Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Spotkałam Kiedyś Prawdziwego Hipstera

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Maryna Miklaszewska
  • Tytuł Oryginału: Spotkałam Kiedyś Prawdziwego Hipstera
  • Seria: Opracowania Szczegółowe
  • Gatunek: Literatura Współczesna
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 304
  • Rok Wydania: 2012
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145 x 205 mm
  • ISBN: 9788374363150
  • Wydawca: Trio
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Spotkałam Kiedyś Prawdziwego Hipstera | Autor: Maryna Miklaszewska

Wybierz opinię:

Palanee

Próbę opisania czym jest książka „Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera" Maryny Miklaszewskiej należałoby zacząć od zadania sobie podstawowego pytania. Kim tak naprawdę jest hipster? Co go wyróżnia spośród innych subkultur? Młodemu pokoleniu, również mi, wydaje się być to słowo nowe, z nieuformowaną do końca definicją. W samej książce pada kilka opisów zaczerpniętych ze stron internetowych i żadna z nich nie oddaje prawdziwego sensu bycia hipsterem. Przytoczmy na początek definicję przepisaną z sieci, najprawdopodobniej najpopularniejszej encyklopedii świata: Wyznacznikiem stylu hipsterów jest deklarowana niezależność wobec głównego nurtu kultury masowej (tzw. mainstreamu") i ironiczny stosunek do niego oraz akcentowanie swojej oryginalności i indywidualności" [1]. Jednak samo słowo zostało już opisane w latach czterdziestych przez samego Władysława Kopalińskiego – hipster to „zapalony miłośnik jazzu, osoba zamiłowana w rzeczach modnych i eleganckich, nowościach" [2]. Hipster nie przyzna, że jest hipsterem. Hipster nic nie tworzy. Hipster wskazuje, co może być modne i co w przyszłości mogą uwielbiać tłumy. Gdy staje się modne, dla niego przestaje istnieć. Jednak i te stwierdzenia nie wydają się uchwycić prawdziwego sensu bycia hipsterem. Takiej klasyfikacji i szufladkowaniu umyka również jeden z bohaterów książki Miklaszewskiej. Jednak książka polskiej dziennikarki to nie próba uchwycenia obecnie popularnego zjawiska – pisarka obrała drogę, której początkowo zupełnie się nie będziecie spodziewać.

 

„Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera" to książka, która podobnie jak sam hipster umyka pewnym klasyfikacjom. Niby jest to powieść typu political fiction. Ale z drugiej strony mamy do czynienia zarówno z elementami sensacji jak i powieści przygodowej. A na deser (choć bardziej stawiałbym na danie główne) pisarka zafundowała nam swój polityczny światopogląd. Powieść zaczyna się od marynarki. I od Niny, która marynarkę zakupiła w sklepie vintage (przecież nie w second handzie!), zaopatrzonym przede wszystkim w rzeczy używane. Oprócz marynarki jest i medalik z podobizną Matki Boskiej, która ma chronić jego posiadacza, a także wprowadzać zmiany w jego życiu. Bohaterka zafascynowana odkryciem (medalik był zaszyty w poszewce ubrania) próbuje odkryć jego historię. W ten sposób Nina porzuca nudne życie i wyrusza w emocjonującą podróż. Ciekawie, prawda?

 

Pomysł na fabułę wydawał mi się fascynujący i frapujący. Byłam chorobliwie ciekawa, jak Miklaszewska poprowadzi akcję i w jaki sposób odmieni życie głównej bohaterki. Bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny... I rzeczywiście, Nina ulega przemianie, choć czytelnik może się jej jedynie domyślać. Miklaszewska zostawia nas na sam koniec rozwiązania zagadki bez dalszych wskazówek jak potoczyło się dalsze życie bohaterów.

 

Wróćmy jednak do fabuły. Poszukiwania poprzednich właścicieli marynarki doprowadzają Ninę do tytułowego hipstera, który wprowadza ją w życie pełne spisków i niebezpieczeństw. Brzmi ciekawie, prawda?

 

Pisarka obrała na cel trzy dość ważne, a zarazem emocjonujące i nie do końca wyjaśnione wydarzenia w dziejach współczesnej Polski – zamach na Jana Pawła II, zabójstwo księdza Popiełuszki i... katastrofę smoleńską. Są one w pewien sposób połączone i w pewien sposób próba rozwikłania zagadki popycha główną bohaterkę do działania i wyrwania się ze stagnacji. Ich opis, przyczyny, skutki, rekonstrukcja wydarzeń wydaje się być prawdopodobna. Miklaszewska ubiera to dodatkowo w liczne porównania do teatru. Wróć – opis wszystkich trzech wydarzeń przede wszystkim opiera się na porównaniach i teatralnych metaforach. Wydaje się to być bardzo ciekawy zabieg – nietypowy i wciągający, ale...

 

„Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera" to książka na wskroś polityczna. Choć w międzyczasie Miklaszewska stawia kilka ważnych pytań dotyczących młodego pokolenia Polaków (i nie tylko) ten obszar traktuje dość pobieżnie. Bohaterowie pojawiają się i znikają – tak naprawdę stanowią tylko tło. Niby mamy głównych odtwórców ról – Ninę i Kubę, jednak i oni wydają się być tylko przykrywką do przekazania czegoś więcej. Bowiem tak naprawdę nie poznajemy ich bliżej ani nie wiemy, dlaczego obierają w swoim życiu taką drogę. Są tylko statystami, którzy wychodzą jedynie po to, by zapełnić scenę. By nie było na niej zbyt pusto. By z eseju czy wykładu politycznego stworzyć pozory pełnokrwistej powieści. Intryga wydaje się być więc grubymi nićmi szyta. Jeśli jednak pisarz ma wyższe cele, to czemu nie... W końcu nieraz i nie dwa, fabuła jest tylko pretekstem to szerzenia propagandy czy przekazywania własnych poglądów, diagnozy państwa czy czego tam jeszcze....

 

Jednak w przypadku książki dziennikarki, poglądy polityczne wydają się nad wyraz wyraźne, nie dając dojść do głosu opinii czytelnika. Niby wszystko w porządku, ale czytelnik może czuć się zaszczuty atakami i próbami dowiedzenia prawdy. A może „prawdy"? Dwa pierwsze wydarzenia – zamach i zabójstwo – nie wzbudzają już tylu emocji, w przypadku katastrofy smoleńskiej jest niestety inaczej. I w tym momencie czytelnik ma trzy wyjścia – utożsamiając się z poglądami autorki, uśmiechać się ze szczęścia i obwieszczać światu, że jednak Smoleńsk to nie przypadek, rzucić w kąt książkę i mieć dość wywodu autorki, albo też spróbować zrozumieć światopogląd Miklaszewskiej, uciszając głosy sprzeciwu. Ja wybrałam wariant trzeci i... częściowo żałuję. Nie dlatego, że przytłoczył mnie świat polityki i spisków, ale coraz większa nuda. Autorka porzucając tymczasowo narrację na rzecz wyjaśnień dotyczących tych trzech wydarzeń politycznych, zapomniała o dynamice, bohaterach i akcji, które budowała wcześniej. Czytelnik ma coraz mniejszy zapał, a dalszy ciąg przygód bohaterów staje się przewidywalny i coraz mniej wiarygodny.

 

„Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera" byłaby książką wartościową, gdyż niewielu podejmuje się trudnych tematów, a katastrofa smoleńska z pewnością do nich należy. Tym bardziej, że autorce udało się w kilku miejscach trafnie opisać kondycję współczesnego pokolenia, uzależnionego od wróżek, wróżb, modnych miejsc i ubrań. Jednak, by powieść wytrzymała upływ czasu, powinna zawierać coś więcej niż tylko wykrzyczane poglądy polityczne. Gdyby autorka choć trochę więcej czasu poświęciła kreacji bohaterów czy uwiarygodnieniu fabuły, książka zyskałaby pod wieloma względami, pomimo że w treści nadal słychać byłoby pogłosy jej poglądów politycznych. A tak pozostały tylko teorie spiskowe, które wciągną jedynie wielbicieli tego typu rozważań.

 

Za odwagę autorki – duży plus. Za konstrukcję powieści – duży minus. Rachunek ostateczny – sami się pewnie domyślacie. Chłodniej niż przypuszczałam, a zapowiadało się naprawdę ciepło.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial