Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

The Walking Dead Żywe Trupy Tom 2 Droga Do Woodbury

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

The Walking Dead Żywe Trupy Tom 2 Droga Do Woodbury | Autor: Jay BonansingaRobert Kirkman

Wybierz opinię:

Gosiarella

Jestem fanem uniwersum The Walking Dead, która jak wiecie rozpoczęła swoje istnienie od serii komiksów, która zdobyła niezwykłą popularność, a następnie rozkwitała w serialu telewizyjnym i książkach. Pierwszą powieścią z serii Żywe Trupy był tytuł "Narodziny Gubernatora" wydane nakładem wydawnictwa Sin Qua Non. Niedawno pojawiła się druga książka "Droga do Woodbury".

"WITAMY W WOODBURY
1102 MIESZKAŃCÓW"

"Droga do Woodbury" opowiada historie Lilly oraz pozostałych ocalałych z Atlanty, w tym Josha, Boba, Megan i Scotta. Po nadejściu plagi zombie obcy sobie ludzie zaczęli podróżować wspólnie by razem walczyć w nowym świecie, w którym powracający z za grobu próbują ich zjeść. Początkowo rozbijają obóz wraz z innymi żywymi spotkanymi na swej drodze, jednak atak zombie, śmierć i strach doprowadzają do tragedii, przez którą wyżej wymieniona piątka odłącza się od obozu i szuka własnej drogi, która prowadzi ich prosto do Woodbury. Woodbury jest miasteczkiem ogrodzonym przed chodzącymi trupami i pilnowanym przez uzbrojonych strażników. Żyje w nim niesamowita ilość żywych, którymi kieruje Gubernator. Z pozoru wszystko przypomina ostatni bastion ludzkości, jednak przy bliższym zapoznaniu się z tym miejscem, zaczyna się dostrzegać skazy.

 

Książka przedstawia wydarzenia z perspektywy licznych bohaterów. Początkowo są nimi głównie Lilly i Josh. Lilly jest młodą i piękną kobietą, choć od zawsze towarzyszył jej strach. Przy pladze zombie, strach niemal kompletnie ją paraliżuje. Rozwój tej postaci jest mocno związany z etapami radzenia sobie z własnym strachem i tchórzostwem w obliczu najbardziej okropnych i przerażających sytuacji. Josh jest olbrzymem. Jest silny, dobrze zbudowany, a przy tym spokojnym, dobrodusznym mężczyzną o dobrodusznym usposobieniu. Jego świat zmienia się, gdy poznaje Lilly i niemal od razu się w niej zakochuje. Zrobiłby dosłownie wszystko by ją bronić, choć nigdy nie wychodzi mu to na dobre. Ostatnim bohaterem, o którym chciałabym wspomnieć jest Gubernator. Jego postać jest najbardziej skomplikowana ze wszystkich, jakie spotykamy w książce. Ci, którzy zapoznali się z "Narodzinami Gubernatora", z całą pewnością będą zafascynowani rozwojem, czy też degeneracją pana Blacka oraz tym jak szybko rośnie w siłę i przejmuje kontrolę nad mieszkańcami Woodbury.

 

Wydarzenia zawarte w pierwszym tomie nie łączą się bezpośrednio z "Drogą do Woodbury", jednak pojawia się to samo miasteczko i niemal ten sam bohater. Porównując ze sobą obie książki więc można czytać je w dowolnej kolejności. Porównując obie książki muszę przyznać, że pierwsza wydaje mi się ciekawsza. Jest w niej więcej błędów, ale za to więcej akcji i latających wszędzie bebechów. Przy okazji czytania "Drogi do Woodbury" rzadko kiedy krzywiłam się z niesmakiem (co uważam za minus), więc albo bardziej uodporniłam się na zwisające i ćwiartowane ludzkie i trupie bebechy, ale opisy stały się mniej przerażające i rzadsze.

 

"Żywe Trupy: Droga do Woodbury" jest książką, którą polecam w szczególności fanom uniwersum The Walking Death oraz zombie fanatykom (takim jak ja), a także wszystkim tym, którzy nie uodpornili się jeszcze na mrożące krew w żyłach opisy rozrywanych na strzępy ciał.

