Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Stokrotki W Śniegu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Stokrotki W Śniegu | Autor: Richard Paul Evans

Wybierz opinię:

Meme

Z czym mogą kojarzyć się tytułowe „Stokrotki w śniegu"? Kiedy zobaczyłam ten zwrot pierwszy raz, strasznie zaczął mnie intrygować, potem – zastanawiać. Przecież w grudniu tych kwiatów dawno nie widać. Może to jakaś metafora? Coś niemożliwego, tak jak „Stokrotki w śniegu"?

 

Rekin nieruchomości, zły, bezwzględny James Kier ginie w wypadku samochodowym. Tak przynajmniej wszystkim się wydaje. Sam Kier dowiaduje się o swojej śmierci z gazet, czytając, że
„(...) Rekin rynku nieruchomości ginie w wypadku samochodowym. Znany deweloper James Kier zginął w wypadku samochodowym, do którego doszło na trasie 1-80. Mężczyzna zmarł na miejscu wskutek uderzenia w słup wysokiego napięcia. Ratownicy przez ponad godzinę usiłowali wydobyć ciało kierowcy z wraku samochodu. Władze twierdzą, że na parę chwil przed fatalnym zderzeniem Kier mógł mieć atak serca." Jednak popełniony przez dziennikarza błąd cieszy wszystkich – każdy śmiało mówi co o nim sądzi. Jednak James żyje i może przekonać się, że nie jest lubianą osobą. Szczere komentarze mobilizują go do przemiany. Ale czy jest jeszcze czas, żeby dostać drugą szansę?

 

Richard Paul Evans to autor poruszających powieści, z których każda trafia na pierwsze miejsca amerykańskich list bestsellerów. Ich nakład sięgnął już jedenastu milionów, przetłumaczone zostały na dwadzieścia dwa języki, bijąc w wielu krajach rekordy sprzedaży. W Polsce nakładem Wydawnictwa Sonia Draga ukazały się: Słonecznik (2006) oraz Doskonały dzień (2006). Evans jest laureatem wielu literackich nagród, m.in. „1998 American Mothers Book Award", „Storytelling World Award" i „2005 Romantic Times Best Women's Novel of the Year". Udaje mu się pogodzić pisanie z wychowywaniem piątki dzieci i angażowaniem się w działalność organizacji charytatywnych. Jest też założycielem organizacji charytatywnej „The Christmas Box House International" na rzecz zaniedbanych i wykorzystywanych dzieci, za pracę w której uhonorowany został „Washington Times Humanitarian of the Century Award" oraz „Volunteers of America National Empathy Award". Evans mieszka w Salt Lake City, w stanie Utah z żoną Keri i piątką dzieci. Dzieli swój czas pomiędzy Florencję we Włoszech a Utah w Stanach Zjednoczonych, a na na podstawie niektórych z jego powieści nakręcono uhonorowane nagrodami filmy telewizyjne.

 

„Postaram się ci dorównać. Na pewno nie będę tak dobry jak ty, ale się postaram. Sprawię sobie taką bransoletkę, na której wygraweruję CBZS.
- Co takiego?
- „Co by zrobiła Sara".
Uśmiechnęła się.
- Nie, nie rób tego.
- Może powinienem. Przypominałaby mi o wielu rzeczach. - Przyłożył policzek do jej twarzy i wyszeptał: ― Kocham cię.
- Wiem. I tego właśnie pragnęłam na święta."

 

Sięgając za tą pozycję, myślałam o niej, jako o dobrej lekturze do wyzwania Znalezione pod choinką. A co dostałam w zamian? Przyznaję, że dawno nie czytałam tak dobrej publikacji osadzonej w czasie bożonarodzeniowym. Początkowo niewymagające czytadło, stało się ogromne znaczące. Czytając „Stokrotki w śniegu" przez zaledwie 2 dni (i noce) zdałam sobie sprawę z magii świąt i przypomniałam, że człowiek zawsze może dostać drugą szansę.

 

Kiedy zaczynałam czytać pierwsze rozdziały lektura wydawała mi się szalenie podobna do „opowieści wigilijnej". Choć tu nie było duchów, domniemana śmierć Kiera stanowiła pewną „podróż". Dzięki temu epizodowi udało mu się zrozumieć, że jest bezwzględnym i okrutnym człowiekiem. Początkowe dążenia do dobrej opinii przerodziły się w poszukiwania własnej, właściwej tożsamości. Czy my potrafilibyśmy tak jak James zmienić się? Autor świetnie operuje emocjami czytelnika – początkowo czujemy wręcz wstręt do głównego bohatera. Jednak poznając jego historie i przeżywając wraz z nim wędrówkę „do lepszego życia", zdajemy sobie sprawę, że bohater jest Nam bliski i lubimy go. Widzimy nie tylko siłę słowa, ale również czynu.

 

"Tu nie chodzi o to, jakie masz zamiary, tylko o to, jak postępujesz."

 

Najbardziej spodobało mi się to jak Pan Evans ukazał przemianę Kiera i kolejne etapy jego „dojrzewania" do właściwego życia. Myślę, że autor świetnie dobrał momenty, w których czytelnik dowiadywał się kolejnych faktów o głównym bohaterze. Idealnie nie tylko opisał poszczególne spotkania z „zranionymi", ale również to, że inni mogą brać z Nas przykład, często ten zły.

 

"Może na tym właśnie polega piekło. Kiedy stajesz twarzą w twarz z prawdą. Widzisz cały ten ból, zło wyrządzone innym i wiesz, że nie możesz im pomóc."

 

Idąc dalej chciałabym również wspomnieć o nieziemskiej okładce. Przyznam, ze oglądając pozostałe dwie czułam zawsze pewien niedosyt – pierwsza (z białym tłem) wydawała mi się zbyt delikatna, a druga (w różowych odcieniach) - nieco mdła. Dopiero kiedy zobaczyłam okładkę e-booka, którego ściągnęłam na swój komputer, nie mogłam się powstrzymać, by zaraz nie wgrać go na telefon i zacząć czytać. Myślę, że strona tytułowa prezentuje się wręcz idealnie – genialnie dopasowano nie tylko kolorystykę, ale również zdjęcie oddaje idealnie atmosferę powieści – pełną emocji, tych pozytywnych i negatywnych miłość. Najpierw miłość do samego siebie, potem do innych – żony, syna i przyjaciół.

 

„Wszyscy, a na pewno niektórzy z nas, mamy poważną wadę. To co jest dla nas najważniejsze, potrzebne do życia, bierzemy za oczywiste, za dane. Powietrze. Wodę. Miłość. Jeśli jest obok was ktoś, kogo kochacie, jesteście szczęściarzami. A jeśli ta osoba i was darzy miłością - możecie mówić o prawdziwym błogosławieństwie. Jeśli zaś marnujecie czas dany wam na tę miłość, jesteście głupcami!"

 

Myślę, że należy również wspomnieć o niebagatelnym tytule, który intrygował mnie od początku. Czytając ostatnie strony powieści, kiedy to mogłam się przekonać o jednej z opcji jego pochodzenia, zrozumiałam, że autor, nazywając książkę „Stokrotkami w śniegu", chciał nam pokazać, że coś niemożliwego - przemiana złego człowieka w ucieleśnienie dobra – są jak stokrotki, które może otulić śnieżny puch w kwietniu ;)

 

Podsumowując, muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej pozycji, która wywoływałaby w czytelnika tak skrajne emocje, począwszy od złości, po łzy. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że jestem ciekawa pozostałych pozycji tego autora i z pewnością przeczytam je w 2012roku ;) Myślę, że ta dawka pozytywnej energii, zawarta na kartach „Stokrotek w śniegu" przyda się każdemu z Nas na ten Nowy, 2012 rok. I choć ostatni rozdział możesz, drogi Czytelniku, czytać ze łzami w oczach (tak było w moim przypadku), na pewno kiedy odłożysz pozycję, nie powiesz: „Żałuję, że przeczytałem tą książkę"...

Tetiisheri

Zachęcona recenzjami i opiniami innych czytelników, bez wahania sięgnęłam po powieść Richarda Paula Evansa "Stokrotki w śniegu". Historia przedstawiona przez Evansa niewątpliwie została zainspirowana Opowieścią Wigilijną - jak sam autor nadmienia we wstępie - jest to więc pozycja niemalże obowiązkowa na okres bożonarodzeniowy.

 

Stokrotki w śniegu to powieść obyczajowa, której akcja toczy się w Ameryce. James Kier – główny bohater - bezwzględny, cyniczny biznesmen znajduje w gazecie swój własny nekrolog. Notka umieszczona została pomyłkowo, ale w Internecie pod informacjami o śmierci Kiera pojawiają się liczne komentarze. Należy nadmienić, że swoją potężną firmę Kier zbudował opierając się na nieuczciwych zagraniach, na swoim sprycie, nie okazując serca wspólnikom, którzy przecież byli zwykłymi ludźmi, z własnymi problemami. Kier również w stosunku do swojej rodziny zachowywał się podobnie. Kochany, troskliwy ojciec i mąż stał się człowiekiem pozbawionym uczuć. Zostawił żonę i syna i zajął się swoim imperium. Pracownicy okazywali mu respekt, jednak wynikał go głównie ze strachu przed nim, a nie z sympatii. Prawda jakiej dowiaduje się o sobie z komentarzy pozostawionych w Internecie działa jak potężny impuls. Ten ogromny bodziec powoduje, że Kier pragnie naprawić wyrządzone krzywdy. Postanawia odkupić część swoich win.

 

"Stokrotki w śniegu" to wzruszająca powieść, świadcząca o tym, że nawet najbardziej skamieniali ludzie nie posiadający uczuć mogą się zmienić. Nasuwa się tylko jedno pytanie: czy ta przemiana nie przyjdzie za późno? Odpowiedź na nie oczywiście uzyskamy, czytając powieść. Język Evansa cechuje prostota i lekkość. Książkę czyta się znakomicie. Nie dość, że jest wciągająca, to brak w niej sztuczności i nadęcia. Evans nie próbuje udowodnić, że jego literatura jest z wyższej półki. W zamian daje nam coś dużo cenniejszego - nadzieję i wiarę. To powieść z pięknym świątecznym akcentem.

A psik

Pod wpływem impulsu postanowiłam sięgnąć po książkę leżącą na półce mojej biblioteczki co najmniej od roku. Swego czasu zamówiłam w wydawnictwie Znak kilka książek w wydaniu kieszonkowym i wśród nich znalazły się bodajże trzy pozycje Richarda Paula Evansa, który - analizując to, co krąży w sieci - zdaje się być poczytnym pisarzem (źródła podają od 11 do 14 milionów sprzedanych książek na całym świecie; dochodzi do tego fakt, że jego powieści zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków, a sam autor wielokrotnie był nagradzany za swoją twórczość). Nie tak dawno przeczytałam "Zegarek z różowego złota" i muszę przyznać, że o ile historia sama w sobie nie była zła, o tyle jakoś nie poruszyła mnie na tyle, bym miała czas i chęci, by ją jakoś obszernie recenzować. Natomiast inaczej ma się sytuacja ze "Stokrotkami w śniegu". Przeczytałam tę książkę w dobrym czasie. Historię rozgrywającą się w okresie przedświątecznym pochłonęłam w dwa wieczory równo miesiąc przed świętami Bożego Narodzenia. Dzięki temu łatwiej było mi wczuć się w klimat powieści.

 

Cóż to za historia, która tak mnie urzekła? Zacznę chyba od tego, że autor dosyć mocno zainspirował się "Opowieści wigilijną" Charlesa Dickensa, cenioną przeze mnie historią duchowej przemiany sknerusa EbenezeraScrooge'a. "Stokrotki w śniegu" przedstawiają dzieje pewnego mężczyzny, Jamesa Kiera, rekina nieruchomości. Rzecz dzieje się we współczesności. James jest facetem, któremu obce są zasady fair play, dla niego najważniejsze jest, by biznes się kręcił. Kier wyjeżdża pewnego razu z miasta, by spotkać się ze swoją kobietą. Do spotkania z nią jednak nie dochodzi, a James następnego dnia rano dostaje do ręki gazetę, w której czyta informację o... swojej śmierci. Jako że jest człowiekiem znanym, informacja szybko obiega media i wkrótce po tym mężczyzna może poczytać o sobie w Internecie. Komentarze internautów są bezlitosne - do Jamesa dociera wreszcie, jak odbierają go inni. Nie ma nikogo, kto nazwałby go swoim przyjacielem, tak wielu ludziom zniszczył życie... Zniszczył je również sobie - odszedł od wspaniałej żony w momencie, w którym powinien stać u jej boku. Syn nienawidzi go za to. Kiedy z oczu Jamesa spadają łuski, facet postanawia się zmienić. Planuje choć w małym stopniu spróbować wynagrodzić krzywdy, jakie wyrządził innym. Zaczyna działać według pewnej listy. Czy można zmienić się z dnia na dzień? Czy można ot, tak naprawić wyrządzone krzywdy? Czy miłość rzeczywiście tak wiele wybacza? Sporo odpowiedzi znajdziecie na kartach powieści.

 

Wiem - ktoś zarzuci książce, że posługuje się chwytami dla mas (prosta, zrozumiała treść, charaktery wyraźnie dobre lub złe, wspaniała przemiana bohatera itp.). A nawet jeśli tak jest, to co z tego? Grunt, że powieść porusza czułe struny i zmusza do zastanowienia, ile krzywdy my sami wyrządziliśmy innym. Może teraz, w okresie przedświątecznym (ale nie tylko!) warto byłoby spróbować to naprawić? Dla odmiany zaskoczyć kogoś dobrym słowem lub gestem, pomóc na miarę swoich możliwości? Ja dostałam "kopniaka" na otrzeźwienie... Może innym również ta książka otworzy oczy?

 

Książka z przesłaniem.

Wspaniała propozycja na prezent, szczerze polecam!

 

Na koniec garść cytatów wartych zapamiętania:

Jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
*
W życiu nie chodzi o to, by przeżyć burzę, ale o to, by tańczyć w deszczu.
*
Wszyscy, a na pewno niektórzy z nas, mamy poważną wadę. To co jest dla nas najważniejsze, potrzebne do życia, bierzemy za oczywiste, za dane. Powietrze. Wodę. Miłość. Jeśli jest obok was ktoś, kogo kochacie, jesteście szczęściarzami. A jeśli ta osoba i was darzy miłością – możecie mówić o prawdziwym błogosławieństwie. Jeśli zaś marnujecie czas dany wam na tę miłość, jesteście głupcami!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial