Buffy1977
-
Dwa lata po śmierci męża, sławnego pisarza, Scotta Landona, jego żona Lisey wreszcie czuje się na siłach, aby uporządkować jego gabinet. W trakcie tej pracy przypomina sobie mroczne chwile spędzone z mężem, które umyślnie zepchnęła w niepamięć. Wkrótce kobieta odkrywa, że jej mąż przed śmiercią przygotował wszystko tak, aby jego żona, gdy już będzie gotowa wybrała się na wycieczkę we wspomnienia. Tym samym Lisey wraca do świata Scotta, z którego czerpał inspirację do swoich książek - na nowo poznaje życie swojego męża, ale równocześnie staje do walki o własną egzystencję.
"Ten mężczyzna nie tylko ją kocha, ale też jest trochę zakochany w śmierci i bardziej niż chętnie zgodzi się z każdą podłą i bolesną rzeczą, jaką inni o nim powiedzą."
"Historia Lisey" nazywana jest najbardziej osobistą powieścią Stephena Kinga. Wielu doszukuje się w niej analogii do małżeństwa pisarza. Z pewnością kilka faktów przedstawionych w książce pokrywa się z życiem Kinga, ale w ogólnym rozrachunku jest to kolejna fikcyjna opowieść, będąca swego rodzaju miszmaszem gatunkowym: mamy tutaj odrobinę horroru, sensacji, romansu oraz fantasy. Jednakże "Historia Lisey" jest odrobinę inna niż poprzednie książki Kinga, bardziej dojrzała pod kątem stylu, więc z pewnością będzie wielkim wyzwaniem nawet dla wielbicieli autora. Jeśli o mnie chodzi to dopiero po dwukrotnym jej przeczytaniu udało mi się do niej przekonać. W "Historii Lisey" pierwsze, co rzuca się w oczy to egzotyczne słownictwo: takie zwroty, jak "ja smerdolę", "ZPINOM", czy "przywrzeszczę cię do domu" to tylko ułamek tego, co oferuje nam tutaj autor. Żeby zrozumieć wydarzenia przedstawione w tej powieści należy szybko poznać znaczenie owych zwrotów, gdyż przewijają się tutaj dosyć często i mają kluczowe znaczenie w relacjach pomiędzy Scottem i Lisey.
W książce czas teraźniejszy miesza się z przeszłym - czasem w tak zawiły sposób, że czytelnik ma problemy w rozróżnieniu, z którym czasem akurat obcuje. Wydarzenia rozgrywające się po śmierci Scotta nie mogą, oczywiście, równać się z tymi wspominanymi przez Lisey, w których to kluczową rolę odgrywa czyste szaleństwo. Kobieta stopniowo przypomina sobie mrok, który nieustannie towarzyszył jej mężowi, cierpienia z którymi się zmagał, a jego dzieciństwo... cóż, to z pewnością najbardziej wzruszające momenty powieści. Bolesne wspomnienia Lisey to dla czytelnika czysty horror, to co kobieta niegdyś zepchnęła w niepamięć, aby nie zwariować, a teraz sobie przypomina to szaleństwo w najczystszej postaci. Tymczasem chwile, w których Lisey przenosi się do fantastycznego świata Scotta niezbyt przypadły mi do gustu - w tych momentach na scenę wkraczało czyste fantasy, a ja odnosiłam wrażenie, że gdyby Scott zwyczajnie był szalony to książka na pewno prezentowałaby się o wiele lepiej. Jakoś nie przekonała mnie koncepcja z przenoszeniem się do innego, równoległego świata.
"Boi się, bo zdała sobie sprawę - zbyt późno, zbyt późno - że co się stało, to się nie odstanie, a co sobie przypomnisz, z tym musisz żyć. Nawet, jeśli wspomnienia są obłąkane."
Uważni czytelnicy dostrzegą tutaj coś jeszcze. Czytając tę pozycję powoli, w skupieniu zauważyłam, że niemal każde zdanie przytłacza odbiorcę przebijającym z niego niewysłowionym smutkiem. Kiedy Lisey wspominała swoją miłość do męża, kiedy odzywała się w niej tęsknota za nim, kiedy wspominała jego dzieciństwo i ból egzystencjonalny okresu dorosłości czasem, aż trudno było to znieść - zapoznając się z tymi wątkami sama balansowałam na granicy depresji, aczkolwiek w tym przypadku niełatwo jest wczuć się w sytuację bohaterów, wyszukany styl autora niejednokrotnie wręcz nakazuje odbiorcom poszukiwać wszystkich emocji między słowami. King niczego tutaj "nie podaje nam na tacy", do wszystkiego musimy dojść sami, nawet do przesłania.
"Historia Lisey" nie jest łatwą pozycją, a już na pewno nie służy do zrelaksowania się po ciężkim dniu. Aby czerpać przyjemność z tej lektury należy uzbroić się w spore pokłady cierpliwości, a zamiast po prostu ją czytać lepiej ją chyba przeanalizować. Może to nie jest wygodna recepta na obcowanie z jakąś lekturą, ale gwarantuję, że jedynie w taki sposób można wycisnąć z tej pozycji maksimum przyjemności.