PJK

Zapraszam do Woodbury! Miejsca, które w zaistniałych apokaliptycznych okolicznościach najbardziej może przypominać dom. Dadzą ci jeść, obronią cię przed bandami zombie, zapewnią ci iście starożytną rozrywkę, a ty w zamian masz po prostu być lokalnym patriotą. Zgadzać się na prawa, jakie rządzą tym miasteczkiem, kłaniać się przed samozwańczym Gubernatorem i trzymać język za zębami. Dostosować się. Zaadaptować. W Woodbury jest wszystko - koce, jedzenie, pomoc medyczna - ale i za wszystko trzeba płacić. Nawet w tak trudnych czasach biznes to biznes. Pieniądze nie mają absolutnie żadnej wartości, więc w Woodbury za produkty spożywcze płaci się pracą. Lub, jeśli jesteś kobietą - swoim ciałem. Ale wierzcie mi, to mała cena za życie w takiej idylli! Nareszcie będziesz mógł spać spokojnie. Zombie nie przedrze się przez mury. Teraz groźniejsze od hord pragnących mięsa żywych trupów są... ludzie. Całkiem żywi. I bardzo groźni.

 

W wielu powieściach o świecie po apokalipsie to właśnie wątek relacji międzyludzkich wysuwa się na pierwszy plan. Zombie, czy co tam innego wywołało upadek ludzkości, przechodzi do tła. Staje się mroczną, acz niezmienną cechą codzienności, i wbrew pozorom - wcale nie najgroźniejszą.

 

"Czy te umarlaki to aby nie pionki w jakiejś pojebanej, pokręconej ewolucyjnej grze?"

 

W momentach, kiedy świat przestaje istnieć, człowiek ukazuje swoje prawdziwe oblicze. W tych kurewsko złych czasach trzeba obrać stronę. Trzeba wybrać sobie miejsce w odradzającym się społeczeństwie i trzymać się planu. Wyobraźcie sobie taką ewentualność. Czy będziecie dobrzy, skłonni do pomocy, melancholijni i przyjacielscy? Czy skorzystacie z okazji, że nie ma rządu, policji, sądów - i wypuścicie swoje głęboko skrywane wściekłe psy, by mordować, rabować i gwałcić? Kim bylibyście w Woodbury? Strażą przyboczną Gubernatora, miałką, przerażoną gawiedzią, czy może... samym Gubernatorem?

 

"To miejsce to pieprzony dom wariatów, a ten gość jest najbardziej walnięty z nich wszystkich"

 

Ja byłam tylko obserwatorem. Chodziłam po mieście, robiłam fotki, flirtowałam z Martinezem. Poznałam też Lily Caul. Opowiedziała mi, że dotychczas żyła w ciągłym strachu, przechodząc z miejsca na miejsce wraz z przyjaciółmi, aż dotarła do bram tego iluzorycznego raju. Nagle świat stał się odrobinę lepszy. Wystarczy zagryźć zęby, przyjąć do wiadomości panujące realia i żyć, kochać, spełniać się. Jednak coś jej nie daje spokoju - od samego początku przybycia do Woodbury będzie podejrzliwa. Zresztą, dziewczyna wdała się w mały romansik z Joshem, ogromnym, czarnoskórym facetem. Świetny gość, naprawdę. Ale Gubernator nie bawi się w sentymenty. Natychmiast ocenia ludzi i wie, jakie mają słabości - skwapliwie z nich korzysta, by otaczać się ludźmi mu przychylnymi. Nie można jednak zapomnieć, jakie to są czasy. Strach, głód i tęsknota odzierają człowieka z wartości, staje się on łatwym celem, prostą marionetką, bezwolną chorągiewką popychaną przez wiatr, którym porusza mężczyzna najbardziej zły ze wszystkich - Gubernator.

 

Uczciwie muszę powiedzieć, że "Droga do Woodbury" podobała mi się jeszcze bardziej, niż "Narodziny Gubernatora". Jest makabryczniej, obleśniej, straszniej - czytamy trzymając kciuki, by wszystko było dobrze.
Nie jest.

 

Historia o zombie jest tylko pretekstem, by opowiedzieć o ludziach. O tym, kim się stają w momencie próby. O prawdziwej twarzy, którą ukazują, gdy cywilizacja przestaje istnieć. W tym świecie nie ma miejsca na pozory. By przetrwać, musisz wyzbyć się tego, kim byłeś przed Przemianą.

 

Dla fanów uniwersum TWD, dla wielbicieli makabry i opowieści o żywych trupach - absolutne must-read.

 

Zapraszam więc do Woodbury! Na pewno spodoba Wam się ta wycieczka i może... zostaniecie tu na stałe? Ja bardzo chętnie wybiorę się tam raz jeszcze, by zobaczyć "Upadek Gubernatora".

Kyou

LilyCaul dołączyła do grupy uchodźców tracąc przy tym ukochanego ojca. Ostatkiem sił wepchnął ją do autobusu, który miał uratować im życie i zginął. Lily jest kobietą strasznie strachliwą. Przez strach straciła wszystkie marzenia - nie potrafiła się przełamać i zrobić kroku do przodu. Teraz razem z przyjaciółmi walczy o przetrwanie. Ulice Atlanty zalewają hordy zombie. Dziewczyna nie potrafi przyznać, że jej przyjaciel, Josh Lee Hamilton, znaczy dla niej bardzo dużo.

 

W poprzedniej części poznaliśmy Billy'ego Blake'a. Po śmierci swojego brata i jej córki przyjmuje jego imię i rządzi małym miasteczkiem, Woodbury. Jest otoczone murem, więc bezpieczne. Philip, jak się teraz nazywa, każe nazywać się Gubernatorem. Wszyscy mieszkańcy bez słowa sprzeciwu się go słuchają. Jego prawa są dla nich prawie świętością. Mimo, że mężczyzna całkowicie oszalał, nadal ma wysoki poziom władzy.

 

Gdy Lily, Josh i trójka innych trafiają do Woodbury wydaje się, że już lepiej być nie może. Mają bezpieczny dach nad głową i jedzenie. Jednak nie wszystko jest w porządku. Dzieją się tam dziwne rzeczy i kobieta nie czuje się tam aż tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Cały czas prosi Josha, by opuścili tamto miejsce.

 

Rzadko bywa tak, że druga część podoba mi się bardziej, niż pierwsza, jednak tak było w tym przypadku. Może to przez bohaterów, którzy zdecydowanie przypadli mi do gustu. Szczególnie wielki Josh. Od początku kibicowałam mu w próbach zdobycia Lily. Sama w sobie historia też zrobiła się o wiele ciekawsza. Tamta część w niektórych momentach po prostu mnie nudziła - ta nie. Było w niej coś takiego, co mocno mnie do niej przyciągnęło. Nie mogłam się oderwać.

 

Podziwiam Lily za to, że nie zwariowała. Po tym wszystkim, co ona przeżyła, ja już dawno bym oszalała. Chyba nie nadawałabym się na atak zombie. Jestem pełna podziwu dla autorów. Opisy ataków zombie są niesamowicie realistyczne. Nawet dzisiejszej nocy mi się kilku takich Szwendaczy śniło. Pełno krwi i kawałków ciał. To nie książka dla ludzi o słabych nerwach, a przede wszystkim żołądkach. Przyznam jednak, że bardzo mi się podobał klimat tej części. No i wulgaryzmów było dużo mniej, co wyszło na plus.

 

Ciekawa jestem, czy powstanie następna część. Nawet chętnie bym ją przeczytała. Szczególnie, jeśli będzie tak dobra, jak ta. Ciekawa jestem, jak cała pandemia się zakończy. To jest zawsze to, co w fantastyce postapokaliptycznej interesuje mnie najbardziej. Jak autor wybrnie z apokalipsy. Nie żałuję rozpoczęcia przygody z The walkingdead. Kolejna część byłaby przeze mnie mile widziana.

 

No i przede wszystkim spodobała mi się zmiana kartek. W poprzedniej były takie bialutkie, wysokiej jakości, co sprawiało, że książka była ciężka i sztywna. W tej części mamy już zwykłe kartki i czyta się o wiele przyjemniej. Miękko, jeśli wiecie, o co mi chodzi.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial