co zrobilibyśmy gdybyśmy znaleźli się tam naprawdę, tak jak Ian, Daniel, Jodie, Martin, Donna oraz Carl? Przystosowanie się do życia w nowych warunkach, o zupełnie innych zasadach nie jest łatwe, szczególnie gdy doda się do tego również trudności językowe. Nasi bohaterowie musieli poradzić sobie jednak z trudnościami jakie przygotował dla nich los, i zmierzyć się z zadaniami nagle przed nimi postawionymi. Nie jest to proste zadanie, jednak wiedza, że jest to ich jedyny sposób na przetrwanie i powrót (w końcu) do domu, dodaje potrzebną motywację napełniając ich serca odwagą i nadzieją.

 

Wielkim plusem powieści są jej bohaterowie. Doskonale stworzeni i różnorodni. Najbardziej pokochałam Iana, który przeszedł największą przemianę w tym średniowiecznym świecie. Zagłębiając się w powieści poznajemy jego wnętrze i wszelkie wątpliwości. Poznajemy go od strony kochającego i oddanego przyjaciela, pełnego prawdziwej odwagi i honoru. Jest on niewątpliwie bohaterem tej książki, który z początku przyćmił młodszego towarzysza Daniela. Wkrótce widzimy jednak i jego zmianę, która nadchodzi jednak z czasem wywołana gwałtownymi przejściami i emocjami, oraz troską o „rodzinę". Jedyne czego brakowało mi w tej rozwinięcie wątku kobiecego w tej książce, gdyż ani Jodie, ani Donna nie brały większego udziału w wydarzeniach. Nie polubiłam jedynie ostatniego z szóstki bohaterów, Carla, który włączył się dopiero pod koniec wydarzeń opisywanych w książce. Za to Isabeau wydawała mi się idealną postacią francuskiej księżniczki, co z kolei przywołało wspomnienia dzieciństwa, kiedy chciałam być taka jak one.

 

Powieść wnosi również w nasze życie pewne treści i wprowadza w nasz świat system innych, średniowiecznych wartości. Porównujemy różne systemy zachowań, które, choć czasem wydają się śmieszne, zwracają naszą uwagę na inne sprawy. Widzimy tutaj religijność i honor, nawet respekt i szacunek w stosunku do innych. Autorka wskazuje nam również okrucieństwo i tchórzostwo, które odczuwamy tu szczególnie mocno... Pisząc to mam wrażenie, że powtarzam słowa mojej nauczycielki polskiego, podczas omawiania lektury „Krzyżacy", jednak ta książka jest nieporównywalna z tamtą nudną lekturą.

 

Książka pisana jest lekkim językiem, dzięki czemu czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Nawet nie wiem kiedy minęło mi ostatnie z 700 stron. Początkowo ta objętość mnie lekko przerażała, ale czytając ostatnią stronę nie mogłam uwierzyć, że ta historia się już skończyła.. no to nie do końca był koniec, raczej początek nowej przygody. Autorka oczarowała mnie nie tylko językiem, ale również ciągłością i spójnością wydarzeń oraz niezwykłą wyobraźnią.

 

Jednym słowem, niesamowicie podobała mi się ta książka. Polecam ją wszystkim z całego serca i chyba nie muszę już nic więcej dodawać :)

Gosiarella

"- Wojna? Chcesz mi powiedzieć, że weźmiesz udział w prawdziwej wojnie?

- A słyszałeś o jakiejś udawanej, średniowiecznej wojnie?"

 

Gry RPG są dla mnie najciekawszym rodzajem. Polegają na wcieleniu się przez gracza w fikcyjną postać, która w świecie gry musi rozegrać ustalony scenariusz. Przyznam, że bardzo chciałabym móc zagrać w grę, która pozwoliłaby mi spojrzeć na cyberświat z punktu widzenia mojej postaci. Właśnie na tej zasadzie opiera się Hyperversum: "Prosty wizjer 3D i rękawiczki z optycznego włókna, które można podłączyć do komputera, pozwalały graczowi na przeżycie przygody z subiektywnej perspektywy. Grze towarzyszyła iluzja, że naprawdę jest się istniejącą w niej postacią. Wystarczyło poruszyć rękami lub głową, by zrobiły one to samo co gracz. Niektóre ruchy palców w rękawiczkach z optycznego włókna kontrolowały bardziej skomplikowane ruchy postaci, takie jak marsz, bieg, skoki czy pochylanie się. W słuchawkach można było też usłyszeć doskonale odtworzone dźwięki. Byłaby to naprawdę wiarygodna iluzja, gdyby tylko odtworzono jeszcze zmysł dotyku, smaku i węchu."

 

"-Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, co by było, gdybyś znała swoją przyszłość?"

 

To właśnie Hyperversum jest ulubioną grą bohaterów książki Cecilii Randall, którzy podczas rozgrywki doświadczyli potężnego wstrząsu, który spowodował odłączenie ich od Hyperversum, a zarazem przeniesienie do świata gry. Tym sposobem bohaterowie utknęli w XIII-wiecznej Europie. W dodatku zostali rozdzieleni. Carl i Donna zaginęli, a Ian, Daniel, Jodie i Martin znaleźli się sami w średniowieczu, gdzie obowiązują zupełnie inne zwyczaje i prawa, niż te które znają. Ponad to uwikłali się w konflikt między dwoma potężnymi mocarstwami - Francją i Anglią. Muszą szybko dopasować się do otoczenia i wcielić w nowe role, jakie podyktowało im średniowiecze, a także odnaleźć zaginionych przyjaciół i drogę do domu.

 

"-Gdybym znała swoją przyszłość, znaczyłoby to, że została ona już zapisana, a to z kolei znaczyłoby, że nie można jej już zmieniać."

 

W "Hyperversum" pojawia się mnóstwo postaci, zarówno historycznych, jak i fikcyjnych. Od tego natłoku można się trochę pogubić, jednak dotyczy to głównie postaci trzecioplanowych. Ian i Daniel są bezsprzecznie głównymi bohaterami powieści. Są oni bardzo poprawni, honorowi, odważni i dobrzy, jednak przy tym są także nieco nudni. Wszyscy starają się być bohaterscy i nikogo nie urazić. W całej książce są tylko dwaj bohaterowie źli do szpiku kości i jeden tchórzliwy, ale występują oni rzadko na łamach książki. Nie mówię, że nie zżyłam się z bohaterami, jednak z przykrością stwierdzam, że brakowało mi kogoś z ikrą, kto byłby bardziej ludzki i złożony oraz kto wywracałby całą historię do góry nogami. Niestety nie doczekałam się. Dopiero na ostatnich kartach książki Ian stał się bardziej barwny i dzięki temu czuję, że w następnych tomach może być o wiele ciekawszy.

 

Książa z początku mnie nie wciągnęła z pełną mocą, jednak po pewnym czasie myślałam już wyłącznie o przygodach bohaterów. Większość rozwiązań byłam w stanie przewidzieć od pierwszych stron książki, gdyż autorka postawiła mocne fundamenty, aby w naszym odczuciu historia była wiarygodna. Przez ten zabieg nie wiele rzeczy mogło mnie zaskoczyć, ale na szczęście lubię, gdy wszystko składa się w logiczną całość, więc zaliczam to, w tym wypadku, na plus. Jestem również pod wrażeniem dbałości o szczegóły. Wiele drobiazgów dotyczących średniowiecznych obyczajów autorka mogła zmyślić, jednak postanowiła zadać sobie trochę trudu i opisać detale zgodnie z wiedzą, jaką podają źródła. Oczywiście nie wszystkie zdarzenia i postacie pojawiające się w książce istniały na prawdę. W nocie na końcu książki Cecilia Randall wyjaśnia co jest prawdą, a co fikcją.

 

"Czyż czyny człowieka nie są ważniejsze od jego pochodzenia?"

 

Książkę czyta się łatwo i szybko. Jak już wspominałam wciąga i nie pozwala się oderwać do ostatniej kartki, a później zmusza do szukania informacji o premierze kolejnego tomu, którego już się nie mogę doczekać! Myślę, że zaciekawi każdego, kto nie przestraszy się tak grubej książki z tłem historycznym, dlatego polecam! Naprawdę warto!

