Pohleczka
-
Odkąd pamiętam historia nie budziła we mnie sympatii, zawsze zasypiałam z książką do tego przedmiotu w ręku. Nadmiar dat i faktów, strasznie mnie nudził. Niewiele byłam wstanie z tego spamiętać, chociaż przy dużej koncentracji nie było to możliwe. I ta biografia przypominała mi właśnie lekcje historii.
Jak sam tytuł wskazuje książka jest o świętym Eugeniuszu de Mazenod, który na początku wcale nie był taki święty. Prowadził hulaszczy tryb życia, by potem się nawrócić i pomagać innymi. Wszystkie jego uczynki i wysiłki zostały docenione, bo został kanonizowany. Życiorysu to, jednak, streszczać, nie będę, bo perfekcyjnie robi to autor biografii. Dla mnie taka idealna nie była. Sporo dat, historycznego tła, które podczas czytania umykają. Jak ją czytałam, to miałam wrażenie, że jest to podręcznik do historii.
Być może to negatywne nastawienie wynika, właśnie z faktu, że unikam dat i suchych informacji. Przyznać jednak muszę, że język nie jest skomplikowany i łatwo się ją czyta. Jest niedługa, co również jest dla niej i dla czytelnika z korzyścią. Książka będzie dobra, dla pasjonatów historii i biografii lub osób, które poszukują inspiracji na pracę -na religię- o pewnym świętym.
Książkę otrzymałam od portalu sztukater.pl, za co ślicznie dziękuję.