Książkowo
-
Najpierw poznajmy Jo - prawie szesnastolatkę, która w wyniku rozwodu rodziców i pogorszenia sytuacji materialnej wyprowadza się z matką z dużego do małego miasta. Dziewczyna chce trafić do paczki "najfajniejszych" dziewcząt w klasie. A one są bogate, więc żeby wejść w takie środowisko Jo rozwozi codziennie rano ulotki. Do czasu, kiedy przypadkowo poznany malarz - Rene - proponuje jej pozowanie do jego obrazów.
Lisa, piękna osiemnastolatka uważa swoją urodę za kapitał, który pozwoli jej trafić na mężczyznę, który pokocha nie tylko jej ciało, ale i duszę, a który na dodatek będzie majętny. Na razie jednak odbywa praktykę w drogerii sieci Douglas. Pewnego dnia zjawia się w niej Tiesto, przystojny, bogaty i najwyraźniej nią zainteresowany.
Dwie dziewczyny, różne, ale podobne. Dwaj starsi od nich mężczyźni, różni, ale jakże podobni. Jo pochodzi z rozbitego nagle domu, gdzie ojciec zjawił się z młodziutką seksbombą, a Jo straciła przez to z nim kontakt. Lisa wychowywała się tylko z matką, która to na dodatek jest alkoholiczką i przez to nie potrafiła ułożyć im życia, odbić się od dna. Obydwie dziewczyny szukają więc miejsca w życiu i samookreślenia. A w nim mają im pomóc Rene i Tiesto. Przystojni, majętni, kilka lat starsi, fascynujący. Zasypują je komplementami, zabierają na wycieczki, dają prezenty. Czy chodzi im o miłość, czy może pragną czerpać profity z ich pięknych ciał?
Mimo znaków ostrzegawczych Jo długo nie widzi nic złego, a Lisa w ogóle we wszystkim Tiesto usprawiedliwia, uważa, że on wszystko robi dla jej dobra. Co na nie czeka? Ocknięcie i zrozumienie czy przepaść?
Po przeczytaniu niesamowitej książki tej autorki "Dobranoc, słonko" poprzeczka była postawiona bardzo, bardzo wysoko. Już widzę, że za wysoko... "Fałszywa miłość" mimo ważnego tematu, który porusza, zrobiła na mnie ledwo przeciętne wrażenie. Nastolatki są bardzo, bardzo naiwne i mam wręcz wrażenie, że głupiutkie, faceci bardzo źli, a morał zbyt widoczny. Nie umiałam ani polubić bohaterek, ani im współczuć, ani przejmować się ich losami. A nawet śmieszyło mnie to wszystko troszkę! Przykre to, bo potencjał jest duży, temat ważny i godzien poruszenia, ale wykonanie do mnie kompletnie nie przemówiło. A może - mimo czytania wielu młodzieżowych książek - taka młodzieżowa przypowieść umoralniająca nie miała szansy do mnie przemówić?
Przede wszystkim polecam książkę nastolatkom. Myślę, że ma wiele większą szansę do nich trafić. Poza tym może polecę ją jeszcze tym, którzy są ciekawi tematu.