 

„Ten, kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony – powiedział nagle Daniel ze swojej pryczy. – To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku i który zmienia cię na zawsze. Niełatwo przeżyć, gdy się go otrzyma... Zaczynam rozumieć, że potrzeba znacznie więcej odwagi, by go ze sobą nosić, niż by dać go sobie wypalić. A jeśli blizna jest tak głęboka, być może tylko bohater jest w stanie żyć z nią dalej."

Thingrodiel

Zaczęło się od tego, że o tej książce przeczytałam w zapowiedziach w internecie. Lubię fantastykę i lubię powieści płaszcza i szpady (kto kocha Dumasa, ręka w górę!). Cecilia Randall w swej książce połączyła te dwie rzeczy, co było dla mnie sporą zachętą. Jasne, spięcie w trakcie gry komputerowej to może trochę nie moja bajka, ale przejście między światami już jak najbardziej. Jak tylko książka ozdobiła półkę księgarni, rzuciłam się na nią z zainteresowaniem (dodatkowa atrakcja – powieść jest bardzo gruba, a zatem musiałam wcisnąć w nią swój nos).
Z okładki dowiadujemy się następującej rzeczy:

 

Ostrzegali cię przed spędzaniem całego wolnego czasu w wirtualnym świecie gier komputerowych? Mieli rację...

 

Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym.

 

Taka gra nazywa się Hyperversum.

 

Daniel, Ian i Jodie przenoszą się do XIII-wiecznej Francji, żeby w świecie wirtualnym przeżyć największą przygodę swojego życia. W wyniku awarii systemu fikcja miesza się z rzeczywistością, a powrót do teraźniejszości wydaje się niemożliwy. Przed bohaterami pojawiają się nieoczekiwane wyzwania. Czy Ian uratuje ukochaną z przeszłości? Czy Daniel pokona strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?

 

Cóż mogę powiedzieć? Początek wydał mi się nieco dziwny. Bohaterowie niecierpliwie wyczekują chwili, w której podłączą się do gry Hyperversum i przeżyją wirtualne przygody. To uczucie jest mi obce, może dlatego, że nie jestem zapalonym graczem. Niemniej czytałam dalej, bo byłam ciekawa, co autorka zrobi ze stworzonymi przez siebie możliwościami.
I dobrze zrobiłam.

 

Otóż okazuje się, że Cecilia Randall tylko chwilowo użyła wynalazków współczesności, by przenieść bohaterów w czasy dawniejsze i tam pozwolić im już radzić sobie z tym, co będzie dla nich dostępne. A to oznacza np. naukę walki mieczem. To oznacza odnalezienie się w zupełnie obcych realiach, a także konfrontację wyobrażeń z rzeczywistością (np. bardzo spodobał mi się motyw z mitem rycerskim – co nam się marzy o rycerskim honorze, a co było naprawdę).

 

Bohaterowie fikcyjni spotykają autentyczne postaci z historii. Ci zaś nie są jedynie papierowymi ludzikami z tabelki z podręcznika historii. Jako przykład podam moją ulubioną postać z książki - Guillaume de Ponthieu. Jest po prostu intrygujący, nigdy do końca nie byłam w stanie przewidzieć, jak postąpi, choć wierzyłam, że ceni Iana i jego przyjaciół na tyle wysoko, by nie skrócić ich o głowę. To nie jest typ miłego gospodarza, co to napoi, nakarmi, okryje pierzynką i opowie bajkę, ale wzbudza zaufanie, a przede wszystkim szacunek.

 

Główni bohaterowie zaś, Ian, Daniel, Jodie i Martin są przesympatyczni, nie przesadzeni w kreacji, dzięki czemu nie stali się nieprawdziwi. Obok takich ludzi można przejść na ulicy, są wśród nas.
I na deser ukochana Iana – piękna Isabeau. Nie jest jakąś ulotną pięknością, którą bohater li i tylko zdobywa bądź ratuje z opresji. Od początku znajomości z nią wiemy, że jest na swój sposób silna i odważna. Kiedy wspiera się na silniejszym ramieniu, nie przeszkadza. Jej uroda, często podkreślana, nie denerwuje. Dziewczyna sprawia wrażenie spełnionego sennego marzenia, ale nie wymyka się z palców.

 

Intryga w powieści jest równie ciekawa i dobrze przemyślana. Rozkręca się należytym tempem, tak, by wciągnąć czytelnika słowo za słowem. Udało się. Nawet nie wiem, kiedy wtopiłam się w książkę. Trudno mi się było od niej oderwać, a kiedy absolutnie musiałam to zrobić, ciągle myślałam o tym, co będzie dalej. Na pochwałę zasługuje tu nie tylko bardzo zgrabne dopisanie prawdziwym postaciom fikcyjnych znajomych czy rodziny, ale i smaczki historyczne podane w interesujący sposób. To w żadnym wypadku nie jest podręcznik do historii.

 

Po zakończeniu lektury uczucie "chcę więcej!" mnie nie opuściło. Dlatego na deser pozostawiam najlepszą wiadomość – to nie jest koniec historii. Czeka nas ponowne spotkanie z bohaterami. Już się nie mogę doczekać.
Książkę serdecznie polecam każdemu, kto lubi dobrą, lekką lekturę, ciekawą przygodę okraszoną pięknym romansem.
Powieść wyszła nakładem wydawnictwa Esprit.

Falka

„Ten, kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony (...). To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku i który zmienia cię na zawsze. Niełatwo przeżyć, gdy się go otrzyma... Zaczynam rozumieć, że potrzeba znacznie więcej odwagi, by go ze sobą nosić, niż by dać go sobie wypalić"[1].

 

Gdybyś miał możliwość przeniesienia się w dowolne miejsce i dowolny czas, gdzie chciałbyś się znaleźć? Wcielić się w rolę przeciętnego mieszkańca przedwojennego Paryża, pooddychać rześkim powietrzem wiktoriańskich nocy, stać się muzą Klimta. Obserwować, jak historia dzieje się na naszych oczach, a po wszystkim odpoczywać od przygód w domowym zaciszu własnych czasów. Oczywiście, o ile powrót będzie możliwy...

 

Grupka amerykańskich nastolatków dzięki Hyperversum – interaktywnej grze komputerowej – ma możliwość wirtualnego zasmakowania średniowiecznego życia. Gra pozwala na włączenie się w rozgrywkę zmysłem wzroku i słuchu, a możliwość kontrolowania ruchu postaci, przy pomocy specjalnych rękawiczek sprawia, że iluzja jest na tyle wiarygodna, że pozwalała na odczucie, jakby faktycznie osobiście uczestniczyło się we wszystkich przygodach. Wpisując do programu odpowiednie parametry historyczne, bohaterowie przenoszą się na moment do XIII-wiecznej Francji, by w świecie pełnym intryg zdemaskować angielskiego szpiega, którego działalność może zaważyć o wygranej Francuzów pod Bouvines. Nagle jednak w systemie pojawia się błąd i po krótkim spięciu wszyscy lądują na średniowiecznej ziemi, bez możliwości wykorzystania trzech żyć, zanim na ekranie pojawi się napis game over.

 

Gdy pierwszy szok minął bohaterowie uświadomili sobie, że realia, znane do tej pory z książek, stały się ich rzeczywistością. Od tego momentu zaczyna się prawdziwa rozgrywka, której ceną jest nie już dobra zabawa, ale życie jej uczestników. Znalazłszy się w dość kłopotliwych warunkach: bez znajomości języka, obyczajów, z groźbą konfliktu zbrojnego, który wisi nad terenami wybranymi do gry, gdzie każdy niewłaściwy krok może zdradzić ich obcość i pozbawić życia, grupka przyjaciół zrobi wszystko, by przeżyć do momentu, aż system pozwoli na powrót do XXI wieku. Autorka ani myśli oszczędzać bohaterów. Już na pierwszych stronach rozdziela drużynę na dwie grupki, które będą się szukać przez całą opowieść. Konstruuje szeregi drastycznych wypadków (ucieczki przed wojskiem, konflikt z miejscowym szeryfem, więzienia, pojedynki, przekradanie się na bezpieczne ziemie), by doprowadzić fabułę do punktu, w którym oddawszy swe losy w ręce możnego feudała, bohaterowie zaczynają w pełni egzystować w średniowiecznym świecie jako obcokrajowcy wierni królestwu Francji. Jako poddani zależni od rozkazów króla, który nie zawaha się wykorzystać ich życia według swoich planów. Nagrodzić majątkiem i piękną żoną lub wysłać na z góry przegraną wojnę.

 

Postaci stworzone przez Randall pomimo pewnego schematyzmu nie są całkowicie bezbarwne. W głównym bohaterze opowieści – Ianie – można śmiało się zakochać. Nie dość, że przystojny to jeszcze silny i odważny, nie zawaha się pomóc pięknej kobiecie w potrzebie, obronić słabszych towarzyszy, wbrew własnej woli wplątać się w magnacką intrygę dla dobra ogółu. Historia miłosna, której stał się bohaterem, dzięki fantastycznemu pomysłowi przekraczania granic czasu jest absolutnie niebanalna. Oprócz niego mamy możliwość obserwacji procesu dorastania jego młodszego kolegi – Daniela, który poznając trudy walki i oddania dla innych, wyrasta na kolejny wzór cnót wszelakich. Postaci kobiece są w opowieści Randall całkowicie pominięte, co tylko potwierdza średniowieczną modę na ich marginalizację. A szkoda, bo choć akcja skupia się na historii Iana, warto byłoby rozwinąć wątki wprowadzonych na wstępie kobiet. Jodie i Isabeau robią za tło, dzielnie wspierają swoich panów i pięknie wyglądają, nawet kiedy tęsknią i ciepią katusze rozstania.

 

Czego nie można odmówić Hyperversum to wartkiej akcji, przy której czytelnik nie ma czasu się nudzić. Chcąc nie chcąc momentami przypomina w swojej konstrukcji typowe powieści awanturnicze z całym wachlarzem charakterystycznych ucieczek, pościgów, romansów, przebieranek, walk, intryg i cudownie szczęśliwych zakończeń. Pęd akcji zwalnia momentami tylko po to, by za rogiem znów nabrać tempa. O dziwo, nie jest to tak męczące jak mogłoby się wydawać. Nie da się ukryć, Hyperversum wciąga, nawet jeśli nie jesteśmy do niego (tak jak ja) początkowo przekonani. Nie odłożymy jej, dopóki nie dowiemy się jak zakończą się losy bohaterów.

 

Randall wiarygodnie kreuje średniowieczne obrazy przestrzeni i zwyczajów. Choć zastrzega, że nie jest to powieść historyczna, a fantastyczna, bez wahania można uwierzyć w jej spójną wizję minionych wieków. Oprócz silnie rozwiniętej akcji przygodowej znajduje również czas, by pouczyć czytelników. Hyperversum nie jest więc typowym romansem awanturniczym, a raczej opowieścią o odpowiedzialności (osobistej i historycznej), historią o zdolności przystosowania się jednostki do każdych warunków i okoliczności, w końcu to dzieje przyjaźni i miłości przekraczającej czas i przestrzeń, determinowanej tajemniczymi zrządzeniami losu. Wszystko zawarte we wciągającej, pełnej zwrotów akcji oprawie, która zapewni czytelnikowi długie godziny rozrywki.

 

[1] C. Randall, Hyperversum, Kraków 2011, s. 681.

Bezimienna

Mieliście może okazje poznać czar gier RPG? Możliwość wcielenia się w całkowicie inną postać? Rozwijania jej umiejętności i podejmowania decyzji jakich nie moglibyście podjąć w prawdziwym życiu? A jesteście w stanie wyobrazić sobie, że zostajecie wciągnięci do świata gry? Nie? Ja też tego nie potrafiłam, jednak „Hyperversum" ukazało mi „co by było gdyby..."

 

Cecilia Randall jest włoską pisarką, która szczególne uznanie otrzymała dzięki trylogii „Hyperversum". Powieść ta została wydana za granicą w 2006 roku i możemy żałować, że u nas ukazała się kilka lat później. Autorka na końcu książki przestrzega, że nie jest to powieść historyczna, chociaż na pierwszy rzut oka tak się wydaje. Dlatego będę ją oceniać pod względem fantastyki.

 

Hyperversum jest grą RPG, która dzięki wysoko rozwiniętej technice pozwala „wcielić się w skórę" swojej postaci. Dzięki wizjerowi, gracz widzi wszystko z pierwszej osoby, a rękawiczki odzwierciedlają dłonie stworzonego bohatera. Ile bym oddała by posiadać taki sprzęt w domu, to chyba marzenie każdego maniaka komputerowego. Jednak na coś takiego musimy jeszcze trochę poczekać. I może to lepiej? W końcu istnieje pewne zagrożenie błędu. Jakaś awaria. I co się wtedy stanie?

 

Daniel, Ian i Jodi – trójka głównych bohaterów – miała okazje dowiedzieć się czegoś na ten temat.. Cofnęli się o setki lat do XIII-wiecznej Francji, gdzie muszą walczyć o przeżycie. Nie jest to prostym zadaniem, w końcu średniowiecze nie było usłane różami. Od razu napotykają wielką przeszkodę i zwracają na siebie uwagę, przez którą trafiają do więzienia. Mimo ciężkich ran Iana, grupa decyduje się na ucieczkę. Nie mają jednak pojęcia, że to tylko szczyt góry lodowej kłopotów jakie na nich czekają. W końcu trafiają pod skrzydła francuskiej szlachty, mianowicie samego Guillaume de Ponthieu. Przyjaciele wiedzą, że ucieczka z gry jest niemożliwa, a nad nimi wisi widmo zbliżającej się bitwy Francji, Anglii i Cesarstwa. Jaki los ich czeka?

 

Nie chcę zdradzać zbyt wiele intryg, ponieważ w tej książce liczy się efekt zaskoczenia. Fabuła sprawia wrażenie idealnie przemyślanej, tak jakby Cecilia Randall po napisaniu pierwszego słowa miała już w głowie całą powieść. Zwroty akcji, ukazanie kultury średniowiecza i świetnie zademonstrowanie walki na miecze, to wszystko przyprawia o ciarki na całym ciele. Czytając „Hyperversum" ma się wrażenie, że zostaliśmy wciągnięci do gry razem z resztą bohaterów.

 

Gdy już do nich przeszłam muszę powiedzieć, że ich charaktery są wyraźne i świetnie skonstruowane. Ian idealnie wtopił się w rolę szlachetnego rycerza, Daniel ukazuje cechy godnego zaufania i wiernego przyjaciela, a Jodi – jego dziewczyna – to wspaniała dama dworu. Polubiłam każdego z nich mimo, a rzadko się coś takiego zdarza w moim przypadku. Ich charaktery może nie są oryginalne, ale przyciągające.

 

Autorka pisze w sposób prosty i nie zawiły. Mimo, że spotykamy się z wieloma nowościami, szczególnie dla tych, którzy nie znają języka francuskiego. Ale Cecilia Randall każdy element potrafi nam wytłumaczyć, nie gorzej niż nauczyciel historii. Jednak musicie pamiętać, że „Hyperversum" nie zastąpi wam podręcznika. To powieść, w której autorka miała na celu rozrywkę, nie nauczanie. Mimo, że bohaterowie biorą udział w bitwie, która miała miejsce i spotykają postacie historyczne, np. Króla Filipa Augusta. Jednak autorka zmieniła i dodała kilka faktów. Może i to nawet lepiej? Dzięki temu w książce o wiele więcej się dzieje, a akcja jest wartka.

 

Nie mogę zapomnieć o wątku romantycznym między poszczególnymi postaciami. Nie jest on bardzo rozwinięty, ale na tyle by zadowolić potencjalną czytelniczkę. Muszę się przyznać, że autorka kilka razy wzruszyła mnie opisem emocji występujących między bohaterami. Cecilia Randall nie ukazuje nastoletniej miłości. Są to raczej dojrzałe uczucia, pełne oddania i szczerości. Ten mały dodatek do fabuły bardzo mi się podobał, z wielkim napięciem czekałam, aż związek głównej pary się rozwinie. Nie, nie powiem o kogo chodzi. Zdradziłabym wyjątkowo ważny szczegół.

 

Podsumowując, „Hyperversum" jest książką, z którą każdy powinien się spotkać. To wspaniała historia i można z nią spędzić kilka przyjemnych wieczorów. Pozostaje mi tylko czekać na kolejne części i mam nadzieję, że ukażą się one już niedługo.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial